Żarełko proste ale bardzo smaczne . Fajnie ,że jedliśmy czesto w lokalnych knajpkach więc można było potestować prawdziwej lokalnej kuchni
Tak, jedzenie proste. Sztandarowe to ryż z fasolą (często wymieszane). Je się bardzo dużo smażonego mięsa no i te smażone platany. Owoce te, na które akurat jest sezon- najlepsze. No i słynny sos Lizano. "Narodowa" przyprawa bardzo pasująca do mięs.
Rano śniadanko i poranny spacer , co by sie rozruszać przed jazdą do stolicy. Niestety to już ostatnie godziny w tym kraju,więc trzeba je dobrze wykorzystać.
Idziemy do pobliskiego parku . W drodze mija nas lokalna policja na szybko robię expresowy rachunek sumienia, ale nie ,żadnej zbrodni ostatnio nie popełniłam, koleżanka zapewnia ,że tez nie , więc idziemy spokojnie dalej
W trawie udaje mi się wypatrzec takiego fajnego "gada"
Prawda,że słodki urwis ?
Niestety okazuje się,że park jest zamkniety na 4 spusty.
Ale sam widok na okolicę jest bardzo ładny i malowniczy , kręcimy się więc trochę tam gdzie się da i nas "nie wygonią "
Wracamy do hotelu, niestety pakujemy się ,ale i cieszymy się, bo wyniki testu antygenowego pokazują,że jesteśmy czyste..
Nie wszyscy się jednak cieszą, bo jedna para otrzymuje wynik niejasny z takim wynikiem rzecz jasna, do samolotu za parę godzin nikt ich nie wpuści, więc mocno sie denerwują , no bo co teraz ???
W drodze do stolicy Kostaryki takie zielone widoczki
Trasa do San Jose to z Quepos ok 2,5 godziny samej jazdy. Są jednak przystanki i to jakie ..
Po drodze zatrzymujemy się przy rzece Tarcoles, tam gdzie mieliśmy rejs w poszkiwaniu krokodyli. Teraz tez bedziemy szukać kroków tyle że z góry z mostu..Czy się uda ? Idziemy na "polowanie " z kamerami w rekach
Ostatni rzut oka na rzekę Tarcoles i ... ostatnie fotki z aparatu. Mój aparat niestety odmawia posłuszeństwa Zupełnie nie odpala. Czyli fala , która mnie oblała parę dni wcześniej , jednak zaatakowała mój sprzęt. Nie powiem, troche jestem podłamana
fajny most do foto a krokodylki mają takie wydłużone pyski; rzeka też mimo, że fotogeniczna wygląda groźnie, nie tylko ze względu na krokodyle, ale te przyniesione powyrywane drzewa - świadczą o sile gdy wody jest dużo; widzę też spore ptaszki - przyrodniczo bardzo atrakcyjna wycieczka
Tak, jedzenie proste. Sztandarowe to ryż z fasolą (często wymieszane). Je się bardzo dużo smażonego mięsa no i te smażone platany. Owoce te, na które akurat jest sezon- najlepsze. No i słynny sos Lizano. "Narodowa" przyprawa bardzo pasująca do mięs.
Dośc łatwo zjeść dobre ceviche.
DZIEŃ 8 - niestety OSTATNI
Rano śniadanko i poranny spacer , co by sie rozruszać przed jazdą do stolicy. Niestety to już ostatnie godziny w tym kraju,więc trzeba je dobrze wykorzystać.
Idziemy do pobliskiego parku . W drodze mija nas lokalna policja na szybko robię expresowy rachunek sumienia, ale nie ,żadnej zbrodni ostatnio nie popełniłam, koleżanka zapewnia ,że tez nie , więc idziemy spokojnie dalej
W trawie udaje mi się wypatrzec takiego fajnego "gada"
Prawda,że słodki urwis ?
Niestety okazuje się,że park jest zamkniety na 4 spusty.
Ale sam widok na okolicę jest bardzo ładny i malowniczy , kręcimy się więc trochę tam gdzie się da i nas "nie wygonią "
Wracamy do hotelu, niestety pakujemy się ,ale i cieszymy się, bo wyniki testu antygenowego pokazują,że jesteśmy czyste..
Nie wszyscy się jednak cieszą, bo jedna para otrzymuje wynik niejasny z takim wynikiem rzecz jasna, do samolotu za parę godzin nikt ich nie wpuści, więc mocno sie denerwują , no bo co teraz ???
W drodze do stolicy Kostaryki takie zielone widoczki
No trip no life
Trasa do San Jose to z Quepos ok 2,5 godziny samej jazdy. Są jednak przystanki i to jakie ..
Po drodze zatrzymujemy się przy rzece Tarcoles, tam gdzie mieliśmy rejs w poszkiwaniu krokodyli. Teraz tez bedziemy szukać kroków tyle że z góry z mostu..Czy się uda ? Idziemy na "polowanie " z kamerami w rekach
No trip no life
Nel, cudne widoki.
Kostaryka dopisana do listy i wskoczyła nawet na drugie miejsce Drugie, bo mam nadzieję, że Kolumbia w zimie się odbedzie.
Margerytka
Margerytko, to cieszę się bardzo ,że cię zainspirowałam warto jechać !
To pora na widoczki z mostu, na szczęście kroki dopisują
No trip no life
Nel,
zdjęcie przedostatnie ...zadowolony bóbr w kapieli błotnej
Margerytka
Margerytko, szykuj sie już na Kostarykę
Ostatni rzut oka na rzekę Tarcoles i ... ostatnie fotki z aparatu. Mój aparat niestety odmawia posłuszeństwa Zupełnie nie odpala. Czyli fala , która mnie oblała parę dni wcześniej , jednak zaatakowała mój sprzęt. Nie powiem, troche jestem podłamana
No trip no life
...heee, "gadziny" na fotkach wyglądaja na spore !!!
takie były w istocie czy to..."sprawka zoom,u" !??? ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Zoom jeszcze ostatnie sekundy działał , ale gadzinki wyglądały na spore okazy .
Fajnie było ja zobaczyc z góry , inne wrażenia
No trip no life
fajny most do foto a krokodylki mają takie wydłużone pyski; rzeka też mimo, że fotogeniczna wygląda groźnie, nie tylko ze względu na krokodyle, ale te przyniesione powyrywane drzewa - świadczą o sile gdy wody jest dużo; widzę też spore ptaszki - przyrodniczo bardzo atrakcyjna wycieczka
papuas