Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Kompletnie nie planowałam na ten rok tego kierunku, zatem skąd i dlaczego ta Tunezja…? a no tak jakoś wyszło przypadkowo po prostu wpadła w oko ciekawa oferta i tyle
Obie z moją przyjaciółką byłyśmy już kiedyś w tym kraju ; ja prawie 2 dekady temu, a psiapsiółka jeszcze wcześniej; mój wyjazd z przed lat to były takie typowe rodzinne wczasy wypoczynkowe z dziećmi gdzie myślą przewodnią tego wyjazdu były wyłącznie atrakcje „pod dzieciaków” czyli hotelowo-plażowo-basenowo-zjeżdżalniowe ; niczego wówczas w tym kraju nie zwiedzaliśmy…, nawet zdjęć z tamtego wyjazdu mam niewiele i wszystkie w typie: „dzieci (albo my) - na tle hotelu, plaży, morza… itp … czyli kompletna nuda zatem byłam w Tunezji, ale nie widziałam Tunezji !
Teraz po latach mojej przyjaciółce (która była w Tunezji dokładnie w taki sam sposób jak ja) wpadł taki pomysł do głowy, żeby tam wrócić… ale tym razem na objazdówkę, więc czemu nie...?
Połowa marca - to bardzo dobra pora na zwiedzanie tego kraju, ale na plażowanie i wczasy hotelowe to raczej nie polecam; wprawdzie może być już wiosennie - cieplutko, ale jest też spore ryzyko deszczu, wszak wiosną w Tunezji bywa z tym różnie, w obecnych czasach przecież o anomalie pogodowe nie trudno, choć w zasadzie deszcze w marcu w Tunezji to żadne anomalie, tylko raczej normalka , ale zaryzykowałyśmy… ja tam wolę deszczyk na Saharze niż upały w tamtym skwarze
bo poprzednim razem byliśmy tam na przełomie czerwca i lipca i pamiętam potworny upał 45C! ; tym razem nam się jednak pogodowo bardzo udało! było cieplutko…,znacznie cieplej niż podają w przewodnikach średnie temperatury w poszczególnych miesiącach ; najchłodniej było w Tunisie i Kartaginie (ok 20-22C, ale słonecznie z niewielkim zachmurzeniem; pozostałe dni pełna „lampa” i ok 27-28; a jednego dnia na południu dopadł nas upał 33C, a na Dżerbie w granicach 26C) ; (ranki i wieczory na Dżerbie chłodniejsze, konieczny cienki sweterek/polarek/lub szal (he he, to świetna okazja by zakupić sobie rewelacyjną paszminę;
na początek kilka informacji organizacyjnych:
no to: MARHABA!
Tunezja to miejsce, gdzie w zasadzie byli już wszyscy:) a na pewno prawie każdy Polak , wszak w pierwszej dekadzie obecnego millenium - destynacja ta była nad wyraz popularna na równi z Egiptem więc latało się tam „na potęgę”
ale nie wszyscy jeździli tam zwiedzać; większość ludzi spragniona była po prostu ciepła, piasku i palm, więc głównie bvył to cel stricte wypoczynkowy, a że urlop w Tunezji nie był wówczas drogim wydatkiem (i do dziś nie jest) to bardzo się ten kraj rozpowszechnił wśród szerokiego grona naszych rodaków ; po kilku latach ten kierunek nawet nieco zbytnio „spopularyzował”; krążyły nawet opinie, że wyjazd do Tunezji to taki nieco „obciach” , że to takie już banalne i oklepane…. ;
ale ja juz dożyłam wieku, gdzie nie ma dla mnie „obciachowych” kierunków ; uważam, że wszędzie znajdzie się coś ciekawego, coś co warto zobaczyć i dowiedzieć się czegoś nowego, nawet jeśli jest to powszechnie uważane za przeżytek i miejsce " no lans"; ale miejsca zwiedzane na trasie tej wycieczki – pokazały, że ten „obciach” to bardzo ciekawy kraj z wieloma atrakcjami;
Mimo urody niektórych miejsc i rangi tutejszych atrakcji i zabytków - pierwsze co rzuca się jednak w Tunezji w oczy to: wszechobecna „bida z nędzą” i szeroko panujący wokół syf i bałagan ; poza miejskimi skwerami, placami wokół zabytków odwiedzanych przez turystów- wszędzie indziej odnosi się wrażenie, że dbanie o porządek czy taki współczesny „wynalazek” jak wywóz śmieci – to dla Tunezyjczyków wciąż pojęcia obce;
bo śmieci walają się tu wszędzie... i nikogo w oczy tu nie kolą stosy fruwających wszędzie plastików: niekończące się ilości butelek po wodzie i napojach, puszek, torebek foliowych, petów itp..itd… , które wiatr roznosi hen po okolicy „ubarwiając” nawet gałęzie na drzewach - no niestety…. żal patrzeć… ale taki jest "koloryt" tego kraju, ; tutejsi panowie cale dnie mogą siedzieć i patrzeć nie robiąc nic:) .... im tam te smieci nie przeszkadzają...
To taki smutny obrazek typowy dla krajów Maghrebu… szkoda, że takie coś oczywistego jak sprzątanie i porządek wciąż jeszcze nie wpisują się masowo w mentalność mieszkańców Afryki północnej; dokładnie takie same obrazki mam w pamięci z przed lat, identycznie było tu 20 lat temu, podobnie jak w Egipcie , nawet w barwnym Maroku poza miejscami zabytkowymi też widać często podobne obrazki…. ; wszystkie moje dotychczasowe wyjazdy do tej części świata maja wspólny mianownik - wciąż jest tu tak samo brudno ; a jak do tego dodamy jeszcze te wszystkie szaro-bure liche domki, chałupki i warsztaciki sklecone z byle czego (głównie te daleko poza miastami w głębi kraju), totalne graciarnie z zardzewiałymi szpargałami rozrzucone w nieładzie wokół tych domostw, liche, widoczne na pierwszy rzut oka odzienie ludności, zwłaszcza dzieciarni, te niedożywione, wychudzone psy i osiołki łażące samopas po drogach pełnych kurzu – to wszystko tworzy nam przed oczami obrazek mocno przygnębiający… ;
Zabytkowo i historycznie Tunezja jest ciekawym krajem i ma co pokazać Turyście, ale jakże się cieszę, że urodziłam się w innym miejscu i wymiarze:)
to tyle tytułem wstępu; zatem lądowanko na Dżerbie i prawie cały dzień relax na wyspie
plaże Dżerby w marcu... pustki totalne ; ja też nie pomyślałabym o filtrze do opalania... bo i opalać się nie zamierzałam , myślałam sobie: a cóż to za słońce w marcu?! , ale całodniowe przebywanie w jego niby "nieśmiałych" promieniach dało mi dotkliwie odczuć, że nie doceniłam wroga
cdn....
Piea
no nie ... ja się zabiję ... Piea już pisze ale tempo no to siadam pierwszy na środku pierwszego rzędu, bo musi (jak zawsze) być ciekawie ja jeszcze nie powyrzucałem wszystkich nieudanych foto, a tutaj już początek relacji .... no
papuas
Papuas, za wcześnie ruszyłam z relacją? - no dobra... to skoro tak, to wrócę tu za jakiś miesiąc
(he he, a tak na poważnie, to "wzięłam się na sposób" i zaczęłam sortować zdjęcia w aparacie i telefonie już na miejscu ( czy to w czasie przejazdów, czy wieczorami w hotelach) ; zawsze po powrocie skąś - jak wrzucałam te zdjęcia do kompa- to ogarniało mnie przytłoczenie ich nadmiarem , wrr! i od początku juz mnie to "sortowanie" zniechecało; tym razem na gorąco postanowiłam się pozbyć połowy i czysciłam je na bieżąco codziennie; okazało się to doskonałym pomysłem!
poza tym zmieniłam ich rozmiar (znacznie zmniejszyłam) już w ustawieniach aparatu, więc teraz z kompa nie muszę ich już zmniejszać, co zabierało mi strasznie duzo czasu; a że nie wywołuję zdjęć wielkości plakatów, to po co mi był ten mega wielki rozmiar? przez co zapachałam sobie tylko niepotrzebnie miejsce w Albumach w chmurze; się człek cały czas uczy....
*************
Kolejnego dnia rankiem opuszczamy na kilka dni hotel na Dżerbie i jedziemy do El Jem/El Djem (El Dżem) – starożytnego Thysdrus, który słynie z monumentalnego amfiteatru z III w. n.e – jeden z najlepiej zachowanych rzymskich zabytków tego typu ;
Wiele źródeł podaje, że jest to naprzemiennie trzeci albo czwarty co do wielkości rzymski amfiteatr na świecie, a tymczasem okazuje się, że zarówno przewodniki książkowe jak i inne publikacje czerpią informacje z Wikipedii, w której niestety aż roi się od wielokrotnie powtarzanych błędów;
Otóż okazuje się, że jest to drugi po rzymskim Koloseum największy rzymski amfiteatr świata; widać go tam już z daleka, ponieważ jego mury wyrastają ponad otaczającą go zabudowę.
Ja mam jakiś nieokreślony sentyment do starożytnych amfiteatrów i teatrów… zarówno rzymskich jaki i greckich; Zadziwiają mnie tego typu budowle wprowadzając w niekłamany zachwyt i zdumienie …;
(z 10 największych wymienianych pod względem wielkości widowni: Koloseum w Rzymie, El Djem w Tunezji, Werona we Włoszech, Pula w Chorwacji , Nimes i Arles we Francji , Bosra w Syrii, Aspendos w Turcji , Epidauros w Grecji, i Odeon Heroda Attyka w Atenach - nie widziałam tylko Bosry w Syrii, pozostałe 9 mam „zaliczone” + oczywiście widziałam ich trochę więcej, takich mniejszych nie wymienianych na listach największych; np. Pergamon, Pompeje, Efez, Butrint, sycylijskie Taormina i Segesta, czy Teatr w Paphos na Cyprze i pewnie jeszcze gdzieś jakieś… itd.)
Amfiteatr w El Dżem wpisano na listę Unesco już w 1979 roku doceniając jego wartość historyczną; wielu znawców starożytności uważa, że jest znacznie lepiej zachowany niż rzymskie Koloseum; jego arena jest eliptyczna o obwodzie 427 m i o rozmiarach 150 x 122 metry; oficjalnie mieścił 35 tysięcy widzów (choć uważa się że pomieściłby nawet drugie tyle!) ; w czasach swej świetności obiekt posiadał kryty dach z materiału, tzw. velarium;
Wiele osób pisząc o arenie w El Dżem podaje, że obiekt zbudowano w III wieku p.n.e. , co jest kolejnym „wikipediowym” błędem; został wzniesiony w latach 230-238 ale naszej ery! (n.e.) w czasach prokonsulatu Gordiana (późniejszego cesarza Gordiana I) - wielkiego miłośnika igrzysk gladiatorskich.
To właśnie tutaj Ridley Scott nakręcił wiele scen w swojej słynnej produkcji „Gladiator” z 2000 roku, ale również ta wspaniała scenaria posłużyła też naszemu Kawalerowiczowi przy kręceniu scen do „Quo Vadis” czy dla nieco durnego „Żywota Bryana” z grupy Mothy Pythona ;
dla nas dużym plusem zwiedzania tego Amfiteatru był zupełny brak tłumów, które w sezonie dosłownie „miażdżą” to miejsce; można zatem było sobie swobodnie chodzić tutaj do woli i podziwiać złożoność i kunszt tej niesamowitej budowli, robiąc fotki bez mistrzuniów drugiego planu ;
Fantastyczna sceneria tego amfiteatru przenosi nas w tamte czasy… a Ci co wysilą nieco wyobraźnię - byc może mogą usłyszeć jeszcze walczących tu gladiatorów i okrzyki z widowni spragnionej krwi…
pod areną w miejscach gdzie trzymano gladiatorów...
i opuszczamy ten wspaniały obiekt
kilka migawek w okolic Amfiteatru, a dalej czas wolny na kawkę, sklepiki, soczek ze świeżo wyciskanych pomarańczy (które w Tunezji są doprawdy przewspaniałe! niezwykle słodkie i aromatyczne) ; wypiłam ich tu więcej niż kaw! dacie wiarę?
Piea
....heee, jak na "wielki śmietnik",zdjęcia zupełnie nie pokazują wspomnianego "bałaganu" !!! ; )
Gdyby tak jeszcze relacja była bez..."emotek" ; ))) Zamiast nich są..."wyrazy bliskoznaczne" co zniecheca do czytania : (
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Piea, ależ tempo pisania ! Należą ci się duże, bardzo duże brawa
Zaczytałam się , ciekawie i tak kolorowo piszesz .
Amfitetar widziałam ( wieki temu) i pamiętam,że bardzo mi sie podobał. Robi naprawdę wrażenie, nawet nie wiem czy nie większe niż Kolosseum.Tylko oczywiście ludzi było więcej , bo ja byłam w czasie majówki
Niestety z tego miejsca utkwił mi w pamięci jeszcze kibelek, mega straszny i cuchnący. Może to sie już zmieniło ?
No trip no life
Radek, z tymi emotkami to jest tak, że ja je widzę; (piszę na starym kompie, gdzie mam jeszcze starą wersję windowsa), ale faktycznie na nowym lapku i w telefonie (też nowym) emotki zamieniają się w znaczki...; jakoś nigdy nie piszę z laptopa (wolę tą stara klawiaturę) ani tym bardziej z telefonu, stąd nie miałam pojęcia, że ten problem wciąz jest!; to ok, postaram sie pisać bez emotek, ale będzie ciężko... mam stary nawyk:)
co do śmieci, były tam, są i pewnie jeszcze długo będą.... mało robiłam im zdjęc, a te które cykałam, większość pousuwałam uznając je za brzydkie:) ; pewnie cos tam jeszcze mam, ale zostały w moich plikach nie przeniesione do google, stąd ich brak;
to oczywiście nie jest tak, że nie pokazując tych śmieciowych zdjęć mam na celu jakieś podkoloryzowanie tego kraju (bo w takim razie nie pisałabym przecież w ogóle o tej bidzie i śmieciach) , ale wystarczy mi , że o tym wiem, i pamiętam obrazki przed oczami, a takich zdjęć jakoś nie chcę i nie lubię; wystarczy mi sama wiedza o nich ; musicie uwierzyc mi na słowo że bałagan jest tam nieziemski! i co ciekawe dotyczy to głównie północnej i środkowej części kraju; bo na południu u Berberów śmieci nagle znikają i jest czyściutko, no prawie, bo i na pustynię wiatry przywiewają czasem jakieś kolorowe plastiki
Nel, co do kibelków: ani razu nie korzystałam z publicznych toalet; tak jakoś się składało, że zawsze korzystałam tam gdzie akurat piłam kawkę, soczek albo mieliśmy lunch, a w tych miejscach było ok, zawsze w porządku (przy czym zaznaczam, że nie korzystam z toalet przy każdym postoju jak większość wycieczkowiczek! he he, widocznie jak jest ciepło to jakoś "wypacam przez skórę"
Piea
Z El Dżem przemieszczamy się w stronę Monastiru – miasta w którym urodził się, wychował i zmarł pierwszy prezydent niepodległej Tunezji;
mamy tutaj po drodze miły przerywnik ; zbliżając się do miasta wjeżdża się od strony salin (Lac de Monastir Saline) juz w Monastirze, a tutaj zimują flamingi różowe; wielokrotnie już je widywałam wcześniej w różnych częściach Europy i poza nią w czasie moich różnych podróży, ale za każdym razem tak samo zachwycam się ich widokiem; są takie piękne w tej swojej bladej różowości….., której stopień zaróżowienia zależy od ilości zeżartych mięczaków i oczywiscie gatunku flaminga (to typowy różowy Phoenicopterus roseus)
Docieramy do Monastiru i zaczynamy zwiedzanie od „tunezyjskiego Tadż Mahal” czyli mauzoleum pierwszego prezydenta Tunezji - uwielbianego tutaj przez wielu Habiba Burgiby ; do Mauzoleum prowadzi wzorzysta brukowana droga do olbrzymiego Placu, przy którym górują dwa wysokie minarety z włoskiego marmuru mające po 25 metrów wysokości;
w Mauzoleum oprócz prezydenta pochowani są też członkowie jego najbliższej rodziny;
sale sarkofagów wieńczą potężne kopuły,; ta nad grobem prezydenta pokryta jest płatkami 18-karatowego złota;
pozostałe pokryte są zieloną ceramiczną mozaiką (zoom pokazuje że niektórym przydałaby się wymiana i uzupełnienie ubytków, ale z daleka nie widać
tutaj też zwiedzamy sobie "na luziku" ; jest tylko nasza grupa i nikogusieńko innego ja tak uwielbiam nie potykać się o nikogo
tutaj wszędzie czyściutko jak w Emiaratach! ;
no istny błysk, że aż razi w oczy :)!
Burgiba żyjący w latach 1903-2000, obejmował urząd prezydenta Tunezji przez 30 lat (1957-1987) był człowiekiem lubianym przez wielu, zwłaszcza przez kobiety, miał sporo zwolenników w tym kraju ale nie brakowało też jego zaciekłych przeciwników-tradycjonalistów, którzy nie popierali jego nowoczesnych reform, bowiem Burgiba totalnie zrewolucjonizował życie Tunezyjczyków mając na celu poprawę warunków ich życia a przede wszystkim prawa kobiet;
nie patrzył w stronę islamskich tradycji uważając je za rozwojowy hamulec, przez co naraził się wielu zagorzałym politykom tradycjonalistom; zniósł wielożeństwo, zakorzenione w tradycji tego kraju od stuleci, wprowadził równouprawnienie kobiet dając im takie same prawo do rozwodu jak mężczyznom; zakazał małzeństw dziewczynek 12, 13 letnich, co do połowy lat 50-tych było tu o zgrozo ! normą, podniósł wiek kobiet mogących wyjść za mąż do 18 lat, a jednocześnie zapewnił płci niewieściej dostęp do edukacji i szkolnictwa wyższego wprowadzając nawet na uczelniach zakaz noszenia hidżabu (nakrycie głowy muzułmanek), który sam osobiście nazywał „wstrętną szmatą”; zatem nie trudno się domyśleć, że z takim "nowoczesnym" podejściem spotykał się z wieloma oponentami , nie wszyscy bowiem popierali "te" jego reformy ; w latach 80-tych doszło w Tunezji do ożywienia się islamistów a Burgibę odsunięto od władzy;
poniżej bohater tejże opowieści :
i jego sarkofag
Piea
Piea, z zaciekawieniem czytam Twoją relację z Tunezji bo byłam w tym kraju też jakieś 20 lat temu. Był to pobyt w Sousse + kilka wycieczek wykupionych już na miejscu tak więc wielu miejsc nie widziałam a te co widziałam też chętnie na nowo zobaczę Twoimi oczami Tempo pisania relacji i zdjęcia - rewelacja!!!
...śledzę "na bieżąco" !!!
Tym bardziej zaciekawiony że w Tunezji...nie byłem ; )))
...p.s. uwagami o "emotkach" sie nie przejmuj.Pisz tak aby Tobie pasowało.Ja...muszę pogrymasić ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Dobrze sobie przypomnieć. W Tunezji byłem w 2004 r. Pamietam tylko, że mieszkaliśmy w Hammamet, a na pewno zwiedzałem Tunis, Kartaginę El Jem, jakiś skansen gdzie kręcono "Gwiezdne wojny" i pojechaliśmy na dwudniowy fakultet na południe na Saharę.
Jorguś
Z pokazanych miejsc nie widziaam flamingów. Nie bylo ich w "programie" - a szkoda . Z przyjemnością powspominam i zobaczę Twoim okiem.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!