--------------------

____________________

 

 

 



KOSTARYKA - dlaczego warto tam jechać?

296 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Życzę ci przyjemnego czytanka!!!! I bardzo namawiam na ten kierunek jeśli kochasz piękną przyrodę i widoki.

Czegoś podobnego jeszcze nigdzie nie widziałam...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Przed świtem budzą nas wrzaski wyjców. To nieduże czarne małpy, które zaczynają swe urzędowanie, gdy jeszcze jest ciemno. Wydają z siebie trudny do określenia dźwięk, coś w rodzaju mrożącego krew w żyłach ryku.

W opiniach o naszym hotelu czytałam skargi, że o piątej godzinie ktoś był budzony przez wyjce. Pewnie dlatego na wyposażeniu toaletowo-kosmetycznym są zatyczki do uszu...

Ja tylko na to czekałam, bo to przecież takie naturalne i rzadko gdzie spotykane odgłosy lasu deszczowego!!!!

Wyjce żyją w dużych grupach, przywódcą jest samiec alfa, który ma swego pomocnika – zastępcę oraz cały harem małżonek i wiele dzieci. Wyje w zasadzie tylko przywódca stada, który w ten sposób zwołuje członków swojej rodzinki, a może odstrasza inne stada wyjców, by nie wchodziły na jego teren???

Gdy młodzież męska osiągnie pełnoletność tworzy stado kawalerów, które odziela się od rodziny. Każdy z nich próbuje poderwać jakąś panienkę i stworzyć własny klan.

Czasem nad ranem słychać było stereofoniczne, a może nawet kwadrofoniczne wycie małp. Pewnie grasuje w okolicy kilka odrębnych stad. A że wycie wyjców słychać z odległości 4 kilometrów, więc widać, że konkurencja tu nie śpi...

Małpy te trudno zobaczyć, gdyż żyją wysoko w koronach drzew i nie bratają się z ludźmi, zupełnie odwrotnie niż kapucynki.

Jak już mnie wyjce na dobre rozbudziły, postanawiam opuścić to wygodne wyro king size, choć jest jeszcze czarna noc...

Jesteśmy umówieni z Victorem i Holendrami w wiosce o godzinie szóstej na poranną wycieczkę łodzią.

Pora nam pasuje, bo o 5.30 z hotelu wypływa motorówka do wsi, by przywieźć mieszkający tam personel.

Znowu płyniemy sami, jakieś nieruchawe to nasze hotelowe towarzystwo....

Najpierw zjawiają się na przystani Holendrzy, chwilę po nich przychodzi Victor z wiosłami. O tym, że wybrałam właśnie Victora zadecydowało między innymi i to, że z nim pływa się łodzią wiosłową, w kompletnej ciszy. Poza tym nie wszędzie wpłynie się taką motorową łodzią, bo jest zbyt płytko, leżą kłody lub gałęzie albo korzenie zwalonych drzew. My wpływamy nawet w płytkie uroczyska, skąd potem trzeba się wydostawać wbijając wiosła w rozmiękłe dno....

U Victora taki pakiet, czyli poranna wycieczka łodzią oraz popołudniowa piesza wyprawa do Parku kosztuje 60 $ od osoby.

Wiele firm organizuje wieloosobowe wycieczki perkoczącymi łodziami motorowymi, a to już nie to samo!!!!! choć trochę taniej...

Mariola

basia35
Obrazek użytkownika basia35
Offline
Ostatnio: 2 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 24 gru 2013

Apisku lubię takie niespodzianki  z pokojami w hotelu. Miałam raz szczęście i dostalam w Tajlandii wspaniały pokój  Biggrin

basia35

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Basia, niespodzianka całkiem sympatyczna, tylko chciałam sprawę na samym początku wyjaśnić z recepcjonistką,  żeby nie być na końcu pobytu postawioną pod ścianą, gdy przyjdzie do ostatecznego rozliczenia.

Może nas tak upgrejtowali w ramach przyszłego zalewu Kostaryki przez Polaków, jako forma reklamy??????

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Podpływamy do betonowego pomostu w pobliżu głównego wejścia do Parku Narodowego Tortuguero, gdzie należy uiścić opłatę za wstęp w wysokości 15 $ od osoby, to taka zwyczajowa stawka za wejście do większości parków w Kostaryce.

Park Narodowy Tortuguero zajmuje obszar przeszło 20 tysięcy hektarów lasów deszczowych, rozlewisk i terenów bagiennych.

I w tym momencie Victor wskazuje na ciemną futrzaną kulkę wczepioną w betonowe nabrzeże.

 

To nasz pierwszy leniwiec!!! Hura!!!!!

Wprawdzie wolałabym tego pierwszego zobaczyć gdzieś na drzewie w naturalnych warunkach, to jednak to spotkanie też robi na mnie wrażenie.

Strasznie pocieszne są te niemrawo poruszające się zwierzaki, mające cały czas jakby uśmiechniętą buźkę.

Ten na nabrzeżu jest leniwcem trójpalczastym, jest jeszcze druga odmiana dwupalczasta.

Zwierzaki te są bardzo dziwne. Prawie całe swe życie spędzają wysoko na drzewie, tylko raz na tydzień schodzą na ziemię, by się załatwić. Ta ich powolność spowodowana jest tym, że odżywiają się niskokalorycznymi liśćmi, mają więc mało energii.

Mają za to bardzo silne łapy, którymi obejmują gałęzie i najczęściej wiszą całym ciałem w dół. Dlatego przedziałki mają na brzuchu, a nie na grzbiecie. Jak już podjedzą, to śpią, by nie marnować sił.

W tym gorącym, wigotnym klimacie na futrze nieruchawego stworzenia rozwijają się zielone algi, które powodują, że wśród liści zwierzę jest mało widoczne dla swych wrogów głównie orłów z gatunku harpie.

Temu naszemu też już algi zadomowiły się na główce.

Co ciekawe, leniwce z algami żyją w symbiozie. Algi żywią się bowiem insektami żyjącymi w sierści leniwca, a w zamian za to zapewniają mu zielony kamuflaż. To kolejny przykład, jaka mądra jest ta przyroda!!!!

Samice rodzą z reguły tylko jedno małe, bardzo rzadko dwa. Gdy urodzą się bliźniaki, jedno musi zginąć, ponieważ samica trzyma młode na swoim brzuchu, wisząc na drzewie, a tam nie ma niestety miejsca dla dwójki. Gdy nawet pojedyncze młode spadnie z mamy brzuszka na ziemię, też zginie, gdyż matka nie jest w stanie wnieść go z powrotem na drzewo.

Leniwce dobrze poruszają się na drzewach, natomiast bardzo słabo po ziemi, po której właściwie pełzają, przesuwając się do przodu na przednich łapkach ciągną za sobą tylne.

O dziwo, są bardzo dobrymi pływakami. Ten nasz najwyraźniej skądś przypłynął, bo jest cały mokry....

Już w trakcie wodnej wycieczki Victor opowiada ciekawą historię. Któregoś dnia płynął łodzią i na środku tej szerokiej rzeki, którą teraz płyniemy zobaczył leniwca. Chciał mu pomóc dostać się na ląd, nie mógł go jednak wziąć na łódź, gdyż leniwiec ma bardzo silny uścisk i gdyby objął łapami ławeczkę, na której się siedzi, Victor nie byłby go w stanie od niej oderwać. Nie chcial ryzykować. Złapał go więc za długie włosy na głowie, wiosłując tylko jedną ręką, a drugą holując go do brzegu.

Leniwce mają tak mocne łapy, że często wiszą w takiej samej pozycji nawet po śmierci....

Z leniwcami będziemy mieli bliskie spotkania jeszcze parokrotnie!

Mariola

ulola
Obrazek użytkownika ulola
Offline
Ostatnio: 8 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 11 wrz 2013

jaki z niego słodziak, kochane stworzenie Man in love

"Kto podróżuje ten dwa razy żyje" H. Ch. Andersen

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ulola, ja też uwielbiam te bezbronne zwierzątka ze stale uśmiechniętą mordką....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ale wracamy do wyprawy łodzią.

Płyniemy dość krótko tą szeroką rzeką, a potem skręcamy w wąski jej dopływ, gdzie robi się o wiele ciekawiej.

Praktycznie drzewa, krzewy i wszelka roślinność rośnie w wodzie. Nazywa się to wetland, czyli podmokłe bagna.

Ponieważ jest to woda słodka, ten podmokły las wygląda zupełnie inaczej niż namorzyny rosnące wyłącznie w słonej wodzie. Mnie się prawdę powiedziawszy roślinność namorzynowa, dość mało zróżnicowana, niezbyt podoba, a tu feeria różnych kolorów zieleni.

Victor mówi nazwy ptaków, drzew, krzewów, roślin wodnych, próbuję zapamiętać, ale gdzie tam.... takiej ilości nowych słów nie ma szans przyswoić!!!!

Najwięcej jest ptaków, na których się nie znam, oczywiście przeważa ptactwo wodne.

Jest też sporo kajmanów, ale trudno je wypatrzyć, gdyż na ogół nad poziomem wody wystają im tylko oczy i koniec mordki.

Mało różnią się od zwalonych pniaków i konarów wystających z wody.

Ale Victor wszystko wypatrzy....

Kajmany nie są groźne dla człowieka, dochodzą do 1,5 metra długości i nie zdarzają się wypadki zaatakowania ludzi. Natomiast zupełnie odmienna sytuacja jest z żyjącymi tu także krokodylami osiągającymi nawet do 6 metrów długości. Te są już bardzo niebezpieczne i spotkanie z nimi zazwyczaj kończy się tragicznie.

W Kostaryce żyją krokodyle amerykańskie i pomimo tego, że są tak duże i wydają się nieruchawe, to są jednak bardzo zwinne. Nawet nie miałam pojęcia, że uścisk szczęki krokodyla wynosi 2, 5 tony, a zatem jest o wiele silniejszy niż rekina żarłacza.

Niestety krokodyle widzieliśmy tylko wczoraj w czasie rejsu do Tortuguero, dzisiaj trafiają nam się jedynie kilkakrotnie kajmany.

Zachwyca mnie zielona gęsta kurtyna po obu stronach kanału.

Tu roślinność walczy by załapać się na promienie słoneczne. Na drzewa wspinają się pnącza i liany, oplatają je jakieś bluszcze.

Na gałęziach rozrastają się epifity. Niektóre pnącza, które źle trafiły i wspięły się na zbyt niskie lub wolno rosnące drzewa, potrafią z nich opaść i szukać czegoś wyższego do ponownego wspięcia się ku słońcu.

Victor wskazuje nam ciekawe drzewo matapolo, co w języlu Indian oznacza drzewo-dusiciel. Okazuje się, że jego nasiona zjadają ptaki, które wraz ze swymi odchodami pozostawiają je na gałęziach innych drzewach. Z tych nasion wyrastają młode drzewka, które rozrastając się zasłaniają tym starym światło i oplatając je w śmiertelnym uścisku wypijają z nich soki. Stare drzewa powoli giną. Oczywiście taki proces trwa kilkadziesiąt lat, ale przyrodzie się nie śpieszy...

I znów te bezwzględne prawa nią rządzące !!!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kilkakrotnie widzimy żółwie, które wygrzewają się na zwalonych pniach.

W malutkich błotnistych zatoczkach rosną wodne rośliny, a wśród nich żerują ptaki...

Dla wielbicieli i znawców ptaków taki rejs to niesamowita okazja przyjrzenia się z bliska wielu gatunkom.

Victor co rusz to skręca w boczne odnogi rozchodzące się we wszystkich kierunkach. Tu naprawdę trzeba dobrze znać teren by nie zgubić się w tej plątanie rzek, strumieni i kanałów. Po każdej ulewie krajobraz się zmienia...

W tych płytszych kanałach w stojącej, gładkiej wodzie, odbijają się jak w lustrze drzewa. Widoki zapierają dech.

Woda ma wprawdzie brunatny kolor i jest mętna,gdyż zawiera sporo cześci organicznych pochodzących z butwiejących liści, gałęzi, korzeni, ale i to ma swój urok.

Mijamy drzewo kapokowe o ciekawych korzeniach.

Rosną jakieś drzewa obsypane kwiatami i jednocześnie owocami .

Rejon ten zarówno pod względem klimatycznym, jak i przyrodniczym porównywany jest do Amazonii.

Wyprawa po tych bezkresnych bagiennych uroczyskach to niepowtarzalna przygoda!!!

 Wielkie dzięki, Victor!!!!!

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisek, to że wspinasz się po drzewach to pikuś *wink*, ale jakby się ten kajaczek tak przechylił ??!! No, żartuję, ale lubisz ryzykoBiggrin

Leniwiec słodziak, fajnie jak tak spojrzy człowiekowi prosto w oczy !

Te nocne odgłosy, to musi być dopiero przeżycie, ja bym oka nie zmrużyła, tylko nasłuchiwała.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap