Nel no właśnie to dziwne ale żadnych zwierzątek i ptaszków nie było i na szczęście nie było też pajaków.Zdarzały się jednak jakies takie chde wężę w żółte poprzeczne prążki -w piasku było ich sporo ale chyba nie były jadowite bo wietnamczycy przed nimi mie uciekali . No ale faktycznie to co dawało czadu to cykady -ich popołudniowe decybe cięzko było znieść Jeśli chodzi o snurki to sporo ludzi sobie właśnie przy tych kamolach snurkowało a zwłaszcza przy tych zarach przy molo w hotelu więc pewnie jakaś rafka tam była.
Ruszamy na objazd wyspy Zdecydowaliśmy się na skuterki.Generalnie ruch na wyspie nie jest jakiś ogromny-nie jest to Sajgon więc stwierdzilismy,że damy radę.
Skuterki wypożyczyliśmy w hotelu 150 tys dongów za dobę.Mozna było wypozyczyc taniej gdzieś przy głównej ulicy za 100 tys ale po pierwsze róznica nie była malutka a te skutery w hotelu wydawały nam się jakieś "sprawniejsze". Przy wypozyczeniu nie chceli od nas prawa jazdy chociaż róznie z tym w Wietamie bywa bo róznie rzekomo jest podczas partoli.Na szczęście żaden partol nas nie zatrzymał a co dziwne albo i normalne to podczas naszego pobytu w Wietnamie patrol policji spotkalismy moze jeden raz .Po wyspie jezdziło nam się bardzo dobrze i chyba najgorzej było w Duong Dong bo tam faktycznie skuter na skuterze ale jechalismy tam wolniutko i wszystko poszło gładko.Jedyne czego podczas jazdy żałowalismy to to,ze nie mieliśmy maseczek ani długich rękawków bo słonko piekło niesamowice a smog dał nam popalić-nigdy w zyciu takiej skorupy klejącego kurzu nie miałam na twarzy
Paliwo w Wietnamie tanie,skuterki palą mało więc zrobiliśmy tylko jedno tankowanie za 13 zł no i nie ominęła nas wizyta u wulkanizatora-był tak miły ,że nie wziął od nas grosza więc sami mu coś zostawiliśmy
Nasz plan na ten dzień to południe wyspy a dokładnie dwie świątynie i relaks na Sao Beach uważaną za najładniejszą plaże na wyspie.Północ zostawilismy sobie na inny dzień.
Pierwzsa świątynia do której jechaliśmy to SU MUON PAGODA.Żeby dotrzec do każdej ze świątyń trzeba zawsze troszkę zbozcyć z głównej drogi bo większość z nich leży we wioskach wysoko na wzgórzach.Oj kilka razy udało nam się pobłądzić.Jadąc np do pierwszej siątyni będącej w planie naszego objazdu natrafiliśmy na piekną pagodę i ta odziwo znajdowała się z boku głównej drogi.Musieliśmy sie tutaj oczywiście zatrzymać Wejścia do wszystkich świątyń są bezpłatne )))
Hue Quang dai De Mieu Phu Quoc -świątynia literatury - znaleziona przez nas przypadkowo podczas objazdu południowej części wyspy. Znajduje się niespełna cztery kilometry od naszego pierwszego hotelu na wyspie -Ocean Bay Resort &Spa ))) warto było się tutaj zatrzymać . W świątyni nie było żywego ducha i nawet przez moment zaczęlismy się zastanawiac czy oby można do niej wejść
Jedziemy dalej do pierwszego planowanego celu SU MUON PAGODA -świątynia zdecydowanie inna niż wszystkie inne na wyspie. Znajduję się na wzgórzu około czterech kilometrów od miasta Duong Dong,które jest stolicą wyspy i do którego jeszcze dotrzemy. Jest najstarszą świątynią buddyjską na wyspie Phu Quoc. Ukrywa się w gęstym lesie, jest tam niewiarygodnie spokojnie Spośród wielu postaci Buddy w pagodzie najbardziej atrakcyjnym jest wesoły i kolorowy Budda otoczony rozbrykanymi dziećmi. Ten posąg stoi przed pagodą, podczas gdy inne ciekawe posągi można znaleźć w środku. Jest tu też wiele malowanych formacji skalnych, mnóstwo zielonkawych drzew m.in. 300-letnie starożytne drzewo Kenia.Cała świątynia stoi na wzgórzu i otacza ją wiecznie zielona dżungla. Miejsce to jest obowiązkowe do zobaczenia na Phu Quoc.
Jedziemy dalej a przed nami następna świątynia główny cel naszego objazdu.
Pagoda Ho Quoc Phu Quoc (klasztor Truc Lam Ho Quoc Zen))Jako największa świątynia w dystrykcie Phu Quoc w prowincji Kien Giang, pagoda Ho Quoc porównywana jest do bajkowego miejsca na wyspie Ngoc. Jadąc do Phu Quoc, nie można przegapić tego cudownego miejsca.Jest to wspaniała atrakcja turystyczna.Pagoda jest otwarta codziennie od 6 tej do 18-tej.Naturalna sceneria wokół świątyni ma majestatyczny wygląd. Przód pagody wychodzi na rozległy, błękitny ocean.Pagoda znajduje się również przy głównej drodze wyspy Phu Quoc, łączącej się z innymi znanymi miejscami turystycznymi na wyspie. Ułatwia to zarówno turystom, jak i buddystom odwiedzanie świątyni.Zobaczcie jak tutaj jest pięknie)) Do świątyń w Wietnamie jeszcze wrócimy ale teraz czas nas goni bo zaczyna się najdarzdziej słoneczna pora dnia i musimy jechać na plażę żeby wykorzystać jej atuty
Sao Beach)) to pierwsza plaża na którą dojeżdżamy.Plaża Sao jest uważana za najpiękniejszą i najsłynniejszą plażę wyspy i samego Wietnamu, jeśli nie całej Azji. A według światowych szacunków plaża jest oceniana dość wysoko. Plaża to lazurowa tafla wody, biały piasek w pobliżu wybrzeża i wielkie palmy wzdłuż wybrzeża.Plaża znajduje się na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy Phu Quoc, około 20-30 kilometrów od dobrze rozwiniętego miasta Duong Dong. Do miejsca wypoczynku dojeżdża się wynajętym środkiem transportu – samochodem-taxi lub motocyklem – które są tak popularne wśród okolicznych mieszkańców, że wydzielony jest dla nich osobny parking na plaży. Sao Beach przyciąga nie tylko dziewiczą przyrodą i słynnym archipelagiem, do którego dostęp jest tu dość prosty, ale także doskonałym wędkarstwem, nurkowaniem, które organizowane jest na najbliższych rafach.Niestety plaża w dużej części jest komercyjna i za wszystko trzeba płacić a śmieci jest tutaj chyba więcej niż na innych niezagospodarowanych plażach Nam udało plażę zastac się czystą ale mówią,ze najgorzej jest tutaj trafic po sztormie.Znajomi byli kilka dni po nas,kiedy dzień wcześniej był najgorszy pogodowo dzień i zastali pełno śmieci i to nie tylko na tej plazy ale i na następnej ,na którą my tez pojedziemy i uznamy ja za najpięlniejszą na wyspie Więc jesli na plaże trafi się w nieodpowiednią porę można się bardzo rozczarować )))My tym czasem zabieramy tobołki ze skutera i biegniemy zobaczyć "raj"
Mi się juz podoba
Szkoda nam płacic za jakieś leżaki chociaż sa tanie.Rozkładamy sie gdzieś w cieniu pod palmami-mamy w końcu swoje ręczniczki-i możemy poddać się lenistwu Mi udaje się chwilke zrelaksowac na hamaczku
Nie trwa to oczywiście długo bo plażę trzeba było dokładnie przetrzebić
noo, nie wiem co gorsze czy strome schody do świątyni czy zgrzytający w zębach piasek a tak na poważnie jest i chociaż za hamakowaniem nie przepadam - widoczki wymiatają
Dzisus, ale wspaniały hotel znalazłaś...wspaniała niska zabudowa, utopiona w roślinnosci. Tak jak napisałaś, klimatycznie i dziewiczo..
A powiedz czy były w ogrodzie jakieś zwierzaki, ptaki ?
Jakaś rafka do snurków ?
No trip no life
Kamolki w wodzie bardzo fotogeniczne. Superkowe miejsce.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Radek a wiesz,ze ja fal nie lubię
Nel no właśnie to dziwne ale żadnych zwierzątek i ptaszków nie było i na szczęście nie było też pajaków.Zdarzały się jednak jakies takie chde wężę w żółte poprzeczne prążki -w piasku było ich sporo ale chyba nie były jadowite bo wietnamczycy przed nimi mie uciekali . No ale faktycznie to co dawało czadu to cykady -ich popołudniowe decybe cięzko było znieść Jeśli chodzi o snurki to sporo ludzi sobie właśnie przy tych kamolach snurkowało a zwłaszcza przy tych zarach przy molo w hotelu więc pewnie jakaś rafka tam była.
Ruszamy na objazd wyspy Zdecydowaliśmy się na skuterki.Generalnie ruch na wyspie nie jest jakiś ogromny-nie jest to Sajgon więc stwierdzilismy,że damy radę.
Skuterki wypożyczyliśmy w hotelu 150 tys dongów za dobę.Mozna było wypozyczyc taniej gdzieś przy głównej ulicy za 100 tys ale po pierwsze róznica nie była malutka a te skutery w hotelu wydawały nam się jakieś "sprawniejsze". Przy wypozyczeniu nie chceli od nas prawa jazdy chociaż róznie z tym w Wietamie bywa bo róznie rzekomo jest podczas partoli.Na szczęście żaden partol nas nie zatrzymał a co dziwne albo i normalne to podczas naszego pobytu w Wietnamie patrol policji spotkalismy moze jeden raz .Po wyspie jezdziło nam się bardzo dobrze i chyba najgorzej było w Duong Dong bo tam faktycznie skuter na skuterze ale jechalismy tam wolniutko i wszystko poszło gładko.Jedyne czego podczas jazdy żałowalismy to to,ze nie mieliśmy maseczek ani długich rękawków bo słonko piekło niesamowice a smog dał nam popalić-nigdy w zyciu takiej skorupy klejącego kurzu nie miałam na twarzy
Paliwo w Wietnamie tanie,skuterki palą mało więc zrobiliśmy tylko jedno tankowanie za 13 zł no i nie ominęła nas wizyta u wulkanizatora-był tak miły ,że nie wziął od nas grosza więc sami mu coś zostawiliśmy
Nasz plan na ten dzień to południe wyspy a dokładnie dwie świątynie i relaks na Sao Beach uważaną za najładniejszą plaże na wyspie.Północ zostawilismy sobie na inny dzień.
Pierwzsa świątynia do której jechaliśmy to SU MUON PAGODA.Żeby dotrzec do każdej ze świątyń trzeba zawsze troszkę zbozcyć z głównej drogi bo większość z nich leży we wioskach wysoko na wzgórzach.Oj kilka razy udało nam się pobłądzić.Jadąc np do pierwszej siątyni będącej w planie naszego objazdu natrafiliśmy na piekną pagodę i ta odziwo znajdowała się z boku głównej drogi.Musieliśmy sie tutaj oczywiście zatrzymać Wejścia do wszystkich świątyń są bezpłatne )))
Hue Quang dai De Mieu Phu Quoc -świątynia literatury - znaleziona przez nas przypadkowo podczas objazdu południowej części wyspy. Znajduje się niespełna cztery kilometry od naszego pierwszego hotelu na wyspie -Ocean Bay Resort &Spa ))) warto było się tutaj zatrzymać . W świątyni nie było żywego ducha i nawet przez moment zaczęlismy się zastanawiac czy oby można do niej wejść
Jedziemy dalej do pierwszego planowanego celu SU MUON PAGODA -świątynia zdecydowanie inna niż wszystkie inne na wyspie. Znajduję się na wzgórzu około czterech kilometrów od miasta Duong Dong,które jest stolicą wyspy i do którego jeszcze dotrzemy. Jest najstarszą świątynią buddyjską na wyspie Phu Quoc. Ukrywa się w gęstym lesie, jest tam niewiarygodnie spokojnie Spośród wielu postaci Buddy w pagodzie najbardziej atrakcyjnym jest wesoły i kolorowy Budda otoczony rozbrykanymi dziećmi. Ten posąg stoi przed pagodą, podczas gdy inne ciekawe posągi można znaleźć w środku. Jest tu też wiele malowanych formacji skalnych, mnóstwo zielonkawych drzew m.in. 300-letnie starożytne drzewo Kenia.Cała świątynia stoi na wzgórzu i otacza ją wiecznie zielona dżungla. Miejsce to jest obowiązkowe do zobaczenia na Phu Quoc.
Jedziemy dalej a przed nami następna świątynia główny cel naszego objazdu.
Pagoda Ho Quoc Phu Quoc (klasztor Truc Lam Ho Quoc Zen))Jako największa świątynia w dystrykcie Phu Quoc w prowincji Kien Giang, pagoda Ho Quoc porównywana jest do bajkowego miejsca na wyspie Ngoc. Jadąc do Phu Quoc, nie można przegapić tego cudownego miejsca.Jest to wspaniała atrakcja turystyczna.Pagoda jest otwarta codziennie od 6 tej do 18-tej.Naturalna sceneria wokół świątyni ma majestatyczny wygląd. Przód pagody wychodzi na rozległy, błękitny ocean.Pagoda znajduje się również przy głównej drodze wyspy Phu Quoc, łączącej się z innymi znanymi miejscami turystycznymi na wyspie. Ułatwia to zarówno turystom, jak i buddystom odwiedzanie świątyni.Zobaczcie jak tutaj jest pięknie)) Do świątyń w Wietnamie jeszcze wrócimy ale teraz czas nas goni bo zaczyna się najdarzdziej słoneczna pora dnia i musimy jechać na plażę żeby wykorzystać jej atuty
Sao Beach)) to pierwsza plaża na którą dojeżdżamy.Plaża Sao jest uważana za najpiękniejszą i najsłynniejszą plażę wyspy i samego Wietnamu, jeśli nie całej Azji. A według światowych szacunków plaża jest oceniana dość wysoko. Plaża to lazurowa tafla wody, biały piasek w pobliżu wybrzeża i wielkie palmy wzdłuż wybrzeża.Plaża znajduje się na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy Phu Quoc, około 20-30 kilometrów od dobrze rozwiniętego miasta Duong Dong. Do miejsca wypoczynku dojeżdża się wynajętym środkiem transportu – samochodem-taxi lub motocyklem – które są tak popularne wśród okolicznych mieszkańców, że wydzielony jest dla nich osobny parking na plaży. Sao Beach przyciąga nie tylko dziewiczą przyrodą i słynnym archipelagiem, do którego dostęp jest tu dość prosty, ale także doskonałym wędkarstwem, nurkowaniem, które organizowane jest na najbliższych rafach.Niestety plaża w dużej części jest komercyjna i za wszystko trzeba płacić a śmieci jest tutaj chyba więcej niż na innych niezagospodarowanych plażach Nam udało plażę zastac się czystą ale mówią,ze najgorzej jest tutaj trafic po sztormie.Znajomi byli kilka dni po nas,kiedy dzień wcześniej był najgorszy pogodowo dzień i zastali pełno śmieci i to nie tylko na tej plazy ale i na następnej ,na którą my tez pojedziemy i uznamy ja za najpięlniejszą na wyspie Więc jesli na plaże trafi się w nieodpowiednią porę można się bardzo rozczarować )))My tym czasem zabieramy tobołki ze skutera i biegniemy zobaczyć "raj"
Mi się juz podoba
Szkoda nam płacic za jakieś leżaki chociaż sa tanie.Rozkładamy sie gdzieś w cieniu pod palmami-mamy w końcu swoje ręczniczki-i możemy poddać się lenistwu Mi udaje się chwilke zrelaksowac na hamaczku
Nie trwa to oczywiście długo bo plażę trzeba było dokładnie przetrzebić
Plaża jest bezapelacyjnie obowiązkowa na Phu Quoc jeśli bysmy byli dłużej na wyspie to z pewnością bysmy tutaj wrócili ))
noo, nie wiem co gorsze czy strome schody do świątyni czy zgrzytający w zębach piasek a tak na poważnie jest i chociaż za hamakowaniem nie przepadam - widoczki wymiatają
papuas