Na Holboxie czas nam minął bardzo szybko ale teraz już wypoczęci mogliśmy ruszać dalej.Śniadanie,żeby nie marnować dnia zjedliśmy jako pierwsi i już po ósmej rano byliśmy na promie
W Chiquila szybko z parkingu odebraliśmy autko,zrobiliśmy jeszcze podstawowe zakupy i ruszyliśmy dalej.Nasze docelowe miejsce tego dnia to Valladolid czyli jakieś 160 km i ponad dwie godziny jazdy .Szkoda nam jednak było marnować czasu i nadrobiliśmy troszkę kilometrów -dokładnie 50 za Valladolid ,żeby jeszcze w ten dzień zwiedzić Chichen Itza .
Chichen Itza to prekolumbijskie miasto Majów położone na meksykańskim półwyspie Jukatan, niedaleko Cancun. Najcenniejszym zabytkiem Chichen Itza jest świątynia Kukulkana. To typowa piramida, która różni się od tych egipskich ściętym wierzchołkiem. Każdy z dziewięciu jej poziomów rozdzielają schody. W sumie jest ich aż 365 i symbolizują ilość dni w roku. Sama konstrukcja piramidy ściśle nawiązuje do kalendarza Majów.Planując podróż do Chichen Itza, warto przybyć tam wcześnie rano, zaraz po godzinie 08:00, zanim upał i hordy turystów skutecznie obrzydzą całą atrakcję. My niestety dotarliśmy tutaj dosyć pózno ale mieliśmy szczęście bo większość autokarów z turystami już odjechało a następna tura przybyła jak my już wychodziliśmy.
Bilet wstępu to 588 peso dla turystów zagranicznych bo wiadomo miejscowi płacą mniej. Parking kosztuje jakieś grosze i warto zaparkować zaraz przy wejściu jak jest wolne miejsce.Kolejek do kas podczas naszego pobytu nie było więc wszystko poszło sprawnie.
Jesli chcecie się więcej dowiedzieć na temat tych ruin zajrzyjcie do relacji Piea wszystko dokładnie jest tam opisane )))
Mimo pięknego miejsca jest tutaj wielki straganowy "artystyczny kicz"który bardzo psuje atmosferę a wyjące gwizdki naśladujące wyk jaguarów doprowadzają dosłownie do obłędu -niestety słychać je w każdym miejscu.Oczywiście wszystko jest po 1$ i taniej niz Biedronce
no przesada z tą prohibicją - w hotelu drinków skolko ugodno i w Cancun żona wybierała pod kolor sukienki
nie powiem jak ze sklepami, ale w stolicy na pewno i mariachi i drinki w okolicznych barach i przed barami również
toż to normalka - jest turysta, są mniej lub bardziej kiczowate pamiątki A co to za podpieranie się forumowiczką - Pieą; to są plusy wycieczki z BP, że przewodnik opowie, bo rozpoznanie piramidy Kukulkana czy boiska do gry w pelotę to pikuś, ale szczegóły można przeoczyć - reliefy wojowników na kolumnach, d. obserwatorium astronomiczne itp.
Do Valladolid przyjechaliśmy póznym popołudniem.W miasteczku zatrzymaliśmy się w Hotelu Meson del Marques i muszę powiedzieć,że jest to całkiem przyjemna miejscówka.
Hotelik w stylu kolonialnym, położony w samym centrum Valladolid, pięknie urządzony z przyjemnym tarasem widokowym i restauracją na dachu skąd można było podziwiać Katedrę. W hotelu jest parking,kameralny basen ,bar przy basenie i cudownie usytuowana restauracja na hotelowym patio serwująca śniadania a'la carte ))) Obsługa bardzo życzliwa ,pokoje czyściutkie,kolonialnie urządzone i wygladały jak po remoncie ))
Valladolid zostało założone w 1545 na miejscu dawnego miasta Majów zwanego Zaci-Val. Do XIX wieku Valladolid było trzecim najważniejszym miastem Jukatanu, a w 1840 liczyło około 15 000 mieszkańców. W następnych latach rozpoczęła się wojna i wiele zaciętych bitew miało miejsce między siłami Majów, a meksykańską armią Republiki Jukatanu. Mimo, że Majowie ogłosili niepodległość, to wojna zniszczyła niestety wiele ważnych budynków Valladolidu. Jednak nadal wyraźnie widać, że jest to miasto kolonialne ze względu na architektoniczny styl centrum. Jedną z najpiękniejszych i najbardziej kolorowych ulic Valladolid jest Calzada de los Frailes.
Niskie kolonialne budynki, pomalowane całą gamą jaskrawych kolorów sprawiają wrażenie jakby czas zatrzymał się tutaj w XVIw.Nas szczególnie urzekły boczne uliczki miasteczka. Spacer przy zachodzie słońca, wśród mieniących się kolorami kamieniczek, z pewnością na długo zostanie w naszej pamięci.
W samym centrum miasteczka znajduje się Park im. Francisca Cantona, który w głównej mierze pełni funkcję spotkań i odpoczynku, zarówno wśród mieszkańców jak i turystów. Na każdej z pierzei tego głównego placu usytuowane są budynki kolonialne, zaaranżowane dziś na sklepy, hoteliki czy restauracje.
Na południowo wschodnim rogu parku znajduje się Katedra San Gervacio , która powstała w miejscu innej świątyni – zburzonej w 1705 r. z powodu ataku Majów.
W miasteczku jest tutaj sporo knajpek gdzie w przeciwieństwie do innych miejsc w Mexico smacznie i tanio zjeść . Osobiście polecam Las Campanas na Calle 42 #199 por 41 w centrum.
Za to radzę szerokim łukiem omijać chińczyka w markecie gastronomicznym
Co tutaj robić jak już sie nasyci miasteczkiem ?? to miasto jest idealną bazą wypadową do zwiedzania Jukatanu.To kolonialne miasto nadal wydaje się cudownie autentyczne z przytulnym centralnym parkiem i kolorowymi uliczkami. W okolicy jest wiele fajnych miejsc do zobaczenia, takich jak: świątynie Majów i tutaj najbliższa Chichen Itza na której juz bylismy, cenoty, laguny, czy różowe jeziora! Dla nas Valladolid było obowiązkowym przystankiem podczas podróży po Meksyku.
Dzisiejszy dzień będzie długi i bardzo przyjemnie spędzony.Szybkie śniadanie,pakujemy się do autka ruszamy w drogę.Dzień zaczynamy od wizycie w jednej z cenot,która znajduje się kilkanaście minut drogi i niecałe 9 km od Valladolid.Dlaczego tak wcześnie? bo chcemy w tej cenocie byc przed tłumami
Osobiście nie jestem miłośnikiem wody mimo tego,że kocham lazurki morza i oceanów to cenoty obowiązkowo trzeba było w Meksyku zobaczyć a jest w czym wybierać bo jest ich kilka tysięcy a sporo tych mniejszych leży na prywatnych posesjach.Trzeba wiedzieć ,że wszystkie są płatne .My wybraliśmy się do czterech położonych w okolicach Valladolid.Co to są cenoty? Cenota to jaskinia lub basen wypełniony słodką wodą, która jest zwykle filtrowana przez wapienne podłoże skalne. Cenoty były świętymi miejscami dla Majów. W cenotach pływają ryby i rzekomo można spotkać też żółwie czy krokodyle-nam na szczęście się to nie przytrafiło ))Praktycznie wszystkie cenoty otwarte są od 9:00 zwykle do 17:00. Jeśli chcecie zaznać w nich ciszy i prywatności to warto być, albo z samego rana, albo godzinę przed zamknięciem. My byliśmy zwykle zaraz po otwarciu i poza nami praktycznie nikogo nie było. Woda z cenot jest ze sobą połączona i niekiedy w gospodarstwach słuzy jako studnia do pobierania wody do spożycia więc zanim wejdzie się do cenoty trzeba wziąć prysznic aby zmyć z siebie ewentualny krem z filtrem UV, który jest też niebezpieczny dla żyjątek zamieszkujących cenoty.W wielu cenotach obowiązkowe są kamizelki ratunkowe i często są dodatkowo płatne.
Cenota Suytun-wyjątkowo instagramowa cenota z małym, okrągłym otworem w suficie, przez który promienie słońce padają wprost na kamienną platformę. Aby zobaczyć najlepszy efekt, przyjedźcie tu między 11:00 a 14:00, kiedy słońce jest w zenicie ale wtedy są tłumy i i tak marne szanse na piękne zdjęcie.Woda jest tu trochę mniej przejrzysta przez muliste dno, ale i tak zachęca do kąpieli. Kamizelki są obowiązkowe i bezpłatne-na terenie cenoty nie ma ratownika .Warto tutaj być wcześnie rano bo to gwarancja, że was wpuszczą tak jak nas i będziecie tutaj sami ))) Dla nas to najpiękniejsza cenota jaką widzieliśmy)) Wstęp do cenoty 150 peso i jest ograniczenie czasowe na pobyt -40 minut.
Następny nasz cel dnia dzisiejszego to Rio Lagartos i Las Coloradas gdzie widoki i kolor wody miały być nieziemskie i róż miał walić po oczach a jak się okazało nic nie jest takie, jak się wydaje, że powinno być
Przed nami 130 km na północ od Valladolid czyli cos około dwóch godzin jazdy pustymi drogami i niekiedy ładnymi widokami))
Las Coloradas))
Parking przy wejściu do tej "atrakcjii"jest bezpłatny ale jeśli nie wykupi się wejścia z przewodnikiem ,który idzie z Wami nie wiadomo w jakim celu za 300 peso od osoby to się nie wejdzie.
Woda w jeziorkach powinna być różowa ale widać nie zawsze. Jeziorka te znajdują się na terenie fabryki soli.Kolor wody to zasługa żyjących w nich mikroorganizmów. Cały efekt dopełnia znajdującą się na dnie sól, która powstaje poprzez parowanie morskiej wody i która jak się potem okazało tydzień przed naszym pobytem była wydobywana i czar różowo-instagramowych wrażeń pękł szkoda,ze nigdzie wcześniej nie można było tego przeczytać
Wszyscy tylko pisali,że trzeba tam być w słoneczny dzień bo inaczej to miejsce wygląda jak bagno.Nam słoneczko dopisało ale kolorki już nie
Tak szczerze powiem,że było to najgorzej zainwestowane peso na naszym wyjezdzie
Kierunek Rio Lagartos.Przed nami około 20 km. W drodze z Różowej Laguny zatrzymujemy się na Playa Concunito ,którą zobaczyliśmy gdzieś po drodze .Cocunito to plaża publiczna z cudownym klimatem jest przy okazji obszarem lęgowym dla żółwi morskich.Jeśli będziecie tutaj i czas Wam na to pozwoli to koniecznie zostańcie na tej plaży dłużej
Na Holboxie czas nam minął bardzo szybko ale teraz już wypoczęci mogliśmy ruszać dalej.Śniadanie,żeby nie marnować dnia zjedliśmy jako pierwsi i już po ósmej rano byliśmy na promie
W Chiquila szybko z parkingu odebraliśmy autko,zrobiliśmy jeszcze podstawowe zakupy i ruszyliśmy dalej.Nasze docelowe miejsce tego dnia to Valladolid czyli jakieś 160 km i ponad dwie godziny jazdy .Szkoda nam jednak było marnować czasu i nadrobiliśmy troszkę kilometrów -dokładnie 50 za Valladolid ,żeby jeszcze w ten dzień zwiedzić Chichen Itza .
Chichen Itza to prekolumbijskie miasto Majów położone na meksykańskim półwyspie Jukatan, niedaleko Cancun. Najcenniejszym zabytkiem Chichen Itza jest świątynia Kukulkana. To typowa piramida, która różni się od tych egipskich ściętym wierzchołkiem. Każdy z dziewięciu jej poziomów rozdzielają schody. W sumie jest ich aż 365 i symbolizują ilość dni w roku. Sama konstrukcja piramidy ściśle nawiązuje do kalendarza Majów.Planując podróż do Chichen Itza, warto przybyć tam wcześnie rano, zaraz po godzinie 08:00, zanim upał i hordy turystów skutecznie obrzydzą całą atrakcję. My niestety dotarliśmy tutaj dosyć pózno ale mieliśmy szczęście bo większość autokarów z turystami już odjechało a następna tura przybyła jak my już wychodziliśmy.
Bilet wstępu to 588 peso dla turystów zagranicznych bo wiadomo miejscowi płacą mniej. Parking kosztuje jakieś grosze i warto zaparkować zaraz przy wejściu jak jest wolne miejsce.Kolejek do kas podczas naszego pobytu nie było więc wszystko poszło sprawnie.
Jesli chcecie się więcej dowiedzieć na temat tych ruin zajrzyjcie do relacji Piea wszystko dokładnie jest tam opisane )))
Mimo pięknego miejsca jest tutaj wielki straganowy "artystyczny kicz"który bardzo psuje atmosferę a wyjące gwizdki naśladujące wyk jaguarów doprowadzają dosłownie do obłędu -niestety słychać je w każdym miejscu.Oczywiście wszystko jest po 1$ i taniej niz Biedronce
no przesada z tą prohibicją - w hotelu drinków skolko ugodno i w Cancun żona wybierała pod kolor sukienki
nie powiem jak ze sklepami, ale w stolicy na pewno i mariachi i drinki w okolicznych barach i przed barami również
toż to normalka - jest turysta, są mniej lub bardziej kiczowate pamiątki A co to za podpieranie się forumowiczką - Pieą; to są plusy wycieczki z BP, że przewodnik opowie, bo rozpoznanie piramidy Kukulkana czy boiska do gry w pelotę to pikuś, ale szczegóły można przeoczyć - reliefy wojowników na kolumnach, d. obserwatorium astronomiczne itp.
papuas
Do Valladolid przyjechaliśmy póznym popołudniem.W miasteczku zatrzymaliśmy się w Hotelu Meson del Marques i muszę powiedzieć,że jest to całkiem przyjemna miejscówka.
Hotelik w stylu kolonialnym, położony w samym centrum Valladolid, pięknie urządzony z przyjemnym tarasem widokowym i restauracją na dachu skąd można było podziwiać Katedrę. W hotelu jest parking,kameralny basen ,bar przy basenie i cudownie usytuowana restauracja na hotelowym patio serwująca śniadania a'la carte ))) Obsługa bardzo życzliwa ,pokoje czyściutkie,kolonialnie urządzone i wygladały jak po remoncie ))
W hotelach i barach owszem....ale w sklepach zakaz
Valladolid zostało założone w 1545 na miejscu dawnego miasta Majów zwanego Zaci-Val. Do XIX wieku Valladolid było trzecim najważniejszym miastem Jukatanu, a w 1840 liczyło około 15 000 mieszkańców. W następnych latach rozpoczęła się wojna i wiele zaciętych bitew miało miejsce między siłami Majów, a meksykańską armią Republiki Jukatanu. Mimo, że Majowie ogłosili niepodległość, to wojna zniszczyła niestety wiele ważnych budynków Valladolidu. Jednak nadal wyraźnie widać, że jest to miasto kolonialne ze względu na architektoniczny styl centrum. Jedną z najpiękniejszych i najbardziej kolorowych ulic Valladolid jest Calzada de los Frailes.
Niskie kolonialne budynki, pomalowane całą gamą jaskrawych kolorów sprawiają wrażenie jakby czas zatrzymał się tutaj w XVIw.Nas szczególnie urzekły boczne uliczki miasteczka. Spacer przy zachodzie słońca, wśród mieniących się kolorami kamieniczek, z pewnością na długo zostanie w naszej pamięci.
W samym centrum miasteczka znajduje się Park im. Francisca Cantona, który w głównej mierze pełni funkcję spotkań i odpoczynku, zarówno wśród mieszkańców jak i turystów. Na każdej z pierzei tego głównego placu usytuowane są budynki kolonialne, zaaranżowane dziś na sklepy, hoteliki czy restauracje.
Na południowo wschodnim rogu parku znajduje się Katedra San Gervacio , która powstała w miejscu innej świątyni – zburzonej w 1705 r. z powodu ataku Majów.
W miasteczku jest tutaj sporo knajpek gdzie w przeciwieństwie do innych miejsc w Mexico smacznie i tanio zjeść . Osobiście polecam Las Campanas na Calle 42 #199 por 41 w centrum.
Za to radzę szerokim łukiem omijać chińczyka w markecie gastronomicznym
Co tutaj robić jak już sie nasyci miasteczkiem ?? to miasto jest idealną bazą wypadową do zwiedzania Jukatanu.To kolonialne miasto nadal wydaje się cudownie autentyczne z przytulnym centralnym parkiem i kolorowymi uliczkami. W okolicy jest wiele fajnych miejsc do zobaczenia, takich jak: świątynie Majów i tutaj najbliższa Chichen Itza na której juz bylismy, cenoty, laguny, czy różowe jeziora! Dla nas Valladolid było obowiązkowym przystankiem podczas podróży po Meksyku.
Dzisiejszy dzień będzie długi i bardzo przyjemnie spędzony.Szybkie śniadanie,pakujemy się do autka ruszamy w drogę.Dzień zaczynamy od wizycie w jednej z cenot,która znajduje się kilkanaście minut drogi i niecałe 9 km od Valladolid.Dlaczego tak wcześnie? bo chcemy w tej cenocie byc przed tłumami
Osobiście nie jestem miłośnikiem wody mimo tego,że kocham lazurki morza i oceanów to cenoty obowiązkowo trzeba było w Meksyku zobaczyć a jest w czym wybierać bo jest ich kilka tysięcy a sporo tych mniejszych leży na prywatnych posesjach.Trzeba wiedzieć ,że wszystkie są płatne .My wybraliśmy się do czterech położonych w okolicach Valladolid.Co to są cenoty? Cenota to jaskinia lub basen wypełniony słodką wodą, która jest zwykle filtrowana przez wapienne podłoże skalne. Cenoty były świętymi miejscami dla Majów. W cenotach pływają ryby i rzekomo można spotkać też żółwie czy krokodyle-nam na szczęście się to nie przytrafiło ))Praktycznie wszystkie cenoty otwarte są od 9:00 zwykle do 17:00. Jeśli chcecie zaznać w nich ciszy i prywatności to warto być, albo z samego rana, albo godzinę przed zamknięciem. My byliśmy zwykle zaraz po otwarciu i poza nami praktycznie nikogo nie było. Woda z cenot jest ze sobą połączona i niekiedy w gospodarstwach słuzy jako studnia do pobierania wody do spożycia więc zanim wejdzie się do cenoty trzeba wziąć prysznic aby zmyć z siebie ewentualny krem z filtrem UV, który jest też niebezpieczny dla żyjątek zamieszkujących cenoty.W wielu cenotach obowiązkowe są kamizelki ratunkowe i często są dodatkowo płatne.
Cenota Suytun-wyjątkowo instagramowa cenota z małym, okrągłym otworem w suficie, przez który promienie słońce padają wprost na kamienną platformę. Aby zobaczyć najlepszy efekt, przyjedźcie tu między 11:00 a 14:00, kiedy słońce jest w zenicie ale wtedy są tłumy i i tak marne szanse na piękne zdjęcie.Woda jest tu trochę mniej przejrzysta przez muliste dno, ale i tak zachęca do kąpieli. Kamizelki są obowiązkowe i bezpłatne-na terenie cenoty nie ma ratownika .Warto tutaj być wcześnie rano bo to gwarancja, że was wpuszczą tak jak nas i będziecie tutaj sami ))) Dla nas to najpiękniejsza cenota jaką widzieliśmy)) Wstęp do cenoty 150 peso i jest ograniczenie czasowe na pobyt -40 minut.
Następny nasz cel dnia dzisiejszego to Rio Lagartos i Las Coloradas gdzie widoki i kolor wody miały być nieziemskie i róż miał walić po oczach a jak się okazało nic nie jest takie, jak się wydaje, że powinno być
Przed nami 130 km na północ od Valladolid czyli cos około dwóch godzin jazdy pustymi drogami i niekiedy ładnymi widokami))
Las Coloradas))
Parking przy wejściu do tej "atrakcjii"jest bezpłatny ale jeśli nie wykupi się wejścia z przewodnikiem ,który idzie z Wami nie wiadomo w jakim celu za 300 peso od osoby to się nie wejdzie.
Woda w jeziorkach powinna być różowa ale widać nie zawsze. Jeziorka te znajdują się na terenie fabryki soli.Kolor wody to zasługa żyjących w nich mikroorganizmów. Cały efekt dopełnia znajdującą się na dnie sól, która powstaje poprzez parowanie morskiej wody i która jak się potem okazało tydzień przed naszym pobytem była wydobywana i czar różowo-instagramowych wrażeń pękł szkoda,ze nigdzie wcześniej nie można było tego przeczytać
Wszyscy tylko pisali,że trzeba tam być w słoneczny dzień bo inaczej to miejsce wygląda jak bagno.Nam słoneczko dopisało ale kolorki już nie
Tak szczerze powiem,że było to najgorzej zainwestowane peso na naszym wyjezdzie
Ruszamy dalej))
Kierunek Rio Lagartos.Przed nami około 20 km. W drodze z Różowej Laguny zatrzymujemy się na Playa Concunito ,którą zobaczyliśmy gdzieś po drodze .Cocunito to plaża publiczna z cudownym klimatem jest przy okazji obszarem lęgowym dla żółwi morskich.Jeśli będziecie tutaj i czas Wam na to pozwoli to koniecznie zostańcie na tej plaży dłużej