kolejne, popularne na wyspie winko to Vermentino, dość delikatne w smaku, białe wino typowe dla Sardynii; Najpopularniejsze to Vermentino di Gallura, produkowane na północy wyspy w okolicach Gallury, gdzie rosną szczepy winorośli do tego winka; można się nim delektować się wieczorami jako aperitivem zamiast aperolu:)) albo zabrać ze sobą do domu jako wspomnienie z wakacji:) , zwłaszcza, że to dośc tanie wino:)) , cena typowej butelki waha się od ok. 2 do 7€
w rejonie Bosy pija się również bardzo popularne tam wino Malvasia
no i smaczne, lekkie, letnie piwko Ichnusa, to też sardyński napitek, choć oczywiscie nie z tej samej ligii co wina:))
ale w upał zimniutkie piwo jest niezastąpione a winko najbardziej pasuje mi do posiłków i na wieczorne posiadywanko, ale tutaj we Włoszech króluje jednak aperol i/lub proseco:))
to może już dość w kwestii tych napitków, bo się tu nieco zbyt mocno zalkoholizujemy
do samego Alghero jeszcze wrócimy.... potem, a teraz zabiorę Was na trochę w morze...
Z Alghero bardzo popularne są rejsy turystyczne realizowane niewielkimi statkami wycieczkowymi z przystani, gdzie dopływa się stąd do licznych przepięknych jaskiń i grot morskich znajdujących się w kierunku półwyspu Capo Caccia ;
mamy bilety na taki statek, więc pakujemy się i płyniemy; a płynie się tam około 1 godzinkę i to dość szybką łodzią, więc nie jest za blisko (coś ok 25 km) ; my udajemy się do tej najsłynniejszej jaskini na wyspie zwanej Grotą Neptuna;
naczytałam się wczesniej w przewodniku że zdecydowanie najlepszą opcją jest dostać się tam od strony lądu i zejść do jaskini po słynnych schodach widokowych (zwanych Escala del Cabirol), skąd roztaczają się ponoć zjawiskowe widoki w drodze na dół (i to całkowicie za darmo, tzn. płaci się tylko za wejście do samej jaskini na dole, chyba 5 E);
natomiast statek pozbawia nas tych widoków i wcale nie małej kwoty (26 Euro w obie strony), bo tyle kosztuje bilet, ale jest tu mały haczyk:) -tych schodów niestety jest prawie 700! no i potem trzeba się na nie wspiąć z powrotem pod górę, hi hi, czyli jak na jakieś 40-42 piętro mimo to, nawet pytałam o to pilota czy byłaby taka opcja żeby tam podjechać dla osób chętnych? - Niestety nie;
usłyszałam, że wycieczka zorganizowana wybiera dla wszystkich zawsze opcję "emerycką" czyli droższą, wygodniejszą, ale bez widoków- z uwagi na różny wiek i kondycję uczestników, mimo, że na tej akurat wycieczce średnia wieku uczestników była niższa niż zwyczajowo; bardzo mało było osób powyżej 70+;(średnia wieku grupy zaskakujaco młoda: 45-55 +kilku 60-latków, i nawet sporo młodzieży z rodzicami; czułam się wśród nich jak seniorka:)) he he)
hen w oddali widoczny płw, Capo Caccia, gdzie znajduje się Grota Neptuna
odpływamy i podziwiamy widoki na Alghero z perspektywy wody
i tak możemy mówic o sporym szczęściu, bo grupa tydzień przed nami - nie popłynęła do tych Grot
silnie wiejący sirocco zatrzymuje wszystkie statki i łodzie wycieczkowe w portach; fala na morzu jest wówczas taka, że uniemożliwia jakiekolwiek rejsy; my mieliśmy całkiem spokojne morze i cały statek (niewielki) do dyspozycji naszej wycieczkowej grupy
po drodze mijamy tych , co zmierzają w tym samym kierunku co my....
coraz bliżej....
i docieramy do miejsca "wysiadki" a nie jest to wcale proste:))
przy wlocie jaskini powstają takie fale, że nieźle majta tą łódką ! ; ten trap podnosi się jak szalony w górę w dół i naprawdę trzeba mocno tu uważać przy wychodzeniu ! (a potem to samo przy wchodzeniu); miałam tu stracha... w kazdym razie nie czułam sie zbyt komfortowo, nie znoszę jak mi "podstawa na której stoję" lata pod nogami:))
no i całe to towarzystwo, które płynęło razem z nami w sąsiednich łódkach- musi się upchać w tej jaskini wszyscy na raz; (oj, bedzie tu powtórka z Jaskini Smoczej na Majorce, wrr...)
na początku tłumek gęsto podąża gęsiego.... potem sie jakoś rozłażą po jaskini; chyba trzeba tu przypłynąć o świcie? albo wieczorem?
Grota Neptuna pięknie po włosku brzmiąca: Grotte di Nettuno to jaskinia krasowa, będąca jedną z największych atrakcji turystycznych Sardynii; wejście do niej od strony morza możliwe jest tylko przy dobrej pogodzie, dlatego te grupy, którym wieje tu akurat silny sirocco mają niestety odwoływane te rejsy z uwagi na fale uniemożliwiające bezpieczne dostanie się tam drogą morską.
Szacuje się, że sama jaskinia ma około 4 km długości ale tylko niewielka jej część jest dostępna do zwiedzania, ścieżka turystyczna ma około 600 m w jedna stronę.; oprócz pięknej szaty naciekowej na dnie jaskini znajduje się tutaj słone jezioro la Marmora, które ma ok 120 m długości; Na pewno warto zobaczyć to miejsce, jaskinia jest naprawdę ogromna i piękna, jak to jaskinia, ale ja już tyle ich się naoglądałam przez lata w róznych krajach , że ta jakoś nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia Wow! choć przyznać muszę, że szata naciekowa jest naprawdę piękna
Grota Kopułowa i surowy zakaz dotykania nacieków, choć te są tu na wyciągnięcia ręki, która sama "idzie" i chce je dotknąć:))
i wychodzimy.... oczywiście zdjęć z tej jaskini mam jeszcze całą masę, ale przecież nie bedziecie oglądąć w kółko Macieja te stalagmity \
z widokiem na te schody, po których chciałam sie wspinać 700 sztuk pod górę:))
dolny fragment Escala del Cabirol
a my wrócilismy do Alghero; mamy tu jeszcze krótki spacer z lokalna przewodniczka a potem 2 godziny czasu wolnego
Fajna kolejna porcja Sardynii. Fotki z Groty Neptuna przypominają mi bardzo Jaskinie Diros na Peloponezie, które mieliśmy okazję odwiedzić latem tego roku. Pozdrawiam.
ależ piękna na twoja Sardynia. Juz jestem oczarowana. Za to zaskoczona tymi 17 kawkami dziennie he he i tak liczną długowiecznością przy takim sposobie odzywiania się .
Kawka z lodami wygląda i brzmi bardzo apetycznie.Na pewno bym ja codziennie "testowała"
Radek, Kasia, Achernar, Papuas, Nelcia - witajcie i dzięki za słówko komentarza; to skoro czytacie- to piszę dalej....
no to po rejesie wracamydo Alghero
Alghero od połowy XIV wieku należało do władców hiszpańskich, którzy wypędzili z niego Sardyńczyków i sprowadzili osadników katalońskich. Ci jako jedyni mogli mieszkać w obrębie murów miasta – twierdzy, z biegiem czasu coraz mocniej obwarowywanego. Co ciekawe, Katalończycy nie mogli oddalać się od miasta dalej niż 3 kilometry a Żydzi i Sardyńczycy musieli opuszczać miasto po zmroku (jeszcze w XIX w. zamykano po zachodzie słońca miejskie bramy z okrzykiem „Kto jest na zewnątrz - niech pozostanie na zewnątrz”),
nic więc dziwnego, że Alghero ma zdecydowanie charakter hiszpański – począwszy od architektury, poprzez wszechobecny język kataloński, na zwyczajach i kuchni kończąc;
Mury obronne, za które delikatnie mówiąc: "wypraszano" Sardyńczyków i Żydów
na stare miasto wchodzimy potężną bramą Garibaldiego
następuje czas wolny dla tych co potrzebują posiłku; a my potrzebujemy coś przekąsić:) , zwłaszcza po tej "wodzie" na łódce:)
zaszywamy się w jakimś urokliwym ogródku ; zamawiamy lokalne piwko i lasagnię (wszak ta Sardynia to przeciez Włochy!) a lasagna palce lizać- z dużą ilością sera pecorino oczywiście!
po przerwie na jedzonko idziemy zwiedzać Alghero
uliczki staromiejskie bardzo urokliwe
przed nami XIV-wieczny kościół św. Franciszka, odbudowany w XVI – w. po zawaleniu się nawy głównej na skutek działalności wody podziemnej; ma nawę w stylu gotyku katalońskiego i gotycką wieżę. Wejść tu można na dziedziniec klasztorny, ozdobiony różowymi hortensjami w otoczeniu kolumn z piaskowca.
Pałac Paretti w tutejszym gotyku katalońskim
kolejny kościół przed nami - tym razem bardzo ważny - to kościół pw. Św. Marii, czyli algherska Katedra - jeden z najważniejszych obiektów architektonicznych miasta należący do grupy największych kościołów na Sardynii, której budowę rozpoczęto w latach 30. XVI w
z przepieknym marmurowym ołtarzem
i koniec na dziś, choć to jeszcze nie koniec Alghero:) ; jutro "poprzynudzam" Wam o tym, z czego słynie to miasto ....
Nelcia, pomysł fajny, ale to tak fajnie wygląda tylko "w krajach na wyjazdach":))
(ja sama kiedys gdzieś podpatrzyłam i wsadziłam petunie do starych kaloszy...:) i uwierz mi, że strasznie kiczowato to wyglądało... kompletnie nie ten klimat ani efekt od zamierzonego!; dlatego kaloszki szybko wylądowały w koszu na smieci a petunia powędrowała do wiklinowego kosza; i wtedy było ok:)
ale w tych "południowych miejscach" - takie inspiracje zawsze cieszą i powodują uśmiech i wcale nie zalatują kiczem
dla przykładu: "kaloszowa instalacja z ostatniego wyjazdu do Kalabrii"
no to wracamy jeszcze do Alghero, bo muszę Wam wspomnieć przecież o tym, czego tu w sklepach najwięcej
Alghero to też również albo przede wszystkim sardyńska stolica korala , i choć w wielu miejscach na całej wyspie znajdziecie liczne sklepy z koralowymi wyrobami, to jednak tutaj jest ich najwięcej, dosłownie zatrzęsienie, bo sklepów tych jest tu multum jeden obok drugiego; aż się "czerwieni" w oczach od widoku tych koralowych wystaw;
O koralowcach mawia się, że jest to "czerwone złoto" morza śródziemnego, bo poławia się je tutaj w okolicach Sardynii i Korsyki od czasów starożytności, szczególnie w wodach południowych wybrzeży Włoch (okolice Sycylii, Kalabrii, Apulii i wokół południowych wód Adriatyku, choć w tych miejscach w nieco mniejszej skali jak na Sardynii) ale i w adriatyckich i śródziemnomorskich wodach Chorwacji, Albanii, Francji .
Na Sardynii najwięcej szlachetnych koralowców ( fachowo po łacinie: Corralium Rubrum) wyławia się w północnej części Sardynii , właśnie w okolicach Alghero - na odcinku wód zwanym tu Riviera del Corallo (Riwiera koralowa) , a sam wyrób tej biżuterii na szerszą skalę rozwinął się tu dopiero w XIX wieku ;
kiedyś poławiacze koralowców, zwani tutaj corallieri lub pescatori corallini, byli bardzo słabo opłacani i wręcz wykorzystywani bo za kilogram wydobytego korala płacono im dosłownie jakieś śmieszne grosze;
dziś obróbka korala we Włoszech jest bardzo wysoko ceniona na świecie, a aż 90 % koralowców czerwonych poławianych na całym świecie obrabia się i szlifuje właśnie we Włoszech, głownie dzięki rzemieślnikom ze słynnej szkoły rodziny Liverino z Neapolu i rzemieślników z Alghero i Bosy na Sardynii;
a w Alghero, jakies 70 lat temu powstała nawet prestiżowa Szkoła Rzemiosła Koralowego, zajmująca się przygotowaniem i szkoleniem artystów zajmujących się obróbką korala i aby utrwalać tradycję utworzono tu również Sekcją Koralową w Państwowym Instytucie Sztuki.
Niestety, ale jak wszędzie w dzisiejszym świecie - pełno tu tzw "farbowanych lisów"- czyli sklepów z podróbkami
co i od razu widać po cenach
ten prawdziwy, cenny sardyński koral sprzedaje się w certyfikowanych sklepach opatrzonych przed wejściem dużą literą A (Garanzia di Autenticita/Alghero); w tych miejscach gdzie nie posiadają tego znaku, sprzedaje się znacznie tańszy i dużo łatwiejszy do pozyskania biały koral lub tzw. koral bambusowy, są to tanie, niskiej jakości koralowce sprowadzane głównie z okolic Madagaskaru w ilościach hurtowych, który barwi się potem na kolor koralowy i sprzedaje zupełnie nieświadomym turystom:)
jesli chcecie kupić autentyczny koral - kupujcie w skalepach opatrzonych takim znakiem:
a sklepów z koralowymi wyrobami Ci tu dostatek: i to co jeden to fajniejszy;
ten w eleganckiej jaskiniowej grocie:)
inny w klimatycznej piwniczce:
i wiele wiele takich zwyczajnych
co do samego wydobycia korala z morza - dziś jest to bardzo restrykcyjne zajęcie; a samo poławianie koralowca zostało tam bardzo rygorystycznie uregulowane i poddane ścisłej kontroli;
mogą to robić tylko wykwalifikowani poławiacze z licencją i tylko 25 x w roku (jest to dokładnie ściśle określone kiedy) , jak również głębokość z jakiej wolno to robić (wyłacznie z głębokości ok. 80-100 metrów) i tylko od maja do chyba września/października; a jeden rybak/poławiacz moze wydobyć z morza maksymalnie 2,5 kilo korala;
na płytszych wodach nie wolno ich poławiać ze względu na duże ryzyko uszkodzenia delikatnej struktury rafy ; zresztą ten gatunek korala (corralium rubrum) i tak rzadko zakłada kolonie powyżej 50-60 metrów, zdecydowanie rośnie i lubi większe głębiny:)
a tak wygląda żywy koral w głębinach wód sardyńskiej Riwiery Koralowej
kolejne, popularne na wyspie winko to Vermentino, dość delikatne w smaku, białe wino typowe dla Sardynii;
Najpopularniejsze to Vermentino di Gallura, produkowane na północy wyspy w okolicach Gallury, gdzie rosną szczepy winorośli do tego winka; można się nim delektować się wieczorami jako aperitivem zamiast aperolu:)) albo zabrać ze sobą do domu jako wspomnienie z wakacji:) , zwłaszcza, że to dośc tanie wino:)) , cena typowej butelki waha się od ok. 2 do 7€
w rejonie Bosy pija się również bardzo popularne tam wino Malvasia
no i smaczne, lekkie, letnie piwko Ichnusa, to też sardyński napitek, choć oczywiscie nie z tej samej ligii co wina:))
ale w upał zimniutkie piwo jest niezastąpione a winko najbardziej pasuje mi do posiłków i na wieczorne posiadywanko, ale tutaj we Włoszech króluje jednak aperol i/lub proseco:))
to może już dość w kwestii tych napitków, bo się tu nieco zbyt mocno zalkoholizujemy
Piea
do samego Alghero jeszcze wrócimy.... potem, a teraz zabiorę Was na trochę w morze...
Z Alghero bardzo popularne są rejsy turystyczne realizowane niewielkimi statkami wycieczkowymi z przystani, gdzie dopływa się stąd do licznych przepięknych jaskiń i grot morskich znajdujących się w kierunku półwyspu Capo Caccia ;
mamy bilety na taki statek, więc pakujemy się i płyniemy; a płynie się tam około 1 godzinkę i to dość szybką łodzią, więc nie jest za blisko (coś ok 25 km) ; my udajemy się do tej najsłynniejszej jaskini na wyspie zwanej Grotą Neptuna;
naczytałam się wczesniej w przewodniku że zdecydowanie najlepszą opcją jest dostać się tam od strony lądu i zejść do jaskini po słynnych schodach widokowych (zwanych Escala del Cabirol), skąd roztaczają się ponoć zjawiskowe widoki w drodze na dół (i to całkowicie za darmo, tzn. płaci się tylko za wejście do samej jaskini na dole, chyba 5 E);
natomiast statek pozbawia nas tych widoków i wcale nie małej kwoty (26 Euro w obie strony), bo tyle kosztuje bilet, ale jest tu mały haczyk:) -tych schodów niestety jest prawie 700!
no i potem trzeba się na nie wspiąć z powrotem pod górę, hi hi, czyli jak na jakieś 40-42 piętro
mimo to, nawet pytałam o to pilota czy byłaby taka opcja żeby tam podjechać dla osób chętnych? - Niestety nie;
usłyszałam, że wycieczka zorganizowana wybiera dla wszystkich zawsze opcję "emerycką"
czyli droższą, wygodniejszą, ale bez widoków- z uwagi na różny wiek i kondycję uczestników, mimo, że na tej akurat wycieczce średnia wieku uczestników była niższa niż zwyczajowo; bardzo mało było osób powyżej 70+;(średnia wieku grupy zaskakujaco młoda: 45-55 +kilku 60-latków, i nawet sporo młodzieży z rodzicami; czułam się wśród nich jak seniorka:)) he he)
hen w oddali widoczny płw, Capo Caccia, gdzie znajduje się Grota Neptuna
odpływamy i podziwiamy widoki na Alghero z perspektywy wody
i tak możemy mówic o sporym szczęściu, bo grupa tydzień przed nami - nie popłynęła do tych Grot
silnie wiejący sirocco zatrzymuje wszystkie statki i łodzie wycieczkowe w portach; fala na morzu jest wówczas taka, że uniemożliwia jakiekolwiek rejsy; my mieliśmy całkiem spokojne morze i cały statek (niewielki) do dyspozycji naszej wycieczkowej grupy
po drodze mijamy tych , co zmierzają w tym samym kierunku co my....
coraz bliżej....
i docieramy do miejsca "wysiadki" a nie jest to wcale proste:))
przy wlocie jaskini powstają takie fale, że nieźle majta tą łódką ! ; ten trap podnosi się jak szalony w górę w dół i naprawdę trzeba mocno tu uważać przy wychodzeniu ! (a potem to samo przy wchodzeniu); miałam tu stracha... w kazdym razie nie czułam sie zbyt komfortowo, nie znoszę jak mi "podstawa na której stoję" lata pod nogami:))
no i całe to towarzystwo, które płynęło razem z nami w sąsiednich łódkach- musi się upchać w tej jaskini wszyscy na raz; (oj, bedzie tu powtórka z Jaskini Smoczej na Majorce, wrr...)
na początku tłumek gęsto podąża gęsiego.... potem sie jakoś rozłażą po jaskini; chyba trzeba tu przypłynąć o świcie? albo wieczorem?
Grota Neptuna pięknie po włosku brzmiąca: Grotte di Nettuno to jaskinia krasowa, będąca jedną z największych atrakcji turystycznych Sardynii; wejście do niej od strony morza możliwe jest tylko przy dobrej pogodzie, dlatego te grupy, którym wieje tu akurat silny sirocco mają niestety odwoływane te rejsy z uwagi na fale uniemożliwiające bezpieczne dostanie się tam drogą morską.
Szacuje się, że sama jaskinia ma około 4 km długości ale tylko niewielka jej część jest dostępna do zwiedzania, ścieżka turystyczna ma około 600 m w jedna stronę.; oprócz pięknej szaty naciekowej na dnie jaskini znajduje się tutaj słone jezioro la Marmora, które ma ok 120 m długości;
Na pewno warto zobaczyć to miejsce, jaskinia jest naprawdę ogromna i piękna, jak to jaskinia, ale ja już tyle ich się naoglądałam przez lata w róznych krajach , że ta jakoś nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia Wow! choć przyznać muszę, że szata naciekowa jest naprawdę piękna
Grota Kopułowa i surowy zakaz dotykania nacieków, choć te są tu na wyciągnięcia ręki, która sama "idzie" i chce je dotknąć:))
i wychodzimy.... oczywiście zdjęć z tej jaskini mam jeszcze całą masę, ale przecież nie bedziecie oglądąć w kółko Macieja te stalagmity
\
z widokiem na te schody, po których chciałam sie wspinać 700 sztuk pod górę:))
dolny fragment Escala del Cabirol
a my wrócilismy do Alghero; mamy tu jeszcze krótki spacer z lokalna przewodniczka a potem 2 godziny czasu wolnego
Piea
Fajna kolejna porcja Sardynii. Fotki z Groty Neptuna przypominają mi bardzo Jaskinie Diros na Peloponezie, które mieliśmy okazję odwiedzić latem tego roku. Pozdrawiam.
jaskinia rzeczywiście warta zobaczenia - duża, z bogatą szatą naciekową i jeszcze to podziemne jeziorko
papuas
Piea,
ależ piękna na twoja Sardynia. Juz jestem oczarowana. Za to zaskoczona tymi 17 kawkami dziennie he he i tak liczną długowiecznością przy takim sposobie odzywiania się .
Kawka z lodami wygląda i brzmi bardzo apetycznie.Na pewno bym ja codziennie "testowała"
Jakiego farta miałaś z pogodą ..
No trip no life
Radek, Kasia, Achernar, Papuas, Nelcia - witajcie i dzięki za słówko komentarza; to skoro czytacie- to piszę dalej....
no to po rejesie wracamy do Alghero
Alghero od połowy XIV wieku należało do władców hiszpańskich, którzy wypędzili z niego Sardyńczyków i sprowadzili osadników katalońskich. Ci jako jedyni mogli mieszkać w obrębie murów miasta – twierdzy, z biegiem czasu coraz mocniej obwarowywanego. Co ciekawe, Katalończycy nie mogli oddalać się od miasta dalej niż 3 kilometry a Żydzi i Sardyńczycy musieli opuszczać miasto po zmroku (jeszcze w XIX w. zamykano po zachodzie słońca miejskie bramy z okrzykiem „Kto jest na zewnątrz - niech pozostanie na zewnątrz”),
nic więc dziwnego, że Alghero ma zdecydowanie charakter hiszpański – począwszy od architektury, poprzez wszechobecny język kataloński, na zwyczajach i kuchni kończąc;
Mury obronne, za które delikatnie mówiąc: "wypraszano" Sardyńczyków i Żydów
na stare miasto wchodzimy potężną bramą Garibaldiego
następuje czas wolny dla tych co potrzebują posiłku; a my potrzebujemy coś przekąsić:) , zwłaszcza po tej "wodzie" na łódce:)
zaszywamy się w jakimś urokliwym ogródku ; zamawiamy lokalne piwko i lasagnię (wszak ta Sardynia to przeciez Włochy!) a lasagna palce lizać- z dużą ilością sera pecorino oczywiście!
po przerwie na jedzonko idziemy zwiedzać Alghero
uliczki staromiejskie bardzo urokliwe
przed nami XIV-wieczny kościół św. Franciszka, odbudowany w XVI – w. po zawaleniu się nawy głównej na skutek działalności wody podziemnej; ma nawę w stylu gotyku katalońskiego i gotycką wieżę. Wejść tu można na dziedziniec klasztorny, ozdobiony różowymi hortensjami w otoczeniu kolumn z piaskowca.
Pałac Paretti w tutejszym gotyku katalońskim
kolejny kościół przed nami - tym razem bardzo ważny - to kościół pw. Św. Marii, czyli algherska Katedra - jeden z najważniejszych obiektów architektonicznych miasta należący do grupy największych kościołów na Sardynii, której budowę rozpoczęto w latach 30. XVI w
z przepieknym marmurowym ołtarzem
i koniec na dziś, choć to jeszcze nie koniec Alghero:) ; jutro "poprzynudzam" Wam o tym, z czego słynie to miasto ....
Dobrej Nocki,
Piea
700 schodów piszesz ? ja bym się na nie skusiła tym bardziej ,że pewnie mieli byśmy duzo czasu nie zwiedzając z grupa i nikt by nas nie poganiał ))
Klimatyczne te uliczki...tez bym sobie zasiadła teraz w jakims ogródku na jakies włoskie danie no i zimne piwko .
Śliczne , klimatyczne miasto a jaka oryginalna doniczka ha ha . Nic się nie wyrzuca, nawet stary but ma fajne wykorzystanie .
Super pomysł
No trip no life
Nelcia, pomysł fajny, ale to tak fajnie wygląda tylko "w krajach na wyjazdach":))
(ja sama kiedys gdzieś podpatrzyłam i wsadziłam petunie do starych kaloszy...:) i uwierz mi, że strasznie kiczowato to wyglądało... kompletnie nie ten klimat ani efekt od zamierzonego!; dlatego kaloszki szybko wylądowały w koszu na smieci a petunia powędrowała do wiklinowego kosza; i wtedy było ok:)
ale w tych "południowych miejscach" - takie inspiracje zawsze cieszą i powodują uśmiech i wcale nie zalatują kiczem
dla przykładu: "kaloszowa instalacja z ostatniego wyjazdu do Kalabrii"
prawda że urocze?
Piea
no to wracamy jeszcze do Alghero, bo muszę Wam wspomnieć przecież o tym, czego tu w sklepach najwięcej
Alghero to też również albo przede wszystkim sardyńska stolica korala
, i choć w wielu miejscach na całej wyspie znajdziecie liczne sklepy z koralowymi wyrobami, to jednak tutaj jest ich najwięcej, dosłownie zatrzęsienie, bo sklepów tych jest tu multum jeden obok drugiego; aż się "czerwieni" w oczach od widoku tych koralowych wystaw;
O koralowcach mawia się, że jest to "czerwone złoto" morza śródziemnego, bo poławia się je tutaj w okolicach Sardynii i Korsyki od czasów starożytności, szczególnie w wodach południowych wybrzeży Włoch (okolice Sycylii, Kalabrii, Apulii i wokół południowych wód Adriatyku, choć w tych miejscach w nieco mniejszej skali jak na Sardynii) ale i w adriatyckich i śródziemnomorskich wodach Chorwacji, Albanii, Francji .
Na Sardynii najwięcej szlachetnych koralowców ( fachowo po łacinie: Corralium Rubrum) wyławia się w północnej części Sardynii , właśnie w okolicach Alghero - na odcinku wód zwanym tu Riviera del Corallo (Riwiera koralowa) , a sam wyrób tej biżuterii na szerszą skalę rozwinął się tu dopiero w XIX wieku ;
kiedyś poławiacze koralowców, zwani tutaj corallieri lub pescatori corallini, byli bardzo słabo opłacani i wręcz wykorzystywani bo za kilogram wydobytego korala płacono im dosłownie jakieś śmieszne grosze;
dziś obróbka korala we Włoszech jest bardzo wysoko ceniona na świecie, a aż 90 % koralowców czerwonych poławianych na całym świecie obrabia się i szlifuje właśnie we Włoszech, głownie dzięki rzemieślnikom ze słynnej szkoły rodziny Liverino z Neapolu i rzemieślników z Alghero i Bosy na Sardynii;
a w Alghero, jakies 70 lat temu powstała nawet prestiżowa Szkoła Rzemiosła Koralowego, zajmująca się przygotowaniem i szkoleniem artystów zajmujących się obróbką korala i aby utrwalać tradycję utworzono tu również Sekcją Koralową w Państwowym Instytucie Sztuki.
Niestety, ale jak wszędzie w dzisiejszym świecie - pełno tu tzw "farbowanych lisów"- czyli sklepów z podróbkami
co i od razu widać po cenach
ten prawdziwy, cenny sardyński koral sprzedaje się w certyfikowanych sklepach opatrzonych przed wejściem dużą literą A (Garanzia di Autenticita/Alghero); w tych miejscach gdzie nie posiadają tego znaku, sprzedaje się znacznie tańszy i dużo łatwiejszy do pozyskania biały koral lub tzw. koral bambusowy, są to tanie, niskiej jakości koralowce sprowadzane głównie z okolic Madagaskaru w ilościach hurtowych, który barwi się potem na kolor koralowy i sprzedaje zupełnie nieświadomym turystom:)
jesli chcecie kupić autentyczny koral - kupujcie w skalepach opatrzonych takim znakiem:
a sklepów z koralowymi wyrobami Ci tu dostatek: i to co jeden to fajniejszy;
ten w eleganckiej jaskiniowej grocie:)
inny w klimatycznej piwniczce:
i wiele wiele takich zwyczajnych
co do samego wydobycia korala z morza - dziś jest to bardzo restrykcyjne zajęcie; a samo poławianie koralowca zostało tam bardzo rygorystycznie uregulowane i poddane ścisłej kontroli;
mogą to robić tylko wykwalifikowani poławiacze z licencją i tylko 25 x w roku (jest to dokładnie ściśle określone kiedy) , jak również głębokość z jakiej wolno to robić (wyłacznie z głębokości ok. 80-100 metrów) i tylko od maja do chyba września/października; a jeden rybak/poławiacz moze wydobyć z morza maksymalnie 2,5 kilo korala;
na płytszych wodach nie wolno ich poławiać ze względu na duże ryzyko uszkodzenia delikatnej struktury rafy ; zresztą ten gatunek korala (corralium rubrum) i tak rzadko zakłada kolonie powyżej 50-60 metrów, zdecydowanie rośnie i lubi większe głębiny:)
a tak wygląda żywy koral w głębinach wód sardyńskiej Riwiery Koralowej
(ta fotka oczywiście sieciowa)
Piea