--------------------

____________________

 

 

 



KOSTARYKA - dlaczego warto tam jechać?

296 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 17 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Hej, Magda, fajnie, że wpadłaś.

Przyrody będzie jeszcze dużo....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 17 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W pobliżu plaży znajduje się kompleks basenowy, no i oczywiście bar plażowy.

W wielu miejscach są dystrybutory w chłodzoną wodą.

Obok basenów - serwis plażowy: ręczniki, które można do woli wymieniać, dmuchane zabawki wodne dla dzieci itp.

Na basenach ruch jak w Rzymie!!!!! Gra latynoska muzyczka ( nieco za głośno, ale pewnie tak ma być !!!) biegają i skaczą do wody dzieciaki, rodzinne trzypokoleniowe grupki Ticos grają w karty.

Odkrywamy, że chyba ponad 90 % wypoczywających to tutejsi obywatele. Chyba, że także z ościennych państw hiszpańskojęzycznych. Fajni, weseli, rodzinnie nastawieni ludzie...

Tylko w dodatku teraz sa tu najdłuższe (dwa miesiace) szkolne wakacje i mnóstwo dzieci i młodzieży zjechało na odpoczynek. Z tym już jest gorzej, bo wszędzie tłoczno i gwarno.

Chwilę przysiadamy przy basenie, by wejść w tutejsze klimaty muzyczne. Sąsiedzi z łóżek próbują coś zagadać, ale niestety bariera językowa....Stale czymś częstują nas, bo sami jedzą non stop.

Pomiędzy łóżkami wędruje iguana, zatrzymuje się z nadzieją wszędzie tam, gdzie ktoś coś je. Tylko nieliczni – głównie dzieci - zwracają na nią uwagę, to pewnie dla nich takie swojskie widowisko, jak u nas spacerujące gołębie.

Ja śledzę z zainteresowaniem, bo dla nas to nowość.

Podchodzi taka jedna i do naszych łóżek, ale nic z tego, nie mamy nic do jedzenia, a poza tym nie wolno karmić dzikich zwierząt tym świństwem, które my jemy...

Mariola

E w e l i n a EM
Obrazek użytkownika E w e l i n a EM
Offline
Ostatnio: 5 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 08 paź 2013

hehe, fajne te kochane iguany...robią klimat, nie ma co Biggrin

Pozdrawiam wakacyjnie,
Ewelina z EM

ulola
Obrazek użytkownika ulola
Offline
Ostatnio: 8 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 11 wrz 2013

Przyroda w hotelu zjawiskowa, jestem zwierzolubem więc hotelowy zwierzyniec to dla mnie bajka Man in love no może poza pająkami których boję się panicznie....

Apisku wybierasz piękne hotele, aż chce się podążyć Twoimi śladami.

"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen

ulola
Obrazek użytkownika ulola
Offline
Ostatnio: 8 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 11 wrz 2013

E w e l i n a EM :

hehe, fajne te kochane iguany...robią klimat, nie ma co Biggrin

 Mój mąż powiedział, że w życiu bo tam nie pojechał bo by go te gady w d*** pogryzły.... dziwię się że bał się akurat o tę część ciała CrazyCrazy Crazy

"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen

Andrew
Obrazek użytkownika Andrew
Offline
Ostatnio: 1 miesiąc 3 tygodnie temu
admin
Rejestracja: 07 maj 2015

Też bym się pokąpał w basenie wśród takiej zieleni...

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 1 godzina 2 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Alez te iguany oswojone he he. Podchodzą do ludzi po jedzenie jak malpki w Keni w Baoabie ( tak mi sie skojarzylo)

Fajnie, nie trzeba ich szukac tylko same przychodza Wacko

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 17 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ulola, rzeczywiście długo wyszukiwałam odpowiednich hotelików, by być blisko natury. Iguanki świetne, chodziły za ludźmi by się załapać na jedzonko.

A ta część ciała o którą boi się twój mąż to jednak jedna z ważniejszych, więc się nie dziw!!!!

Andrew, my akurat nie basenowi, wolimy morskie kąpiele.

Ale atmosfera była nad basenami bardzo sympatyczna, choć nieco za głośno, jak na nasz gust...

Nelcia były jeszcze szopy, ostronosy i bazyliszki, nie mówiąc o całej masie drobniejszych jaszczurek. No i ptaszki, twój mąż miałby używanie....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 17 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Długo nie wytrzymujemy przy basenie, wolimy plażę. I to tą ładniejszą Playa Blanca.

Machamy na shuttle i po paru minutach jazdy jesteśmy na miejscu.

Tu jest o wiele spokojniej, ciszej, zdecydowanie mniej ludzi tu dociera.

Rozkładamy się w cieniu drzew na piaseczku.

I rozpoczynamy nasze kostarykańskie PURA VIDA. Nigdzie się nie śpieszymy, niczym się nie przejmujemy, jak zgłodniejemy, to restauracja jest parę kroków od nas z chłodną wodą, piwem i sokami.

Patrzymy na niedużą zatokę ograniczoną skalistymi przylądkami, wsłuchujemy się w szum fal, nad głową latają kolorowe motyle, a wysoko na niebie czerwone ary, zawsze parami.

Sporo czasu spędzamy w wodzie.

Żyć nie umierać!!!

W pobliżu lokuje sie nowe towarzystwo. Młoda parka i starszy pan. Parka zajmuje się sobą, a pan się nudzi....

Chwilę się przysłuchuje naszej rozmowie i pyta skąd jesteśmy. Odpowiadam płynną ( hahaha) hiszpańszczyzną: No hablo espaniol i dodaję: Hablas ingles? Że niby nie mówię po hiszpańsku, a czy ty mówisz po angielsku?

I tu się pojawia duży problem!!!!

Jeszcze nigdy w żadnym kraju nie czułam się taką kaleką, jeśli chodzi o język. Wystarczył angielski, a tu tragedia....mało kto coś tam spika.

Przed wyjazdem postanowiłam się trochę pouczyć hiszpańskiego, ale okazało sie, że do starego łba ciężko wchodzą nowe słówka. No to sobie zrobiłam mały podręczny słowniczek z podstawowymi zwrotami, liczebnikami, takie najważniejsze warianty konwersacji.

Nasz sąsiad z plaży – Oscar - na szczęście zna dobrze angielski, a to przypadłość tutaj rzadka. Jest niezmiernie zdziwiony widząc Polaków, jako że jeszcze nie zalewamy jego kraju.

Opowiada, że mieszka w stolicy, a teraz obwozi po Kostaryce rodzinkę z Holandii swego przyjaciela, który nie ma na to czasu.

Ale ta rodzinka to para w podróży poślubnej, więc nie za bardzo zainteresowani są widokami wokół...

Długo rozmawiamy i potwierdza się opinia, że Ticos to wspaniali ludzie. Oscar otwiera nam oczy na różne sprawy, jest wielkim patriotą, ale do niektórych rzeczy ma stosunek krytyczny.

Podoba mu się to, że od przeszło 65 lat nie ma w Kostaryce wojska, a oszczędzone pieniadze przeznacza się na edukację ( najniższy analfabetyzm w Ameryce Środkowej tylko 4%) oraz służbę zdrowia, że się chroni przyrodę i rozwija turystykę, że jest mała inflacja i od wielu, wielu lat nie było żadnej wojny czy walk bratobójczych, jak to ma miejsce w krajach Ameryki Łacińskiej.

Nie podoba mu się rozbuchana biurokracja i korupcja wśród wysokich urzędników, od których dużo zależy...

Prawie cały pobyt na plaży przegadujemy z nim.

Potem obiado-kolacja w pobliskiej restauracji.

O godzinie 5 jest ostatni shuttle do domków, ale postanawiamy wracać brzegiem oceanu, gdyż w czasie odpływu można przejść bez problemu.

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 1 godzina 2 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apsiku, pieknie !!!!! ja tez bym nie wychodzila z takiej  wody..

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap