Dobry Wieczór *smile*Już się zabieram za odpowiedzi na Wasze pytania.
Lenuś - zaraz przejdziemy się do części Village, zobaczysz jak to wygląda, jakie są różnice. Wszystkie trzy części Neptuna: Palm Beach, Village i Paradise położone są tak jakby stanowiły jeden kompleks. Ze wszystkich części można korzystać. Baseny są 3 i można się kąpać i opalać nad każdym z nich. Część Paradise była zamknięta, tzn. nie kwaterowali tam ludzi, nieczynna była restauracja, nieczynny bar - jednak woda w basenie była i widocznie go codziennie czyścili bo była czysta. W cześci Village kwaterowali ludzi, był ruch na basenie, w barze, ale restauracja też była zamknięta. Wszyscy goście przychodzili na posiłki do nas - do Palm Beach. Kiedy przyjechała nowa grupa turystów z Polski, część osób miała wykupiony pobyt w Paradise - wszyscy zostali zakwaterowani w naszej cześci. Ogólnie w Kenii jest mniej turystów, może strach przezd Ebolą nadal jest silny - nie wiem. Poza tym to już była końcówka sezonu, za niedługo miały spaść deszcze. Życie w hotelu toczy sie leniwie, spokojnie..nie matam basenowych szaleństw, animacji, tzn. była jakaś gimnastyka w wodzie czy grali w wodną piłkę - to wszystko na basenie w cęści Village. Czasem animatorki chodziły między leżakami i zapraszały np. na strzelanie z łuku - mąż poszedł i był tam sam. Ogólnie było cicho Te karty drinków, które wchodzą w skład All obowiązują we wszystkich częściach, wszędzie są takie same. Mąż zamówił kiedyś "krwawą Mary", starszy barman przygotował, przyniósł do stolika z tacką, na której była sól, pieprz i tabasco. Kolejnego dnia mąz zamówił to samo, nie było starszego barmana i pojawił się problem W barze konsultowali ze sobą, wyraźnie mieli problem z przyrządzeniem tego drinka. Stanęło na tym, że sok pomidorowy się skończył
Bepi - Jeżeli chodzi o Baobaba to w drodze z Mombasy i potem - na lotnisko, przejeżdżaliśmy obok niego. Jest jedna główna droga i te hotele leżą wzdłuż niej. Czy na piechotkę dałoby się dojść? Pewnie tak, ale to byłby taki porządny spacer Plażą - ryzyko z przypływem, drogą - nie wiem czy miejscowi pozwoliliby nam tak spokojnie przejść. Ja nie pisałabym się na to.
Bea, Kiwi - pytałyście się o owoce morza. Kuchnia w tym hotelu to zupełnie osobny temat i będe o tym pisać. Codziennie były ryby, raz z grilla, raz smażone, w sosie...ale były! Kiedys podali kalmary, ośmiorniczki, były zupy z owoców morza /bardzo dobre!/ Co do możliwości zarobków przez obsługę to ja jestem jak najbardziej za! Facet miał pomysł, potrafił zarobić jednocześnie sprawiając mi radość Kwiatki kilka dni stały w tym "wazoniku" z kokosa Załatwić sobie i mieć pracę w hotelu to już jest coś! A jeśli można sobie jeszcze dorobić...dlaczego nie?
Jeśli chodzi o obsługę to Wszyscy /bez wyjątku/ byli bardzo mili i uczynni. Nie spotkaliśmy się nigdy nawet z przejawem znudzenia czy zniecierpliwienia.
Zajączku - dzięki za zwrócenie uwagi na zdjęcia, których nie widać Postaram się poprawić. A jeśli Cię zachęciłam do Kenii to wielki plus dla mnie
Mika - te różności wodne na zdjęciach można było trzymać na dłoni /ja nie ryzykowałam/, mąż dał sie namówić. Jednego nie można dotykać:
Nawet Kiko nie brał tego rękami tylko pomagał sobie klapkami Pokazywał nam potem, jakie kolce zostały w tych klapkach Jeśli ktokolwiek z Was coś takiego zobaczy to nie dotykać! Inne podobno łaskoczą ja nie dałam się namówić na te łaskotki.
Marinik - muszę wyjaśnić moje pojęcie o luksusie Nie należę do osób, które w czasie wyjazdu muszą mieć takie miejscówki, że tylko och i ach Pewnie, ze luksusu nigdy za wiele, ale miałam już przyjemność spędzić spędzić urlop w naprawdę luksusowym hotelu, gdzie było wszystko! I szampan i kawior i....czułam się tam jak w złotej klatce. Ten hotel jest jak najbardziej na plus, ale nie jest luksusowy. Lodówka była pusta, nic nie uzupełniali, nawet wody w butelkach. Pościeli nie mieniali, ręczniki raz na kilka dni, kosmetyków też nam nie uzupełniali. W naprawdę luksusowym hotelu to jest nie do pomyślenia. Ale żeby nie było, że mi sie w d... poprzewracało. Ja nie oczekiwałam tego wszystkiego i dla mnie hotel był wystarczający, czułam się w nim bardzo dobrze
Malaria - nic prostszego...trzeba tam wrócić i już
Apisku - dziękuję bardzo, że zajrzalaś, że poczytałaś i pooglądałaś I ogromnie się cieszę, że Ci się podobało
Teraz może troszkę o kuchni w Neptunie - uważam, że kuchnia jest baaardzo dobra! Naprawdę pracownicy bardzo się starają. Na śniadania zawsze byly jakies bułeczki na słodko, chleb oczywiście tylko tostowy, można było opiekać. Jajka pod każdą postacią, kiełbaski czy to były parówki...były niedobre! Na gorąco, jak zawsze angielska fasolka, naleśniki, gofry, owoce, ciasta, pomidorki, ogórki, różne chrupki, mleko....no i oczywiście bekon! *smile*Można było sobie nalewać różne soczki, a raczej sokopodobne napoje. Kawę, herbatę przynosiła obsługa do stolika.
Później, od 12.30 zaczynał się obiad o czym można było usłyszeć ponieważ pracownicy grali na bębnach i klaskali - to był sygnał rozpoczęcia obiadu i później kolacji. Zawsze, czy to byl obiad czy kolacja były dwa rodzaje zup - jedna rosołkowata, druga - kremik /uwielbiam!/ różne ryże, warzywka na ciepło, mięska, ryby, zawsze można było sobie skomponować spaghetti wedle upodobań /wybrać dodatki/ awsze było stanowisko grillowe, bardzo duży wybór sałatek, ciast, owoców. Również na tych posiłkach zamawiało się napoje u kelnerów /bezalkoholowe, piwo, winko/
Bardzo zwracają uwagę na ubiór. Byłam swiadkiem jak nasza rodaczka przyszła na obiad w staniku - zwrócono jej uwagę, żeby chociaż pareo na siebie zarzuciła. Natomiast na kolację panowie powinni mieć długie spodnie. Mój małżonek za którymś razem ubrał spodnie za kolana, zastanawialiśmy się czy ie będzie głupio, ale widzieliśmy, że tak też chodzili. Do tego jakieś polo i jest ok.
Każdego dnia obsługa inaczej przystrajała restaurację na kolację. Były różne wieczory tematyczne. Zaraz jak przyjechaliśmy były walentynki. Od rana na części łąki do opalania przy części Village rozkładano stoły, robiono dekoracje
Wieczorem była elegancka kolacja
Każda kobieta przychodząc na kolację otrzymala różę
A oto menu tego wieczora
Po kolacji zapraszano na animacje, które zawsze odbywały się w małym amfiteatrze w częsci Village
Przeszliśmy przez basen tego hotelu
Przy basenie był bar - cały czas piszę o części Village
Innym razem stoliki zaczęli wynosić w naszej części hotelu. Cały dzień przygotowywali, zaplatali dekoracje z liści palowych - cały dzień przygotowań! Potem kolacja, dwie, trzy godziny i wszystko trzeba było rozmontować - aż żal To była kolacja BBQ
Te kolorowe kwiaty w szklankach to podstawki pod różne półmiski z jedzeniem
a w tych papierowych torebkach były świece - fajny pomysł! ładnie to wyglądało wieczorem
Ostatnia taka bardziej uroczysta kolacja to Afrykańskie Klimaty Tym razem nie wynosili stolików na zewnątrz tylko dekoracje zrobili w restauracji. Poza tymi bardziej uroczystymi dniami, każdego dnia stoliki były przystrojone w różnych kolorach
Niestety - zawaliłam i nie zrobiłam zdjęcia tego pięknie udekorowanego afrykańskiego stołu. W glinianych garnkach były typowe afrykańskie dania, przykryte palmowymi liśćmi. Animatorki każdemu tłumaczyły co jest w każdym garnku i po troszeczkę nakładały na talerze - do spróbowania. Przykro mi, ale nic mi z tego nie smakowało aż głupio było oddawać cały talerz jedzenia. Dobrze, że oprócz tradycyjnych, afrykanskich potraw było też międzynarodowe jedzonko
Antenko - obsługa naprawdę wnosiła dużo pracy żeby te klimaty nam pokazać Kiedy jesteśmy już najedzeni i opici to pochodzimy sobie troszkę po hotelu
Widok z balkonu już Wam wcześniej pokazałam
Łąka do opalania była oddzielona od plaży murkiem - to już też wiecie natomiast po prawej stronie, za murkiem, miejscowi wystawiali swoje towary. Można było tak kupić jakieś pareo i inne pierdoły, oczywiście mocno się targując. Głupio tylko było leżeć blisko tego murku, czułam się trochę jak zwierzę w klatce tylko do oglądania
Przechodzimy do częsci Village
bardzo fajne były te nauralne roślinne zadaszenia, w części Beach ich nie ma
W tej części również jest sklepik z pamiątkami. Ceny sa stałe, naklejone na towarach, nie ma możliwości targowania. Mozna płacić w szylingach, euro, dolarach. Można też tam płacić kartą, najlepiej visa
Oj Habibi jak ja się stęskniłam za Kenią Pięknie nam tu wszystko smarujesz Dla mnie to taki kraj do którego mogę wracać i wracać.....
Dobry Wieczór *smile*Już się zabieram za odpowiedzi na Wasze pytania.
Lenuś - zaraz przejdziemy się do części Village, zobaczysz jak to wygląda, jakie są różnice. Wszystkie trzy części Neptuna: Palm Beach, Village i Paradise położone są tak jakby stanowiły jeden kompleks. Ze wszystkich części można korzystać. Baseny są 3 i można się kąpać i opalać nad każdym z nich. Część Paradise była zamknięta, tzn. nie kwaterowali tam ludzi, nieczynna była restauracja, nieczynny bar - jednak woda w basenie była i widocznie go codziennie czyścili bo była czysta. W cześci Village kwaterowali ludzi, był ruch na basenie, w barze, ale restauracja też była zamknięta. Wszyscy goście przychodzili na posiłki do nas - do Palm Beach. Kiedy przyjechała nowa grupa turystów z Polski, część osób miała wykupiony pobyt w Paradise - wszyscy zostali zakwaterowani w naszej cześci. Ogólnie w Kenii jest mniej turystów, może strach przezd Ebolą nadal jest silny - nie wiem. Poza tym to już była końcówka sezonu, za niedługo miały spaść deszcze. Życie w hotelu toczy sie leniwie, spokojnie..nie matam basenowych szaleństw, animacji, tzn. była jakaś gimnastyka w wodzie czy grali w wodną piłkę - to wszystko na basenie w cęści Village. Czasem animatorki chodziły między leżakami i zapraszały np. na strzelanie z łuku - mąż poszedł i był tam sam. Ogólnie było cicho Te karty drinków, które wchodzą w skład All obowiązują we wszystkich częściach, wszędzie są takie same. Mąż zamówił kiedyś "krwawą Mary", starszy barman przygotował, przyniósł do stolika z tacką, na której była sól, pieprz i tabasco. Kolejnego dnia mąz zamówił to samo, nie było starszego barmana i pojawił się problem W barze konsultowali ze sobą, wyraźnie mieli problem z przyrządzeniem tego drinka. Stanęło na tym, że sok pomidorowy się skończył
Bepi - Jeżeli chodzi o Baobaba to w drodze z Mombasy i potem - na lotnisko, przejeżdżaliśmy obok niego. Jest jedna główna droga i te hotele leżą wzdłuż niej. Czy na piechotkę dałoby się dojść? Pewnie tak, ale to byłby taki porządny spacer Plażą - ryzyko z przypływem, drogą - nie wiem czy miejscowi pozwoliliby nam tak spokojnie przejść. Ja nie pisałabym się na to.
Bea, Kiwi - pytałyście się o owoce morza. Kuchnia w tym hotelu to zupełnie osobny temat i będe o tym pisać. Codziennie były ryby, raz z grilla, raz smażone, w sosie...ale były! Kiedys podali kalmary, ośmiorniczki, były zupy z owoców morza /bardzo dobre!/ Co do możliwości zarobków przez obsługę to ja jestem jak najbardziej za! Facet miał pomysł, potrafił zarobić jednocześnie sprawiając mi radość Kwiatki kilka dni stały w tym "wazoniku" z kokosa Załatwić sobie i mieć pracę w hotelu to już jest coś! A jeśli można sobie jeszcze dorobić...dlaczego nie?
Jeśli chodzi o obsługę to Wszyscy /bez wyjątku/ byli bardzo mili i uczynni. Nie spotkaliśmy się nigdy nawet z przejawem znudzenia czy zniecierpliwienia.
Zajączku - dzięki za zwrócenie uwagi na zdjęcia, których nie widać Postaram się poprawić. A jeśli Cię zachęciłam do Kenii to wielki plus dla mnie
Mika - te różności wodne na zdjęciach można było trzymać na dłoni /ja nie ryzykowałam/, mąż dał sie namówić. Jednego nie można dotykać:
Nawet Kiko nie brał tego rękami tylko pomagał sobie klapkami Pokazywał nam potem, jakie kolce zostały w tych klapkach Jeśli ktokolwiek z Was coś takiego zobaczy to nie dotykać! Inne podobno łaskoczą ja nie dałam się namówić na te łaskotki.
Marinik - muszę wyjaśnić moje pojęcie o luksusie Nie należę do osób, które w czasie wyjazdu muszą mieć takie miejscówki, że tylko och i ach Pewnie, ze luksusu nigdy za wiele, ale miałam już przyjemność spędzić spędzić urlop w naprawdę luksusowym hotelu, gdzie było wszystko! I szampan i kawior i....czułam się tam jak w złotej klatce. Ten hotel jest jak najbardziej na plus, ale nie jest luksusowy. Lodówka była pusta, nic nie uzupełniali, nawet wody w butelkach. Pościeli nie mieniali, ręczniki raz na kilka dni, kosmetyków też nam nie uzupełniali. W naprawdę luksusowym hotelu to jest nie do pomyślenia. Ale żeby nie było, że mi sie w d... poprzewracało. Ja nie oczekiwałam tego wszystkiego i dla mnie hotel był wystarczający, czułam się w nim bardzo dobrze
Malaria - nic prostszego...trzeba tam wrócić i już
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Apisku - dziękuję bardzo, że zajrzalaś, że poczytałaś i pooglądałaś I ogromnie się cieszę, że Ci się podobało
Teraz może troszkę o kuchni w Neptunie - uważam, że kuchnia jest baaardzo dobra! Naprawdę pracownicy bardzo się starają. Na śniadania zawsze byly jakies bułeczki na słodko, chleb oczywiście tylko tostowy, można było opiekać. Jajka pod każdą postacią, kiełbaski czy to były parówki...były niedobre! Na gorąco, jak zawsze angielska fasolka, naleśniki, gofry, owoce, ciasta, pomidorki, ogórki, różne chrupki, mleko....no i oczywiście bekon! *smile*Można było sobie nalewać różne soczki, a raczej sokopodobne napoje. Kawę, herbatę przynosiła obsługa do stolika.
Później, od 12.30 zaczynał się obiad o czym można było usłyszeć ponieważ pracownicy grali na bębnach i klaskali - to był sygnał rozpoczęcia obiadu i później kolacji. Zawsze, czy to byl obiad czy kolacja były dwa rodzaje zup - jedna rosołkowata, druga - kremik /uwielbiam!/ różne ryże, warzywka na ciepło, mięska, ryby, zawsze można było sobie skomponować spaghetti wedle upodobań /wybrać dodatki/ awsze było stanowisko grillowe, bardzo duży wybór sałatek, ciast, owoców. Również na tych posiłkach zamawiało się napoje u kelnerów /bezalkoholowe, piwo, winko/
Bardzo zwracają uwagę na ubiór. Byłam swiadkiem jak nasza rodaczka przyszła na obiad w staniku - zwrócono jej uwagę, żeby chociaż pareo na siebie zarzuciła. Natomiast na kolację panowie powinni mieć długie spodnie. Mój małżonek za którymś razem ubrał spodnie za kolana, zastanawialiśmy się czy ie będzie głupio, ale widzieliśmy, że tak też chodzili. Do tego jakieś polo i jest ok.
Każdego dnia obsługa inaczej przystrajała restaurację na kolację. Były różne wieczory tematyczne. Zaraz jak przyjechaliśmy były walentynki. Od rana na części łąki do opalania przy części Village rozkładano stoły, robiono dekoracje
Wieczorem była elegancka kolacja
Każda kobieta przychodząc na kolację otrzymala różę
A oto menu tego wieczora
Po kolacji zapraszano na animacje, które zawsze odbywały się w małym amfiteatrze w częsci Village
Przeszliśmy przez basen tego hotelu
Przy basenie był bar - cały czas piszę o części Village
i amfiteatr
animatorzy bardzo się starali, świetnie tańczyli!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolko, a ja mam pytanko ?, czy muggę masz ze starych zapasów ?
Mnie się udało kupić 3 lata temu, przed Indiami, teraz jest wycofana ? , a była skuteczna.
A relacja
Innym razem stoliki zaczęli wynosić w naszej części hotelu. Cały dzień przygotowywali, zaplatali dekoracje z liści palowych - cały dzień przygotowań! Potem kolacja, dwie, trzy godziny i wszystko trzeba było rozmontować - aż żal To była kolacja BBQ
Te kolorowe kwiaty w szklankach to podstawki pod różne półmiski z jedzeniem
a w tych papierowych torebkach były świece - fajny pomysł! ładnie to wyglądało wieczorem
przepraszam za jakość zdjęć
i menu tej kolacji
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Bereciku - ja kupowałam Muggę przed wyjazdem http://mugga.eu/pl/3-mugga
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Dzięki Kolciu, szkoda, że przed ostatnim wyjazdem nie zapytałam na forum i mnie jakieś dziadostwo pożarło, a z aptek wycofali
Ostatnia taka bardziej uroczysta kolacja to Afrykańskie Klimaty Tym razem nie wynosili stolików na zewnątrz tylko dekoracje zrobili w restauracji. Poza tymi bardziej uroczystymi dniami, każdego dnia stoliki były przystrojone w różnych kolorach
Niestety - zawaliłam i nie zrobiłam zdjęcia tego pięknie udekorowanego afrykańskiego stołu. W glinianych garnkach były typowe afrykańskie dania, przykryte palmowymi liśćmi. Animatorki każdemu tłumaczyły co jest w każdym garnku i po troszeczkę nakładały na talerze - do spróbowania. Przykro mi, ale nic mi z tego nie smakowało aż głupio było oddawać cały talerz jedzenia. Dobrze, że oprócz tradycyjnych, afrykanskich potraw było też międzynarodowe jedzonko
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka-fajne te kolacje,takie klimatyczne w tych okolicznościach przyrody super!
Antenko - obsługa naprawdę wnosiła dużo pracy żeby te klimaty nam pokazać Kiedy jesteśmy już najedzeni i opici to pochodzimy sobie troszkę po hotelu
Widok z balkonu już Wam wcześniej pokazałam
Łąka do opalania była oddzielona od plaży murkiem - to już też wiecie natomiast po prawej stronie, za murkiem, miejscowi wystawiali swoje towary. Można było tak kupić jakieś pareo i inne pierdoły, oczywiście mocno się targując. Głupio tylko było leżeć blisko tego murku, czułam się trochę jak zwierzę w klatce tylko do oglądania
Przechodzimy do częsci Village
bardzo fajne były te nauralne roślinne zadaszenia, w części Beach ich nie ma
W tej części również jest sklepik z pamiątkami. Ceny sa stałe, naklejone na towarach, nie ma możliwości targowania. Mozna płacić w szylingach, euro, dolarach. Można też tam płacić kartą, najlepiej visa
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...