Nie żebym poganiała po Sylwestrze ale może da się cosik dalej skrobnąć albo chociaż fotkę dorzucić
Witam serdecznie w tym Nowym Roku , myśle że wieczorem,gdy wrócę do żywych, uda mi się dokończyć 2 , a w zasadzie już 3 dzień. A póki co to pare fotek małych słoników , były super, i pare fotek z innych miejsc na wyspie o których postaram się coś skrobnąć w terminie póżniejszym
Kiwi, Anusia , Makono , Darek cieszę się że słoniki się Wam podobają. Były niesamowite, faktycznie takie male jeżosłoniki *smile*. Ostatnie spojrzenie i jedziemy dalej
Decydujemy się na dodatkową wycieczkę do Millennium Elephant Fundation, gdzie żyją stare słonie , gdymy byliśmy było ich 9 , które w naturze mogłyby nie mieć szans. Instytut ma dotację państwa jednak jest ona zbyt mała i dlatego m.in udostępniony jest dla turystów, którzy za możliwość bliższego kontaktu z nimi oczywiście płacą .
Przejażdżka na słoniu , wrażenie niesamowite. Pierwsza myśl zaraz z tego spadnę , co mnie podkusiło żeby usiąść na tyn słoniu , no cóż budziła ona we mnie skrajne uczucia, szczególnie jak widziałam w jaki sposób przymusza się je do posłuszeństwa.
szorowania słonia w rzeczce, oczywiście za "dodatkową opłatą" dla opiekuna
Udajemy się z powrotem aby pooglądać kąpieli słoni w pobliskiej płyciźnie w rzece Ma Oya. Ze względu ,że pojechaliśmy do fundacji to omija nas wizyta w sklepie ze „słoniowymi wyrobami ” i nie oglądamy całego przemarszu słoni.
A teraz trochę zdjęć, których na forum już jest dużo, ale trudno było mi się im oprzeć
Było to jedno z miejsc gdzie mogłabym siedzieć dłużej , jednak wiadomo trzeba jechać dalej.
Ale zrobiłaś nam niespodziankę.Taka ilość słoni w Nowy Rok,ba i to nawet z trąbami do góry może oznaczać tylko jedno .Szczęścia w 2014 będziemy mieli jak nigdy
Po drodze mijamy „fabryczkę” bidi czyli tanich lankijskich papierosków, które nie są z tytoniu tylko z jakiegoś zielska
Kilka fotek zrobionych z okna autokaru.
W końcu docieramy na lunch z tego co pamiętam to koszt 800 rupieci od osoby
Z tyłu restauracji latało mnóstwo motyli wiok był rewalacyjny, poniżej 1 zdjecie które niestety nie oddaje do końca tego klimatu
Po obiedzie część grupy jedzie na dodatkowo płatne safari do Parku Minneriya, stwierdzamy,że skoro mamy w programie Park Yalle to ten sobie odpuścimy . Jak się potem się okazało dobrze zrobiliśmy . Ci co byli nie byli za bardzo zadowoleni, zakopali się jeepami i ogólnie oprócz słoni to niewiele widzieli.
My zaś udajemy się w kierunku Habarany , w końcu trzeba uzupełnić %.
no i nasz sklepik
Mamy tutaj trochę wolnego czasu więc zaliczamy nie planowaną wizytę na lokalnym bazarku w Habaranie.
Na bazarku wszystko dżem, mydło i powidło .
Niezapomniane wrażenie pozostawił na nas zapach suszonych na słońcu ryb, zarówno tych wiekszych - wypatroszonych, jak i tych mniejszych suszonych w całości
Nie wiem jak musiałabym być głodna aby zjeść ten przysmak Lankijczyków - czyli suszone ryby.
Witam serdecznie w tym Nowym Roku , myśle że wieczorem,gdy wrócę do żywych, uda mi się dokończyć 2 , a w zasadzie już 3 dzień. A póki co to pare fotek małych słoników , były super, i pare fotek z innych miejsc na wyspie o których postaram się coś skrobnąć w terminie póżniejszym
Cudowne są te włochate słoniki
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Słoniki cudowne
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Dziękuję za fotki będę monotematyczna słoniki tak cudne ,że aż bym je chętnie wytargała - dosłownie Kudłate słodziaki
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, Anusia , Makono , Darek cieszę się że słoniki się Wam podobają. Były niesamowite, faktycznie takie male jeżosłoniki *smile*. Ostatnie spojrzenie i jedziemy dalej
Teraz dopiero na ostatnich zdjęciach widać jakie naprawdę malutkie były ,szczególnie na tym przy grupie ludzi.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Decydujemy się na dodatkową wycieczkę do Millennium Elephant Fundation, gdzie żyją stare słonie , gdymy byliśmy było ich 9 , które w naturze mogłyby nie mieć szans. Instytut ma dotację państwa jednak jest ona zbyt mała i dlatego m.in udostępniony jest dla turystów, którzy za możliwość bliższego kontaktu z nimi oczywiście płacą .
Przejażdżka na słoniu , wrażenie niesamowite. Pierwsza myśl zaraz z tego spadnę , co mnie podkusiło żeby usiąść na tyn słoniu , no cóż budziła ona we mnie skrajne uczucia, szczególnie jak widziałam w jaki sposób przymusza się je do posłuszeństwa.
szorowania słonia w rzeczce, oczywiście za "dodatkową opłatą" dla opiekuna
Udajemy się z powrotem aby pooglądać kąpieli słoni w pobliskiej płyciźnie w rzece Ma Oya. Ze względu ,że pojechaliśmy do fundacji to omija nas wizyta w sklepie ze „słoniowymi wyrobami ” i nie oglądamy całego przemarszu słoni.
A teraz trochę zdjęć, których na forum już jest dużo, ale trudno było mi się im oprzeć
Było to jedno z miejsc gdzie mogłabym siedzieć dłużej , jednak wiadomo trzeba jechać dalej.
Ostatnie spojrzenie na rzekę
i udajemy się do autokaru.
Mijamy kramiki z czym się tylko da
Kokos na drogę i ruszamy dalej
Były bardzo malutkie i słodziutkie
Ale zrobiłaś nam niespodziankę.Taka ilość słoni w Nowy Rok,ba i to nawet z trąbami do góry może oznaczać tylko jedno .Szczęścia w 2014 będziemy mieli jak nigdy
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Jedziemy dalej .
Po drodze mijamy „fabryczkę” bidi czyli tanich lankijskich papierosków, które nie są z tytoniu tylko z jakiegoś zielska
Kilka fotek zrobionych z okna autokaru.
W końcu docieramy na lunch z tego co pamiętam to koszt 800 rupieci od osoby
Z tyłu restauracji latało mnóstwo motyli wiok był rewalacyjny, poniżej 1 zdjecie które niestety nie oddaje do końca tego klimatu
Po obiedzie część grupy jedzie na dodatkowo płatne safari do Parku Minneriya, stwierdzamy,że skoro mamy w programie Park Yalle to ten sobie odpuścimy . Jak się potem się okazało dobrze zrobiliśmy . Ci co byli nie byli za bardzo zadowoleni, zakopali się jeepami i ogólnie oprócz słoni to niewiele widzieli.
My zaś udajemy się w kierunku Habarany , w końcu trzeba uzupełnić %.
no i nasz sklepik
Mamy tutaj trochę wolnego czasu więc zaliczamy nie planowaną wizytę na lokalnym bazarku w Habaranie.
Na bazarku wszystko dżem, mydło i powidło .
Niezapomniane wrażenie pozostawił na nas zapach suszonych na słońcu ryb, zarówno tych wiekszych - wypatroszonych, jak i tych mniejszych suszonych w całości
Nie wiem jak musiałabym być głodna aby zjeść ten przysmak Lankijczyków - czyli suszone ryby.