Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
W lutym 2015 roku wybraliśmy się w naszą drugą podróż do Indii
Tutaj link do naszej pierwszej wyprawy http://www.trip4cheap.pl/forum/indie/smak-indii-2010-z-itaka-niby-z-grupa-troche-samemu
Po pięciu latach od pobytu w tym niesamowitym państwie kontrastów, po „odchorowaniu” poprzedniego szoku odważnie postanawiamy ruszyć na samotną wędrówkę . Znamy jednak realia tego kraju. Nie chcemy się tłuc przepełnionymi, brudnymi i wiecznie spóźniającymi się pociągami . Jazda autobusami z pakunkami i ludźmi na dachu też jakoś do nas nie przemawia . Postanawiamy skorzystać z lokalnego biura i zlecić im zarezerwowanie wszystkich hoteli na trasie oraz samochodów z kierowcami. Trochę czasu zastanawialiśmy się, które biuro wybrać. W końcu decydujemy się wybrać biuro z którego korzystali nasi znajomi i byli w miarę zadowoleni. Z perspektywy czasu wiem, że to nie był najlepszy wybór, ale cóż stało się . O szczegółach „współpracy” z biurem więcej napiszę w dalszej relacji.
Przewodnik w łapkę i jedziemy
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Nawet nie pytajcie ile czasu zajęło nam ostateczne dopięcie programu . Panienka ze strony biura była wyjątkowo mało kumata i co chwile popełniała jakiegoś babola *girl_devil*. Zanim ostatecznie zatwierdziliśmy wszystko i zgodziliśmy się na cenę, program poprawiany był dziesiątki razy . Udało się dojść do porozumienia, zatwierdziliśmy wszystko, wpłaciliśmy zaliczkę i pozostało nam tylko czekanie na środę czwartego lutego .
Niestety w poniedziałek dostajemy przykrą informację, że panienka pomyliła się w obliczeniach i nie uwzględniła transporu . Ile było nerwów, kłócenia się. Niestety stanęło na tym, że musieliśmy dopłacić 180 dolków bo inaczej wakacje spędzalibyśmy na działce .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Jest relacja Zajęcy jestem ja!
Bea
Bea fajnie, że jesteś. To co, wsiadasz z nami samolotu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Nasz samolot startuje o godz. 14.55. Lecimy liniami tureckim do Istambułu.
Kapitan już siedzi za sterami
dostajemy jedzonko
Lot był mega przyjemny , czas minął błyskawicznie, nagle słyszymy komunikat o lądowaniu. Pod nami pięknie rozswietlony Istambuł
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Lądowanie bez kaczuszek *biggrin*, my troszkę się denerwujemy bo na przesiadkę mamy tylko godzinę.
Wychodzimy z samolotu , widzimy, że już czeka obsługa lotniska, która sprawnie wyłapuje pasażerów lecących do Mumbaju i kieruje ich do właściwego gate. Szybciutko przechodzimy i stajemy w kolejce. Okazuje się, że lecących Polaków jest spora grupa, wiadomo dobra promocja była.
Nasz samolot już podstawiony. No to wsiadamy
No to lecimy
Dostajemy jedzonko
Najedzeni idziemy spać, musimy odpocząć bo przed nami długi dzień
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Planowo w Mumbaju mamy być o 5 rano czasu lokalnego . Na jakieś półtorej godz. wcześniej załoga zaczyna podawać śniadanie. Nienawidzę omletów z jajek w proszku . Coś tam skubię, wypijam kawkę i zasypiam.
DZ budzi mnie na chwilę przed lądowaniem. Półprzytomna zbieram szpargały i idziemy po bagaż i załatwić procedurę wjazdową. Po przejściu do odprawy wizowej orientuję się, że zostawiłam w samolocie komórkę . Biegnę przez te cholerne korytarze lotniskowe i próbuję sobie przypomnieć gdzie "zaparkował" nasz samolot . Nagle podjeżdża do mnie meleksem miły Indus i pyta co się stał, gdzie tak biegnę? Szybko odpowiadam, że lecę do samolotu odzyskać telefon . Już chcę biec dalej, a gościu każe mi wsiadać i razem mkniemy do właściwego kaftana .
Jak dobrze, że go spotkałam . Wejście już było zamknięte. Gościu przez krótkofalówkę zawołał jakiegoś magika, ten wystraszony bał się otworzyć drzwi, ale sprawdził mój paszport, bilet (właściwe jego resztkę) i przepadł. Po jakimś czasie wraca z kartką i telefonem . Ja rogal od ucha do ucha, dziękuję pięknie . Podpisuję kartkę i rzucam okiem na ilość znalezionych rzeczy w samolocie. Przenigdy nie myślałam, że ludzie tyle gubią . Jest mi raźniej, że takich roztrzepańców jak ja było dużo, dużo więcej . Jeszcze raz dziękuję obu gościom za pomoc i już chcę biec do DZ, a kierowca meleksa mówi: Madam proszę wsiadać to kawał drogi. No to madam wsiadła i pomknęła do imigration . Podwieziona zostałam pod same drzwi wyjściowe. Oczywiście za transport gościu nie chciał ani grosza .
Przez moją przygodę straciliśmy sporo czasu. Na szczęście szybko załatwiamy procedury wjazdu i wychodzimy na halę przylotów. Tutaj czeka na nas przedstawiciel biura wraz z kierowcą. Załatwiamy szybko wszystkie sprawy papierkowe, płacimy resztę umówionej kwoty i idziemy na parking do samochodu.
Fontanny przed halą wyglądają bardzo ładnie o tak wczesnej porze dnia.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Pakujemy do samochodu nasze walizki i ruszamy w drogę. Stan Maharashtra pokaże nam swoje perełki
Dzisiaj mamy dotrzeć do oddalonego o 170 km od Mumbaju miasta Pune. Po drodze chcemy jeszcze zajechać w dwa piękne miejsca, czyli do grot Karla i Bhaja. Żeby zwiedzać grotu musimy mieć kaskę i tu niespodzianka . Okazuje się, że pomimo tak wczesnej pory Mumbaj tętni życiem i nie ma problemu z wymianą pieniędzy . Sanjay- czyli nasz kierowca podjeżdża po kantor i idzie z DZ wymienić pieniądze. Trwa to trochę czasu, ale wracają i możemy jechać.
Wjazd na autostradę już mocno zatłoczony
Przyznam, że drogi do grot nie pamiętam, z tyłu miałam tyle miejsca, że się położyłam i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero na przystanek karmienie-focenie małpek .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku,
jestem, jestem
bardzo ciekawie sie zapowiada no i kierunek mocno "egzotyczny"..
No trip no life
Dojeżdżamy do świętych jaskiń Karla. Na temat historii i przeznaczenia tego miejsca nie będę się rozpisywała bo wszystko pięknie widać na tablicy
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Witaj Nelciu jak mi miło, że zwiedzasz z nami .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/