Tadzik-w okolicach Varadero masz bardzo podobne miasteczka dla mnie to wszystko własciwie jednakowe ino Hawana i Trinidad troche inne)))
Chyba jednak trochę się mylisz, region Varadero to całkiem inna Kuba. Ta po wschodniej stronie jest całkiem inna . Inna zabudowa, klimat , mało turystów i dlatego inni ludzie, widoki również inne
A tu pewnie masz racje ale zrozumiałam,ze Tadzikowi chodziło o Santiago de Cuba a dla mnie widokowo i kilimatycznie to jak w Santa Clara czy Matanzas)))
Po zwiedzaniu docieramy do hotelu na nocleg, chyba najsłabszy z wszystkich na objeździe. Niestety nie pamiętam już nazwy.
Hotel sąsiaduje z wesołym miasteczkiem i z zoo, dlatego o świcie można usłyszeć ryki lwów, co sprawia niesamowite wrażenia.
Jeszcze dodam że mimo nędznych pokoi i mnóstwa komarów i innego robactwa jedzenie całkiem dobre. Miała być dodatkowo płatna kolacja, ale biuro nam ja zafundowało
Mamy czas wolny rozpoczynamy penetrację centrum miasta.
Wchodząc w boczne uliczki mozna poczuć się prawie jak w Hawanie.
Okazuje się że Kuba to nie tylko Hawana czy Trinidad.
Robimy kółko wokół centrum, po fajnych uliczkach.
Wracamy na główny plac miasta.
Antenka chciała chmury to i są , całkiem czarno w pewnej chwili zrobiło się nad miastem.
Pora zbierać się do hotelu
To już poza moim rewirem, ale fajnie pooglądać
Może następnym razem?
Tadzik-w okolicach Varadero masz bardzo podobne miasteczka dla mnie to wszystko własciwie jednakowe ino Hawana i Trinidad troche inne)))
Sigma- dziękuję Piękne są przy tych ślicznych domeczkach
Chyba jednak trochę się mylisz, region Varadero to całkiem inna Kuba. Ta po wschodniej stronie jest całkiem inna . Inna zabudowa, klimat , mało turystów i dlatego inni ludzie, widoki również inne
sigma001 proszę napisz czy dużo komarów było w regionie Guardalavaca?
A tu pewnie masz racje ale zrozumiałam,ze Tadzikowi chodziło o Santiago de Cuba a dla mnie widokowo i kilimatycznie to jak w Santa Clara czy Matanzas)))
Jak wszędzie, dziadostwo cieło, ale tylko wieczorami
Po zwiedzaniu docieramy do hotelu na nocleg, chyba najsłabszy z wszystkich na objeździe. Niestety nie pamiętam już nazwy.
Hotel sąsiaduje z wesołym miasteczkiem i z zoo, dlatego o świcie można usłyszeć ryki lwów, co sprawia niesamowite wrażenia.
Jeszcze dodam że mimo nędznych pokoi i mnóstwa komarów i innego robactwa jedzenie całkiem dobre. Miała być dodatkowo płatna kolacja, ale biuro nam ja zafundowało