Trzy w jednym z Rainbow

  i chociaż pływanie na sampanie z naszą motorynką pozostawiło niezapomniane wrażenia to jednak z tym słonkiem, masz Radek rację,  niestety nie było, nawet odrobiny   i tak jak pisałem, pomimo iż rejs trwał kilka godzin, może 5??, chciało by się tu pobyć dłużej i odwiedzić inne atrakcje i miejsca   np tą jaskinię z naciekami    Po rejsie wizyta na farmie pereł, niektórzy dokonują nawet zakupu pamiątek, a potem przejazd do Hanoi na nocleg. Ruszamy autokarem spod przystani i za chwlę już zjeżdżamy do wytwórni pereł.

Farma pereł - myślę, że wszyscy wiedzą jak wygląda; byłem już na podobnej w Chinach. Ale napiszę. W basenikach z przepływającą wodą żyją se (do czasu, do czasu) perłopławy; tutaj 3 gatunki różniące się muszlą i może rodzajem, kolorem?? wytwarzanej perły. Do wnętrza muszli wkładana jest najczęściej odrobina muszli lub ziarnko piasku, które otoczone wydzieliną małża stanie się perłą. Po czasie małż jest mordowany, a perła trafia do sklepu. W Chinach ceny w sklepie były, jak sięgam pamięcią, chyba niższe, bo perły słodkowodnych mięczaków nanizane raczej na różnej długości sznurki, a tutaj wszystko oprawione w metale. To foto - wkładanie odrobiny ciała stałego do wnętrza muszli i efekt końcowy.

Ruszamy w stronę Hanoi - jak zawsze obserwuję zaokienne pejzaże; mijamy jakieś saliny, brzeg morza i tak jedziemy wśród pól ryżowych, aż zaokienny widok nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do miejsca które mijamy.

Za chwilę jesteśmy przed hotelem. Już w autokarze pilot informował, żeby w pokoju nie szukać, bo może nie być. I rzeczywiście, pokój bez dziennego światła - w pokoju nie ma okna. Ponoć w wielu hotelach w środku miasta tak jest; no coś za coś - do atrakcji blisko i jest gdzie wyjść, ale żeby wyjrzeć na świat trza pojechać windą na taras widokowy. Mnie taka uciążliwość, a może atrakcja      nie przeszkadza. W końcu w pokoju się jedynie śpi. Okno jednak znalazłem w pokoju - tyle, że do komina wentylacyjnego. Odświeżenie się po jeździe i ostatnia programowa atrakcja - wyjście do teatru ... kukiełkowego. No nie są to zwykłe kukiełki, a kukiełki wodne, których ludowa tradycja sięga XII wieku. Kukiełki umieszczone na długich kijach "poruszają się" w baseniku z wodą, który pełni rolę sceny, a animatorzy za przepierzeniem. To foto pokoju bez okna i dalej teatrzyk kukiełkowy. Jedno foto - zbliżenie kukiełek pożyczone z neta, bo zrobienie dobrego foto z balkonu moim sprzętem niemożkiwe.

Czasem w wodzie przy niektórych opowiastkach pojawiają się i ludzcy aktorzy.

Na niektórych foto widać pod wodą kije na których umieszczono kukiełki. A ostatnie foto z neta autorstwa p.Alicji Rapsiewicz.

Po spektaklu, wiadomo, żona upiera się na wieczorny spacer wokół jeziorka przy którym teatr. No trudno, może jakoś do hotelu trafimy; przewidująco liczyłem przekraczane na ulicy skrzyżowania ze światłami - więc od teatru na pierwszych w lewo i dalej prosto przez kolejne 4 i potem gdzieś po prawej stronie.    Moja ślubna wszystko ma najlepsze, nawet orientację, ale na wszelki wypadek ...  No to foto

I hotelowe widoki.

Następny dzień rozpoczynamy przejazdem rikszami przez stare, kolonialne miasto - więc foto takie na zasadzie co wpadło w oko. Tutejsze riksze nieco inne od indyjskich, bo nie przedni, ale tylny napęd.

Przejażdżka rikszami jak na foto - budynki i obdrapane  i z kwiatkami czy lampionami; dla mnie głównie podglądanie życia codziennego.    Jeszcze nam się nie zdarzyło nocowanie poza hotelem, ale ...  Muszę być czujny przy tym zamiłowaniu żony do spacerów.  Tutaj, w Hanoi nie było kiedy zapoznać się z najbliższą okolicą, bo przyjazd i za chwilę wyjście do teatrzyku, ale jeszcze jasno, a powrót już po zapadnięciu ciemności - więc wszystko wygląda inaczej. Przykład z Bangkoku i pierwszy powrót ze spaceru (tak, wizytówka hotelu w kieszeni) - mówię skręcamy, żona wydaje mi się że jeszcze dalej, skręcamy na pewno tu, żona - wydaje mi się ...   dobrze, to Ty se idź prosto, a ja skręcam i doszliśmy pod hotel.

Oczywiście treści opowiastek kukiełkowych nie są porywające, ale tradycja kultywowana przez wieki. A i wykonanie intrygujące, bo np. pokaz "Pływacy" niby kukiełki na kiju, a były momenty, że kukiełki "wyskakiwały" ponad powierzchnię wody wyczyniając jakieś salta, więc technicznie dopracowane i do tego perfekcja w manewrowaniu i animacji. Dla mnie pożyteczne i ciekawe wyjście. Niestety, w opisowym programie, który każdy uczestnik otrzymuje nie było info o możliwości pokoju bez okna, ale jak pisałem mnie taki pokój nie przeszkadza i coś za coś - dzięki takiej lokalizacji hotelu była możliwość samodzielnego odwiedzenia atrakcji; dla mnie absolutny hit, ale o tym dalej.