--------------------

____________________

 

 

 



KOSTARYKA - dlaczego warto tam jechać?

296 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 23 godziny 6 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Zachód słonca Good  Good  Good

Apisku, ty nawet smoka wawelskiego spotkalas w Kostaryce he he 

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, to tylko miniaturka...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W pobliżu kolejnej restauracji odkrywamy jeszcze dwie rośliny palmowato-dracenowate z wysoko nad ziemią kończącymi się korzeniami, gdzie urzędują iguany. To chyba ich stała kwaterka, w ciągu dnia grzeją się w słoneczku na tych korzeniach, podczas gdy w nocy śpią pomiędzy nimi. Również teraz, gdy zaniepokoiło je moje natrętne łażenie w koło ich siedziby, kryją się wśród korzeni.

To właśnie w tej restauracji byliśmy poprzedniego dnia na kolacji. Kolacja, jak kolacja, specjalnych wrażeń in plus smakowych nie stwierdziliśmy, natomiast na koniec było fajne widowisko.

Z otaczających taras restauracyjny krzaków wyszła para szopów -praczy – chyba para bo był jeden duży a drugi mniejszy. Zaczęły grasować pomiędzy stolikami i wszystko byłoby OK, jako że nikt nie zwracał na nie ( oprócz nas ) specjalnej uwagi, gdyby nie ich nadmierna determinacja...

Nie znalazły niczego do jedzenia, więc poszły do metalowego śmietnika z pokrywą, strąciły ją by zbadać zawartość wnętrza – co spowodowało niezły hałas - i wówczas wyskoczył kelner, który przepędził towarzystwo.

Punta Leona to niewatpliwie przyjemny hotel i fajnie spędziliśmy tam czas.

Jednak z perspektywy całego pobytu w Kostaryce cieszę się bardzo, że pojechaliśmy tam na samym początku naszego objazdu.

Gdybyśmy bowiem mieli tam spędzać czas po wizycie na wybrzeżu karaibskim, to miałabym nieco mniej korzystne odczucia...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Jeszcze przed 11 przyjeżdża po nas Ines. Po dojechaniu do głównej drogi skręcamy na południe.

Jedziemy nowozbudowaną szosą wiodącą cały czas wzdłuż Pacyfiku.

Kilkanaście kilometrów od naszego hotelu jest kurort Jaco. Jest to popularna miejscowość turystyczna, w której znajduje się wiele hoteli o zróżnicowanym standardzie. Przy głównej drodze jest mnóstwo knajpek, sklepików i biur podróży.

Skręcamy w drogę prowadzącą do oceanu.

Nie powiem, że widok plaży mnie powala, a wręcz odwrotnie. Mówię mężowi, że jakbym tu miała spędzić kostarykańskie wakacje, to bym się chyba załamała. Plaża jest szeroka, piaszczysta, samochody zrobiły sobie parking nieomal na piasku.

 

Na zapleczu wielkie blokowiska oraz budowy w trakcie realizacji.

Na plaży nie ma żadnego naturalnego cienia w postaci drzew lub palm.

Jak na mój gust wręcz brzydko....

Ines nie widząc zachwytu w naszych oczach proponuje odjazd.

Następny przystanek na niewielkim cypelku, z którego widać rozległą zatokę z niedawno odwiedzoną miejscowością Jaco. Z daleka zdecydowanie lepiej to wszystko wygląda....

Zjeżdżamy jeszcze bardziej na południe, by zajrzeć na długą, ciągnącą się 8 km plażę Playa Hermosa. Jakoś trudno mi się przyzwyczaić to tego czarnego piachu...

Ale widać, że to strefa wulkaniczna, bo pod nami z oceanu sterczą również czarne powulkaniczne skały.

Ale trzeba przyznać, że choć czarna - to plaża jest malowniczo otoczona palemkami, spomiędzy których prześwitują niskie bungalowy.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Na koniec zwiedzania wybrzeża Pacyfiku – coś na deser!!!!!

Istna perełka!!!!

Dojeżdżamy do Los Suenos Resort and Marina.

To już jest prawdziwy raj dla bogaczy...

Na ogromnym terenie w rejonie zatoki Playa Herradura stworzono resort dla najbardziej wymagających. Znajdują się tu luksusowe wille, wspaniałe apartamenty w kondominiach, duży port jachtowy, 18-dołkowe pole gofowe, na którym odbywają się międzynarodowe zawody.

Są także eleganckie restauracje, kasyna gry, bary, kluby nocne oraz sklepy.

A wszystko to otoczone bajecznymi ogrodami.

Wjeżdżamy przez potężną bramę, gdzie wszyscy musimy się wylegitymować i poczekać na przepustkę. Ponieważ Ines ma swoje biuro turystyczne, wszyscy ją tu znają.

A to nasza przesympatyczna Ines

Parkingowy wskazuje nam miejsce postojowe dla gości tego przybytku.

No, faktycznie bajka!!!!

Wyruszamy na zwiedzanie. Spacerujemy pomiędzy niskimi budyneczkami, dochodzimy do mariny.

 

Tuż za nią dziwna konstrukcja – regał na jachty i motorówki. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy!!!!

Ponieważ cena za cumowanie jachtów w marinie jest cholernie wysoka, część właścicieli tych łodzi na czas nieobecności w swych willach przechowuje je po prostu na półeczkach.

Też dobry pomysł!!!!

Podobno 90 procent właścicieli to Amerykanie i Kanadyjczycy,

Po drugiej stronie jest zaciszna zatoczka z plażą.

Ponownie wchodzimy na pirs mariny, właśnie powróciła jakaś motorówka z wędkowania.

W dali widać hotel Marriot w głębi zatoki, ale plaża hotelowa w ogóle mi się nie podoba...

Na koniec pobytu w tym Gringolandskim raju podjeżdżamy pod kompleks Miramar Residences los Vista czyli oddanych niedawno do użytku super rezydencji. Chyba jeszcze nie wszystkie są sprzedane, bo ostro je reklamują. Po przylocie widziałam piękną ich reklamę na lotnisku.

Rzeczywiście jest to przepiękna posiadłośc w cudownym tropikalnym ogrodzie wymarzona na emeryturę dla przeciętnego obywatela, szkoda że nie Polaka....

Niestety!!!!!

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Faktycznie piękne miejsce na emeryturkę!!! Baardzo mi się podoba.Zieleni móstwo!!!

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ładnie to wszystko wygląda, przyjemnie popatrzeć. Ale dla mnie zbyt uładzone, wymuskane. Wolę bardziej dzikie i naturalne miejsca....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

To już jest nasze pożegnanie z Pacyfikiem, więcej go nie zobaczymy w czasie tej podróży.

Pora wracać do naszej bazy tranzytowej w Alajueli.

Z obu stron pagórki i pastwiska, gdzieniegdzie prześwituje czerwona ziemia.

Jedziemy szybszą, płatną drogą w głębi lądu.

Zbliżamy się do pasma wysokich gór biegnących przez środek kraju i dochodzących do 3800 metrów wysokości . Te najwyższe leżą jednak bardziej w kierunku południowym.

Ines zatrzymuje się przed górską knajpką na kolację. Siadamy na werandzie , skąd rozciąga się fajny widok na zalesione pagórki.

Do hotelu Renaty przyjeżdżamy dość późno, rozpakowujemy tylko kosmetyki i do wyrka....

Jutro czeka nas podróż na wybrzeże Morza Karaibskiego.

No to będziemy mieć porównanie....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Rano śpimy trochę dłużej, bo umówiliśmy się dopiero na godzinę 9. Chodzi nam głównie o Ines. Cały wczorajszy dzień była w drodze, a dzisiaj czeka ją dwa razy dłuższa trasa. Na szczęście jej mąż pojedzie z nami, wiec będą prowadzić na zmianę.

Śniadanko ze wspaniałym widokiem!!!

W czasie śniadania poznajemy ciekawych ludzi. Para niemiecka z Monachium robi objazd motorem po Ameryce Południowej i Środkowej. Są już w podróży przeszło 5 miesięcy, ale właśnie tu zepsuł im się motocykl. Podobno i tak mają szczęście, że stało się to w cywilizowanej Kostaryce, gdzie jest przedstawicielstwo BMW, bo tej firmy mają motor.

Gorzej by było, gdyby się im to przytrafiło w jakimś bardziej dzikim kraju....

Nie wiedzą kiedy im naprawią, ale wcale się tym nie przejmują . Jak nie dziś to jutro, a może pojutrze, jak trzeba będzie sprowadzić części????

Widać PURA VITA i na nich działa!!!!

Przed śniadalnią Renaty zauważam gniazdko ptaszka w rozłożystym kaktusie, wcześniej go tu nie było, na pewno bym zauważyła.

Niezawodna Ines wraz z mężem już jest.

Dzisiaj jedziemy do miejscowości La Pavona, której nie ma na żadnej mapie.

W La Pavonie przesiądziemy się na łódź, którą popłyniemy w odludne, trudno dostępne miejsce w północno – wschodniej Kostaryce w pobliżu granicy z Nikaraguą – czyli do Parku Narodowego Tortuguero.

Ale po drodze sporo zobaczymy. Będzie to przejazd bardzo malowniczą trasą przez góry, dżungle, w widokami na wulkany, wodospady, pastwiska i plantacje bananów.

Ale na razie musimy się przebić przez zatłoczone wioski i miasteczka otaczające zwartym kręgiem stolicę kraju.

Przejeżdżamy przez miasteczko Sarchi słynne z rzemieślniko-artystów wykonujących precyzyjne malunki na wozach, skrzyniach, meblach.

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze 50 lat temu takie kolorowo malowane wozy zaprzężone w bawoły stanowiły większość pojazdów poruszających się po okolicznych drogach.

W Sarchi nadal można zobaczyć, a nawet kupić takie dzieła.

Przy wyjeździe z miasteczka sympatyczny dziadek dorabia sobie na turystach chcących mieć fotkę w starym stylu....My też damy mu zarobić parę $.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Rano śpimy trochę dłużej, bo umówiliśmy się dopiero na godzinę 9. Chodzi nam głównie o Ines. Cały wczorajszy dzień była w drodze, a dzisiaj czeka ją dwa razy dłuższa trasa. Na szczęście jej mąż pojedzie z nami, wiec będą prowadzić na zmianę.

Śniadanko ze wspaniałym widokiem!!!

W czasie śniadania poznajemy ciekawych ludzi. Para niemiecka z Monachium robi objazd motorem po Ameryce Południowej i Środkowej. Są już w podróży przeszło 5 miesięcy, ale właśnie tu zepsuł im się motocykl. Podobno i tak mają szczęście, że stało się to w cywilizowanej Kostaryce, gdzie jest przedstawicielstwo BMW, bo tej firmy mają motor.

Gorzej by było, gdyby się im to przytrafiło w jakimś bardziej dzikim kraju....

Nie wiedzą kiedy im naprawią, ale wcale się tym nie przejmują . Jak nie dziś to jutro, a może pojutrze, jak trzeba będzie sprowadzić części????

Widać PURA VITA i na nich działa!!!!

Przed śniadalnią Renaty zauważam gniazdko ptaszka w rozłożystym kaktusie, wcześniej go tu nie było, na pewno bym zauważyła.

Niezawodna Ines wraz z mężem już jest.

Dzisiaj jedziemy do miejscowości La Pavona, której nie ma na żadnej mapie.

W La Pavonie przesiądziemy się na łódź, którą popłyniemy w odludne, trudno dostępne miejsce w północno – wschodniej Kostaryce w pobliżu granicy z Nikaraguą – czyli do Parku Narodowego Tortuguero.

Ale po drodze sporo zobaczymy. Będzie to przejazd bardzo malowniczą trasą przez góry, dżungle, w widokami na wulkany, wodospady, pastwiska i plantacje bananów.

Ale na razie musimy się przebić przez zatłoczone wioski i miasteczka otaczające zwartym kręgiem stolicę kraju.

Przejeżdżamy przez miasteczko Sarchi słynne z rzemieślniko-artystów wykonujących precyzyjne malunki na wozach, skrzyniach, meblach.

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze 50 lat temu takie kolorowo malowane wozy zaprzężone w bawoły stanowiły większość pojazdów poruszających się po okolicznych drogach.

W Sarchi nadal można zobaczyć, a nawet kupić takie dzieła.

Przy wyjeździe z miasteczka sympatyczny dziadek dorabia sobie na turystach chcących mieć fotkę w starym stylu....My też damy mu zarobić parę $.

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap