Nelciu, nie dziwię się pomyłce. Mauzolea są podobne
Zanim rozpoczniemy kolejny dzień zwiedzania, małe info o hotelach.
Wspominałam, że przy organizowaniu wyjazdu korzystaliśmy z pośrednictwa lokalnego biura. Wysłaliśmy im plan naszego wyjazdu i napisaliśmy co chcemy od nich (czyli hotele i samochód z kierowcą). Biuro zaproponowało nam ofertę, delikatnie napiszę " trochę stromą "cenowo. Oczywiście wszystkie hotele z górnej półki. Tylko czy my potrzebujemy aż takich wypasów? Wracamy wieczorem, wyjeżdżamy rano. Spanie w 5* hotelach jest ogromnym komfortem i przyjemnością, ale można spokojnie zejść z gwiazdek i ostatecznej ceny oferty. Zabrałam się więc za wyszukiwanie spanek.
Podczas naszego poprzedniego pobytu Itaka kwaterowała uczestników, w/g mnie w świetnych hotelach (trzy razy mieliśmy przyjemność spać w dawnych pałacach maharadżów) zazwyczaj 4*. Przez przypadek miałam okazję przekonać się, że 4* mają w Indiach różną "moc" (zresztą nie tylko w Indiach), przez 20 min byłam bowiem w 4*, przeznaczonym raczej tylko dla Indusów hotelu. No powiem, że wszystkim nam szczęka opadła po zobaczeniu tego miejsca, a skorzystanie z toalety raczej nie było komfortem . Mając w pamięci obraz tamtej miejscówki, bardzo ostrożnie podeszłam do wyszukiwania ewentualnych zamienników na ten wyjazd. Tym bardziej, że w niektórych miejscach zdecydowaliśmy się na 3* Przyznam, że trochę czasu i nerwów straciłam, każdą propozycję przedyskutowaliśmy z DZ bardzo dokładnie (bo jednak obojgu nam spanko ma odpowiadać, a nie tylko mi ) ,wzięliśmy wszystkie za i przeciw i wysłaliśmy propozycje do biura. Oczywiście biuro miało swoje…. I tak korespondencja trwała i trwała….. Ostatecznie jednak udało się osiągnąć kompromis i zarezerwować wszystkie hotele. Niestety w jednym przypadku musieliśmy ustąpić i zarezerwować hotel, który w zamian za… zaproponowało nam biuro (miało transakcję wiązaną z właścicielem). Okazało się, że 3* hotele też mogą być super i miło zaskoczyć . Poniżej przyzwoitych 3* gwiazdek raczej bym nie zeszła, jednak mają to być wakacje, a nie jakieś tam hartowanie stali . Oczywiście każdy ma prawo do własnego wyboru i preferencji, ale jakoś spanie z robaczkami i gryzoniami jako sąsiadami chyba nie jest miłe.
W Aurangabad hotel już pokazałam. Nie napisałam jednak co nas spotkało. Wracaliśmy z jaskiń Ellora do miasta. Przed jedną z trzynastu bram wjazdowych jakieś straszliwe zatwardzenie. Sanjay mówi, że korek na godzinę stania, wbija się gdzieś bokami, podjeżdża bliżej i okazuje się, że jakiś magik wyładowaną po brzegi ciężarówką „położył” słup z elektryką. Na szczęście kable wiszą na wysokości, pod którą nasz samochód się mieści, przejeżdżamy (choć przyznam, że popampersowana byłam nieźle jak nasz diabełek odważył się przejechać pod tą elektryką) i jedziemy do pokazywanego wcześniej mauzoleum, a potem do hotelu. No i tu zaskoczenie, w mieście nie ma prądu i nie wiadomo kiedy naprawią awarię,(czytaj ustawią słup i popodłączają kable). Po zachodzie słońca na ulicach zrobiło się ciemno
Na szczęście dojeżdżamy do Vits, a tam światełka w oknach. Hotel ma własny generator. Będziemy mogli się lekko odświeżyć, pójść na kolację, po powrocie napić się kawki i wykąpać w ciepłej wodzie, może i pooglądać jakieś Bollywood przed snem . Może to drobny szczegół, ale po całym dniu spędzonym w upale i kurzu może sprawić ogromną przyjemność.
Bea, nie przy naszym mega kierowcy . Pewnie z Piętaszkiem by tak było (ale o nim później) *dash1*.
Sanjay był takim młodym wilczkiem, synem wojskowego. Bardzo chciał się pokazać z najlepszej strony. Na początku był bardzo ostrożny (obserwował nasze reakcje, o numerze ze zwiedzaniem jaskiń pisałam), jeżdził zachowawczo, ale jak zobaczył, że my nie hamerykanie tylko normalne człowieki( może nie dla wszystkich ) to naprawdę super wszystko ogarniał i można było w miarę szybko dojechać wszędzie . Dodam, że nie przekraczał granic bezpieczeństwa w naszym poczuciu.
Docieramy na miejsce, a właściwie na ogromny parking . Teraz musimy przejść pomiędzy straganami typu mydło i powidło żeby dojść do autobusu, którym podjedziemy do kas. Oczywiście można tę trasę przejść na piechotę, ale w tym upale naprawdę nie warto oszczędzać tych parę złoty na bilet. Autobus taki typowo ichni, trochę rozklekotany bez klimy, ale jedzie.
Zatrzymujemy się przed sporym budynkiem, w którym są kasy, restauracja, jakiś sklepik z pamiątkami i toalety. Jest to ostatnie miejsce, w którym można kupić coś do picia i skorzystać z toalet. Po wspięciu się na górę już nic nie ma.
Kupujemy bilety po 250 wariatów i idziemy w kierunku schodów. Oczywiście proponują nam „podwózkę” , ale dziękujemy. Idziemy za sporą grupą Indusów na górę.
Troszkę jestem zaskoczona bo miał być wodospad spływający do rzeki Waghora, a tu ani wodospadów, ani rzeki. Jesteśmy w porze suchej więc jest troszkę inaczej niż na zdjęciach w necie . Troszkę szkoda bo byłam ciekawa tego widoczku na żywo
Na szczęście widać ślady, po wodospadach. Resztę muszę sobie wyobrazić
Po przeminięciu świetności buddyzmu w Indiach, wihary zostały opuszczone przez mnichów , a jaskinie „zabrała” jungla. Ponownie odkryte zostały dopiero na początku XIX wieku przez Jona Smitha, który zapuścił się w te rejony na polowanie na tygrysa i przypadkowo odkrył jedno z wejść. Przez wiele lat jaskinie nie były udostępnione do zwiedzania. Teraz jednak wszyscy możemy podziwiać sztukę buddyjską tamtego okresu.
Najcenniejsze w jaskiniach są odkryte przez włoskich archeologów na początku XX wieku fragmenty fresków. Tam, gdzie zachowały się najlepiej w jaskiniach utrzymywana jest stała temperatura, są osuszane, panuje półmrok. Do tych miejsc wpuszczana jest tylko określona liczba odwiedzających. Następnie drzwi są zamykane i reszta grzecznie czeka na swoją kolej .
Zajączku, no jasne ,masz racje !! zakręciłam sie i pokreciłam
Mea Culpa ! choc trochę chyba podobne ..
No trip no life
Nelciu, nie dziwię się pomyłce. Mauzolea są podobne
Zanim rozpoczniemy kolejny dzień zwiedzania, małe info o hotelach.
Wspominałam, że przy organizowaniu wyjazdu korzystaliśmy z pośrednictwa lokalnego biura. Wysłaliśmy im plan naszego wyjazdu i napisaliśmy co chcemy od nich (czyli hotele i samochód z kierowcą). Biuro zaproponowało nam ofertę, delikatnie napiszę " trochę stromą "cenowo. Oczywiście wszystkie hotele z górnej półki. Tylko czy my potrzebujemy aż takich wypasów? Wracamy wieczorem, wyjeżdżamy rano. Spanie w 5* hotelach jest ogromnym komfortem i przyjemnością, ale można spokojnie zejść z gwiazdek i ostatecznej ceny oferty. Zabrałam się więc za wyszukiwanie spanek.
Podczas naszego poprzedniego pobytu Itaka kwaterowała uczestników, w/g mnie w świetnych hotelach (trzy razy mieliśmy przyjemność spać w dawnych pałacach maharadżów) zazwyczaj 4*. Przez przypadek miałam okazję przekonać się, że 4* mają w Indiach różną "moc" (zresztą nie tylko w Indiach), przez 20 min byłam bowiem w 4*, przeznaczonym raczej tylko dla Indusów hotelu. No powiem, że wszystkim nam szczęka opadła po zobaczeniu tego miejsca, a skorzystanie z toalety raczej nie było komfortem . Mając w pamięci obraz tamtej miejscówki, bardzo ostrożnie podeszłam do wyszukiwania ewentualnych zamienników na ten wyjazd. Tym bardziej, że w niektórych miejscach zdecydowaliśmy się na 3* Przyznam, że trochę czasu i nerwów straciłam, każdą propozycję przedyskutowaliśmy z DZ bardzo dokładnie (bo jednak obojgu nam spanko ma odpowiadać, a nie tylko mi ) ,wzięliśmy wszystkie za i przeciw i wysłaliśmy propozycje do biura. Oczywiście biuro miało swoje…. I tak korespondencja trwała i trwała….. Ostatecznie jednak udało się osiągnąć kompromis i zarezerwować wszystkie hotele. Niestety w jednym przypadku musieliśmy ustąpić i zarezerwować hotel, który w zamian za… zaproponowało nam biuro (miało transakcję wiązaną z właścicielem). Okazało się, że 3* hotele też mogą być super i miło zaskoczyć . Poniżej przyzwoitych 3* gwiazdek raczej bym nie zeszła, jednak mają to być wakacje, a nie jakieś tam hartowanie stali . Oczywiście każdy ma prawo do własnego wyboru i preferencji, ale jakoś spanie z robaczkami i gryzoniami jako sąsiadami chyba nie jest miłe.
W Aurangabad hotel już pokazałam. Nie napisałam jednak co nas spotkało. Wracaliśmy z jaskiń Ellora do miasta. Przed jedną z trzynastu bram wjazdowych jakieś straszliwe zatwardzenie. Sanjay mówi, że korek na godzinę stania, wbija się gdzieś bokami, podjeżdża bliżej i okazuje się, że jakiś magik wyładowaną po brzegi ciężarówką „położył” słup z elektryką. Na szczęście kable wiszą na wysokości, pod którą nasz samochód się mieści, przejeżdżamy (choć przyznam, że popampersowana byłam nieźle jak nasz diabełek odważył się przejechać pod tą elektryką) i jedziemy do pokazywanego wcześniej mauzoleum, a potem do hotelu. No i tu zaskoczenie, w mieście nie ma prądu i nie wiadomo kiedy naprawią awarię,(czytaj ustawią słup i popodłączają kable). Po zachodzie słońca na ulicach zrobiło się ciemno
Na szczęście dojeżdżamy do Vits, a tam światełka w oknach. Hotel ma własny generator. Będziemy mogli się lekko odświeżyć, pójść na kolację, po powrocie napić się kawki i wykąpać w ciepłej wodzie, może i pooglądać jakieś Bollywood przed snem . Może to drobny szczegół, ale po całym dniu spędzonym w upale i kurzu może sprawić ogromną przyjemność.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Rano zjadamy śniadanko, ja takie różne ichnie
, DZ tradycyjne angielskie i jedziemy zobaczyć powstałe pomiędzy II w p.n.e., a VII w n.e. buddyjskie jaskinie Ajanta.
Do pokanania mamy 107 km, a droga wygląda tak
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Taka droga to wypraw na pół dnia?!
Bea
Bea, nie przy naszym mega kierowcy . Pewnie z Piętaszkiem by tak było (ale o nim później) *dash1*.
Sanjay był takim młodym wilczkiem, synem wojskowego. Bardzo chciał się pokazać z najlepszej strony. Na początku był bardzo ostrożny (obserwował nasze reakcje, o numerze ze zwiedzaniem jaskiń pisałam), jeżdził zachowawczo, ale jak zobaczył, że my nie hamerykanie tylko normalne człowieki( może nie dla wszystkich ) to naprawdę super wszystko ogarniał i można było w miarę szybko dojechać wszędzie . Dodam, że nie przekraczał granic bezpieczeństwa w naszym poczuciu.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Ania droga wypas- aż poczułam ten kurz na własnej skurze- ale widoki bezcenne
z tym prądem w hotelu to ja cie doskonale rozumiem
życie to nieustająca podróż
Docieramy na miejsce, a właściwie na ogromny parking . Teraz musimy przejść pomiędzy straganami typu mydło i powidło żeby dojść do autobusu, którym podjedziemy do kas. Oczywiście można tę trasę przejść na piechotę, ale w tym upale naprawdę nie warto oszczędzać tych parę złoty na bilet. Autobus taki typowo ichni, trochę rozklekotany bez klimy, ale jedzie.
Zatrzymujemy się przed sporym budynkiem, w którym są kasy, restauracja, jakiś sklepik z pamiątkami i toalety. Jest to ostatnie miejsce, w którym można kupić coś do picia i skorzystać z toalet. Po wspięciu się na górę już nic nie ma.
Kupujemy bilety po 250 wariatów i idziemy w kierunku schodów. Oczywiście proponują nam „podwózkę” , ale dziękujemy. Idziemy za sporą grupą Indusów na górę.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Czytamy info o jaskiniach
oglądamy plan
i idziemy zobaczyć te cuda
Troszkę jestem zaskoczona bo miał być wodospad spływający do rzeki Waghora, a tu ani wodospadów, ani rzeki. Jesteśmy w porze suchej więc jest troszkę inaczej niż na zdjęciach w necie . Troszkę szkoda bo byłam ciekawa tego widoczku na żywo
Na szczęście widać ślady, po wodospadach. Resztę muszę sobie wyobrazić
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Po przeminięciu świetności buddyzmu w Indiach, wihary zostały opuszczone przez mnichów , a jaskinie „zabrała” jungla. Ponownie odkryte zostały dopiero na początku XIX wieku przez Jona Smitha, który zapuścił się w te rejony na polowanie na tygrysa i przypadkowo odkrył jedno z wejść. Przez wiele lat jaskinie nie były udostępnione do zwiedzania. Teraz jednak wszyscy możemy podziwiać sztukę buddyjską tamtego okresu.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Najcenniejsze w jaskiniach są odkryte przez włoskich archeologów na początku XX wieku fragmenty fresków. Tam, gdzie zachowały się najlepiej w jaskiniach utrzymywana jest stała temperatura, są osuszane, panuje półmrok. Do tych miejsc wpuszczana jest tylko określona liczba odwiedzających. Następnie drzwi są zamykane i reszta grzecznie czeka na swoją kolej .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/