...pytanie prywatne: "czy odniosłeś wrażenie że Vietnam jest..."ponadnormatywnie brudny" !????. Basia w poniedziałek,rozmawiała ze znajomą wracajaca z Vietnamu i ta (znajoma) okresliła ten region jako "o duzym turystycznym potencjale ale extremalnie zanieczyszczonym (śmieci). W relacji żelka nie było widać az takiego zaniedbania. A co Ty o tym myslisz ???
Kończymy zwiedzanie Sajgonu najpierw pagoda Thien Hau, potem lunch w manufakturze i na koniec pagoda Nefrytowego Cesarza. Thien Hau - Pani Morza to jakieś bóstwo z chińskiego panteonu. Częściowo zadaszony dziedziniec z porcelanowymi ozdobami dachu, na końcu którego ołtarz z trzema posągami bogini; oczywiście tajemny klimat sacrum potęgowany dymem palących się kadzidełek. Popatrzcie sami.
Lunch w manufakturze wyrobów z laki. Idąc do góry najpierw wytwórnia, potem możliwość zakupu, a na samej górze restauracja. No są tu piękne wyroby; osobiście najbardziej podobał mi się oszczędny w kolorze, a wykonywany w różnych rozmiarach obrazek rybaka zarzucającego sieć. Cena wywoławcza w zależności od rozmiaru chyba od 22$ do ??. Taka dzielnica czyli nawet lunch podany na sposób chiński - na stoliku obrotowe szklane koło na które kelner donosi potrawy.
Nefrytowy Cesarz to wg wierzeń najwyższy bóg wprowadzony do panteonu pod wpływem taoizmu. Pagoda więc w chińskim stylu i podobno dla poprawienia swojej karmy możesz tu uwolnić jakieś zwierzę. Ciekawe czy pływające w baseniku ryby są wolne dla poprawienia "karmy" czy też są dla karmy?? To kilka świątynnych foto.
Pokłonili się bóstwom?? to teraz do autokaru i na lotnisko - wewnętrzny przelot do Hanoi. W Sajgonie ruch jak zawsze duży. Z Hanoi dojazd do hotelu w pobliżu zatoki Ha Long, kolacja i spanko, a jutro odwiedzenie zatoki z listy UNESCO.
Samo Hanoi może nie tak ciekawe (chociaż atrakcje były) jak zatoka Ha Long (z listy UNESCO), którą szczerze polecam, pomimo iż ją tylko liznęliśmy. I to może nawet jedynie przez szybkę. Program wycieczki przewidywał rejs stateczkiem po zatoce. W zatoce znajduje się 1900 skalistych wysepek często o pionowych brzegach i oczywiste, że nie sposób zobaczyć wszystkiego, ale ... Wpływamy między skaliste wysepki cumujemy przy pomoscie, w ramach fakultetu i osobnej opłaty przesiadamy się na małe 4-osobowe łódki, którymi przepływamy naturalnym tunelem w wyspie, coś tam okrążamy i płyniemy z powrotem do naszego stateczku. Fakultet kosztował grosze i warto było, ale ... Gdzieś tu znajduje się regularna jaskinia, którą można zwiedzać, ktoś był tutaj wcześniej i nocował w hoteliku na wysepce ... więc teren atrakcyjny widokowo z możliwościami zwiedzania, a nie tylko krótkie popłynięcie stateczkiem. Do tego zastana pogoda, która nie musi być słoneczna. Wypływaliśmy rankiem i trochę mgiełki czy oparu było. Podczas rejsu chmury i zero słonka; a i tak dobrze że nie padał deszcz.
fajne, barwne kolorowe fotki; przyjemnie tak popatrzeć i poczytać.... i się nie spocić (chociaż jak tak patrzę na te wietnamskie fotki, to jakoś chyba żaru tam za dużego nie było? lokalesi poubierani w jakichs kurtach , no ale i coś pochmurno raczej..., słonko tam nie mieliście?
To teraz foto z bazaru. No parę papierów i plastikowych jednorazówek jednak, Radek, tu leży, ale przy całym tym młynie całkiem mnie nie dziwi.
papuas
Radek)) więcej śmieci widzielismy na Bali
Kończymy zwiedzanie Sajgonu najpierw pagoda Thien Hau, potem lunch w manufakturze i na koniec pagoda Nefrytowego Cesarza. Thien Hau - Pani Morza to jakieś bóstwo z chińskiego panteonu. Częściowo zadaszony dziedziniec z porcelanowymi ozdobami dachu, na końcu którego ołtarz z trzema posągami bogini; oczywiście tajemny klimat sacrum potęgowany dymem palących się kadzidełek. Popatrzcie sami.
papuas
Lunch w manufakturze wyrobów z laki. Idąc do góry najpierw wytwórnia, potem możliwość zakupu, a na samej górze restauracja. No są tu piękne wyroby; osobiście najbardziej podobał mi się oszczędny w kolorze, a wykonywany w różnych rozmiarach obrazek rybaka zarzucającego sieć. Cena wywoławcza w zależności od rozmiaru chyba od 22$ do ??. Taka dzielnica czyli nawet lunch podany na sposób chiński - na stoliku obrotowe szklane koło na które kelner donosi potrawy.
papuas
Nefrytowy Cesarz to wg wierzeń najwyższy bóg wprowadzony do panteonu pod wpływem taoizmu. Pagoda więc w chińskim stylu i podobno dla poprawienia swojej karmy możesz tu uwolnić jakieś zwierzę. Ciekawe czy pływające w baseniku ryby są wolne dla poprawienia "karmy" czy też są dla karmy?? To kilka świątynnych foto.
papuas
Pokłonili się bóstwom?? to teraz do autokaru i na lotnisko - wewnętrzny przelot do Hanoi. W Sajgonie ruch jak zawsze duży. Z Hanoi dojazd do hotelu w pobliżu zatoki Ha Long, kolacja i spanko, a jutro odwiedzenie zatoki z listy UNESCO.
papuas
Oj, jednak w Wietnamie program inny, chyba ciekawszy. Hanoi jeszcze w planach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Fajnie czytać i wspominać-widzę,ze bardzo duzo tych miejsc widzieliśmy tez
Samo Hanoi może nie tak ciekawe (chociaż atrakcje były) jak zatoka Ha Long (z listy UNESCO), którą szczerze polecam, pomimo iż ją tylko liznęliśmy. I to może nawet jedynie przez szybkę. Program wycieczki przewidywał rejs stateczkiem po zatoce. W zatoce znajduje się 1900 skalistych wysepek często o pionowych brzegach i oczywiste, że nie sposób zobaczyć wszystkiego, ale ... Wpływamy między skaliste wysepki cumujemy przy pomoscie, w ramach fakultetu i osobnej opłaty przesiadamy się na małe 4-osobowe łódki, którymi przepływamy naturalnym tunelem w wyspie, coś tam okrążamy i płyniemy z powrotem do naszego stateczku. Fakultet kosztował grosze i warto było, ale ... Gdzieś tu znajduje się regularna jaskinia, którą można zwiedzać, ktoś był tutaj wcześniej i nocował w hoteliku na wysepce ... więc teren atrakcyjny widokowo z możliwościami zwiedzania, a nie tylko krótkie popłynięcie stateczkiem. Do tego zastana pogoda, która nie musi być słoneczna. Wypływaliśmy rankiem i trochę mgiełki czy oparu było. Podczas rejsu chmury i zero słonka; a i tak dobrze że nie padał deszcz.
papuas
fajne, barwne kolorowe fotki; przyjemnie tak popatrzeć i poczytać.... i się nie spocić (chociaż jak tak patrzę na te wietnamskie fotki, to jakoś chyba żaru tam za dużego nie było? lokalesi poubierani w jakichs kurtach , no ale i coś pochmurno raczej..., słonko tam nie mieliście?
Piea