W okilcach recepcji znajduje się pięknie położnone SPA i jedyna w hotelu willa rodzinna z prywatnym basenem .Przy recepcji jest fajne otwarte lobby urządzone w stylu kreolskim.Można tam bezpłatnie skorzystać z hotelowego sprzetu z wifi-zresztą na terenie hotelu internet jest free ))ozdobą całego terenu hotelowego są rózne zdobnicze detale ))
Hotelowy basen mimo tego,że mało czasu się przy nim spędza w takim miejscu jak Seszele ale fajnie jest troszkę chociażby wieczorem przy nim posiedzieć więc szukałam hoteli z basenem.Basen w Valmer resort jest cudownie połozony,platformy rozłozone są kaskadowo i mimo tego,że jest mały to największa część nadaje się do pływania.Leżaków jest sporo ale są tak rozłozone ,że wszyscy czują się swobodnie i kameralnie.Widok z basenu jest niesamowity.Przy samym basenie jest hotelowa restauracja i bar czynny do 24-tej.Właśnie ten basen był decydującym aspektem w wyborze tego hotelu
Fajnie było sobie przypomnieć Seszele. My byliśmy tam też w listopadzie i grudniu, ale w 2018 roku. Odwiedziliśmy wówczas 4 wyspy - La Digue, Praslin, Curieuse i Mahe, z których najbardziej spodobała nam się La Digue, ale wszystkie wyspy są warte tego, by je zobaczyć. Mahe z pewnością jest najbardziej zróżnicowana krajobrazowo. Chętnie na Seszele bym jeszcze wrócił, ale z tym zaczekam do końca pandemii. Pozdrawiam.
Fajnie było sobie przypomnieć Seszele. My byliśmy tam też w listopadzie i grudniu, ale w 2018 roku. Odwiedziliśmy wówczas 4 wyspy - La Digue, Praslin, Curieuse i Mahe, z których najbardziej spodobała nam się La Digue, ale wszystkie wyspy są warte tego, by je zobaczyć. Mahe z pewnością jest najbardziej zróżnicowana krajobrazowo. Chętnie na Seszele bym jeszcze wrócił, ale z tym zaczekam do końca pandemii. Pozdrawiam.
Twoje relacje też dokładnie poczytałam przed powrotem na Seszele-głównie te z Mahe bo ta wyspa nas teraz interesowała taki wielki plan mieliśmy a czau jak zwykle zabrakło więc tez chcemy tam wrócić i to myślę,że do końca pandemii nie będziemy czekać bo pewnie końca nie będzie
Hotelowa restauracja -mieliśmy wykupione tylko sniadania i praktycznie tylko w tym czasie z niej korzystaliśmy chociaż można było zjeść tutaj i lunch i kolację ale,że nie było nas praktycznie całymi dniami w hotelu to jedliśmy zawsze coś w tak zwanym "międzyczasie" wtedy kiedy bylismy głodni.Często jedliśmy juz pózny lunch i wieczorem nie chciało nam się juz nic jeść.
Restauracja sama w sobie spora z fajnym klimatem i oczywiście otwarta.Sporo stolików było przy basenie i tam było też nasze ulubione miejsce.Z części pod dachem widok też był piękny ale juz na dzunglę i cudowną roślinność.
Samo sniadanie było z karty i wybierać mozna było bez ograniczeń.Bufet był mamlutki-taki pandemiczny-jakieś marmolady,nutelle,bekon,kiełbaski,gofry,placuszki ,rózniste jajka i przygotowywane na miejsu omlety i jajecznica.Do śniadania kawa,herbaty,czekolada na gorąco i dwa rodzaje masakrycznie słodkich sków-brak wody w cenie śniadania o czym wspominałam wcześniej-dla mnie to wielki minus No ale nie wodą człowiek żyje
Valmer Resort opisany możemy ruszać na Anse Hotel jak pisałam wybraliśmy ze względu na pieknie położony basen jak i na samo położenie hotelu.Przy samym hotelu nie ma restauracji czy Take Away ,w których się jada na Seszelach ale są jakieś sklepiki,przystanek autobusowy ,z którego można dojechać w różne częsci wyspy a autobusy kursują dosyć często i chociaż z nich nie korzystalismy tym razem to polecamy.Niecały kilometr w jedną i drugą stronę jest coś z jedzieniem no i hotel ma idealne położenie jeśli chodzi o zwiedzanie południowych plaż.Sam jak pisałąm lezy na wzgórzu ale dojście do najbliższej plazy zajmuje maxymalnie 10 minut i teraz bedzie o niej
Baie Lazare-pierwsza plaża ,na którą zawitaliśmy na Mahe praktycznie zaraz po przyjezdzie do hotelu jak tylko dostalismy pokój.Plaża jak wszystkie na Seszelach jest publiczna,długa ,szeroka z bielutkim piaseczkiem jak mąka .Po środku plaży jest pełno granitowych głazów,które oddzielają lewą część plazy od prawej znajdującej się przy Kempinski resort.Będąc tutaj plaża tak nam się spodobała,ze postanowiliśmy wrócić tutaj jeszcze taz stacjonując właśnie w Kempinski Resort ale jak się potem okazło przejsćie było niemożliwe,ze względu na głęboką wodę przy granitach.
Tym czasem idziemy na Baie Lazare po drodze zakupiliśmy jeszcze piwko i jakieś przekąski w przylicznej budzie i czym prędzej na plaże nacieszyć oczy widokami.Ja jak zwykle serce w gardle z wrażenia co tam naszym oczą się ukaże )))
W pierwszy dzień grzecznie chodzilismy w maseczkach bo trzeba było wyczuc sytuacje na wyspie.
Gdzieś zza krzaków widać już pierwsze lazury i ten sielski klimat rasta
Plaża cudna i do tego pusta .Cały czas się zastanawialiśmy jak to teraz bedzie na tych plażach skoro Seszele otwarte i ludzi sporo tam lata .Baliśmy się ,że nie zastaniemy tam takich plaż jak kiedyś ale nic bardziej mylnego bo na większości plaż byliśmy całkiem sami tutaj oprócz nas było dosłownie kilka osób i to raczej miejscowi.
Tutaj głazy odzielające tą część plaży od plaży przy Kempińskim -po miedzy nimi była malutka zatoczka a dalej już głązy olbrzymy-będą bardziej widoczne w dalszej części relacji.
Kolor wody jeszcze nawet póznym popołudniem jest tutaj niesamowicie niebieski a słońce świeci na plażę chyba przez cały dzień.Rano musi byc tutaj spory odpływ bo będąc na plazy w Kempińskim widzielismy jak ludzie wchodzą sobie po płyciznie daleko wgłąb cofnietego oceanu.
Idąc na lewo kamoli juz nie ma za to jest spoto drzew takamaki i pochylonych ku oceanowi palm dających trochę cienia gdzie mogliśmy sobie w końcu troszkę odpocząć wypić zimne seszelskie piwko,które ku naszemu zdziwieniu i radości nie podrożało od naszego ostaniego pobytu na Seszelach
Plaża tutaj jest cudowna
Trafiliśmy też na końcókę jakiegoś ślubu ech ślub w takiej scenerii
W okilcach recepcji znajduje się pięknie położnone SPA i jedyna w hotelu willa rodzinna z prywatnym basenem .Przy recepcji jest fajne otwarte lobby urządzone w stylu kreolskim.Można tam bezpłatnie skorzystać z hotelowego sprzetu z wifi-zresztą na terenie hotelu internet jest free ))ozdobą całego terenu hotelowego są rózne zdobnicze detale ))
Hotelowy basen mimo tego,że mało czasu się przy nim spędza w takim miejscu jak Seszele ale fajnie jest troszkę chociażby wieczorem przy nim posiedzieć więc szukałam hoteli z basenem.Basen w Valmer resort jest cudownie połozony,platformy rozłozone są kaskadowo i mimo tego,że jest mały to największa część nadaje się do pływania.Leżaków jest sporo ale są tak rozłozone ,że wszyscy czują się swobodnie i kameralnie.Widok z basenu jest niesamowity.Przy samym basenie jest hotelowa restauracja i bar czynny do 24-tej.Właśnie ten basen był decydującym aspektem w wyborze tego hotelu
Bardzo klimatyczne miejsce 10/10.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Fajnie było sobie przypomnieć Seszele. My byliśmy tam też w listopadzie i grudniu, ale w 2018 roku. Odwiedziliśmy wówczas 4 wyspy - La Digue, Praslin, Curieuse i Mahe, z których najbardziej spodobała nam się La Digue, ale wszystkie wyspy są warte tego, by je zobaczyć. Mahe z pewnością jest najbardziej zróżnicowana krajobrazowo. Chętnie na Seszele bym jeszcze wrócił, ale z tym zaczekam do końca pandemii. Pozdrawiam.
Twoje relacje też dokładnie poczytałam przed powrotem na Seszele-głównie te z Mahe bo ta wyspa nas teraz interesowała taki wielki plan mieliśmy a czau jak zwykle zabrakło więc tez chcemy tam wrócić i to myślę,że do końca pandemii nie będziemy czekać bo pewnie końca nie będzie
Witaj Asiu-miejsce faktycznie bardzo klimatyczne))
Hotelowa restauracja -mieliśmy wykupione tylko sniadania i praktycznie tylko w tym czasie z niej korzystaliśmy chociaż można było zjeść tutaj i lunch i kolację ale,że nie było nas praktycznie całymi dniami w hotelu to jedliśmy zawsze coś w tak zwanym "międzyczasie" wtedy kiedy bylismy głodni.Często jedliśmy juz pózny lunch i wieczorem nie chciało nam się juz nic jeść.
Restauracja sama w sobie spora z fajnym klimatem i oczywiście otwarta.Sporo stolików było przy basenie i tam było też nasze ulubione miejsce.Z części pod dachem widok też był piękny ale juz na dzunglę i cudowną roślinność.
Samo sniadanie było z karty i wybierać mozna było bez ograniczeń.Bufet był mamlutki-taki pandemiczny-jakieś marmolady,nutelle,bekon,kiełbaski,gofry,placuszki ,rózniste jajka i przygotowywane na miejsu omlety i jajecznica.Do śniadania kawa,herbaty,czekolada na gorąco i dwa rodzaje masakrycznie słodkich sków-brak wody w cenie śniadania o czym wspominałam wcześniej-dla mnie to wielki minus No ale nie wodą człowiek żyje
Sniadania z takimi widokami - mega
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Valmer Resort opisany możemy ruszać na Anse Hotel jak pisałam wybraliśmy ze względu na pieknie położony basen jak i na samo położenie hotelu.Przy samym hotelu nie ma restauracji czy Take Away ,w których się jada na Seszelach ale są jakieś sklepiki,przystanek autobusowy ,z którego można dojechać w różne częsci wyspy a autobusy kursują dosyć często i chociaż z nich nie korzystalismy tym razem to polecamy.Niecały kilometr w jedną i drugą stronę jest coś z jedzieniem no i hotel ma idealne położenie jeśli chodzi o zwiedzanie południowych plaż.Sam jak pisałąm lezy na wzgórzu ale dojście do najbliższej plazy zajmuje maxymalnie 10 minut i teraz bedzie o niej
Baie Lazare-pierwsza plaża ,na którą zawitaliśmy na Mahe praktycznie zaraz po przyjezdzie do hotelu jak tylko dostalismy pokój.Plaża jak wszystkie na Seszelach jest publiczna,długa ,szeroka z bielutkim piaseczkiem jak mąka .Po środku plaży jest pełno granitowych głazów,które oddzielają lewą część plazy od prawej znajdującej się przy Kempinski resort.Będąc tutaj plaża tak nam się spodobała,ze postanowiliśmy wrócić tutaj jeszcze taz stacjonując właśnie w Kempinski Resort ale jak się potem okazło przejsćie było niemożliwe,ze względu na głęboką wodę przy granitach.
Tym czasem idziemy na Baie Lazare po drodze zakupiliśmy jeszcze piwko i jakieś przekąski w przylicznej budzie i czym prędzej na plaże nacieszyć oczy widokami.Ja jak zwykle serce w gardle z wrażenia co tam naszym oczą się ukaże )))
W pierwszy dzień grzecznie chodzilismy w maseczkach bo trzeba było wyczuc sytuacje na wyspie.
Gdzieś zza krzaków widać już pierwsze lazury i ten sielski klimat rasta
Plaża cudna i do tego pusta .Cały czas się zastanawialiśmy jak to teraz bedzie na tych plażach skoro Seszele otwarte i ludzi sporo tam lata .Baliśmy się ,że nie zastaniemy tam takich plaż jak kiedyś ale nic bardziej mylnego bo na większości plaż byliśmy całkiem sami tutaj oprócz nas było dosłownie kilka osób i to raczej miejscowi.
Tutaj głazy odzielające tą część plaży od plaży przy Kempińskim -po miedzy nimi była malutka zatoczka a dalej już głązy olbrzymy-będą bardziej widoczne w dalszej części relacji.
Kolor wody jeszcze nawet póznym popołudniem jest tutaj niesamowicie niebieski a słońce świeci na plażę chyba przez cały dzień.Rano musi byc tutaj spory odpływ bo będąc na plazy w Kempińskim widzielismy jak ludzie wchodzą sobie po płyciznie daleko wgłąb cofnietego oceanu.
Idąc na lewo kamoli juz nie ma za to jest spoto drzew takamaki i pochylonych ku oceanowi palm dających trochę cienia gdzie mogliśmy sobie w końcu troszkę odpocząć wypić zimne seszelskie piwko,które ku naszemu zdziwieniu i radości nie podrożało od naszego ostaniego pobytu na Seszelach
Plaża tutaj jest cudowna
Trafiliśmy też na końcókę jakiegoś ślubu ech ślub w takiej scenerii