--------------------

____________________

 

 

 



SARDYNIA- niby Włochy..... a jednak jak nie Włochy :)))

206 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 11 godzin temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

papuas :

jak różowo   to, że nie wolno kraść różowego piasku to wiedziałem,  ale to, że nie wolno tam chodzić to spore zaskoczenie    Sarcastic blum

Pewnie aby na butach piachu nie wynieść Biggrin

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 11 godzin temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Nie wiem, czy jestem mało spostrzegawcza ale nie widzę zdjęcia w kapeluszu. Zakup pewnie trafiony choć zakup grzebienia/szczotki do włosów też bylby przydatny Biggrin

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

papuas
Obrazek użytkownika papuas
Online
Ostatnio: 1 godzina 30 minut temu
Rejestracja: 22 maj 2021

a widzisz   ...   Polak potrafi  ....  o tym nie pomyślałem,    że można  na plażę wyjść w butach i to nie sandałkach a regularnych kamaszach i trochę tego piaseczku przemycić   Biggrin

papuas

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 11 godzin 43 minuty temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...no nie mogę,"motyw" z wynoszeniem piasku w butach wymiata !!!!!!!! ; ))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 4 dni 17 godzin temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

Nel, ta pompia podobno jest na świeżo strasznie kwaśna; ja jej na surowo nie próbowałam; ta w syropie jest słodzona miodem i jest bardzo słodka; dla mnie to tez było pierwsze spotkanie z tym owocem; wcześniej go nigdzie nie spotkałam, nawet na "mega-owocowej" Maderze Biggrin , no ale wszak to owoc wyłacznie sardyński... więc pewnie ciężko o niego gdziekolwiek poza wyspą; 

Asia, ja fotke kapelutkową widzę, wiec nie wiem o co chodzi? ,a le na wszelki wypadek wstawiłam jeszcze raz; 

no Wasza teoria z "piaskiem w butach" dosłownie wymiata , ha ha, ale się uśmiałam Biggrin , pewnie na upartego w butach można próbować zachachmęcic troche tego piasku Biggrin , ba! z kazdej plazy możecie sobie go po prostu wziąć w torebkę, czy słoiczek, tam nikt Was nie sprawdzi; problem zaczyna sie na lotnisku; - przeswietlają bagaże tak, że nawet gastka piasku nie przejdzie! jedna Pani z poprzedniej grupy (to opowieść przewodnika) miała wsypane troszeczke piasku do pudełeczka po puderniczce (i wcale nie ten różowy, tylko jakiś zwykły z innej plaży (he he,  ze to niby puder) i schowany w kosmetyczce w bagazu głoównym- wezwano ją przez głośniki do kontroli już po odprawie bagażowej i niestety - felerna puderniczka znalazła się w ręku celniczki- no i był wstyd i obciach na całego + kara do zapłacenia- tak się ten "niewinny przemyt"  100 gram piasku zakończył; zatem nie polecam Wam przemycać go nawet w butach czy skarpetkach Biggrin 

Piea

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 11 godzin temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Ja teraz też widzę, kapelusz bardzo twarzowy, więc jest korzyść z wiatru. A w drodze powrotnej wiatr Ci go nie "ukradł"?

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 4 dni 17 godzin temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

po zbiórce, opuszczamy piekną La Maddalenę i wszyscy razem przemieszczamy się na sąsiednią, mniejszą wysepkę Caprera

Na Caprerę nie płynie się  kolejnym promem, tylko wygodnie jedzie się  mostkiem zbudowanym na 600 metrowej grobli zwanej tu dziś: Passo della Moneta 

pierwszy most łączący te wyspy wybudowano w 1890 roku, jednak ta konstrukcja nie przetrwała do naszych czasów; kolejny most zbudowała tu Marynarka Wojenna w 1959 roku i tym mostem obecnie odbywa się transport pomiędzy tymi wysepkami  

(fotka sieciowa- pierwszego mostu z końca XIX wieku )

a my dojeżdżamy podziwiając skalne oblicze malutkiej Caprery

Caprera jest znacznie mniejsza od La Maddaleny (posiada zaledwie 15 km 2) ; swą nazwę wzięła od występujących tu niegdyś licznie - dzikich kóz (capra); wyspa  w zasadzie pozbawiona jest tkanki miejskiej, bo nie ma tu żadnego miasteczka jak na La Maddalenie; wyspa jest bardziej dzika i ma zdecydowanie charakter wiejski;

zamieszkuję ją obecnie tylko ok. 170 osób; cała ta wysepka uznana jest obecnie za Rezerwat Przyrody a stałymi mieszkańcami poza tą garstką lokalesów są tu też liczne gatunki ptaków ;

tutaj też mamy luźno pojmowaną dowolność: kto chce idzie na 2 godzinki porozkoszować się kolejnymi plażami i uroczymi zatoczkami Caprery, a pozostali chętni idą razem z naszym Kubą przewodnikiem do domu Garibaldiego zamienionego obecnie na Muzeum tego bohatera narodowego.

Plażować idzie około 10 osób z grupy, reszta, w tym my -  "podążamy za Garibaldim..."

Na Caprerze istniały osady ludzkie już w czasach etruskich i rzymskich, potem przez całe stulecia  wyspa była bezludna, aż do XII wieku, kiedy osiedlili się tutaj nieliczni pasterze, ale przez następne sześć stuleci bywali tu tylko okazjonalnie; dopiero w roku 1855 o Caprerze zrobiło się nieco „głośniej” gdy zakupił tutaj posiadłość Juseppe Garibaldi - XIX-wieczny słynny patriota i bojownik o niepodległość, jeden z ojców włoskiego Risorgimento, który zbudował tutaj swój dom, zajął się nawet rolnictwem i hodowlą zwierząt i spędził tutaj ostatnie 27 lat swojego życia ze swoją wieloletnią gospodynią i kochanką, potem żoną i ich wspólnymi dziećmi i czwórką dzieci z pierwszego małżeństwa, ale po kolei:

Garibaldi to postać (jak dla mnie) niezwykle ciekawa i barwna, jego bujne życie osobiste przeplatane walką o niepodległość i zjednoczenie Włoch, stanowiłoby doskonały scenariusz filmowy na jakąś mega produkcję (choć kilka filmów o nim nawet już nakręcono, ale nie zasłynęły filmowymi Oskarami) .

żeby dostać się do domu Garibaldiego - idzie się pieszo uroczą zalesioną ścieżką pełną niezwykłych,powykrecanych  drzew i równie fantazyjnych skał 

Wiecie, że ja nie lubię opisywać długich zawiłych historii, faktów historycznych ani nudnych dat Pleasantry , uznając, że zainteresowani i tak sami sobie znajdą to, co ich interesuje, ale od zawsze wielbiłam się grzebać w biografiach znanych ludzi i to mi do dziś pozostało a o Garibaldim tak naprawdę mnóstwo dowiedziałam się dopiero tutaj na Caprerze ;

zatem warto nieco nakreślić jego żywot, bo w sumie to my Polacy niewiele wiemy na temat życia tego słynnego karbonariusza, ale jeżdżąc do Włoch z pewnością każdy z Was słyszał nie raz to nazwisko, bowiem dosłownie w każdym włoskim mieście spotkamy jego pomniki, aleje, ulice, bulwary, fontanny czy szkoły nazwane jego imieniem...  dziś już wiem dlaczego Biggrin 

przed nami azyl Garibaldiego, skromny dom malowniczo zatopiony w cieniu wielkich drzew...

wysłuchując bardzo ciekawych opowieści o jego życiu - wchodzimy do środka do Muzeum poświęconego w całości postaci Garibaldiego

Zatem należy mu się tu krótki rys życia;  choć oczywiście nie będę tu opisywała całej historii jego losów jako bojownika o niepodległość , bo ta jest zbyt bujna, długa i zawiła na taki krótki rys 

Ten najsłynniejszy „Francuz, który został Włochem” urodził się w Nicei w liguryjskiej rodzinie marynarzy, w której dziadek, ojciec, bracia i kuzyni – wszyscy byli związani z morzem; ale jego rodzina pragnęła dla niego innej przyszłości, chcieli, aby zdobył porządny zawód, jak  np. lekarz, prawnik albo ksiądz  i  w tym celu posłano go do szkół, gdzie natrafił na nauczyciela, weterana wojen napoleońskich, który zaszczepił w młodym chłopcu miłość do Włoch i nauczył go j.włoskiego.

Giuseppe nie zakończył jednak edukacji tak jak chcieli jego bliscy,  ale na przekór rodzinie spełnił swoje marzenie i został marynarzem,  zgodnie z rodzinną tradycją Biggrin  , gdzie jako wilk morski pływał po morzach: najpierw Śródziemnym, Atlantyku wokół  Wysp Kanaryjskich, potem po wodach Afryki by ostatecznie zakończyć swoją morską przygodę w Ameryce Południowej; to właśnie tam, na terenie obecnego Urugwaju, Garibaldi spotyka największą miłość swojego życia – indiankę o portugalskich korzeniach z Azorów- Annę Marię de Jesus Ribeiro de Silva (później znaną jako Anita), która porzuciła dla niego swego ówczesnego męża (zresztą niekochanego, bo rodzina przymusiła ją do poślubienia tegoż) by po rocznej (i namiętnej) znajomości z Giuseppe zostać Panią Garibaldi  Give heart 2   ; z tego związku narodziło im się czworo dzieci.

Anita będąca brazylijską republikańską rewolucjonistką  była uosobieniem szczęścia i podziwu dla młodego Giuseppe, gdzie oprócz niezwykłej miłości jaką oboje wzajemnie się darzyli - przyświecały im te same ideały i cele i spajały ich wspólne dążenia, oraz pragnienia serca i duszy,  bo oprócz tej wielkiej miłości , Anita, była kobietą która potem mężnie walczyła u boku męża w powstaniu rzymskim i dzieliła z nim szlak bojowy. 

 

Jeszcze w Ameryce Południowej - małżonkowie Garibaldi wspólnie rozpoczęli walkę przeciwko argentyńskiemu dyktatorowi; w tym też czasie Giseppe otrzymuje od swojego przyjaciela, właściciela fabryki w Montevideo, czerwony materiał na koszule; które one staną się wkrótce symbolem nie tylko Garibaldiego ale i całego ruchu włoskiego odrodzenia. (Wyprawa 1000 czerwonych koszul skierowana była przeciwko Królestwu Obojga Sycylii i obalenia monarchii i panowania Burbonów.)

Po niedługim czasie powraca wraz z żoną do Włoch i rozpoczyna działania partyzanckie, których celem ma być zjednoczenie włoskich ziem. Niestety podczas jednego z marszów – chora na malarię i ciężarna z kolejnym dzieckiem ukochana Anita umiera na rękach zrozpaczonego Giuseppe, mając zaledwie 28 lat.... nigdy nie dotarła na Caprerę - ukochana wyspę Garibaldiego....

Garibaldi bardzo przeżył śmierć ukochanej po której strasznie rozpaczał  i choć później przez całe dalsze życie był dość powszechnie uważany za kobieciarza, bowiem miewał wiele romansów, ożenił się nawet ponownie u schyłku życia, ale to jego ukochana Anita na zawsze pozostała w jego sercu do końca życia jako największa miłość tego włoskiego bohatera, który całe swoje życie związał z Włochami; do dziś uważany za jedną z najważniejszych postaci historii tego państwa

Muzeum nie ma żadnej sali wystawienniczej; to po prostu dom w którym Garibaldi mieszkał z zachowaniem układu, mebli , obrazów, i przedmiotów użytkowych; w jednym pokoju, bedącym niegdys gabinecikiem, zgromadzono przedmioty pamiątkowe związane z walką o niepodległość;  pozostałe pomieszczenia domu są zachowane oryginalnie

słynne czerwone koszule

pod koniec życia Garibaldi poruszał się o kulach, a potem na wózku inwalidzkim ; wszystkie te przedmioty dotrwały do naszych czasów

łóżko Garibaldiego na którym zmarł;

zostało postawione p/ żonę Garibaldiego tuż przy oknie z widokiem na jego ukochaną Caprerę (takie było ostatnie życzenie tego słynnego karbonariusza  tuż przed śmiercią.... patrzeć na ukochaną Caprerę i widok morza ...

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 4 dni 17 godzin temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

po zakończeniu zwiedzania Muzeum Garibaldiego i wysłuchaniu wszystkich ciekawych historii jego życia - mamy czas wolny; każdy sobie spędza go wedle uznania; my idziemy na tyły domostwa, gdzie kiedyś były tu ogródki uprawne sławnego właściciela ; dziś nie ma po nich już śladu... ale są ładne widoczki

pomnik bohatera w jego dawnym ogrodzie

alejką wśród drzewek oliwnych sadzonych przez pana Giuseppe - idziemy do rodzinnej samotni z kilkoma mogiłami ...

pod takim nieociosanym głazem spoczywa na wieki Giuseppe Garibaldi...

obok znajdują się inne groby członków rodziny Garibaldiego 

dalej alejka prowadzi na kraniec skąd można podziwiać ładne widoczki na Caprerę i z Caprery 

widok na La Maddalenę widzianą z Caprery 

i na górskie widoczki Caprery

w sklepiku przy muzeum można nabyć jakieś książki, biografie zarówno Giuseppe jak i Anity ,  filmy, stare ryciny związane z Garibaldim, większośc po włosku, ale jest też wybór w innych językach wieży Babel:) niestety nasz polski chyba do nich nie należy, bo niczegpo po polsku nie uświadczycie Sad

są też różne grafiki i plakaty ; niektóre ciekawe i nawet "śmieszne" 

Włoski but - jako alegoria z Garibaldim wysypującym z buta insygnia władzy monarszej - jako koniec dynastii Burbonów

i wracamy na Maddalenę podziwiając niesamowite przybrzeżne skały, w zasadzie to potężne głazy! 

i promem na Sardynię

gdzie znów przy porcie w palau wita nas widok piniowego gaju Biggrin 

i to tyle z uroczego dnia na La Maddalenie  i Caprerze; dla mnie był to fantastyczny dzień na tych urokliwych wysepkach , a  zwłaszcza utkwiła mi w głowie Caprera i cała ta historia związana z Garibaldim..., na pewno od teraz nie przejdę już tak obojętnie obok jakiegoś pomnika czy innego pamiątkowego miejsca poświęconego temu bohaterowi ....

 

Piea

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 59 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Dzięki Piea za przybliżenie postaci Garibaldiego. Faktycznie każdy z nas pewnie coś tam o nim słyszał, ale to raczej  jakieś strzępki. 

Zupełnie mi nieznana była jego największa historia miłosna ..

No trip no life

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 4 dni 17 godzin temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

hej Nel, widzę, że tylko Ciebie zaciekawił Garibaldi .. Biggrin 

to "jedziemy" dalej ...

tego dnia wrócilismy do hotelu nieco wcześniej; więc udałysmy się na szwędaczkę po naszym miasteczku Tempio Pausania, żeby popatrzeć na zabudowę w świetle dnia ( to miasteczko pokazywałam Wam juz w nocnej odsłonie; teraz ciut przed wieczorem)

Tempio Pausania to takie "zagłębie korkowe" Sardynii, bo rośnie tu w okolicach najwięcej dębów korkowych na wyspie, z których pozyskuje się korę, a następnie używa się jej do obróbki i produkcji setek przeróżnych wyrobów;

tutaj całe hałdy składowanej kory (zdjęcia bardzo kiepskie, bo robione w czasie jazdy i p/ szybę, ale innych nie mam Sad 

produkcja korka na Sardynii ma wiekową tradycję ; używa się jej głównie do produkcji korków do butelek, choć nie na aż tak ogromną skalę jak w Portugalii, ale robi się tutaj tez mnóstwo innych wyrobów z tego ciekawego "materiału" 

spacerkiem po "granitowym" Tempio Pausania

gdzie niegdzie po uliczkach porozwieszane są teksty znanych (tylko Włochom) piosenek popularnych tutaj wyykonawców

Piea

Strony

Wyszukaj w trip4cheap