Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowa Asia-A, tak wiedziałam wcześniej, że może być zimno i dlatego byłam przygotowana na takie "ekstremalne" warunki. Na pokładzie katamaranu były też koce dla tych co ubrali się za cienko
Chociaż Zatoka Wielorybia leży u wybrzeży Afryki, na skraju Pustyni Namibijskiej, to jej klimat jest umiarkowany. Zdarzają się okresy kiedy temperatura nieco tu wzrasta ale we wrześniu, który należy do najzimniejszych miesięcy dla tego obszaru, może spadać nawet do około 10°C. Jeśli dodać bardzo dużą wilgotność powietrza, wiatr i brak słońca to odczuwalna temperatura oscyluje w granicach zaledwie kilku stopni Za taką sytuację pogodową odpowiada zimny, antarktyczny Prąd Benguelski schładzający powietrze nad Zatoką. Co ciekawe, samo miasto Walvis Bay znajduje się w zasięgu klimatu kontynentalnego i należy do najbardziej suchych miast na Ziemi ze średnią opadów poniżej 10 mm rocznie oraz temperaturami od 37°C do 6°C. Jedynym źródłem wilgoci są wtedy mgły.
Ponieważ na panującą pogodę nie mamy żadnego wpływu to nie pozostaje nam nic innego jak kontynuować rejs Na powierzchni wody pojawiają się kolorowe beczki. To hodowle ostryg. Podobno te namibijskie są wyjątkowo duże i smaczne. Importują je chętnie niektóre kraje europejskie.
Kawałek dalej mijamy ogromną platformę wiertniczą należącą do Angoli. Gdy cena ropy spada i nie opłaca się wydobycie, takie platformy przemieszczane są do Namibii, gdzie koszt ich "parkowania" jest mniejszy.
Kierujemy się teraz w stronę głównej atrakcji rejsu - Pelican Point. Pelican Point to cypel przypominający nieco nasz Hel tyle, że znacznie większy. Na jego plażach wylegują się dziesiątki uchatek tworzących jedną z wielu kolonii bytujących w Namibii. Szacuje się, że na całym wybrzeżu Namibii jest tych zwierząt ok. 3 miliony Uchatki wesoło pływają w wodzie a ja próbuję je sfotografować
Niestety, zadanie nie należy do łatwych bo jest dość ciemno i mglisto, zwierzaki są w ciągłym ruchu a katamaran lekko kołysze Ostatecznie udaje się zrobić trochę zdjęć. Ponieważ, jak zwykle, mam problem z selekcją fotek to wybierzcie sobie sami, które się Wam podobają
Chętnych do oglądania i fotografowania sympatcznych uchatek nie brakuje – katamarany, łodzie i kajaki pojawiają się z każdej strony. Uchatkom zupełnie to nie przeszkadza
Jestem pełna podziwu dla pływających tu kajakarzy. Nie dość, że jest przeraźliwie zimno to ja obawiałabym się, że któraś z uchatek wywróci niewielki kajak i wyląduję w lodowatej wodzie, brrr... Z drugiej strony być tak blisko tych zwierząt to dopiero musi być niezapomniane przeżycie Poza uchatkami i rozmaitym ptactwem (np. pelikany, kormorany, rybitwy, flamingi) Pelican Point ma jeszcze jedną atrakcję. Jest to budynek należący do starej latarni morskiej, zamieniony w luksusowy, butikowy hotel o nazwie Pelican Point Lodge. Znajduje się on na samym końcu cypla.
Ponoć "warto spędzić tu noc i poczuć bliskość oceanu i pustyni. Ze swojego łóżka lub prywatnego balkonu można podziwiać oszałamiające widoki i wyjątkowe pokazy świetlne, które ma do zaoferowania namibijskie niebo. … Oprócz spacerów i spływów kajakowych hotel oferuje podziwianie zachodów słońca na samym "czubku" półwyspu, które są naprawdę wyjątkowym, nie do zapomnienia przeżyciem." Tak reklamuje się ten hotel w necie i chociaż z daleka nie wydaje się zbyt atrakcyjny (może przez tę ponurą pogodę?) to po obejrzeniu fotek na stronie Lodge nie miałabym nic przeciwko temu by zostać tam na trochę w jakiś ciepły, słoneczny dzień...
Nel, Radek jesteście najwierniejszymi kibicami mojej relacji. Wielkie dzięki za komentarze
Radek , niestety "wielkiego białego" zjadającego fokę (a tym bardziej kajakarza ) nie spotkałam ale za to miałam inne, fascynujące przeżycie... Zapraszam do lektury następnych odcinków
Nasyceni widokiem niezliczonej ilości uchatek przepływamy teraz obok jakiegoś wraku spoczywającego na piasku cypla.
Emocje powoli opadają - pora wracać do portu w Walvis Bay. Nagle na pokładzie katamaranu robi się wielkie ożywienie. Podpływają do nas również inne jednostki. O co chodzi? Po chwili okazuje się, że mamy ogromne szczęście spotkać… walenie Ich zobaczenie jest naprawdę rzadkie! Właściwie nie wiem czy jest to jeden okaz czy kilka bo pokazują się co rusz z innej strony. Kręcę się niemal w kółko i rozglądam by zrobić jakąś fotkę ale te ogromne ssaki wynurzają się na chwilę i zaraz znikają pod wodą... a na zdjęciu widać tylko wzburzony Ocean Więcej szczęścia ma Mój Osobisty – udaje mu się pstryknąć chociaż grzbiet olbrzyma
Ja ustrzeliłam jedynie... kawałek ogona
Ufff, ale przeżycie... W końcu walenie odpływają a my definitywnie wracamy.
Po drodze mijamy wielkie statki i ogromne pływające urządzenia. Część z nich czeka na redzie na wejście do portu a część to holowniki, które transportują na wody Namibii, wspomniane wcześniej, angolskie platformy wiertnicze.
Najwyraźniej całe to pływające "żelastwo" nie przeszkadza uchatkom, waleniom i ptactwu
Rejs z uchatką rewelacja
Fajnie, że katamaran był tylko dla was.
No trip no life
Zajefajne fotki i opis, na razie rzuciłam okiem, ale jak tylko znajdę czas, to zabieram się za czytanie. Dobrze, że Cię Nelca namówiła.
megi zakopane
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowa Asia-A, tak wiedziałam wcześniej, że może być zimno i dlatego byłam przygotowana na takie "ekstremalne" warunki. Na pokładzie katamaranu były też koce dla tych co ubrali się za cienko
Chociaż Zatoka Wielorybia leży u wybrzeży Afryki, na skraju Pustyni Namibijskiej, to jej klimat jest umiarkowany. Zdarzają się okresy kiedy temperatura nieco tu wzrasta ale we wrześniu, który należy do najzimniejszych miesięcy dla tego obszaru, może spadać nawet do około 10°C. Jeśli dodać bardzo dużą wilgotność powietrza, wiatr i brak słońca to odczuwalna temperatura oscyluje w granicach zaledwie kilku stopni Za taką sytuację pogodową odpowiada zimny, antarktyczny Prąd Benguelski schładzający powietrze nad Zatoką. Co ciekawe, samo miasto Walvis Bay znajduje się w zasięgu klimatu kontynentalnego i należy do najbardziej suchych miast na Ziemi ze średnią opadów poniżej 10 mm rocznie oraz temperaturami od 37°C do 6°C. Jedynym źródłem wilgoci są wtedy mgły.
Ponieważ na panującą pogodę nie mamy żadnego wpływu to nie pozostaje nam nic innego jak kontynuować rejs Na powierzchni wody pojawiają się kolorowe beczki. To hodowle ostryg. Podobno te namibijskie są wyjątkowo duże i smaczne. Importują je chętnie niektóre kraje europejskie.
Kawałek dalej mijamy ogromną platformę wiertniczą należącą do Angoli. Gdy cena ropy spada i nie opłaca się wydobycie, takie platformy przemieszczane są do Namibii, gdzie koszt ich "parkowania" jest mniejszy.
Kierujemy się teraz w stronę głównej atrakcji rejsu - Pelican Point. Pelican Point to cypel przypominający nieco nasz Hel tyle, że znacznie większy. Na jego plażach wylegują się dziesiątki uchatek tworzących jedną z wielu kolonii bytujących w Namibii. Szacuje się, że na całym wybrzeżu Namibii jest tych zwierząt ok. 3 miliony Uchatki wesoło pływają w wodzie a ja próbuję je sfotografować
Niestety, zadanie nie należy do łatwych bo jest dość ciemno i mglisto, zwierzaki są w ciągłym ruchu a katamaran lekko kołysze Ostatecznie udaje się zrobić trochę zdjęć. Ponieważ, jak zwykle, mam problem z selekcją fotek to wybierzcie sobie sami, które się Wam podobają
Chętnych do oglądania i fotografowania sympatcznych uchatek nie brakuje – katamarany, łodzie i kajaki pojawiają się z każdej strony. Uchatkom zupełnie to nie przeszkadza
Jestem pełna podziwu dla pływających tu kajakarzy. Nie dość, że jest przeraźliwie zimno to ja obawiałabym się, że któraś z uchatek wywróci niewielki kajak i wyląduję w lodowatej wodzie, brrr... Z drugiej strony być tak blisko tych zwierząt to dopiero musi być niezapomniane przeżycie Poza uchatkami i rozmaitym ptactwem (np. pelikany, kormorany, rybitwy, flamingi) Pelican Point ma jeszcze jedną atrakcję. Jest to budynek należący do starej latarni morskiej, zamieniony w luksusowy, butikowy hotel o nazwie Pelican Point Lodge. Znajduje się on na samym końcu cypla.
Ponoć "warto spędzić tu noc i poczuć bliskość oceanu i pustyni. Ze swojego łóżka lub prywatnego balkonu można podziwiać oszałamiające widoki i wyjątkowe pokazy świetlne, które ma do zaoferowania namibijskie niebo. … Oprócz spacerów i spływów kajakowych hotel oferuje podziwianie zachodów słońca na samym "czubku" półwyspu, które są naprawdę wyjątkowym, nie do zapomnienia przeżyciem." Tak reklamuje się ten hotel w necie i chociaż z daleka nie wydaje się zbyt atrakcyjny (może przez tę ponurą pogodę?) to po obejrzeniu fotek na stronie Lodge nie miałabym nic przeciwko temu by zostać tam na trochę w jakiś ciepły, słoneczny dzień...
Faktycznie miejsce na nocleg fantastyczne ! Też bym tam ze 2 noce mogła spędzić .
Uchatkowa wyspa super, ile ich tam jest , nic dziwnego ,że ogarneło cię szaleństwo fotograficzne he he
No trip no life
eee, już myślałem że doczekam się fotki gdy..."wielki biały" zjada fokę !!!
a może i...kajakarza ; )))
a poważnie to miejsce rzeczywiście godne odwiedziń !!!
no i ten nocleg w latarni, COOL !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Nel, Radek jesteście najwierniejszymi kibicami mojej relacji. Wielkie dzięki za komentarze
Radek , niestety "wielkiego białego" zjadającego fokę (a tym bardziej kajakarza ) nie spotkałam ale za to miałam inne, fascynujące przeżycie... Zapraszam do lektury następnych odcinków
Nasyceni widokiem niezliczonej ilości uchatek przepływamy teraz obok jakiegoś wraku spoczywającego na piasku cypla.
Emocje powoli opadają - pora wracać do portu w Walvis Bay. Nagle na pokładzie katamaranu robi się wielkie ożywienie. Podpływają do nas również inne jednostki. O co chodzi? Po chwili okazuje się, że mamy ogromne szczęście spotkać… walenie Ich zobaczenie jest naprawdę rzadkie! Właściwie nie wiem czy jest to jeden okaz czy kilka bo pokazują się co rusz z innej strony. Kręcę się niemal w kółko i rozglądam by zrobić jakąś fotkę ale te ogromne ssaki wynurzają się na chwilę i zaraz znikają pod wodą... a na zdjęciu widać tylko wzburzony Ocean Więcej szczęścia ma Mój Osobisty – udaje mu się pstryknąć chociaż grzbiet olbrzyma
Ja ustrzeliłam jedynie... kawałek ogona
Ufff, ale przeżycie... W końcu walenie odpływają a my definitywnie wracamy.
Po drodze mijamy wielkie statki i ogromne pływające urządzenia. Część z nich czeka na redzie na wejście do portu a część to holowniki, które transportują na wody Namibii, wspomniane wcześniej, angolskie platformy wiertnicze.
Najwyraźniej całe to pływające "żelastwo" nie przeszkadza uchatkom, waleniom i ptactwu
Mabro, ja też jestem z Tobą na wycieczce , chociaż rzadko się odzywam. Tyle jest do oglądania, że nie ma czasu pisać.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
To mieliście rzeczywiście niesamowitego farta
No trip no life