Mika mnie tez tak totalnie zauroczyło To miejsce z Tym widoczkiem, że wybrałam sie tam dwa razy .Raz na piechotke i to był wyczyn biorąc pod uwagę upalną pogodę, drugi raz wybralismy sie juz autem. Za każdym razem inne wrażenia
Kiwi, fajnych wdoczków bedzie duzo, duzo wiecej
Apisku, na szczęście mam ,troche fotek z zachodów szczególnie jedno miejsce w stolicy jest b. popularne pod katem zachodu . Sciągają tam na wieczór "tłumy" ludzi i wszyscy piknikują czekając na ten piekny widok. To zdjęcie z pomarańczowym zachodem jest własnie stamtąd.Super miejsce
Mara, Lenus, Momta,Alikatena,Marinik, Aga
skoro zajawka czyli smaczki z wyspy sie podobają to zaczynam teraz po kolei od pierwszego dnia
Lot z Santiago na WW jest ciekawy tylko na początku, bo widać przepięknie położone miasto ii Andy ( jeszcze wrocimy na kontynent) ,ale za chwile już widać brzeg i jesteśmy nad Pacyfikiem..Lecimy prze prawie 5 godzin i nic poza wodą nie widać.
Nic dziwnego ,bo wyspa jest najbardziej odosobnionym miejscem na świecie, oddalonym od kontynentu amerykanskiego o prawie 4 tys km a najblizsza wyspa jest ponad 2 tys km , totalna izolatka .Wyspa Wielkanocna po naszemu ,to inaczej Rapa Nui-nazwa polinezyjska lub Isla de Pascua –nazwa chilijska tj po hiszpansku. Jedyne lotnisko na Rapa Nui obsługiwane jest tylko przez chilijską linie LAN.
Tuż przed końcem naszego lotu pojawia się w oddali wyspa. Niestety siedzimy troche na skrzydle, wiec niezbyt dobrze widąć,ale co tam, patrzymy przez okienko prawie do wytrzeszczu oczu, tacy jestesmy wszystkiego ciekawi..Jak tylko pojawia sie zarys wyspy od razu słychac poruszene w samolocie, każdy chce ją zobaczyc. Lądujemy wiec na jednym z najdluższych pasów startowych na świecie z racji tego,że był dla USA zapasowym lądowiskiem dla …promów kosmicznych Samo lotnisko poza pasem..jest bardzo skromne, nieduże , otwarte , tylko kilka ścian w srodku.. Nasz samolot jest jedynym na lotnisku, spokojnie wiec wysiadamy i na piechotke idziemy do budynku po bagaże. Lotnisko przystrojone jest nieodczytanym do dzis pismem rongo rongo..zagadki juz więc witaja nas od poczatku
Bagaż odbieramy dość szybko. Miedzy turystami kręci się lokalna policja z pieskami obwąchującymi bagaże. Taki widok widzieliśmy też na lotnisku w Santiago.
zabieramy bagaż, wszystkie walizki o dziwo są i szukamy kogoś z hotelu z naszym nazwiskiem . i jeeest. Na zewnętzr kłębi się mały tłumek , to lokalesi czekający na turystów. Dostajemy po olbrzymim wianku na szyje z prawdziwych kwiatów i razem paroma innymi osobami wchodzimy do busiku, ktory rozwozi nas po różnych hotelach. Busików pod lotniskiem jest kilkanaśce ,przy wyjeżdżanu więc stoimy w małym korku. Jest to perwszy ostatni koreczek jaki widzimy na wyspie nie ma tu korków w naszym rozumeniu, ani świateł na skrzyżowaniach, nie ma takiej potrzeby..mijamy rózne domki i dojeżdżamy do hotelu
Mika mnie tez tak totalnie zauroczyło To miejsce z Tym widoczkiem, że wybrałam sie tam dwa razy .Raz na piechotke i to był wyczyn biorąc pod uwagę upalną pogodę, drugi raz wybralismy sie juz autem. Za każdym razem inne wrażenia
Kiwi, fajnych wdoczków bedzie duzo, duzo wiecej
Apisku, na szczęście mam ,troche fotek z zachodów szczególnie jedno miejsce w stolicy jest b. popularne pod katem zachodu . Sciągają tam na wieczór "tłumy" ludzi i wszyscy piknikują czekając na ten piekny widok. To zdjęcie z pomarańczowym zachodem jest własnie stamtąd.Super miejsce
Mara, Lenus, Momta,Alikatena,Marinik, Aga
skoro zajawka czyli smaczki z wyspy sie podobają to zaczynam teraz po kolei od pierwszego dnia
No trip no life
Cudny wstęp czekam na dalsze niespodzianki
Lot z Santiago na WW jest ciekawy tylko na początku, bo widać przepięknie położone miasto ii Andy ( jeszcze wrocimy na kontynent) ,ale za chwile już widać brzeg i jesteśmy nad Pacyfikiem..Lecimy prze prawie 5 godzin i nic poza wodą nie widać.
Nic dziwnego ,bo wyspa jest najbardziej odosobnionym miejscem na świecie, oddalonym od kontynentu amerykanskiego o prawie 4 tys km a najblizsza wyspa jest ponad 2 tys km , totalna izolatka .Wyspa Wielkanocna po naszemu ,to inaczej Rapa Nui-nazwa polinezyjska lub Isla de Pascua –nazwa chilijska tj po hiszpansku. Jedyne lotnisko na Rapa Nui obsługiwane jest tylko przez chilijską linie LAN.
Tuż przed końcem naszego lotu pojawia się w oddali wyspa. Niestety siedzimy troche na skrzydle, wiec niezbyt dobrze widąć,ale co tam, patrzymy przez okienko prawie do wytrzeszczu oczu, tacy jestesmy wszystkiego ciekawi..Jak tylko pojawia sie zarys wyspy od razu słychac poruszene w samolocie, każdy chce ją zobaczyc. Lądujemy wiec na jednym z najdluższych pasów startowych na świecie z racji tego,że był dla USA zapasowym lądowiskiem dla …promów kosmicznych Samo lotnisko poza pasem..jest bardzo skromne, nieduże , otwarte , tylko kilka ścian w srodku.. Nasz samolot jest jedynym na lotnisku, spokojnie wiec wysiadamy i na piechotke idziemy do budynku po bagaże. Lotnisko przystrojone jest nieodczytanym do dzis pismem rongo rongo..zagadki juz więc witaja nas od poczatku
Bagaż odbieramy dość szybko. Miedzy turystami kręci się lokalna policja z pieskami obwąchującymi bagaże. Taki widok widzieliśmy też na lotnisku w Santiago.
No trip no life
No trip no life
Już myślałam, ze to polska flaga tam powiewa
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
az mnie ciarki pzreszły, ale jak juz wyladowałm, to co dalej Nela prowadz, bo ty wiesz co i jak ...............
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
no ja juz jestem pierwszym widoczkiem z wyspy podniecona... ciekawe co będzie dalej
Kolka,Mara, Mika
zabieramy bagaż, wszystkie walizki o dziwo są i szukamy kogoś z hotelu z naszym nazwiskiem . i jeeest. Na zewnętzr kłębi się mały tłumek , to lokalesi czekający na turystów. Dostajemy po olbrzymim wianku na szyje z prawdziwych kwiatów i razem paroma innymi osobami wchodzimy do busiku, ktory rozwozi nas po różnych hotelach. Busików pod lotniskiem jest kilkanaśce ,przy wyjeżdżanu więc stoimy w małym korku. Jest to perwszy ostatni koreczek jaki widzimy na wyspie nie ma tu korków w naszym rozumeniu, ani świateł na skrzyżowaniach, nie ma takiej potrzeby..mijamy rózne domki i dojeżdżamy do hotelu
No trip no life
Nareszcie jest WW. Nelciu super , że już zapodajesz relację.
Bea
Czy można dotknąc tych tajemniczych moai
To by bylo coś
Explore. Dream. Discover.