No to jedziemy do hotelu SEA GARDEN RESORT & SPA, oddalony jakies 3 górki od Had Yao, brak niestety plazy,a le za to pokoik bardzo ładny, duzy, czyściutki, możemy sobie wybrac który nam sie podoba bardziej, Pani na recepcji przemiła, częstuje nas sokiem z pomarańczy, chłopak hotelowy zabiera nasze bagaże, poczułam wilki komfort no i zadowolenie, że pokoik ładny:) Jest tez sliczny basenik, ino troche daleko do plazy, ale poradzimy sobie jakoś.
NOC MIJA STRASZNIE, mamy gorączkę i straszny kaszel z katarem
Nie mamy oczywiście żadnych leków- co za syf, posiadam tylko ibuprom, który gorączkę zwalczył i witamine C, którą sie faszerujemy. Dobrze, że w lodówce jest duzo picia i jakieś żarcie było na przeciwko w knajpie bo umarlibysmy chyba z głodu. Oprócz tej knajpy nic nie ma w poblizu, z buta wszedzie za daleko. Zasypiamy, ale ja co chwila sie budzę, całi mokrzy i kaszlący
Postanawiamy nic dzis nie robic, idziemy zatem z buta niestety bo nic nie jeżdzi tam po drodze, a na skuter nie mamy siły jeszcze, Bedzimy leżeć cały dzień na Haad Yao i korzystać z basenu w Long Bayu:) Bierzemy tylko kasę, ręczniki plażowe i wode. GÓRKI trzy do pokonania, bardzo strome, ledwie doszlismy!!! Zdjęć zero , nikt nie miał ani ochoty an siły robić fotek w ten dzień, tylko pod palemka sie usadowilismy i zgon natychmaistowy.... Plaża tez nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia....wkoncu to nie Mekykański lazur, heheehe
dobrze,że dużo piszesz,ja wciągam wszystko 1 tchem
dobrze,ze mogliście korzystać z tego Long,mogli wam jeszcze jakis transporcik załatwić na zawołanie. Kurde czyli hotels.com można sobie tyłek podetrzeć
P.s. pierwszy raz słyszę,(widze w sumie ),żeby Szczecinianka mówiła INO hehe od razu rzuciło mi się w oczy
Ja nie jestem ze Szecina Karisku, tylko tu mieszkam od 8 lat, heheehe, Jestem z okolic Poznania:), a dokładnie Janowiec Wlkp. Tak sie złozyło, że mnie do szczecina przywiało:)
Nerwy musiały być niezłe
No to jedziemy do hotelu SEA GARDEN RESORT & SPA, oddalony jakies 3 górki od Had Yao, brak niestety plazy,a le za to pokoik bardzo ładny, duzy, czyściutki, możemy sobie wybrac który nam sie podoba bardziej, Pani na recepcji przemiła, częstuje nas sokiem z pomarańczy, chłopak hotelowy zabiera nasze bagaże, poczułam wilki komfort no i zadowolenie, że pokoik ładny:) Jest tez sliczny basenik, ino troche daleko do plazy, ale poradzimy sobie jakoś.
NOC MIJA STRASZNIE, mamy gorączkę i straszny kaszel z katarem
Nie mamy oczywiście żadnych leków- co za syf, posiadam tylko ibuprom, który gorączkę zwalczył i witamine C, którą sie faszerujemy. Dobrze, że w lodówce jest duzo picia i jakieś żarcie było na przeciwko w knajpie bo umarlibysmy chyba z głodu. Oprócz tej knajpy nic nie ma w poblizu, z buta wszedzie za daleko. Zasypiamy, ale ja co chwila sie budzę, całi mokrzy i kaszlący
życie to nieustająca podróż
życie to nieustająca podróż
Julka nerwy to małe powiedziane, zadupie straszne, my ledwie zywi i jeszcze taki numer- juz mi sie odechciało wakacji wtedy dosłownie!!!
życie to nieustająca podróż
Rano idziemy na pierwsze sniadanko, miejsce wygląda całkiem cywilizowanie, tylko my czujemy sie strasznie źle
Takie widoczki mamy przy sniadanku
i standardzik english breakfest, ble..., ale nie było juz nic innego w ten dzien bo przyszlismy na 10 minut przez zamknieciem stołówki:)
życie to nieustająca podróż
Postanawiamy nic dzis nie robic, idziemy zatem z buta niestety bo nic nie jeżdzi tam po drodze, a na skuter nie mamy siły jeszcze, Bedzimy leżeć cały dzień na Haad Yao i korzystać z basenu w Long Bayu:) Bierzemy tylko kasę, ręczniki plażowe i wode. GÓRKI trzy do pokonania, bardzo strome, ledwie doszlismy!!! Zdjęć zero , nikt nie miał ani ochoty an siły robić fotek w ten dzień, tylko pod palemka sie usadowilismy i zgon natychmaistowy.... Plaża tez nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia....wkoncu to nie Mekykański lazur, heheehe
życie to nieustająca podróż
Jakis tam pstryk w drodze powrotnej
SZAŁU NIE MA, słonka tez nie za wiele, ale może to i dobrze bo narazie słonka mamy troche juz dość:)
Wieczorem wracamy na plażę coś zjeść, znowy trzy górki do pokonania, ale to juz ostatni raz z buta idziemy, przynajmnie troche w nogi poszło:):):)
Taka zasmarkana siedziałam i bez nastroju:) żarcie mdłe bo przez katar nic nie czułam
życie to nieustająca podróż
dobrze,że dużo piszesz,ja wciągam wszystko 1 tchem
dobrze,ze mogliście korzystać z tego Long,mogli wam jeszcze jakis transporcik załatwić na zawołanie. Kurde czyli hotels.com można sobie tyłek podetrzeć
P.s. pierwszy raz słyszę,(widze w sumie ),żeby Szczecinianka mówiła INO hehe od razu rzuciło mi się w oczy
Ja nie jestem ze Szecina Karisku, tylko tu mieszkam od 8 lat, heheehe, Jestem z okolic Poznania:), a dokładnie Janowiec Wlkp. Tak sie złozyło, że mnie do szczecina przywiało:)
życie to nieustająca podróż
Spaliście w "naszym" hotelu.....
Kąpaliście się w "naszym" basenie.....
Piliście szejki z "naszego" ulubionego straganu....
Oj, nieładnie
Relacja świetna Z przyjemnością wracam w znajome miejsca