Radek, ja się też zachwycam "ręką Gaudiego" ; dla mnie ten gościu miał genialny umysł!
Huragan, połowa maja była całkiem znośna pod wzgledem tłumów; mimo, że miejscami było dość "gęsto" to jednak z pewnością to nie to samo (znacznie mniej luda) co w stricte okresie wakacyjnym; ja zreszta w wakacje nie wyjeżdżam; do głowy by mi to nawet nie przyszło no, chyba, że gdzieś na północ ku biegunom:) tam raczej tłumów nie ma ...
to kończymy tą Barcelonę?
jeszcze podjechalismy na Plaça d'Espanya (tam mieli dojechac potem Ci, którzy pojechali na Camp Nou) ; my sobie tutaj mielismy czas wolny
z widokiem na dwie ceglane Weneckie Wieże (wzorowane na Campanili z Wenecji)
Plaça d'Espanya powstał w 1929 roku na Wystawę Światową jako takie "wrota" do centrum wystawienniczego ;
fontanna w centrum placu
z pewnoscią największą atrakcją tego miejsca są słynne Grająco-tańczące Fontanny; spektakl który wypadł nam z programu, z powodu suszy; władze Barcelony zdecydowały o zamknieciu fontann mimo, sporej ilości turystów do czasu az woda napełni zbiorniki fontann (tydzień po naszym powrocie ponoć takie ulewy nawiedziły Barcelonę (i w ogóle północną Katalonię i południe Francji) że wody im tam spadło dostatek!
wszystko powyłączane
trochę było mi szkoda, bo chciałam "powtórzyć" to widowisko, które wprawdzie juz widziałam za pierwszym razem w Barcelonie, ale to było na tyle dawno że z chęcią bym sobie przypomniała
i wszystko pogrodzone wokół bo jakiś spory event szykowali (firma samochodowa Cupra prezentowała ich najnowsze dziecko - Tavascan
Arenas de Barcelona - to dawna arena do walk byków, wzniesiona w 1900 w stylu mauretańskim, obecnie zaadaptowana na nowoczesne centrum handlowe z galeriami, sklepami, kawiarniami, restauracjami- czyli z wszelkim "dobrem" jakie znajdziemy w każdej wiekszej galerii handlowej
na dach tej Areno- Galerii mozna wjechac windą ; znajduje sie tam taras widokowy
wjazd windą jest płatny; ale można tam wjechać zwykłymi schodami ruchomymi wewnatrz galerii- i to zupełnie za free
przy okazji podziwiany wielki plac interaktywny, gdzie dziaciaki (i dorosli) mogą mieć niezłą frajdę , pływac w wirtulnej wodzie, skakać z kwiatka na kwiatek, czy łapać nogami motyle, itd.... wiele jest "tym podobnych" atracji w różnych Galeriach na świecie
a na dachu widoki na Plac Hiszapański, Pałac Narodowy i okolicę
taaa Gaudi to geniusz i wizjoner a jego domki (przynajmniej niektóre) są takie bajkowe - jak z piernika i te kolorowe, kafelkowe zdobienia; nikt nie może przejść obok obojętnie
z dachu Areny podziwiamy widoki na wszystkie strony
tutaj widać wielką rzeźbę Joana Miro w parku jego imienia
w oddali majaczy wzgórze Tibidabo (na którym byłam 26 lat temu; wiem, ze mozna wjechac tam kolejką linową, ale my dotarliśmy tam wtedy jakimś autobusem; warto! bo widoki stamtąd na Barcelone są obłędne, tym razem niestety nie starczyło czasu, żeby tam dotrzeć , za krótko tutaj byłam ...
ładnie widać tez sam park J.Miro u podnóża Areny
zoom na Tibidabo
Na szczycie wzgórza Tibidabo znajduje się Kościół Najświętszego Serca (Templo Expiatorio del Sagrado Corazón) widoczny z niemal każdego miejsca w Barcelonie; jeśli ktoś wybiera się do Barcelony- polecam sie tam udać (głównie dla samych dla widoków, choć pamiętam, że kościół też jest ładny)
z innej strony widać stąd dobrze Sagradę Familię, niestety to paskudne bloczysko psuje widok!
i tak łazimy tam w kółko
na planszy pozaznaczano ważniejsze obiekty które stąd widać
schodzimy na dół; kumpela zostaje w kawiarni, a ja idę na "obchód" placu
z boku Areny zauważam taką ciekawą kamienicę
już z daleka "czuć tu" rękę Gaudiego:) ,
choc okazało się, że to nie Gaudi , ;to Casa Fajol- popularnie znany jako Casa de la Papallona, czyli „Dom Motyli”, ze względu na mozaikę w kształcie motyla, która wieńczy fasadę;
Casa Fajol to modernistyczny budynek zaprojektowany przez architekta Josepa Granera (który zył i tworzył w tych samych czasach co Gaudi) ;
zbudowany w latach 1911-1929; Rada Miejska umieściła go na liście budynków o znaczeniu historycznym i artystycznym i dziś nosi imię jego właściciela, Salvio Fajola
"martwe Fontanny" pod Pałacem Narodowym
dawne fabryki Casa Ramona- to dziś Forum Caixa muzeum sztuki współczesnej i centrum kultury , w którym odbywają się wystawy czasowe, koncerty, warsztaty edukacyjne i filmy związane ze sztuką.
jak widać - zachmurzyło się sporo pod koniec dnia ,nawet zaczyna mi coś kapac z nieba, zatem w tył zwrot i wracam do Areny ;
dołącza grupa powrócona z Camp Nou i wracamy do hotelu na kolację (kto ma i wykupił) ;
my nie wykupiłyśmy, zresztą jadłyśmy juz obiad w mieście , ale wczesnym wieczorkiem zgłodniałyśmy jakoś i po prostu wykupiłyśmy sobie w recepcji hotelu pakiet kolacyjny na ten dzień (bardziej to opłacalne niż płacic z góry w biurze (wychodzilo sporo taniej) no i można sobie wybrać czy dziś chcemy tu jeść czy wolimy gdzieś indziej:)
zestaw przekąsek z lady zwanej tu "tapas bar"
na deser gorąca czekolada z czekoladowej fontanny ; mnie posłużyła jako dodsatek do lodów
po kolacji chwila czasu i późnym wieczorem jedziemy jeszcze na Pueblo Espanyol
Poble Espanyol - kapitalne miejsce na wzgórzu Monjustic powstałe na wystawę światową ponad 100 lat temu
Początki Poble Espanyol sięgają słynnej wystawy międzynarodowej, która odbyła się tu w Barcelonie w maju 1929 roku, w rejonie wzgórza Montjuic; organizatorzy postanowili pokazać światu taką Hiszpanię w pigułce, tworząc magiczne miejsce, nieco na uboczu od zgiełku wystawy i pawilonów zbudowanych przez wystawców z całego świata. Miejsce z dumą inaugurował sam król Hiszpanii Alfons XIII.
(tutaj widok z drona; fot. sieciowa)
Realizację tego dość śmiałego projektu powierzono zespołowi twórców: dwóm architektom i dwóm artystom, ale żeby idealnie odtworzyć detale i klimat Hiszpanii, zdecydowano, że twórcy po prostu pojeżdża po Hiszpanii, żeby dokładniej "poczuć" klimat a podróż ta trwała ponad rok.
Grupa twórców odwiedziła ponad 1600 hiszapńskich miast, miasteczek i róznych wiosek; zrobiiono setki zdjęć i tysiące róznych szkiców. Na tej podstawie wybrano 117 budynków, które zostały wiernie odtworzone na terenie wystawy i otoczone murem, będącym kopią średniowiecznych obwarowań miasteczka Avila. Co ciekawe, wybrano nie najbardziej majestatyczne i znane budynki, ale takie "perełki i perełeczki" , które najwierniej oddają ducha i smaczki różnych części Hiszpanii
wszystko opatrzone jest tabliczkami na co patrzymy?
Poble Espanyol prezentuje różne typy budowli z róznych regionów Hiszpanii : są tu dwa kościoły, rynek (plaza mayor) z ratuszem, klimatyczne kamieniczki, wąskie uliczki, studnie, średniowieczne mury, a nawet romański klasztor… ; są andaluzyjskie zaułki, kastylijskie domy, aragońska ulica, itd.... i wszystkie te budynki stoją do dziś!
i nie jest to tzw: miasteczko w miniaturze (których pełno zwłaszcza u nas) tylko wszystkie budynki i obiekty odwzorowane sa w skali 1:1 (oczywiście nie są to prawdziwe, solidne mury, bo koszty byłyby wówczas astronomiczne, tylko takie prowizoryczne ściany z mało trwałych materiałów, ale jak widać stoją 100 lat i to co mało trwałe wcale się nie rozsypało po 10 latach :):):)
he he, jestem znów w Andaluzji! , jak się okazuje wcale nie trzeba jechac daleko na południe, żeby poczuc te klimaty:) w Barcelonie też znajdziemy ciutek Andaluzji
z 8-9 lat temu byłam w tej prawdziwej Andaluzji w bardzo podobnym miejscu:
(mój mały kolaż z andaluzyjskiej podrózy):
dalej spacerkiem po Poble Espanyol w Barcelonie
ja nie "bawię się " z nocnymi zdjęciami ; w sensie, żeby jeździć gdziekolwiek ze statywem, coś tam ustawiać, przestawiać, zakładać filtry, itd.... nie mam zupełnie takich "ciągot" , aby za wszelką cenę mieć super, nocną fotkę
po prostu cykam (często też telefonem) i już;
Fotografia nie jest moim celem samym w sobie ; fajnie, jak coś wyjdzie dobrze, ale nie robię zdjęć profesjonalnych , tylko zwykłą amatorszczyznę ku pamięci; zatem nie będzie tu żadnej ostrości ani fotek "wystawowych" tylko same "szumy i inne szmery" )
wydaje mi się że nocne fotki (moimo, kiepskiej jakości) fajnie oddają klimat tego miejsca.... zwłaszcza, że nie ma tu o tej porze zupełnie tłumów ,
jakie odwiedzają to miejsce w ciągu dnia
wieczór kończymy w uroczym miejscu
chętni idą z pilotką na flamenco (dodatkowo płatny fakultet) ale nie był to taki wielki taneczny show - jakie z reguły znamy z pobytów w Hiszpanii (sama byłam dwukrotnie : w Barcelonie przed laty i właśnie w Andaluzji skąd wywodzi się flamenco, ale za kazdym razem było to duże widowisko, z wielką sceną z mnóstwem tancerzy i ogromną widownią;
tutaj w małej klimatycznej "dziupli" było to bardzo kameralne, bez tej całej "rewiowej otoczki" ; fajne miejsce, z fajnym klimatem raczej w typie malutkich knajpek Fado w Lizbonie; taka sama atmosfera, tylko inne miasto... i zamiast Fado tutaj mamy Flamenco
pamiątki po słynnej tancerce flamenco (ta knajpeczka jest mocno związana rodzinnie z niejaką Carmen Amayą, bardziej znanej jako "El Chino" ) ; obecnie jej właścicielką jest cioteczna wnuczka Pani Carmen,
może właśnie stąd miejsce to jest takie "z duszą" i pozbawione komercyjnej otoczki.....
w środku jest mnóstwo zdjęć, plakatów i cały kredens pamiątek po znanej w tanecznym świecie falemenco - babci
flamenco wprawdzie pochodzi z Andaluzji, ale tu w Barcelonie miejsc gdzie można posiedzieć i popatrzeć na flamenco
jest bardzo dużo; choć nie wszystkie w tego typu kameralnej atmosferze ....
sama knajpka jest malutka, urządzona w andaluzyjskim klimacie
przy dzbanku sangrii klimaty flamenco
i około 23.00 opuszczamy Poble Espanyol
obok Poble Espanyol na terenach sportowych - trwa w najlepsze jakiś koncert
a my wracamy do hotelu ;
jeszcze ostatnia noc, rano śniadanko, pakowanko, jakieś ostatnie zakupy i lotnisko w Gironie i koniec mojej francusko- hiszpańsko-monakijskiej wycieczki ze szczyptą Andory
w drodze na lotnisko- za oknemi wielki cmentarz Barceloński
i Bye Bye Barcelono, może jeszcze kiedyś ponownie....???
Dziękuję bardzo wszystkim zaglądającym tu do mnie i przede wszystkim tym, którzy zechcieli zostawić tu jakieś słówko komantarza;
lata temu też byłem w tej "hiszpańskiej wiosce" dzięki za relacje coś powspominałem, coś nowego zobaczyłem to zawodowiec musi focić ze statywem, a na objazdówce niekiedy czasu by zabrakło żeby to dziadowstwo rozkładać, mocować aparat itd no i samo taszczenie - brrr fakt, czasem człekowi ręka drgnie i trudno najważniejsze zobaczyć, a jak wyjdzie foto to super
Miło mi się z tobą wróciło do znajomych miejsc..Barcelona zawsze zachwyca. Na występ prawdziwego Flamenco z Sangrią w klimatycznym miejscu zawsze chętnie.
Ale jeszcze ciekawsze były nieznane mi miejscówki. Bardzo mi się podobało to małe,stare, francuskie miasteczko w Pirenejach, gdzie było tak zimno.
Z przyjemnością obejrzałem relację z południa Francji i z Hiszpanii. Wiele (choć nie wszystkie) z pokazanych miejsc miałem okazję odwiedzić sam. Pozdrawiam.
Teraz , przed wyjazdem na Lazurowe Wybrzeże jeszcze raz sobie wszystko poczytałam i decyzja podjęta. Eze jest "must see" więc na pewno sie tam wybiorę. Totalnie zauroczyło nie to miasteczko z twojego opisu więc udam się tam twoimi śladami
Radek, ja się też zachwycam "ręką Gaudiego" ; dla mnie ten gościu miał genialny umysł!
Huragan, połowa maja była całkiem znośna pod wzgledem tłumów; mimo, że miejscami było dość "gęsto" to jednak z pewnością to nie to samo (znacznie mniej luda) co w stricte okresie wakacyjnym; ja zreszta w wakacje nie wyjeżdżam; do głowy by mi to nawet nie przyszło no, chyba, że gdzieś na północ ku biegunom:) tam raczej tłumów nie ma ...
to kończymy tą Barcelonę?
jeszcze podjechalismy na Plaça d'Espanya (tam mieli dojechac potem Ci, którzy pojechali na Camp Nou) ; my sobie tutaj mielismy czas wolny
z widokiem na dwie ceglane Weneckie Wieże (wzorowane na Campanili z Wenecji)
Plaça d'Espanya powstał w 1929 roku na Wystawę Światową jako takie "wrota" do centrum wystawienniczego ;
fontanna w centrum placu
z pewnoscią największą atrakcją tego miejsca są słynne Grająco-tańczące Fontanny; spektakl który wypadł nam z programu, z powodu suszy; władze Barcelony zdecydowały o zamknieciu fontann mimo, sporej ilości turystów do czasu az woda napełni zbiorniki fontann (tydzień po naszym powrocie ponoć takie ulewy nawiedziły Barcelonę (i w ogóle północną Katalonię i południe Francji) że wody im tam spadło dostatek!
wszystko powyłączane
trochę było mi szkoda, bo chciałam "powtórzyć" to widowisko, które wprawdzie juz widziałam za pierwszym razem w Barcelonie, ale to było na tyle dawno że z chęcią bym sobie przypomniała
i wszystko pogrodzone wokół bo jakiś spory event szykowali (firma samochodowa Cupra prezentowała ich najnowsze dziecko - Tavascan
Arenas de Barcelona - to dawna arena do walk byków, wzniesiona w 1900 w stylu mauretańskim, obecnie zaadaptowana na nowoczesne centrum handlowe z galeriami, sklepami, kawiarniami, restauracjami- czyli z wszelkim "dobrem" jakie znajdziemy w każdej wiekszej galerii handlowej
na dach tej Areno- Galerii mozna wjechac windą ; znajduje sie tam taras widokowy
wjazd windą jest płatny; ale można tam wjechać zwykłymi schodami ruchomymi wewnatrz galerii- i to zupełnie za free
przy okazji podziwiany wielki plac interaktywny, gdzie dziaciaki (i dorosli) mogą mieć niezłą frajdę , pływac w wirtulnej wodzie, skakać z kwiatka na kwiatek, czy łapać nogami motyle, itd.... wiele jest "tym podobnych" atracji w różnych Galeriach na świecie
a na dachu widoki na Plac Hiszapański, Pałac Narodowy i okolicę
Piea
taaa Gaudi to geniusz i wizjoner a jego domki (przynajmniej niektóre) są takie bajkowe - jak z piernika i te kolorowe, kafelkowe zdobienia; nikt nie może przejść obok obojętnie
papuas
z dachu Areny podziwiamy widoki na wszystkie strony
tutaj widać wielką rzeźbę Joana Miro w parku jego imienia
w oddali majaczy wzgórze Tibidabo (na którym byłam 26 lat temu; wiem, ze mozna wjechac tam kolejką linową, ale my dotarliśmy tam wtedy jakimś autobusem; warto! bo widoki stamtąd na Barcelone są obłędne, tym razem niestety nie starczyło czasu, żeby tam dotrzeć , za krótko tutaj byłam ...
ładnie widać tez sam park J.Miro u podnóża Areny
zoom na Tibidabo
Na szczycie wzgórza Tibidabo znajduje się Kościół Najświętszego Serca (Templo Expiatorio del Sagrado Corazón) widoczny z niemal każdego miejsca w Barcelonie; jeśli ktoś wybiera się do Barcelony- polecam sie tam udać (głównie dla samych dla widoków, choć pamiętam, że kościół też jest ładny)
z innej strony widać stąd dobrze Sagradę Familię, niestety to paskudne bloczysko psuje widok!
i tak łazimy tam w kółko
na planszy pozaznaczano ważniejsze obiekty które stąd widać
schodzimy na dół; kumpela zostaje w kawiarni, a ja idę na "obchód" placu
z boku Areny zauważam taką ciekawą kamienicę
już z daleka "czuć tu" rękę Gaudiego:) ,
choc okazało się, że to nie Gaudi , ;to Casa Fajol- popularnie znany jako Casa de la Papallona, czyli „Dom Motyli”, ze względu na mozaikę w kształcie motyla, która wieńczy fasadę;
Casa Fajol to modernistyczny budynek zaprojektowany przez architekta Josepa Granera (który zył i tworzył w tych samych czasach co Gaudi) ;
zbudowany w latach 1911-1929; Rada Miejska umieściła go na liście budynków o znaczeniu historycznym i artystycznym i dziś nosi imię jego właściciela, Salvio Fajola
"martwe Fontanny" pod Pałacem Narodowym
dawne fabryki Casa Ramona- to dziś Forum Caixa muzeum sztuki współczesnej i centrum kultury , w którym odbywają się wystawy czasowe, koncerty, warsztaty edukacyjne i filmy związane ze sztuką.
jak widać - zachmurzyło się sporo pod koniec dnia ,nawet zaczyna mi coś kapac z nieba, zatem w tył zwrot i wracam do Areny ;
dołącza grupa powrócona z Camp Nou i wracamy do hotelu na kolację (kto ma i wykupił) ;
my nie wykupiłyśmy, zresztą jadłyśmy juz obiad w mieście , ale wczesnym wieczorkiem zgłodniałyśmy jakoś i po prostu wykupiłyśmy sobie w recepcji hotelu pakiet kolacyjny na ten dzień (bardziej to opłacalne niż płacic z góry w biurze (wychodzilo sporo taniej) no i można sobie wybrać czy dziś chcemy tu jeść czy wolimy gdzieś indziej:)
zestaw przekąsek z lady zwanej tu "tapas bar"
na deser gorąca czekolada z czekoladowej fontanny ; mnie posłużyła jako dodsatek do lodów
po kolacji chwila czasu i późnym wieczorem jedziemy jeszcze na Pueblo Espanyol
Poble Espanyol - kapitalne miejsce na wzgórzu Monjustic powstałe na wystawę światową ponad 100 lat temu
Początki Poble Espanyol sięgają słynnej wystawy międzynarodowej, która odbyła się tu w Barcelonie w maju 1929 roku, w rejonie wzgórza Montjuic; organizatorzy postanowili pokazać światu taką Hiszpanię w pigułce, tworząc magiczne miejsce, nieco na uboczu od zgiełku wystawy i pawilonów zbudowanych przez wystawców z całego świata. Miejsce z dumą inaugurował sam król Hiszpanii Alfons XIII.
(tutaj widok z drona; fot. sieciowa)
Realizację tego dość śmiałego projektu powierzono zespołowi twórców: dwóm architektom i dwóm artystom, ale żeby idealnie odtworzyć detale i klimat Hiszpanii, zdecydowano, że twórcy po prostu pojeżdża po Hiszpanii, żeby dokładniej "poczuć" klimat a podróż ta trwała ponad rok.
Grupa twórców odwiedziła ponad 1600 hiszapńskich miast, miasteczek i róznych wiosek; zrobiiono setki zdjęć i tysiące róznych szkiców. Na tej podstawie wybrano 117 budynków, które zostały wiernie odtworzone na terenie wystawy i otoczone murem, będącym kopią średniowiecznych obwarowań miasteczka Avila. Co ciekawe, wybrano nie najbardziej majestatyczne i znane budynki, ale takie "perełki i perełeczki" , które najwierniej oddają ducha i smaczki różnych części Hiszpanii
wszystko opatrzone jest tabliczkami na co patrzymy?
Poble Espanyol prezentuje różne typy budowli z róznych regionów Hiszpanii : są tu dwa kościoły, rynek (plaza mayor) z ratuszem, klimatyczne kamieniczki, wąskie uliczki, studnie, średniowieczne mury, a nawet romański klasztor… ; są andaluzyjskie zaułki, kastylijskie domy, aragońska ulica, itd.... i wszystkie te budynki stoją do dziś!
i nie jest to tzw: miasteczko w miniaturze (których pełno zwłaszcza u nas) tylko wszystkie budynki i obiekty odwzorowane sa w skali 1:1 (oczywiście nie są to prawdziwe, solidne mury, bo koszty byłyby wówczas astronomiczne, tylko takie prowizoryczne ściany z mało trwałych materiałów, ale jak widać stoją 100 lat i to co mało trwałe wcale się nie rozsypało po 10 latach :):):)
he he, jestem znów w Andaluzji! , jak się okazuje wcale nie trzeba jechac daleko na południe, żeby poczuc te klimaty:) w Barcelonie też znajdziemy ciutek Andaluzji
z 8-9 lat temu byłam w tej prawdziwej Andaluzji w bardzo podobnym miejscu:
(mój mały kolaż z andaluzyjskiej podrózy):
dalej spacerkiem po Poble Espanyol w Barcelonie
ja nie "bawię się " z nocnymi zdjęciami ; w sensie, żeby jeździć gdziekolwiek ze statywem, coś tam ustawiać, przestawiać, zakładać filtry, itd.... nie mam zupełnie takich "ciągot" , aby za wszelką cenę mieć super, nocną fotkę
po prostu cykam (często też telefonem) i już;
Fotografia nie jest moim celem samym w sobie ; fajnie, jak coś wyjdzie dobrze, ale nie robię zdjęć profesjonalnych , tylko zwykłą amatorszczyznę ku pamięci; zatem nie będzie tu żadnej ostrości ani fotek "wystawowych" tylko same "szumy i inne szmery" )
wydaje mi się że nocne fotki (moimo, kiepskiej jakości) fajnie oddają klimat tego miejsca.... zwłaszcza, że nie ma tu o tej porze zupełnie tłumów ,
jakie odwiedzają to miejsce w ciągu dnia
wieczór kończymy w uroczym miejscu
chętni idą z pilotką na flamenco (dodatkowo płatny fakultet) ale nie był to taki wielki taneczny show - jakie z reguły znamy z pobytów w Hiszpanii (sama byłam dwukrotnie : w Barcelonie przed laty i właśnie w Andaluzji skąd wywodzi się flamenco, ale za kazdym razem było to duże widowisko, z wielką sceną z mnóstwem tancerzy i ogromną widownią;
tutaj w małej klimatycznej "dziupli" było to bardzo kameralne, bez tej całej "rewiowej otoczki" ; fajne miejsce, z fajnym klimatem raczej w typie malutkich knajpek Fado w Lizbonie; taka sama atmosfera, tylko inne miasto... i zamiast Fado tutaj mamy Flamenco
pamiątki po słynnej tancerce flamenco (ta knajpeczka jest mocno związana rodzinnie z niejaką Carmen Amayą, bardziej znanej jako "El Chino" ) ; obecnie jej właścicielką jest cioteczna wnuczka Pani Carmen,
może właśnie stąd miejsce to jest takie "z duszą" i pozbawione komercyjnej otoczki.....
w środku jest mnóstwo zdjęć, plakatów i cały kredens pamiątek po znanej w tanecznym świecie falemenco - babci
flamenco wprawdzie pochodzi z Andaluzji, ale tu w Barcelonie miejsc gdzie można posiedzieć i popatrzeć na flamenco
jest bardzo dużo; choć nie wszystkie w tego typu kameralnej atmosferze ....
sama knajpka jest malutka, urządzona w andaluzyjskim klimacie
przy dzbanku sangrii klimaty flamenco
i około 23.00 opuszczamy Poble Espanyol
obok Poble Espanyol na terenach sportowych - trwa w najlepsze jakiś koncert
a my wracamy do hotelu ;
jeszcze ostatnia noc, rano śniadanko, pakowanko, jakieś ostatnie zakupy i lotnisko w Gironie i koniec mojej francusko- hiszpańsko-monakijskiej wycieczki ze szczyptą Andory
w drodze na lotnisko- za oknemi wielki cmentarz Barceloński
i Bye Bye Barcelono, może jeszcze kiedyś ponownie....???
Dziękuję bardzo wszystkim zaglądającym tu do mnie i przede wszystkim tym, którzy zechcieli zostawić tu jakieś słówko komantarza;
DZIĘKI, bo to jest już KONIEC!
Piea
Koniec
Dziękuję za ciekawą relacje. Ciebie zawsze fajnie się czyta i ogąda.
Wieczorna nastrojowa wycieczka i Dom Motyli - super.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
lata temu też byłem w tej "hiszpańskiej wiosce" dzięki za relacje coś powspominałem, coś nowego zobaczyłem to zawodowiec musi focić ze statywem, a na objazdówce niekiedy czasu by zabrakło żeby to dziadowstwo rozkładać, mocować aparat itd no i samo taszczenie - brrr fakt, czasem człekowi ręka drgnie i trudno najważniejsze zobaczyć, a jak wyjdzie foto to super
papuas
Miło mi się z tobą wróciło do znajomych miejsc..Barcelona zawsze zachwyca. Na występ prawdziwego Flamenco z Sangrią w klimatycznym miejscu zawsze chętnie.
Ale jeszcze ciekawsze były nieznane mi miejscówki. Bardzo mi się podobało to małe,stare, francuskie miasteczko w Pirenejach, gdzie było tak zimno.
Dziękuje Piea za bardzo ciekawą relację
No trip no life
...taaa, ja bym Carcasson,e na "Barce" nie zamienił ale,rzecz gustu ; )))
THX za relację !!!!!!!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Niesamowita jest ta architektura tam.dziekuje za bardzo ciekawa relacje.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Z przyjemnością obejrzałem relację z południa Francji i z Hiszpanii. Wiele (choć nie wszystkie) z pokazanych miejsc miałem okazję odwiedzić sam. Pozdrawiam.
Piea, piękna relacja !
Teraz , przed wyjazdem na Lazurowe Wybrzeże jeszcze raz sobie wszystko poczytałam i decyzja podjęta. Eze jest "must see" więc na pewno sie tam wybiorę. Totalnie zauroczyło nie to miasteczko z twojego opisu więc udam się tam twoimi śladami
No trip no life