Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
W maju 2023 postanowiliśmy po raz pierwszy od bardzo dawna, od czasów pandemii pojechać gdzieś dalej na wakacje. Miało być ciepło, miało być plażowo - jednak wiadomo, my jak to my, nudy nie lubimy, więc musi być co robić, zwiedzać i oglądać, bo nie damy rady usiedzieć dwóch tygodni na plaży.
Dla wygody szukaliśmy jeszcze czegoś z wylotem we Wrocławiu i koniec końców zdecydowaliśmy się na Maltę, choć rozważaliśmy jeszcze parę innych kierunków. Co do pogody, to od początku nie byliśmy pewni, około 20 stopni nie brzmi jakoś super, choć dodając do tego słońce, powinno być znośnie.
Więc lecimy:
Po ponad 2 godzinach lądujemy i witają nas pierwsze widoczki
Odbieramy samochód z wypożyczalni (na całe 2 tygodnie, dla wygody) - o zgrozo, ma kierownicę ze złej strony i po raz pierwszy siedzę na miejscu kierowcy i jedziemy do naszego apartamentu w Marsaskala
Witają nas od pierwszego momentu piękne widoczki:
Widoczek z balkonu tak jak miał być, pierwsza klasa
Zabieramy bagaże, parkujemy samochód (musieliśmy szukać miejsca na ulicach, namalowanych na biało -tylko w takich turyści mogą bez ograniczeń parkować) i wracamy do miasteczka na pierwszą kolację
Z ciekawostek, pod kościołem znajdował się jeden z kilku puntów recyklingu - każda plastikowa butelka, puszka i większość butelek posiadało kaucję (0,10 Eur), którą można było odzyskać oddając butelkę do automatu w postaci voucheru do wykorzystania w sklepach. Z reguły były duże kolejki, bo miejscowi oddawali nawet po kilkadziesiąt butelek na raz.
Na zdjęciu powyżej, po lewo od punktu recyklingu, znajdowały się ogólnodostępne bezpłatne toalety. W naszym miasteczku były też w innym miejscu. Właściwie w każdym z odwiedzanych miejsc/miast można było takie spotkać . W niektórych miejscach obowiązywała dobrowolna opłata (talerzyk). Parkingi, tak jak Basia napisała właściwego wszędzie bezpłatne. Trzeba było tylko znaleźć (co nie zawsze było proste) wolne miejsce oznaczone przerywanymi białymi liniami. Zaznaczone na żółto miejsca parkingowe są dla mieszkańców. Takie bardzo praktyczne maltańskie udogodnienia.
Ale ruch lewostronny – nawet dla mnie pasażera z tylnego siedzenia dziwny i stresujący. No ale moja sytuacja jako pasażera i tak była komfortowa. Dla męża kierowcy pierwszy dzień jazdy „lewostronnej” z lotniska do mieszkania był wyzwaniem ale z każdym następnym dniem było łatwiej, zwłaszcza gdy miał za pilota Basię.
Hurrrra , jest relacja z Malty
Ciekawe rozwiązanie z tymi parkingami , inne kolory dla lokalesów i turystów. Ja zwiedzałam wyspe z buta i lokalnymi autobusami,więc auta nie wynajmowalismy.
Widok z lokum super , piękne widoczki.
Lubie takie szybkie loty, 2 godziny w samolocie i inny świat
No trip no life
Istnieją jeszcze zielone miejsca parkingowe, gdzie w ciągu dnia mogą stawać wszyscy, ale na noc (nie pamiętam dokładnych godzin) jest zarezerwowane dla mieszkańców
O! jakże się cieszę że zaczęłyście w końcu Maltę... bedę miała co poczytać na urlopie juz pojutrze!!!
i trochę sobie powspominam.... i z pewnością zobaczę dużo nowego (bo ja byłam tylko 1 tydzień, więc widziałam 2x mniej od Was
Piea
Musze przyznac,ze pokonalem autem juz setki tysiecy kilometrow,to jeszcze ani metra po "zlej" stronie i tez sobie to stresowo wyobrazam
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Morze takie spokojne, warto się napatrzyć. Bo szybko go znów w takim stanie nie zobaczymy.
Rano budzimy się z wiatrem i deszczem na zewnątrz, co lekko mówiąc, nie jest rozwiązaniem idealnym. Choć chmury dość szybko minęły, tak wciąż wiało. Pierwsze co robimy, to jedziemy do pobliskiego Lidla, bo skoro pada to i tak nie zrobimy za wiele.
Jadąc drogą wskazaną przez gps, widzimy w pewnym momencie wybrzeże i plażę, całkiem ciekawą, ładnie wyglądającą. Dlatego też stwierdzamy, że trzeba będzie kiedyś tu podjechać i zobaczyć co i jak.
Na całe szczęście się wypogadza, więc idziemy na spacer. Planujemy przejść przez most i wejść w głąb miasteczka, aby zobaczyć co i jak, może znaleźć jakaś piekarnię, czy coś takiego. No to idziemy.
Początkowo idziemy ulicą w środku miasta... poniekąd
W pewnym momencie zamiast jakiś sklepów, czy piekarni widzimy... wodę, więc tak idziemy
I dochodzimy do Zatoki Św. Tomasza
Nazwa pochodzi od średniowiecznej kaplicy Św. Tomasza, położonej w okolicy, w Żejtun. Niektórzy historycy twierdzą, że to tutaj Św. Paweł Apostoł rozbił swoją łódź i wyszedł na brzeg - w oparciu o dane geograficzne i odnalezione starożytne kotwice na dnie. Pewności jednak nie ma.
Korzystając z kawałka piaszczystej plaży, postanowiłyśmy z mamą sprawdzić jak ciepła jest woda - jakoś bardzo ciepła to nie była
Zauważamy, że w górę po skałach prowadzi jakaś dróżka i chodzią po niej ludzie, dlatego też postanawiamy zobaczyć, czy damy radę dojść do tej budowli na końcu.
Melduję się i czytam z ciekawością
Melduję się i czytam z ciekawością ))
Ależ radosne zdjęcie.Widać ,że wszyscy mega szczęśliwi
No trip no life
-Jeszcze o pogodzie. Pakując się na wyjazd celowo nie zabraliśmy kurtek od deszczu ani też parasoli. W naszym przekonaniu Malta to sucha wyspa – a my będziemy mieć słońce. Nasze poglądy zrewidował już pierwszy poranek, ale wybierając się na „zwiedzanie” Marsaskali zakładaliśmy tylko zaglądnięcie w głąb , w stronę zatoki św. Tomasza, nie wiedząc czy tam dojdziemy. Nie spodziewaliśmy się że to będzie dluuugi spacer. Tego dnia chwilami pokapało, ale generalnie pogoda była.
My mieszkaliśmy nad samą zatoką, mniej więcej jak na prawo od czerwonej kropki pod napisem Marsaskala, a szliśmy w kierunku drugiej , poniższej zatoki.
Marsaskala podobno zamieszkiwana jest przez 12 tysięcy osób. To zabytkowy, dawny port rybacki. Starsze budynki sa właśnie nad Zatoką przy której mieszkaliśmy. Im dalej od linii brzegowej jest więcej budynków nowszych. Nie ma tu hoteli, sklepów z pamiątkami, bazarków . Tu raczej oferowane są apartamenty, taki jak nasz. Spotyka się tu turystów , nawet Polaków ale my byliśmy w okresie mało turystycznym. Do końca maja na Malcie jest zima.