po zameldowaniu i szybkim rozpakowaniu ruszamy w miasto na małe zapoznanie sie z terenem, co , gdzie i jak. Miastko nie robi na mnie specjalnie wrażenia, wygląda jak nasz nadmorski deptak z tym ze więćej ciuchów, straganów i co mnie zdziwiło -ceny najwieksze jak do tej pory z wszystkich odwiedzonych miejsc.
Kierujemy sie dw strone plazy. Po lewej stronie jest głowna budka , w której mozna kupic bilety na pobliskie wycieczki (najtaniej). Tu kupujemy bilety na nastepny dzień na plażę RAILAY BEACH, gdzie bedziemy sobie siedziec cały dzień .
Następnego dnia mamy zaplanowany fakultet na Railay Beach. Postanowiliśmy spędzic tam cały dzień i odwiedzić dwie częśći plaży.
W budce kupuje sie odrazu bilet powrotny. Mozna tez sobie wybrać gdzie chcemy przypłynąć docelowo czy na Railay West i sie przejść na druga strone, czy odrazu na Railay Phranang Cave Beach (plażę księżniczki). Nie ma znaczenia na która strone sie przypłynie, bo wrócić mozna z każdej częśći do Ao Nnang, trzeba tylko pokazac bilet:)
Ten sajgon miał swój urok jednak, zycie płyneło tam jakoś wolno, bezstresowo, ludki siedziały usmiechniete:
W środku pólwyspu jest małe miasreczko, sklepiki, żarcie, ciuchy, mozna tam kupic wszystko czego potrzeba na wakacje Niektórzy ludzie wybieraja Railay jako mniejsce docelowe zamiast Ao Nang, ale nie wiem , czy to dobra opcja. Na Ao Nang więcej się jednak wieczorami dzieje, a tu raczej pozostaje tylko hotelowe zycie nocne.
Trasa , która prowadzi na plażę księzniczki jest naprawde bardzo malownicza, warto zrobic sobie taka wycieczkę. Oczywiście skonsumowalismy pyszne nalesniczki, ale uwaga jest roche problem z toaletą, bo widzielismy tylko jedną i to przed wejściem na sama plażę, oczywiście płatna i nie zawsze czynna , bo jak sie potem okazało Pani sie gdzies ulotniła i nie powróciła juz na swoje miejsce pracy, hehe więc proponuje sie nie objadac za duzo bo potem bedziemy mieli problem:)
Wkońcu docieramy i ukazuje sien am piękna plazyczka, ludzi naprawde sporo, ale mozna znależć kawałek miejsca, o cień raczej troche trudno
Po lewej stronie plaży mozna sie wskrobac na taki mostek, (jest to dość ryzykowne) , standardowo pozbijane na słowo honoru deseczki, wystające gwożdzie, ale ostroznie, pomalutku mozna sie jednak tam dostać, nie wzielismy butów i był troche problem, ale widoczki sa warte wejścia tam Za mostekim znajduje sie piekna jaskinia, niesamowita, niektórzy pokusili sie o wejście na sama górę, ale my bez butów nie chcielismy ryzykować
po zameldowaniu i szybkim rozpakowaniu ruszamy w miasto na małe zapoznanie sie z terenem, co , gdzie i jak. Miastko nie robi na mnie specjalnie wrażenia, wygląda jak nasz nadmorski deptak z tym ze więćej ciuchów, straganów i co mnie zdziwiło -ceny najwieksze jak do tej pory z wszystkich odwiedzonych miejsc.
życie to nieustająca podróż
Kierujemy sie dw strone plazy. Po lewej stronie jest głowna budka , w której mozna kupic bilety na pobliskie wycieczki (najtaniej). Tu kupujemy bilety na nastepny dzień na plażę RAILAY BEACH, gdzie bedziemy sobie siedziec cały dzień .
życie to nieustająca podróż
Następnego dnia mamy zaplanowany fakultet na Railay Beach. Postanowiliśmy spędzic tam cały dzień i odwiedzić dwie częśći plaży.
W budce kupuje sie odrazu bilet powrotny. Mozna tez sobie wybrać gdzie chcemy przypłynąć docelowo czy na Railay West i sie przejść na druga strone, czy odrazu na Railay Phranang Cave Beach (plażę księżniczki). Nie ma znaczenia na która strone sie przypłynie, bo wrócić mozna z każdej częśći do Ao Nnang, trzeba tylko pokazac bilet:)
życie to nieustająca podróż
Piękna Railay:)
życie to nieustająca podróż
Ruszamy na poszukiwania tej pieknej plazy księżniczki, a po drodze małe zaskoczenie- w sensie warunków mieszkania przez miejscowych :):):)
życie to nieustająca podróż
ANTENKA
życie to nieustająca podróż
Ten sajgon miał swój urok jednak, zycie płyneło tam jakoś wolno, bezstresowo, ludki siedziały usmiechniete:
W środku pólwyspu jest małe miasreczko, sklepiki, żarcie, ciuchy, mozna tam kupic wszystko czego potrzeba na wakacje Niektórzy ludzie wybieraja Railay jako mniejsce docelowe zamiast Ao Nang, ale nie wiem , czy to dobra opcja. Na Ao Nang więcej się jednak wieczorami dzieje, a tu raczej pozostaje tylko hotelowe zycie nocne.
Po drodze fajne widoczki:
Niektórzy odpoczywają po ciężkiej wspinaczce:
życie to nieustająca podróż
Trasa , która prowadzi na plażę księzniczki jest naprawde bardzo malownicza, warto zrobic sobie taka wycieczkę. Oczywiście skonsumowalismy pyszne nalesniczki, ale uwaga jest roche problem z toaletą, bo widzielismy tylko jedną i to przed wejściem na sama plażę, oczywiście płatna i nie zawsze czynna , bo jak sie potem okazało Pani sie gdzies ulotniła i nie powróciła juz na swoje miejsce pracy, hehe więc proponuje sie nie objadac za duzo bo potem bedziemy mieli problem:)
życie to nieustająca podróż
Wkońcu docieramy i ukazuje sien am piękna plazyczka, ludzi naprawde sporo, ale mozna znależć kawałek miejsca, o cień raczej troche trudno
Po lewej stronie plaży mozna sie wskrobac na taki mostek, (jest to dość ryzykowne) , standardowo pozbijane na słowo honoru deseczki, wystające gwożdzie, ale ostroznie, pomalutku mozna sie jednak tam dostać, nie wzielismy butów i był troche problem, ale widoczki sa warte wejścia tam Za mostekim znajduje sie piekna jaskinia, niesamowita, niektórzy pokusili sie o wejście na sama górę, ale my bez butów nie chcielismy ryzykować
życie to nieustająca podróż