Kiedy słońce mocno chyli się ku zachodowi dojeżdżamy do naszego hotelu. Dzisiaj mamy nocować w Elegant Desert Lodge położonej 38 km od wejścia do parku Namib Naukluft, który mamy w programie następnego dnia. Idziemy do recepcji po klucze do pokoju a tam rozpoczyna się jakaś ożywiona dyskusja między Lucy, Berią i recepcjonistą. Pewnie nie wszystkie pokoje są gotowe – tak sobie myślę i nie tracąc czasu wychodzę na szybki odchód terenu lodge. Szkoda, że krótko tu będziemy bo bardzo mi się podoba to miejsce. Popatrzcie sami na zdjęcia zrobione w ostatnich promieniach słońca.
Na drzewach i trawnikach wypatrzyłam ciekawe, duże owady – niestety nie udało mi się ustalić jaką mają nazwę
Wracam do recepcji a tam dyskusja trwa w najlepsze... Widzę, że większość uczestników wycieczki też poszła na obchód terenu ale kiedy zapada zmrok wszyscy gromadzą się w recepcji – chcemy jak najszybciej dostać klucze i przygotować się do kolacji. Tymczasem zamiast kluczy otrzymujemy skromny poczęstunek w recepcji... O co chodzi? Okazuje się, że nastąpiła pomyłka podczas rezerwacji naszego noclegu – mamy ją wprawdzie zrobioną ale... na następną noc W "naszych" pokojach zakwaterowano już uczestników innej wycieczki a wolnych pokoi nie ma! Jesteśmy bardzo zmęczeni i nieźle wkurzeni zaistniałą sytuacją Po kolejnych dyskusjach pada propozycja rozwiezienia nas do różnych hoteli oddalonych od siebie wiele kilometrów – jesteśmy przecież na pustkowiu! Na to nie wyrażamy zgody... Dyskusja rozpoczyna się od nowa a my czekamy w napięciu na nowe decyzje. Jest już dość późno gdy przychodzi wiadomość, że jedna z lodge przyjmie całą grupę. Ufff... Napięcie opada a my pakujemy się do autokaru i w drogę... CDN
Lodża faktycznie bardzo ładna i urokliwa, ale tej przygody Wam nie zazdroszczę... człowiek zmęczony marzy o prysznicu i łózku- a tu taka "niespodzianka" - wyobrazam sobie wasze wkurzenie... , no cóz... czasami takie wpadki się zdarzają ( my dokładnie tak samo mieliśmy w Omanie ; biuro coś namieszało i na jedną noc "na trasie" zrobili rezerwację nie tam gdzie trzeba? czy na inny dzień?, już dokładnie nie pamietam, ale w końcu wylądowalismy wszyscy niedaleko w innym hotelu, który nas przyjął i okazał sie bardzo przyjemny) ;
Jedziemy w ciemnościach drogą szutrową (a właściwie piaskową) przez kompletne pustkowie. Skąd nasz kierowca wie którędy jechać i gdzie skręcić? Nie mam pojęcia. Na szczęście udaje nam się dotrzeć do Tsauchab River Camp, który zgodził się przyjąć naszą grupę.
Ponieważ jesteśmy gośćmi niespodziewanymi to musimy trochę poczekać na kolację. Wychodzę więc przed dom i … spotykam oswojonego springboka Ale radocha móc podejść do niego tak blisko. Oczywiście fotka z przemiłym zwierzakiem musi być chociaż zmęczenie daje się nieźle we znaki - nawet Mój Osobisty skusił się na pamiątkowe zdjęcie
Niestety na fotografowanie wnętrz lodge brakuje mi sił chociaż pełno w nich zabytkowych przedmiotów i różnych ciekawostek Wreszcie zasiadamy do kolacji. Po posiłku dostajemy klucze do naszych domków. Nie jest ich dużo ale położone są na rozległym i nieoświetlonym terenie więc musimy być rozwiezieni samochodem. Wszystko to trwa i trwa a my za parę godzin mamy wyruszyć na podziwianie wschodu słońca na słynnych namibijskich wydmach... Uff... W końcu i my mamy swój domek. Pomieszczenia są dość ciasne ale sympatycznie urządzone tylko trochę w nich ciemno...
Najważniejsze, że za chwilę będę mogła położyć się spać bo na brak snu jestem bardzo nieodporna. Jeszcze tylko podłączenie sprzętu do ładowania i szybki prysznic... Tylko gdzie są gniazdka? Przeszukujemy całe pokój i łazienkę i nie ma ani jednego! Telefon dawno mi padł a akumulatorki w aparacie fotograficznym też wymagają pilnego podłączenia do prądu. Przecież jutro jest TEN dzień - wyczekiwany od początku wycieczki a ja nie mam czym robić zdjęć cudownym, czerwonym wydmom!!! Telefonu do recepcji też nie ma by zapytać o gniazdka, na piechotę po ciemku do niej nie dotrę... Może w sąsiednim domku mają prąd? Idę do niego i dowiaduję się, że we wszystkich domkach nie ma gniazdek – jest tylko słabe oświetlenie a sprzęt... można ładować wyłącznie w recepcji! Siedzieliśmy w tej recepcji ze dwie godziny ale nikt nam nie powiedział, żeby tu podłączyć nasze urządzenie i bezpiecznie zostawić je na noc aż się naładują... Moja złość sięga zenitu więc idę pod prysznic a tam... kolejna wkurzająca niespodzianka – woda w prysznicu jest lodowata i na dodatek nie mam jak skorzystać z suszarki do włosów... Wściekła kładę się spać chociaż nie wiem po co bo pobudka ma być o 4 rano... Co za pech...
Jest jeszcze ciemna noc gdy dźwięk budzika zrywa nas na równe nogi. Niewyspani rozpoczynamy 10 dzień wycieczki... Niestety pech nadal nas prześladuje – w naszym domku wysiadło oświetlenie Szykujemy się więc do podróży przyświecając sobie... latarką – breloczkiem. Gotowi wychodzimy przed domek i czekamy na samochód, który zawiezie nas na śniadanie. Wydaje mi się, że trwa to wieczność ale w końcu docieramy do recepcji – mogę choć na chwilę podłączyć sprzęt do prądu. Hurra! Jednak będą fotki słynnych wydm Od razu wraca mi dobry humor Zjadamy śniadanie i jeszcze po ciemku wyruszmy do Parku Narodowego Namib-Naukluft. Jest to największy park w Afryce i czwarty co do wielkości na świecie. Został utworzony w 1979 roku z połączenia Parku Narodowego Pustyni Namib i Parku Narodowgo Zebry Górskiej – Naukluft. Obecnie jego obszar zajmuje prawie 50 tys. km² jednak dla turystów udostępniono tylko niedużą część. Do Parku prowadzi brama znajdująca się tuż za Sesriem, otwarta od wschodu do zachodu słońca. My właśnie ją przekraczamy. Naszym pierwszym celem jest Elim Dune leżąca nieopodal bramy Parku. Ma ona prawie 100 metrów wysokości i pięknie prezentuje się w promieniach wschodzącego słońca. Ubrani „na cebulkę” wysiadamy z autokaru i rozpoczynamy zdobywanie wydmy. Niektórzy zdejmują buty. Piasek jest lodowaty ale nam to nie przeszkadza bo widoki rekompensują wszystko Aparaty fotograficzne pracują na pełnych obrotach A oto efekty fotograficznego szaleństwa
Z wydmy roztacza się wspaniały widok na góry Naukluft i na unoszące się w górze balony z turystami. Taki lot balonem nad wydmami to dopiero musi być niesamowite przeżycie
Kontynuujemy wspinanie chociaż chodzenie po wydmach nie jest proste. Podobno najlepiej iść po cudzych śladach lub grzbietem wydmy bo tam piasek jest bardziej ubity i nie będziemy grzęznąć w nim po kolana.
o łał! jak to dobrze, że udało się w końcu podładować aparaty i telefony , no bo nie mieć zdjęć z takiego miejsca? - chyba bym się zapłakała na śmierć!
Piękne te wydmy, a kolor czerwieni - niesamowita! ; taaak, łażenie po takich wydmach do łatwych nie nalezy, choć patrząc na wasze buty- to nawet widzę, że udało się "przejść bez zapadania się" (na Gran Canarii (diuny Maspalomas) czy w Maroku (erg Chebbi) było gorzej, człowiek się tam zakopuje w ten piach i nogi momentami zapadają się prawie do kolan! łoj! ciężko się z czegoś takiego "odkopać" może to kwestia miałkości piachu, stromizny wydmy i temperatury? )
Piekne te wydmy sa,ale wlasnie sie domyslam,ze wchodzenie na taka potezna gore piacu napewno latwe nie jest.
Przygod z hotelem nie zazdroszcze -jasne,ze bledy sie zdarzaja,ale co innego jak to sie wydarzy w duzym miescie,gdzie napewno latwiej znalezc hotel zastepczy,a co innego na takim odludziu.Afryka jednak nadal jest pelna niespodzianek jak widac.
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Piea, Huragan jak miło, że zaglądacie do mojej relacji - bardzo Wam dziękuję Odkąd Nel wyjechała na wycieczkę do Kostaryki to ruch na tripku bardzo zmalał Wpadajcie tu częściej bo to co teraz pokazuję to zwykłe górki piasku – prawdziwe, namibijskie wydmy dopiero będą
Kiedy czekamy przy autokarze na uczestników wycieczki ja rozglądam się wokół. Asfaltowa droga, którą przyjechaliśmy i jej otoczenie doskonale nadają się do fotografowania. Ciągnące się wzdłuż jezdni mniejsze i większe czerwone wydmy, uschnięte drzewa i pustka – wszystko to tworzy niepowtarzlny obraz
Mabro, cały czas podróżuję z Tobą i uważnie czytam i oglądam. Prawdopodobnie nigdy nie uda się zobaczyć tego na żywo, a wycieczka niesamowicie ciekawa.
Kiedy słońce mocno chyli się ku zachodowi dojeżdżamy do naszego hotelu. Dzisiaj mamy nocować w Elegant Desert Lodge położonej 38 km od wejścia do parku Namib Naukluft, który mamy w programie następnego dnia. Idziemy do recepcji po klucze do pokoju a tam rozpoczyna się jakaś ożywiona dyskusja między Lucy, Berią i recepcjonistą. Pewnie nie wszystkie pokoje są gotowe – tak sobie myślę i nie tracąc czasu wychodzę na szybki odchód terenu lodge. Szkoda, że krótko tu będziemy bo bardzo mi się podoba to miejsce. Popatrzcie sami na zdjęcia zrobione w ostatnich promieniach słońca.
Na drzewach i trawnikach wypatrzyłam ciekawe, duże owady – niestety nie udało mi się ustalić jaką mają nazwę
Wracam do recepcji a tam dyskusja trwa w najlepsze... Widzę, że większość uczestników wycieczki też poszła na obchód terenu ale kiedy zapada zmrok wszyscy gromadzą się w recepcji – chcemy jak najszybciej dostać klucze i przygotować się do kolacji. Tymczasem zamiast kluczy otrzymujemy skromny poczęstunek w recepcji... O co chodzi? Okazuje się, że nastąpiła pomyłka podczas rezerwacji naszego noclegu – mamy ją wprawdzie zrobioną ale... na następną noc W "naszych" pokojach zakwaterowano już uczestników innej wycieczki a wolnych pokoi nie ma! Jesteśmy bardzo zmęczeni i nieźle wkurzeni zaistniałą sytuacją Po kolejnych dyskusjach pada propozycja rozwiezienia nas do różnych hoteli oddalonych od siebie wiele kilometrów – jesteśmy przecież na pustkowiu! Na to nie wyrażamy zgody... Dyskusja rozpoczyna się od nowa a my czekamy w napięciu na nowe decyzje. Jest już dość późno gdy przychodzi wiadomość, że jedna z lodge przyjmie całą grupę. Ufff... Napięcie opada a my pakujemy się do autokaru i w drogę... CDN
mabro, jak super, że wróciłaś do kontynuacji!
Lodża faktycznie bardzo ładna i urokliwa, ale tej przygody Wam nie zazdroszczę... człowiek zmęczony marzy o prysznicu i łózku- a tu taka "niespodzianka" - wyobrazam sobie wasze wkurzenie... , no cóz... czasami takie wpadki się zdarzają ( my dokładnie tak samo mieliśmy w Omanie ; biuro coś namieszało i na jedną noc "na trasie" zrobili rezerwację nie tam gdzie trzeba? czy na inny dzień?, już dokładnie nie pamietam, ale w końcu wylądowalismy wszyscy niedaleko w innym hotelu, który nas przyjął i okazał sie bardzo przyjemny) ;
czekam na Twój CD-szy
Piea
Jedziemy w ciemnościach drogą szutrową (a właściwie piaskową) przez kompletne pustkowie. Skąd nasz kierowca wie którędy jechać i gdzie skręcić? Nie mam pojęcia. Na szczęście udaje nam się dotrzeć do Tsauchab River Camp, który zgodził się przyjąć naszą grupę.
Ponieważ jesteśmy gośćmi niespodziewanymi to musimy trochę poczekać na kolację. Wychodzę więc przed dom i … spotykam oswojonego springboka Ale radocha móc podejść do niego tak blisko. Oczywiście fotka z przemiłym zwierzakiem musi być chociaż zmęczenie daje się nieźle we znaki - nawet Mój Osobisty skusił się na pamiątkowe zdjęcie
Niestety na fotografowanie wnętrz lodge brakuje mi sił chociaż pełno w nich zabytkowych przedmiotów i różnych ciekawostek Wreszcie zasiadamy do kolacji. Po posiłku dostajemy klucze do naszych domków. Nie jest ich dużo ale położone są na rozległym i nieoświetlonym terenie więc musimy być rozwiezieni samochodem. Wszystko to trwa i trwa a my za parę godzin mamy wyruszyć na podziwianie wschodu słońca na słynnych namibijskich wydmach... Uff... W końcu i my mamy swój domek. Pomieszczenia są dość ciasne ale sympatycznie urządzone tylko trochę w nich ciemno...
Najważniejsze, że za chwilę będę mogła położyć się spać bo na brak snu jestem bardzo nieodporna. Jeszcze tylko podłączenie sprzętu do ładowania i szybki prysznic... Tylko gdzie są gniazdka? Przeszukujemy całe pokój i łazienkę i nie ma ani jednego! Telefon dawno mi padł a akumulatorki w aparacie fotograficznym też wymagają pilnego podłączenia do prądu. Przecież jutro jest TEN dzień - wyczekiwany od początku wycieczki a ja nie mam czym robić zdjęć cudownym, czerwonym wydmom!!! Telefonu do recepcji też nie ma by zapytać o gniazdka, na piechotę po ciemku do niej nie dotrę... Może w sąsiednim domku mają prąd? Idę do niego i dowiaduję się, że we wszystkich domkach nie ma gniazdek – jest tylko słabe oświetlenie a sprzęt... można ładować wyłącznie w recepcji! Siedzieliśmy w tej recepcji ze dwie godziny ale nikt nam nie powiedział, żeby tu podłączyć nasze urządzenie i bezpiecznie zostawić je na noc aż się naładują... Moja złość sięga zenitu więc idę pod prysznic a tam... kolejna wkurzająca niespodzianka – woda w prysznicu jest lodowata i na dodatek nie mam jak skorzystać z suszarki do włosów... Wściekła kładę się spać chociaż nie wiem po co bo pobudka ma być o 4 rano... Co za pech...
Jest jeszcze ciemna noc gdy dźwięk budzika zrywa nas na równe nogi. Niewyspani rozpoczynamy 10 dzień wycieczki... Niestety pech nadal nas prześladuje – w naszym domku wysiadło oświetlenie Szykujemy się więc do podróży przyświecając sobie... latarką – breloczkiem. Gotowi wychodzimy przed domek i czekamy na samochód, który zawiezie nas na śniadanie. Wydaje mi się, że trwa to wieczność ale w końcu docieramy do recepcji – mogę choć na chwilę podłączyć sprzęt do prądu. Hurra! Jednak będą fotki słynnych wydm Od razu wraca mi dobry humor Zjadamy śniadanie i jeszcze po ciemku wyruszmy do Parku Narodowego Namib-Naukluft. Jest to największy park w Afryce i czwarty co do wielkości na świecie. Został utworzony w 1979 roku z połączenia Parku Narodowego Pustyni Namib i Parku Narodowgo Zebry Górskiej – Naukluft. Obecnie jego obszar zajmuje prawie 50 tys. km² jednak dla turystów udostępniono tylko niedużą część. Do Parku prowadzi brama znajdująca się tuż za Sesriem, otwarta od wschodu do zachodu słońca. My właśnie ją przekraczamy. Naszym pierwszym celem jest Elim Dune leżąca nieopodal bramy Parku. Ma ona prawie 100 metrów wysokości i pięknie prezentuje się w promieniach wschodzącego słońca. Ubrani „na cebulkę” wysiadamy z autokaru i rozpoczynamy zdobywanie wydmy. Niektórzy zdejmują buty. Piasek jest lodowaty ale nam to nie przeszkadza bo widoki rekompensują wszystko Aparaty fotograficzne pracują na pełnych obrotach A oto efekty fotograficznego szaleństwa
Z wydmy roztacza się wspaniały widok na góry Naukluft i na unoszące się w górze balony z turystami. Taki lot balonem nad wydmami to dopiero musi być niesamowite przeżycie
Kontynuujemy wspinanie chociaż chodzenie po wydmach nie jest proste. Podobno najlepiej iść po cudzych śladach lub grzbietem wydmy bo tam piasek jest bardziej ubity i nie będziemy grzęznąć w nim po kolana.
Teraz pora na pamiątkowe zdjęcie grupowe
A to widok z "naszej" góry czerwonego piachu
Pora wracać do autokaru - najlepiej na bosaka
o łał! jak to dobrze, że udało się w końcu podładować aparaty i telefony , no bo nie mieć zdjęć z takiego miejsca? - chyba bym się zapłakała na śmierć!
Piękne te wydmy, a kolor czerwieni - niesamowita! ; taaak, łażenie po takich wydmach do łatwych nie nalezy, choć patrząc na wasze buty- to nawet widzę, że udało się "przejść bez zapadania się" (na Gran Canarii (diuny Maspalomas) czy w Maroku (erg Chebbi) było gorzej, człowiek się tam zakopuje w ten piach i nogi momentami zapadają się prawie do kolan! łoj! ciężko się z czegoś takiego "odkopać" może to kwestia miałkości piachu, stromizny wydmy i temperatury? )
czekam na Twoje dalsze namibijskie opowieści....
Piea
Piekne te wydmy sa,ale wlasnie sie domyslam,ze wchodzenie na taka potezna gore piacu napewno latwe nie jest.
Przygod z hotelem nie zazdroszcze -jasne,ze bledy sie zdarzaja,ale co innego jak to sie wydarzy w duzym miescie,gdzie napewno latwiej znalezc hotel zastepczy,a co innego na takim odludziu.Afryka jednak nadal jest pelna niespodzianek jak widac.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Piea, Huragan jak miło, że zaglądacie do mojej relacji - bardzo Wam dziękuję Odkąd Nel wyjechała na wycieczkę do Kostaryki to ruch na tripku bardzo zmalał Wpadajcie tu częściej bo to co teraz pokazuję to zwykłe górki piasku – prawdziwe, namibijskie wydmy dopiero będą
Kiedy czekamy przy autokarze na uczestników wycieczki ja rozglądam się wokół. Asfaltowa droga, którą przyjechaliśmy i jej otoczenie doskonale nadają się do fotografowania. Ciągnące się wzdłuż jezdni mniejsze i większe czerwone wydmy, uschnięte drzewa i pustka – wszystko to tworzy niepowtarzlny obraz
Mabro, cały czas podróżuję z Tobą i uważnie czytam i oglądam. Prawdopodobnie nigdy nie uda się zobaczyć tego na żywo, a wycieczka niesamowicie ciekawa.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
o kurka, Mabro! , to jak na tym zdjeciu jest zwykła górka piasku , to już z wypiekami czekam na te prawdziwe Wydmy!!!
Piea