Po kolacji był jeszcze przeogromny tort w kształcie nagrobka 6 kucharzy go niosło ,nawet nie wiem gdzie z nim poszli kucharze chyba na plażę, bo miało być jakies beach party tego dnia ,myśmy okupowali ze znajomymi bar do północy i poszliśmy nyny bo to i tak długo wytrzymałam tego dnia z reguły 22.30 to ja już w piżamce , bo jak się drinkuje od rana od 10.00 to wieczorem już czlowiek marzy tylko o łóżeczku . Obsługa na tyle fajna że spełniała rózne zachcianki, znajomym również zasmakowały te migdały w przyprawach i sobie zarzyczyli aby przyniesiono nam w nocy do baru to nie było z tym problemu przyniesli cały talerz i drugi talerz owoców , ale kto bym tam mieszał owoce z drinkami , źle by się to mogło skończyć.. jak piję to jem tylko konkrety
Kolejny dzień to słodkie lenistwo i znowu cudny wieczór przygotowany , tym razem kolacja na bosaka na plaży
Znowu nakryte pięknie stoliki, , świeczki , pochodnie na plaży, rozstawione grille, to był wieczór afrykański , animatorzy cudnie popbrzebierani pięknie tańczyli , świetna muzyka afrykańska , znowu fotograf na plaży robił zdjęcia każdemu przy stoliku, jedzenia fullllll, a wszystko mega klimatycznie i cudnie podane w takich kociołkach glinianych, pięknie przytrojone liśćmi palm, kwiatami hibiskusa , na grilu ośmiernice, szaszłyki przerózne, kurczaki w całości na grillach, gulaszów wołowych chyba z 3 smaki, wieprzowych, golonka, ryb, mnóstwo takich ichnich dań nazw nie pamiętam, ale wszystko pikantne na bazie curry, chili, mleczka kokosowego, goździków . Nie jestem w stanie wymieniać co było bo się poprostu nie da.. Przepyszne były takie ichnie pierożki trójkąciki z różnymi farszami ,na głębokim tłuszczu smażone, poprostu rewelacja !!! Owoców chyba z 8 lub 10 rodzai , do tego wiatr i szum palm i oceanu, te klimatyczne kolacyjki w Dreamsie zapamiętam chyba najmilej z Zanzibaru
Momita no super pod tym względem żadnych mdłości, wymiotów i sraczek tym razem nie było, REWELACJA ! zabrałam ze sobą worek antybiotyków na zatrucia pokarmowe , biegunki, bo w Kenii dość trochę było kiepsko i ostatnie dwa dni wakacji biegunka 10 razy na dobę, jechałam na Nifuroksazycie przez 2 dni i potem w domu nie oddalałam się od toalety , tym razem
Opiszę jeszcze króciutko śniadania w Dreams Of Zanzibar i już się pakujemy do nieszczęsnego Royala ...
Spośród 3 posiłków bufetowych śniadania były najbardziej skromne, ale i tak o niebo lepsze niż w Neptunie Pwani i a tym bardziej lepsze od Royala Zanzibar do którego się przenosimy na ostatnie 3 dni urlopu ,
Na śniadanie mamy omlety robione przez kucharza na bieżąco, jajka na twardo, naleśniki z różnymi dodatkami, racuszki, bekon , fasolka , owsianka, jakieś warzywa na ciepło, ryż, ziemniaki, mięsko, parówki, papryka lub pomidor faszerowany, około 6 rodzai sera do krajania, salami, salami takie ciemne jakby hiszpańskie ostre , jakaś szynka konserwowa, dżemy bardzo duży wybór , niektóre takie w słoikach takie bardziej swojskie z owocami pomarańczami, albo pasion fruit, mango , nie tylko te gotowe w plastiku, spory wybór płatków i różnych ciasteczek zbożowych, granoli itp. Mleko, jogurty, duży wybór ciast i słodkości, pieczywa , bagietek , bułek w porównaniu do Neptuna , bo Royala nawet nie porównuje bo to się nawet porównac nie da..to hotel tragedia dla mnie max 2 * a był najdroższy.. Owoce to bananki, mandarynki, mango, ananasy, arbuz, melon, grejfut, mix owocowy, Duży wybór warzyw, sosów porównując do Neptuna ,była nawet krwawa mery ale nie widziałam chętnych, skusiłabym się ale nie cierpię soku pomidorowego , duży wybór soków około 8 smaków, większość była chyba kartonowych , ale 2 chyba były naturalne bo sporo pływało farfocli
Piękne chwile spędziliśmy w tym hotelu aż się wyjeżdzać nie chce , za krótko tu byliśmy przydałyby się jeszcze ze 2 dni conajmniej , tym bardziej że poznaliśmy fajnych ludzi, mieliśmy juz barmanów swoich ulubionych, bardzo dobrze się tam czuliśmy , a tu trza opuszczać hotel , eh jakbym wiedziała co mnie w Royalu w Nungwi czeka to chyba bym została i spała u znajomych w pokoju te 3 nocki No ale kto to przewidzi bukując hotele a który skradnie nasze serducha a który rozczaruje na maxa.
To prawda Dziubku 2 tygodnie ale wtedy nie miałabym porównania i bym nie wiedziała jak może być fajnie gdzie indziej, pomyślałabym że tak jest na całym Zanzibarze Ja się w Royalu czułam jak w Egiptowie z widokami, niemiłą obsługą i jedzeniem
haha Zelku plaża porażka !!! jak dla mnie, na takiej skarpie, zero palm, zero egzotyki i malownicziści i typowych widoczków dla Zanzibaru dla mnie nic ciekawego oprócz koloru oceanu który nawet podczas deszczu był nadal lazurowy , jutro cosik może skrobnę
migdały w przyprawach dobrze że w domu mam 4 szokolady z Aldika kokosowe
Aguś
Oj te pierożki z sosem chili to ja tez uwielbiam....;) aż slinka leci..;)
Bepi a jak ogólnie w sparawach żołądkowych, jakieś rewolucję, czy coś?
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Po kolacji był jeszcze przeogromny tort w kształcie nagrobka 6 kucharzy go niosło ,nawet nie wiem gdzie z nim poszli kucharze chyba na plażę, bo miało być jakies beach party tego dnia ,myśmy okupowali ze znajomymi bar do północy i poszliśmy nyny bo to i tak długo wytrzymałam tego dnia z reguły 22.30 to ja już w piżamce , bo jak się drinkuje od rana od 10.00 to wieczorem już czlowiek marzy tylko o łóżeczku . Obsługa na tyle fajna że spełniała rózne zachcianki, znajomym również zasmakowały te migdały w przyprawach i sobie zarzyczyli aby przyniesiono nam w nocy do baru to nie było z tym problemu przyniesli cały talerz i drugi talerz owoców , ale kto bym tam mieszał owoce z drinkami , źle by się to mogło skończyć.. jak piję to jem tylko konkrety
Kolejny dzień to słodkie lenistwo i znowu cudny wieczór przygotowany , tym razem kolacja na bosaka na plaży
Znowu nakryte pięknie stoliki, , świeczki , pochodnie na plaży, rozstawione grille, to był wieczór afrykański , animatorzy cudnie popbrzebierani pięknie tańczyli , świetna muzyka afrykańska , znowu fotograf na plaży robił zdjęcia każdemu przy stoliku, jedzenia fullllll, a wszystko mega klimatycznie i cudnie podane w takich kociołkach glinianych, pięknie przytrojone liśćmi palm, kwiatami hibiskusa , na grilu ośmiernice, szaszłyki przerózne, kurczaki w całości na grillach, gulaszów wołowych chyba z 3 smaki, wieprzowych, golonka, ryb, mnóstwo takich ichnich dań nazw nie pamiętam, ale wszystko pikantne na bazie curry, chili, mleczka kokosowego, goździków . Nie jestem w stanie wymieniać co było bo się poprostu nie da.. Przepyszne były takie ichnie pierożki trójkąciki z różnymi farszami ,na głębokim tłuszczu smażone, poprostu rewelacja !!! Owoców chyba z 8 lub 10 rodzai , do tego wiatr i szum palm i oceanu, te klimatyczne kolacyjki w Dreamsie zapamiętam chyba najmilej z Zanzibaru
Momita no super pod tym względem żadnych mdłości, wymiotów i sraczek tym razem nie było, REWELACJA ! zabrałam ze sobą worek antybiotyków na zatrucia pokarmowe , biegunki, bo w Kenii dość trochę było kiepsko i ostatnie dwa dni wakacji biegunka 10 razy na dobę, jechałam na Nifuroksazycie przez 2 dni i potem w domu nie oddalałam się od toalety , tym razem
Opiszę jeszcze króciutko śniadania w Dreams Of Zanzibar i już się pakujemy do nieszczęsnego Royala ...
Spośród 3 posiłków bufetowych śniadania były najbardziej skromne, ale i tak o niebo lepsze niż w Neptunie Pwani i a tym bardziej lepsze od Royala Zanzibar do którego się przenosimy na ostatnie 3 dni urlopu ,
Na śniadanie mamy omlety robione przez kucharza na bieżąco, jajka na twardo, naleśniki z różnymi dodatkami, racuszki, bekon , fasolka , owsianka, jakieś warzywa na ciepło, ryż, ziemniaki, mięsko, parówki, papryka lub pomidor faszerowany, około 6 rodzai sera do krajania, salami, salami takie ciemne jakby hiszpańskie ostre , jakaś szynka konserwowa, dżemy bardzo duży wybór , niektóre takie w słoikach takie bardziej swojskie z owocami pomarańczami, albo pasion fruit, mango , nie tylko te gotowe w plastiku, spory wybór płatków i różnych ciasteczek zbożowych, granoli itp. Mleko, jogurty, duży wybór ciast i słodkości, pieczywa , bagietek , bułek w porównaniu do Neptuna , bo Royala nawet nie porównuje bo to się nawet porównac nie da..to hotel tragedia dla mnie max 2 * a był najdroższy.. Owoce to bananki, mandarynki, mango, ananasy, arbuz, melon, grejfut, mix owocowy, Duży wybór warzyw, sosów porównując do Neptuna ,była nawet krwawa mery ale nie widziałam chętnych, skusiłabym się ale nie cierpię soku pomidorowego , duży wybór soków około 8 smaków, większość była chyba kartonowych , ale 2 chyba były naturalne bo sporo pływało farfocli
Piękne chwile spędziliśmy w tym hotelu aż się wyjeżdzać nie chce , za krótko tu byliśmy przydałyby się jeszcze ze 2 dni conajmniej , tym bardziej że poznaliśmy fajnych ludzi, mieliśmy juz barmanów swoich ulubionych, bardzo dobrze się tam czuliśmy , a tu trza opuszczać hotel , eh jakbym wiedziała co mnie w Royalu w Nungwi czeka to chyba bym została i spała u znajomych w pokoju te 3 nocki No ale kto to przewidzi bukując hotele a który skradnie nasze serducha a który rozczaruje na maxa.
taki skopany hotel i jeszcze załamka pogody mogą popsuć całe wakacje, ale i tak jest dobrze, że Royala miałaś tylko na 3 nocki
wyobraź go sobie na 2 tyg. pobytu
To prawda Dziubku 2 tygodnie ale wtedy nie miałabym porównania i bym nie wiedziała jak może być fajnie gdzie indziej, pomyślałabym że tak jest na całym Zanzibarze Ja się w Royalu czułam jak w Egiptowie z widokami, niemiłą obsługą i jedzeniem
No to czekam na tego nieszczesnego Royala
Moze chociaz plaza tam ładna bedzie
haha Zelku plaża porażka !!! jak dla mnie, na takiej skarpie, zero palm, zero egzotyki i malownicziści i typowych widoczków dla Zanzibaru dla mnie nic ciekawego oprócz koloru oceanu który nawet podczas deszczu był nadal lazurowy , jutro cosik może skrobnę
dopiero jutro