z TĄ pilotką ... to przypuszczam, że też ją ktoś (biuro) wpuścił typu eee tam język, dasz radę a teraz ludzie płacąc chcą wycieczki bez wpadek, i nie dziwota. Z tym zwiedzaniem to nie zawsze i nie każdego można zadowolić - Ty też preferujesz szczególny sposób: kawiarnie, sklepy z trunkami, piwniczki ale Arles super i ta KATEDRA widzę, że przy tej połówce rzymskiej budowli miałaś też mistrza drugiego, baa pierwszego planu. czasami też jak ktoś nie ma zamiaru się ruszyć to robię mu foto.
w Arles mieliśmy dosłownie chwilę wolnego czasu, ale chciałam zobaczyć jeszcze najważniejszy zabytek w mieście- rzymski amfiteatr; nie było tego w programie, więc zapytałam pilotkę gdzie to jest i czy da radę tam dotrzec i wrócić ? i wiecie co usłyszałam w odpowiedzi? - a po co Pani ten amfiteatr? przeciez dokładnie taki sam widzieliśmy w Nimes! nie skomentuję tego, ale dla mnie to totalne ignoranctwo;
pogrzebałam w telefonie, ale coś mi tam wifi szwankowało i w końcu machnęłam ręką ; trudno! obejrzałam w internecie po powrocie
tak wygląda Amfiteatr w Arles- wspaniała pamiątka potęgi Cesarstwa Rzymskiego, którego nie zobaczyliśmy, choc byliśmy tak blisko....
fot. sieciowa
po opuszczeniu Arles czekał nas długi odcinek przejazdu; pożegnaliśmy się już z Prowansją jechaliśmy ponad 3 godziny juz na miejsce kolejnego noclegu - w Oksytanii
nocleg w malutkim Ibisie; typowa turystyczna formuła; bez żadnych szmerów, ale czysto i schludnie; niestety w polu winorośli; dookoła nic - tylko trasa po której śmigały ciężarówki; a my bez kolacji ; no trudno... żadnej knajpy tu nie ma w pobliżu ani żadnego pobliża ; nie wykupywałyśmy obiadokolacji ale w tej sytuacji trzeba było się wyłamać; zatem w recepcji pytamy czy można zjeść kolację w hotelowej restauracji? - można; i cóz tu serwują? ano najzwyklejszy kurczak świata serwowany do stolika i tyle; ot hotelowe kolacje !
nazajutrz jedziemy z samego rana do Carcassonne, bo okazało się, że nasz Ibis był usytuowany dosłownie tuż pod miastem
dopiero tutaj przyszło nam się przekonać o sile słynnego Mistala ;
wiało jeszcze bardziej jak w Arles; i ranek był dość rześki i chłodny; totalna zmiana temperatury w porówaniu z kilkoma letnimi dniami w Prowansji ; no ale ten urywający łeb mistrale - to już był spory dyskomfort
Carcassonne to niewielkie miasto w naszej skali (ok 45 tys mieszkańców, wiec to takie Kłodzko czy Kołobrzeg), ale w skali Francji to 6 co do wielkości miasto w tym kraju, bo wiadomo, we Francji poza Paryżem nie ma wielkich miast!) ale w tym niewielkim miescie znajdziemy niecodzienny zabytek; bo Carcassonne uważane jest za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast, które przetrwało zawieruchy historii w stanie nieomalże wiernym oryginałowi tamtych czasów.
Stojące na wzgórzu warowne miasto otoczone potężnymi murami obronnymi, na które składają się aż cztery różne okresy architektury militarnej. Ten olbrzymi kompleks historyczny przyciąga tu rocznie ponad 3 miliony turystów !
okolica ta jest bardzo stara ; pierwszymi mieszkańcami tych ziem było celtyckie plemię Wolków Tekosagów którzy żyli tu sobie aż do czasu, gdy ruszyły podboje Rzymian, i to po nich właśnie pozostały do dziś resztki murów obronnych, które niegdyś chroniły miasto.
Z czasem osada ta zmieniła się w miasto dolne, a wszystkie najważniejsze instytucje i urzędy, zostały przeniesione do miasta wysokiego, ukrytego za dodatkowymi murami;
Po Rzymianach nastali Wizygoci którzy panowali tu przez kolejne trzysta lat.; w roku 725 do prowincji dotarli Arabowie i rozpoczęli swoją kilkuwiekową okupację miasta. Trzysta lat po Arabach zjawili się Frankowie i po wielu krwawych bitwach podporządkowali sobie górne miasto, pozostając w nim aż do upadku imperium frankońskiego
Najstarsze mury obronne w Carcassonne pochodzą z IV wieku i jak wspomniałam wznieśli je Rzymianie; kolejną ważną częścią militarną miasta jest zamek, zbudowany na początku epoki feudalnej przez rodzinę wicehrabiego Trencavel, która wznisła w sercu miasta to potężne zamczysko; Pod koniec XIII wieku Ludwik IX zwany Świętym, nakazał budowę dodatkowych zewnętrznych murów wokół miasta, a jego syn Filip III Śmiały, rozbudował dalej o kolejne militarne budowle: wieże obronne i bastiony
skarpetki i bluza to pikuś! jak na południu Francji wieje mistral to konieczna jest czapka, kurtka i przydałby się też szalik
tak tak, to połowa maja była
Przy wejściu na most zwodzony zwiedzających wita popiersie Lady Carcas; w zamku zachował się oryginał, pochodzący z XVI wieku.;
Lady Carcas wydaje się być postacią z poza świata realnego; zbyt dużo tu fikcji i legend...
Legenda sięga ustnych tradycji z XII wieku, choć została została spisana 4 wieki później i brzmi tak:
Podczas arabskiej okupacji miasta, saraceńska księżniczka Dame Carcass bohatersko odpierała ataki cesarza Karola Wielkiego. Oblężenie miasta trwało ponad 5 lat, a wojska Karola odcięły miastu dostęp do wody i dostaw żywności. Gdy zapasy się skończyły księżniczka kazała przeszukać miasto i zgromadzić na dziedzińcu całą znalezioną żywność. Po kilku godzinach na placu zebrano kilka worków zboża i jednego prosiaka, oczywiście okazało się, że to, co zebrano, nie wystarczy nawet na jeden, skromny posiłek dla pozostałych w mieście żołnierzy, o mieszkańcach nie wspominając (zresztą muzułmańscy żołnierze i tak nie mogli jeść wieprzowiny). Sprytna księżniczka wpadła jednak na pewien pomysł: nakazała nakarmić świnię zbożem i wyrzucić ją przez mury miasta. Truchło zwierzęcia spadło prosto pod nogi Karola Wielkiego czekającego pod murami na poddanie się miasta. Gdy ten zobaczył, że arabscy obrońcy wyrzucają z murów dobre jedzenie, uznał, że ci muszą mieć go pod dostatkiem. Rozpoczął wtedy odwrót swoich wojsk do Francji, kończąc tym samym, po długich latach, oblężenie. Stała się wówczas rzecz niezwykła- obrończyni zamku, Dame Carcas, patrząc na oddalającą się postać wielkiego wodza, uświadomiła sobie, że przez lata oblężenia zakochała się w nim i nie będzie umiała żyć bez jego widoku. Poczuła ogromny smutek i rozpacz. Nakazała zatem bić w dzwony, których dźwięk przywołał oddalające się wojska i księżniczka poddała miasto bez walki. Karol Wielki oddał rękę księżniczki swojemu najdzielniejszemu przyjacielowi, a związek ten zapoczątkował dynastię Trencaval. Górne miasto, otoczone murami, od tej pory nosi nazwę Carcas Sonne (Carcas to imię księżniczki a sonne to brzmienie dzwonu, co można przetłumaczyć jako — Księżniczka Carcas Sonne dzwoni w dzwony).
Carcassonne znam tylko z nazwy, głównie jako mojej ulubionej gry towarzyskiej. A zamek – taki prawdziwy z bajek i filmów. Pewnie wiele scen filmowych tu nakręcili.
W tym miasteczki to mi się podoba ale wcześniej to bym chyba szału dostała od tych tłumów i tego badziewia strasznie mnie to wszystko męczy chyba juz starość albo dopiero u mnie przyjdzie czas na takie wycieczki ))
tak Dana, program zaiste był bardzo cieklawy, tylko trasa tak długa, że ta wycieczka powinna trwać 2 tygodnie a nie tydzień; w jeden tydzień było tylko "chwilowe lizanie" tych mega ciekawych atrakcji a 3/4 czasu trwania wycieczki była jazda autokarem!
Żelku, tłumy to tam były w zasadzie tylko w Cannes; w pozostałych miejscach było nadzwyczaj "pusto" jak na maj; a juz w Carcassonne, które zazwyczaj jest tak oblegane , że turysci wchodzą sobie na plecy, żeby zrobić zdjęcia - my mieliśmy prawie pustki! ( ale fakt bylismy tam rano - od 8, więc o tej porze tłumy nie dopisuja jeszcze, przynajmniej w maju:))
Radek, Asia , witajcie i w takim razie zaglądajcie (Asia , ta grę też znam, to znaczy ze słyszenia o niej, bo nie gram w żadne gry poza planszówkami:))
*****************
wracając do Carcassonne: wiecie , że te słynne mury nieomalże rozebrano? o mały włos byśmy dziś tego wszystkiego nie oglądali;
trudno sobie to wyobrazić, ale kiedy po zawieruchach historii miasto znalazło się już w granicach Francji zaczęło podupadać i straciło na znaczeniu militarnym a o same mury jakoś zaprzestano dbać i z czasem tak zniszczały , że wydano decyzje o ich rozbiórce; na szczęście dzięki uporowi i stanowczemu sprzeciwieniu się kilku osób z ówczesnych wladz miejsckich możemy te mury podziwiać do dziś, i tym to właśnie "obrońcom murów" zawdzięczamy, że doprowadzili je do ogromnej renowacji na wielką skalę i znaleźli na to fundusze; dzisiejszy widok miasta to w większości efekt starannej odbudowy z XIX wieku
oczywiście dzisiejsze Carcassone to nie tylko zamek i mury z bastionami ; same miasteczko jest niezwykle klimatyczne, ciekawe i po prostu ładne, a pporanne godziny odwiedzin tutaj pozwoliły nam poczuc klimat tego miejsca bez tłumów które zjadą tu później
puściuteńkie knajpki o poranku...
wszystkie kuszą aromatem kawy... hmm... , ale wieje mistral, i jest zimno o 9 rano i nikt z kawą nie siedzi na zewnątrz, a my nie mamy teraz czasu na przerwę bo idziemy zwiedzać dalej...
przed nami Bazylika- romańsko-gotycki kosciół Saint Nazaire powstały w 1096 roku i rozbudowywany w latach naszych Piastów 1270-1320
na zewnątrz Bazylika jakoś nie imponuje wyglądem ani rozmachem; w dodatku jest obecnie tak wciśnięta pomiedzy budynki, które powstały wokół niej, że nie ma tu żadnego smiejsca skąd można by zrobić sensowne zdjęcie w całości
za to wnętrza zaskakują światłem za sprawą licznych i wspaniałych witraży, przez które wpadające promienie słońca tworzą świetlny spektakl;
fantastyczne rzygacze; zawsze mnie fascynują te katedralne
i dalej "w miasto"....
he he.... tutaj widać walkę z czapkami i kapturami (kto miał) contra mistral oj wiało naprawdę a mistrale potfrafi byc naprawdę dotkliwie zimny...
uroczy i zabytkowy Hôtel de la Cité, w centralnym miejscu Starego Miasta Carcassonne, taki mały, niepozorny a co za miejsce!
to 5* cudo posiadające restaurację z gwiazdkami Michelin kusiło wielu sławnych: Jacques Chirac uważał, że jest „doskonały”, a Walt Disney po noclegu tutaj doznał weny:) i to do tego stostopnia, że ponoć wieczorny widok wież i murów Carcassonne zainspirowały go do stworzenia wizerunku zamku Śpiącej Królewny ; Johnyy Deep jako współczesny bywalec rózwniez odnióśł sie do tego miejsca bardzo pochlebnie
fajne wspomnienie Carcassonne - masz talent do robienia foto architekturze poprzednio próbowałem trochę bronić pilotki, ale ... po ostatnim numerze z amfiteatrem no coment nawet se wyobraziłem wycieczkę gdzie na początku pilot pyta: kto był w Puli, Epidauros, Rzymie super, że wszyscy - to będących w programie amfiteatrów nie będziemy odwiedzać, szkoda czasu, a przecie każdy jakiś widział ale tak na prawdę śmieszne to nie jest też czasem pytam pilota co można w pobliżu w czasie wolnym zobaczyć zgodnie z przyjętymi zasadami nigdy wcześniej nie interesuję się (nie czytam) co by można poza programem zobaczyć
z TĄ pilotką ... to przypuszczam, że też ją ktoś (biuro) wpuścił typu eee tam język, dasz radę a teraz ludzie płacąc chcą wycieczki bez wpadek, i nie dziwota. Z tym zwiedzaniem to nie zawsze i nie każdego można zadowolić - Ty też preferujesz szczególny sposób: kawiarnie, sklepy z trunkami, piwniczki ale Arles super i ta KATEDRA widzę, że przy tej połówce rzymskiej budowli miałaś też mistrza drugiego, baa pierwszego planu. czasami też jak ktoś nie ma zamiaru się ruszyć to robię mu foto.
papuas
w Arles mieliśmy dosłownie chwilę wolnego czasu, ale chciałam zobaczyć jeszcze najważniejszy zabytek w mieście- rzymski amfiteatr; nie było tego w programie, więc zapytałam pilotkę gdzie to jest i czy da radę tam dotrzec i wrócić ? i wiecie co usłyszałam w odpowiedzi? - a po co Pani ten amfiteatr? przeciez dokładnie taki sam widzieliśmy w Nimes! nie skomentuję tego, ale dla mnie to totalne ignoranctwo;
pogrzebałam w telefonie, ale coś mi tam wifi szwankowało i w końcu machnęłam ręką ; trudno! obejrzałam w internecie po powrocie
tak wygląda Amfiteatr w Arles- wspaniała pamiątka potęgi Cesarstwa Rzymskiego, którego nie zobaczyliśmy, choc byliśmy tak blisko....
fot. sieciowa
po opuszczeniu Arles czekał nas długi odcinek przejazdu; pożegnaliśmy się już z Prowansją jechaliśmy ponad 3 godziny juz na miejsce kolejnego noclegu - w Oksytanii
nocleg w malutkim Ibisie; typowa turystyczna formuła; bez żadnych szmerów, ale czysto i schludnie; niestety w polu winorośli; dookoła nic - tylko trasa po której śmigały ciężarówki; a my bez kolacji ; no trudno... żadnej knajpy tu nie ma w pobliżu ani żadnego pobliża ; nie wykupywałyśmy obiadokolacji ale w tej sytuacji trzeba było się wyłamać; zatem w recepcji pytamy czy można zjeść kolację w hotelowej restauracji? - można; i cóz tu serwują? ano najzwyklejszy kurczak świata serwowany do stolika i tyle; ot hotelowe kolacje !
nazajutrz jedziemy z samego rana do Carcassonne, bo okazało się, że nasz Ibis był usytuowany dosłownie tuż pod miastem
dopiero tutaj przyszło nam się przekonać o sile słynnego Mistala ;
wiało jeszcze bardziej jak w Arles; i ranek był dość rześki i chłodny; totalna zmiana temperatury w porówaniu z kilkoma letnimi dniami w Prowansji ; no ale ten urywający łeb mistrale - to już był spory dyskomfort
Carcassonne to niewielkie miasto w naszej skali (ok 45 tys mieszkańców, wiec to takie Kłodzko czy Kołobrzeg), ale w skali Francji to 6 co do wielkości miasto w tym kraju, bo wiadomo, we Francji poza Paryżem nie ma wielkich miast!) ale w tym niewielkim miescie znajdziemy niecodzienny zabytek; bo Carcassonne uważane jest za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast, które przetrwało zawieruchy historii w stanie nieomalże wiernym oryginałowi tamtych czasów.
Stojące na wzgórzu warowne miasto otoczone potężnymi murami obronnymi, na które składają się aż cztery różne okresy architektury militarnej. Ten olbrzymi kompleks historyczny przyciąga tu rocznie ponad 3 miliony turystów !
okolica ta jest bardzo stara ; pierwszymi mieszkańcami tych ziem było celtyckie plemię Wolków Tekosagów którzy żyli tu sobie aż do czasu, gdy ruszyły podboje Rzymian, i to po nich właśnie pozostały do dziś resztki murów obronnych, które niegdyś chroniły miasto.
Z czasem osada ta zmieniła się w miasto dolne, a wszystkie najważniejsze instytucje i urzędy, zostały przeniesione do miasta wysokiego, ukrytego za dodatkowymi murami;
Po Rzymianach nastali Wizygoci którzy panowali tu przez kolejne trzysta lat.; w roku 725 do prowincji dotarli Arabowie i rozpoczęli swoją kilkuwiekową okupację miasta. Trzysta lat po Arabach zjawili się Frankowie i po wielu krwawych bitwach podporządkowali sobie górne miasto, pozostając w nim aż do upadku imperium frankońskiego
Najstarsze mury obronne w Carcassonne pochodzą z IV wieku i jak wspomniałam wznieśli je Rzymianie; kolejną ważną częścią militarną miasta jest zamek, zbudowany na początku epoki feudalnej przez rodzinę wicehrabiego Trencavel, która wznisła w sercu miasta to potężne zamczysko; Pod koniec XIII wieku Ludwik IX zwany Świętym, nakazał budowę dodatkowych zewnętrznych murów wokół miasta, a jego syn Filip III Śmiały, rozbudował dalej o kolejne militarne budowle: wieże obronne i bastiony
skarpetki i bluza to pikuś! jak na południu Francji wieje mistral to konieczna jest czapka, kurtka i przydałby się też szalik
tak tak, to połowa maja była
Przy wejściu na most zwodzony zwiedzających wita popiersie Lady Carcas; w zamku zachował się oryginał, pochodzący z XVI wieku.;
Lady Carcas wydaje się być postacią z poza świata realnego; zbyt dużo tu fikcji i legend...
Legenda sięga ustnych tradycji z XII wieku, choć została została spisana 4 wieki później i brzmi tak:
Podczas arabskiej okupacji miasta, saraceńska księżniczka Dame Carcass bohatersko odpierała ataki cesarza Karola Wielkiego. Oblężenie miasta trwało ponad 5 lat, a wojska Karola odcięły miastu dostęp do wody i dostaw żywności. Gdy zapasy się skończyły księżniczka kazała przeszukać miasto i zgromadzić na dziedzińcu całą znalezioną żywność.
Po kilku godzinach na placu zebrano kilka worków zboża i jednego prosiaka, oczywiście okazało się, że to, co zebrano, nie wystarczy nawet na jeden, skromny posiłek dla pozostałych w mieście żołnierzy, o mieszkańcach nie wspominając (zresztą muzułmańscy żołnierze i tak nie mogli jeść wieprzowiny).
Sprytna księżniczka wpadła jednak na pewien pomysł: nakazała nakarmić świnię zbożem i wyrzucić ją przez mury miasta. Truchło zwierzęcia spadło prosto pod nogi Karola Wielkiego czekającego pod murami na poddanie się miasta. Gdy ten zobaczył, że arabscy obrońcy wyrzucają z murów dobre jedzenie, uznał, że ci muszą mieć go pod dostatkiem. Rozpoczął wtedy odwrót swoich wojsk do Francji, kończąc tym samym, po długich latach, oblężenie.
Stała się wówczas rzecz niezwykła- obrończyni zamku, Dame Carcas, patrząc na oddalającą się postać wielkiego wodza, uświadomiła sobie, że przez lata oblężenia zakochała się w nim i nie będzie umiała żyć bez jego widoku. Poczuła ogromny smutek i rozpacz. Nakazała zatem bić w dzwony, których dźwięk przywołał oddalające się wojska i księżniczka poddała miasto bez walki.
Karol Wielki oddał rękę księżniczki swojemu najdzielniejszemu przyjacielowi, a związek ten zapoczątkował dynastię Trencaval. Górne miasto, otoczone murami, od tej pory nosi nazwę Carcas Sonne (Carcas to imię księżniczki a sonne to brzmienie dzwonu, co można przetłumaczyć jako — Księżniczka Carcas Sonne dzwoni w dzwony).
Piea
...taaaa, Carcassonne radzio "must see" !!!!!!!!!!!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Carcassonne znam tylko z nazwy, głównie jako mojej ulubionej gry towarzyskiej. A zamek – taki prawdziwy z bajek i filmów. Pewnie wiele scen filmowych tu nakręcili.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
W tym miasteczki to mi się podoba ale wcześniej to bym chyba szału dostała od tych tłumów i tego badziewia strasznie mnie to wszystko męczy chyba juz starość albo dopiero u mnie przyjdzie czas na takie wycieczki ))
Bardzo ciekawy program wycieczki, jakoś nigdy nie zwróciłam uwagi na tę trasę.
tak Dana, program zaiste był bardzo cieklawy, tylko trasa tak długa, że ta wycieczka powinna trwać 2 tygodnie a nie tydzień; w jeden tydzień było tylko "chwilowe lizanie" tych mega ciekawych atrakcji a 3/4 czasu trwania wycieczki była jazda autokarem!
Żelku, tłumy to tam były w zasadzie tylko w Cannes; w pozostałych miejscach było nadzwyczaj "pusto" jak na maj; a juz w Carcassonne, które zazwyczaj jest tak oblegane , że turysci wchodzą sobie na plecy, żeby zrobić zdjęcia - my mieliśmy prawie pustki! ( ale fakt bylismy tam rano - od 8, więc o tej porze tłumy nie dopisuja jeszcze, przynajmniej w maju:))
Radek, Asia , witajcie i w takim razie zaglądajcie (Asia , ta grę też znam, to znaczy ze słyszenia o niej, bo nie gram w żadne gry poza planszówkami:))
*****************
wracając do Carcassonne: wiecie , że te słynne mury nieomalże rozebrano? o mały włos byśmy dziś tego wszystkiego nie oglądali;
trudno sobie to wyobrazić, ale kiedy po zawieruchach historii miasto znalazło się już w granicach Francji zaczęło podupadać i straciło na znaczeniu militarnym a o same mury jakoś zaprzestano dbać i z czasem tak zniszczały , że wydano decyzje o ich rozbiórce; na szczęście dzięki uporowi i stanowczemu sprzeciwieniu się kilku osób z ówczesnych wladz miejsckich możemy te mury podziwiać do dziś, i tym to właśnie "obrońcom murów" zawdzięczamy, że doprowadzili je do ogromnej renowacji na wielką skalę i znaleźli na to fundusze; dzisiejszy widok miasta to w większości efekt starannej odbudowy z XIX wieku
oczywiście dzisiejsze Carcassone to nie tylko zamek i mury z bastionami ; same miasteczko jest niezwykle klimatyczne, ciekawe i po prostu ładne, a pporanne godziny odwiedzin tutaj pozwoliły nam poczuc klimat tego miejsca bez tłumów które zjadą tu później
puściuteńkie knajpki o poranku...
wszystkie kuszą aromatem kawy... hmm... , ale wieje mistral, i jest zimno o 9 rano i nikt z kawą nie siedzi na zewnątrz, a my nie mamy teraz czasu na przerwę bo idziemy zwiedzać dalej...
przed nami Bazylika- romańsko-gotycki kosciół Saint Nazaire powstały w 1096 roku i rozbudowywany w latach naszych Piastów 1270-1320
na zewnątrz Bazylika jakoś nie imponuje wyglądem ani rozmachem; w dodatku jest obecnie tak wciśnięta pomiedzy budynki, które powstały wokół niej, że nie ma tu żadnego smiejsca skąd można by zrobić sensowne zdjęcie w całości
za to wnętrza zaskakują światłem za sprawą licznych i wspaniałych witraży, przez które wpadające promienie słońca tworzą świetlny spektakl;
fantastyczne rzygacze; zawsze mnie fascynują te katedralne
i dalej "w miasto"....
he he.... tutaj widać walkę z czapkami i kapturami (kto miał) contra mistral oj wiało naprawdę a mistrale potfrafi byc naprawdę dotkliwie zimny...
uroczy i zabytkowy Hôtel de la Cité, w centralnym miejscu Starego Miasta Carcassonne, taki mały, niepozorny a co za miejsce!
to 5* cudo posiadające restaurację z gwiazdkami Michelin kusiło wielu sławnych: Jacques Chirac uważał, że jest „doskonały”, a Walt Disney po noclegu tutaj doznał weny:) i to do tego stostopnia, że ponoć wieczorny widok wież i murów Carcassonne zainspirowały go do stworzenia wizerunku zamku Śpiącej Królewny ; Johnyy Deep jako współczesny bywalec rózwniez odnióśł sie do tego miejsca bardzo pochlebnie
Piea
Carcassonne od dawna jest na mojej liście do zobaczenia i tylko to potwierdzasz.
Całe szczęście,że nie zburzono tych pięknych murów
No trip no life
Piea, gra Carcassonne o którym pisałam to planszówka
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
fajne wspomnienie Carcassonne - masz talent do robienia foto architekturze poprzednio próbowałem trochę bronić pilotki, ale ... po ostatnim numerze z amfiteatrem no coment nawet se wyobraziłem wycieczkę gdzie na początku pilot pyta: kto był w Puli, Epidauros, Rzymie super, że wszyscy - to będących w programie amfiteatrów nie będziemy odwiedzać, szkoda czasu, a przecie każdy jakiś widział ale tak na prawdę śmieszne to nie jest też czasem pytam pilota co można w pobliżu w czasie wolnym zobaczyć zgodnie z przyjętymi zasadami nigdy wcześniej nie interesuję się (nie czytam) co by można poza programem zobaczyć
papuas