hi hi, no Nel pojechała po całości! , ale i ja się zapytowuję: Mabro, Halo, Halo, czy Ty Kochana zamierzasz kontynuować dalej swoją Namibię? czy wolisz jednak robić odliczanki?
Ponaglana i zmotywowana a nawet zaszantażowana wracam do pisania relacji
Chociaż namibijskie wydmy znajdują się na niezwykle suchym terenie gdzie deszczu jest jak na lekarstwo (średnio rocznie 106 milimetrów) to nie są pozbawione życia. Świadczą o tym ślady na piasku pozostawione przez owady i małe zwierzęta. Wilgoć potrzebną do życia czerpią one z porannej mgły napływającej znad Oceanu Atlantyckiego. W czasie wspinania się na Dune 45 udało mi się wypatrzeć dość liczne maleńkie żuki pustynne szybko biegające po gorącym piasku.
Przy okazji zwróćcie uwagę na intensywnie pomarańczową barwę piasku. Taki kolor pojawia się z czasem gdy drobinki żelaza zawarte w piasku utleniają się a więc im wydma jest starsza tym kolor jej jest ciemniejszy.
Oprócz żuków nasz przewodnik pokazał nam znacznie większego, połyskującego chrząszcza – szkoda tylko, że aparat nie zdążył złapać ostrości... a ja nie zapamiętałam jego nazwy
Na zboczu wydmy, po której zbiegałam, przysiadł sobie dość duży ptak – może Papuas będzie wiedział jak on się nazywa?
Natomiast już na parkingu, na wychniętym drzewie dostrzegłam kruka srokatego – ptaka wielkości wrony szeroko rozpowszechnionego w Afryce.
Skoro wszyscy jesteśmy na parkingu to możemy jechać dalej, aż do serca pustyni Namib czyli do Sossusvlei. Znajduje się ono około 66 km za bramą Sesriem - zostało nam więc ostatnie 6 km tej trasy. Tym razem droga jest piaszczysta i można ją pokonać jedynie samochodami z napędem na 4 koła. Przesiadamy się do takich oto pojazdów:
Kilka widoczków z krótkiego przejazdu wśród fantastycznych, pomarańczowych wydm
żuczki śliczne; suche drzewa "robią" wydmowe foto - super; niestety ze szponiastym nie bardzo umiem se poradzić i jeszcze chroniczny brak czasu ostatnio; wydaje mi się, że któryś z małych sokołów, może gadożer chociaż z zasięgu wynika, że w Namibii nie powinien się pojawiać
Sossusvlei (czasami pisane Sossus Vlei) to prawie biała, solno-gliniana niecka otoczona wysokimi, czerwonymi wydmami, położona w południowej części Pustyni Namib, w Parku Narodowym Namib-Naukluft. Nazwa „Sossusvlei” używana bywa również w szerszym znaczeniu – tzn. w odniesieniu do innych, sąsiednich "vlei"takich jak np. słynna Deadvlei i otaczających je wydm. Diuny Sossusvlei należą do najwyższych na świecie - wiele z nich ma ponad 200 metrów wysokości. Najbardziej znana jest wydma o wdzięcznym imieniu Big Daddy (około 325 metrów), jednak za najwyższą uważa się Dune 7, mającą około 388 metrów. Warto jeszcze wspomnieć, że piasek tworzący te wydmy ma około 5 milionów lat
Zanim jednak zaczniemy podziwiać cuda natury podchodzimy do kolczastego krzaczka - to melon nara.
Jest on rośliną endemiczną pustyni Namib, doskonale przystosowaną do trudnych warunków wegetacji – może przetrwać wiele lat bez wody. Krzaki melona nara są miejscem schronienia i źródłem pożywienia dla różnych stworzeń. Natomiast same owoce (melony), zawierające nieco wodnisty, słodki i aromatyczny, żółto-pomarańczowy miąższ, stanowią pożywienie dla ludzi. Nasiona zaś znajdują zastosowanie w produkcji kosmetyków.
Wśród gałęzi krzaka nara udaje mi się wypatrzeć niewielkiego, kolorowego ptaszka - niestety nie pamiętam jego nazwy Może niezawodny Papuas znowu podpowie?
Podszkoleni w kwestiach botanicznych wyruszamy w kierunku pierwszych „vlei” Widoki są wspaniałe więc pstrykam fotkę za fotką i cieszę się, że minęły już czasy aparatów na kliszę bo miałabym ogromny problem, co na niej uwiecznić. Za to teraz mam problem, które z niezliczonych fotek pokazać by nie zasypać Was nadmiarem czerwonego piachu Ufff, wybrałam "zaledwie"... kilkanaście ujęć
Wreszcie pojawia się w oddali najsłynniesza "vlei" - Deadvlei
hi hi, no Nel pojechała po całości! , ale i ja się zapytowuję:
Mabro, Halo, Halo, czy Ty Kochana zamierzasz kontynuować dalej swoją Namibię? czy wolisz jednak robić odliczanki?
Piea
Mabro a może kolorowe drineczki na zachetę ?
No trip no life
Ponaglana i zmotywowana a nawet zaszantażowana wracam do pisania relacji
Chociaż namibijskie wydmy znajdują się na niezwykle suchym terenie gdzie deszczu jest jak na lekarstwo (średnio rocznie 106 milimetrów) to nie są pozbawione życia. Świadczą o tym ślady na piasku pozostawione przez owady i małe zwierzęta. Wilgoć potrzebną do życia czerpią one z porannej mgły napływającej znad Oceanu Atlantyckiego. W czasie wspinania się na Dune 45 udało mi się wypatrzeć dość liczne maleńkie żuki pustynne szybko biegające po gorącym piasku.
Przy okazji zwróćcie uwagę na intensywnie pomarańczową barwę piasku. Taki kolor pojawia się z czasem gdy drobinki żelaza zawarte w piasku utleniają się a więc im wydma jest starsza tym kolor jej jest ciemniejszy.
Oprócz żuków nasz przewodnik pokazał nam znacznie większego, połyskującego chrząszcza – szkoda tylko, że aparat nie zdążył złapać ostrości... a ja nie zapamiętałam jego nazwy
Na zboczu wydmy, po której zbiegałam, przysiadł sobie dość duży ptak – może Papuas będzie wiedział jak on się nazywa?
Natomiast już na parkingu, na wychniętym drzewie dostrzegłam kruka srokatego – ptaka wielkości wrony szeroko rozpowszechnionego w Afryce.
Mabro
Piasek rzeczywiście mega rudy , piękny kolorek.
Jak ten chrząszcz się mieni barwami
No trip no life
Skoro wszyscy jesteśmy na parkingu to możemy jechać dalej, aż do serca pustyni Namib czyli do Sossusvlei. Znajduje się ono około 66 km za bramą Sesriem - zostało nam więc ostatnie 6 km tej trasy. Tym razem droga jest piaszczysta i można ją pokonać jedynie samochodami z napędem na 4 koła. Przesiadamy się do takich oto pojazdów:
Kilka widoczków z krótkiego przejazdu wśród fantastycznych, pomarańczowych wydm
I już jesteśmy na miejscu
Przepiękne krajobrazy !
Ci ludzie w oddali jacy sa malutcy w porównaniu do wydm
No trip no life
żuczki śliczne; suche drzewa "robią" wydmowe foto - super; niestety ze szponiastym nie bardzo umiem se poradzić i jeszcze chroniczny brak czasu ostatnio; wydaje mi się, że któryś z małych sokołów, może gadożer chociaż z zasięgu wynika, że w Namibii nie powinien się pojawiać
papuas
...wow,wydmy COOL !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Sossusvlei (czasami pisane Sossus Vlei) to prawie biała, solno-gliniana niecka otoczona wysokimi, czerwonymi wydmami, położona w południowej części Pustyni Namib, w Parku Narodowym Namib-Naukluft. Nazwa „Sossusvlei” używana bywa również w szerszym znaczeniu – tzn. w odniesieniu do innych, sąsiednich "vlei" takich jak np. słynna Deadvlei i otaczających je wydm. Diuny Sossusvlei należą do najwyższych na świecie - wiele z nich ma ponad 200 metrów wysokości. Najbardziej znana jest wydma o wdzięcznym imieniu Big Daddy (około 325 metrów), jednak za najwyższą uważa się Dune 7, mającą około 388 metrów. Warto jeszcze wspomnieć, że piasek tworzący te wydmy ma około 5 milionów lat
Zanim jednak zaczniemy podziwiać cuda natury podchodzimy do kolczastego krzaczka - to melon nara.
Jest on rośliną endemiczną pustyni Namib, doskonale przystosowaną do trudnych warunków wegetacji – może przetrwać wiele lat bez wody. Krzaki melona nara są miejscem schronienia i źródłem pożywienia dla różnych stworzeń. Natomiast same owoce (melony), zawierające nieco wodnisty, słodki i aromatyczny, żółto-pomarańczowy miąższ, stanowią pożywienie dla ludzi. Nasiona zaś znajdują zastosowanie w produkcji kosmetyków.
Wśród gałęzi krzaka nara udaje mi się wypatrzeć niewielkiego, kolorowego ptaszka - niestety nie pamiętam jego nazwy Może niezawodny Papuas znowu podpowie?
Podszkoleni w kwestiach botanicznych wyruszamy w kierunku pierwszych „vlei” Widoki są wspaniałe więc pstrykam fotkę za fotką i cieszę się, że minęły już czasy aparatów na kliszę bo miałabym ogromny problem, co na niej uwiecznić. Za to teraz mam problem, które z niezliczonych fotek pokazać by nie zasypać Was nadmiarem czerwonego piachu Ufff, wybrałam "zaledwie"... kilkanaście ujęć
Wreszcie pojawia się w oddali najsłynniesza "vlei" - Deadvlei
Fantastyczne te wydmy !! mam nadzieję,że kiedyś je zobaczę
To miejsce z ostatniej fotki to chyba jedno z najbardziej znanych i pocztówkowych miejsc w Namibii ?
No trip no life