Niezmiennie zakochana w kolorowych mozaikach tez pewnie bym przystanęła przy takich pamiątkach i co nieco nabyła do mojej kolekcji talerzyków. Ale który wybrać, wszystkie piękne
ale trzeba jeszcze wspomnieć o największym "hicie" tego Uniwersytetu, którym bez watpienia jest tutejsza wspaniała Biblioteka!!! doprawdy niezwykłe dzieło, wpisujące się w status jednej z najpiękniejszych bibliotek świata!!! chodzi o Bibliotekę Joanina - to olśniewające barokowe dzieło w postaci przepięknych, przebogato dekorowanych sal , gdzie niezwykle zdobione i złocone regały wznoszą się wysoko po sam sufit , a wysokość ma tu co najmniej dwie albo i trzy = kondygnacje ( ale nie takie po 2,5 metra jak dziś, tylko takie znacznie wyższe!)
wkraczamy zatem do tego "świata jak z bajki"...
tuż za tym wejściem na górze mieszczą się sale, ale takie zwykłe biblioteczne, gdzie owszem są wyeksponowane staroksięgi , ale to jeszcze nie jest TA część o którą chodzi i tutaj można robić zdjęcia do woli
kolejne wejście jest już do TEJ biblioteki
ale wpuszczani jestesmy tu w określonej liczbie osób (nie ze względu na pandemię, tylko z powodu "oddechów" które mogłyby zaszkodzić tym starodrukom i wiekowym księgom) oraz na sprecyzowaną ilość czasu, bowiem nie mozna tu przebywać ani minuty dłużej niż pozwalają na to ścisłe muzealne przepisy!) , więc zwiedza się tu na zasadzie: wchodzić, oglądać szybko co mamy zobaczyć (w ramach biletu za który zapłacilismy wcale nie mało Euro) i wypad na zewnątrz! ;
panuje tu specyficzny mrok regulowany odpowiednią ilością światła, odpowiednia temperatua i oczywiście wilgotność; zdjęć nie wolno tu robić pod żadnym pozorem! (a raczej pod karą sporej grzywny!) co bacznie pilnuje kilku strażników biegających nieomalże pomiędzy zwiedzającymi i bacznie patrzącymi nam na ręce, więc nawet mowy nie ma o jakimś "niewinnym ukradkowcu"
zatem nie pozostaje mi nic ninnego, jak zapożyczyć 4 fotki z sieci , co by zobrazować to cudo
wkraczając w ten niezwykły świat można poczuć się jak w prawdziwej Świątyni Wiedzy.... panuje tu niezwykła cisza... i ten mrok.... co potęguje wrażenia naszego Oniemienia! ;
w całej Bibliotece jest ponad 250 tysięcy woluminów, a wśród nich manuskrypty, starodruki i najstarsze księgi drukowane
Bardzo ciekawa jest metoda (a raczej dwie metody) koniecznego czyszczenia tych wiekowych ksiąg (żeby nie rozpadły się w pył) ;
w dzisiejszym świecie współczesnych technologii wymyslono dość użyteczną i szybką metodę : zatem co jakiś czas wybrane przez ekspertów księgi lądują do specjalnych komór, które załatwiają większość całej tej roboty -to tzw. komory fumigacyjne, które wyczyszczą pod względem żywotności wszystko to, "co żyje", a więc bakterie, jakieś mikrogrzybki, pleśnie i wszelkie drobne robaczki lubujące się w starym papierze... ;
potem trzeba "to" co jest już martwe i nieaktywne usunąć mechanicznie w specjalnej pracowni konserwacji, do czego używa się specjalnych mieszanin gazów (jakieś tlenki wegla, bromki, itd... ale zostawmy to chemikom) ; a cały ten proces trwa kilka do nawet kilkunastu dni ...
ale najciekawszą metodą, jest wciąż ta, którą używało się tu od średniowiecza... , bowiem do tego celu od wieków używa się tu.... nietoperzy!
a chodzi dokładniej o nietoperze z rodziny karlików, które nocą polują na insekty a władze Joaniny wpuszczają je tu w celu "oczyszczenia" w określonych dniach cyklicznie
i mimo współczesnych systemów ochrony ksiąg, komór fumigacyjnych, wilgotnościomierzy cyfrowych, itd... obecnośc nietoperzy w TAKIEJ bibliotece to prawdziwy ewenement na skalę światową! ( a z "usług" tych latających ssaków, oprócz Joaniny, korzysta jeszcze tylko jedna instytucja i to również w Portugalii - a chodzi o XVIII-wieczną bibliotekę pałacu w Mafrze (tam nie dotarliśmy) ; a więc na portugalskich nietoperzach ciąży doprawdy ogromna odpowiedzialność !!!
( dla mnie podczas wizyty tutaj były to przeciekawe informacje, a to wszystko tutaj oglądałam oniemiała z podziwu i wysłuchałam tych nietoperzowych wiadomości z wielką ciekawością; byłam po prostu zachwycona!!!)
jeszcze tylko należy dodać, że fruwające nietoperze pozostawiają po sobie... hmm.... no "efekt uboczny swojego ucztowania" he he , ale bibliotekarze radzą sobie z tym od wieków, przykrywając zabytkowe stoły i posadzki specjalnymi skórzanymi pokrowcami, które "po upaskudzeniu" przez nietoperze sprząta się i oddaje do czyszczenia; i mimo całego tego "zachodu" z tym rolowaniem tych skórzanych płacht jakoś bibliotekarze nie narzekają na tych fruwających "lokatorów" zwłaszcza, że te są dodatkową atrakcją turystyczną
i to by było na tyle z wieści z Uniwersytetu w Coimbrze
Szok z tymi nietoperzami - a już ..."wpuszczają je w odpowiednich dniach" ... to gdzieś je przetrzymują?? hodują?? przecie zwierzę musi jeść codziennie?? (poza u nas okresem hibernacji) Tyle zagadek mi namnożyłaś, że aż strach. Biblioteka zaiste wspaniała. My Coimbrę zwiedzaliśmy w sposób specyficzny - do dziś pamiętam, chociaż praktycznie nic nie zobaczyliśmy
Szok z tymi nietoperzami - a już ..."wpuszczają je w odpowiednich dniach" ... to gdzieś je przetrzymują?? hodują?? przecie zwierzę musi jeść codziennie?? (poza u nas okresem hibernacji) Tyle zagadek mi namnożyłaś, że aż strach. Biblioteka zaiste wspaniała. My Coimbrę zwiedzaliśmy w sposób specyficzny - do dziś pamiętam, chociaż praktycznie nic nie zobaczyliśmy
Nam przewodniczka mówiła, że nietoperze mieszkają w bibliotece na stałe - w dzień chowają się za regałami a nocą żerują. Stoły nakrywane są na noc a w dzień odkrywane.
już spieszę Papuasowi z tłumaczeniem tych "zagadek" , bo się strasznie zestresowałam... ,że mnie tak "podsumował"
oczywiście nieprecyzyjnie to opisałam, bo Mabro ma całkowitą rację , nam też pilotka mówiła, że te nietoperze tam "mieszkają" , ale nie tak w sensie, że w samej bibliotece i tak sobie wylatują zza regałów i latają nad głowami turystów kiedy chcą .... nie nie...; , tylko mają gdzieś tam na tyłach swój rewir (otwory wlotowe są gdzieś nad regałami) , gdzie nawet mają zamontowane budki lęgowe za zgodą władz Uczelni i to pracownicy biblioteki otwierają im te wloty (na noc) i decydują kiedy je wpuścić "na salony" i wtedy nietoperki mogą sobie tam buszować do woli i czyścić księgi z robactwa ; i to jest właśnie ta "cykliczność" o którą mi chodziło , ale powinnam napisać, że wpuszczają je w odpowiednich porach a nie dniach! sorrki Papuas, za to przejęzyczenie i mam nadzieję, że już wszystko jest dla Ciebie jasne ;
to jedna rzecz wyjaśniona, a jakie są kolejne ...? (bo napisałeś, że namonożyłam tyle tych zagadek...???, więc pytam o następną )
Nel, jak nas tam wpuszczono - to był mrok! no może nie ciemność, ale sporo światła te ciężkie zasłony wysoko na oknach zasłaniały... a zdjęcia z netu...? no cóż faktycznie, jasności! może tak podrasowane?
Papuas, a co to znaczy, że zwiedzałeś Coimbrę w sposób specyficzny? bo nie bardzo wiem na czym polega zwiedzanie , żeby praktycznie nic nie zobaczyć?
ciąg dalszy ze zwiedzania Coimbry (już końcóweczka) pokażę Wam wieczorem, bo teraz.... zarobiona jestem
no dzięki za wyjaśnienia teraz wszystko absolutnie jasne nietoperki gdzieś se tam mieszkają i żyją, a czasami pracownicy biblioteki wpuszczają je na wyżerkę do tej restauracji tfu biblioteki a co do zwiedzania to było tak; Wysiedliśmy z autokaru i ruszyliśmy w górę dochodząc do placyku z jakimś kościołem, kilka grubych kropel i pompa, wskoczyliśmy do kościoła. Po 10min OK idziemy dalej, za chwilę pompa- ulewa taka, że świata nie widać i znowu udało nam się gdzieś schronić. Po 10 czy 15min OK idziemy dalej. Następnym miejscem gdzie udało nam się schować przed ulewą była restauracja. No to koniec zabawy w kotka i myszkę z deszczem, koniec zwiedzania - smażona ryba, wino ... W kolejnej deszczowej przerwie zbiegamy na parking do autobusu i już w nadchodzącej kolejnej fali deszczu robimy foto klasztoru, w którym przebywała siostra Łucja - ta od objawień fatimskich. Zwiedzanie było? Było. Co widzieliśmy - deszcz i NIC, ale smakowało, a wspomnienia pozostały.
(...) a co do zwiedzania to było tak; Wysiedliśmy z autokaru i ruszyliśmy w górę dochodząc do placyku z jakimś kościołem, kilka grubych kropel i pompa, wskoczyliśmy do kościoła. Po 10min OK idziemy dalej, za chwilę pompa- ulewa taka, że świata nie widać i znowu udało nam się gdzieś schronić. Po 10 czy 15min OK idziemy dalej. Następnym miejscem gdzie udało nam się schować przed ulewą była restauracja. No to koniec zabawy w kotka i myszkę z deszczem, koniec zwiedzania - smażona ryba, wino ... W kolejnej deszczowej przerwie zbiegamy na parking do autobusu i już w nadchodzącej kolejnej fali deszczu robimy foto klasztoru, w którym przebywała siostra Łucja - ta od objawień fatimskich. Zwiedzanie było? Było. Co widzieliśmy - deszcz i NIC, ale smakowało, a wspomnienia pozostały.
no to niewesoło mieliście...., ale skoro tak lało, to nie mogli Was zawieść na ten Uniwerek? i tam byście sobie spędzili miło czas wśród wspaniałości... mając deszcz w d.... ? czyli, że co? że w ogóle nie byliście na tym Uniwersytecie?
Coimbra miasto uniwersyteckie, a więc studentów wsżędzie tu full ; w czasie mojego pobytu (początek września) były jeszcze wprawdzie studenckie wakacje ale i tak dało się zauważyć wokół mnóstwo młodych ludzi....
Coimbra ma ciekawe zwyczaje związane z życiem studentów i przepełniona jest dziedzictwem przeszłości gdzie pieczołowicie pielęgnuje się akademickie zwyczaje; począwszy od noszonych przez żaków tradycyjnych uniformów( tzw. traje académico) , bo często można spotkać tu współczesnych żaków, którzy noszą tradycyjne studenckie togi ! a skończywszy na obrzędach uniwersyteckich i różnych, studenckich festiwalach - to wszystko właśnie kreuje to dziedzictwo ; ta niespotykana już w innych miejscach elitarność kultury studenckiej, która ma nieodłączny związek z przeszłością tego miasta; bardzo to ciekawe i miłe zarazem...
studentka w czarnej todze (traje académico) sprzedająca takie długopisiki studenckie- to dośc popularna forma dorobienia do skromnego budżetu żaka, a turyści chętnie ich wspomagają
każdego roku w maju, odbywa się tu wielka fiesta Queima das Fitas, co oznacza Palenie Wstążek - to tutejsze tradycyjne już juwenalia, do których miasto ze studentami na czele przygotowuje się już kilka miesięcy wcześniej; taka fiesta to oczywiście gwar, zabawa, muzyka, tańce, wielka parada i koncerty , a chodzi o dawny rytuał , w którym uczestniczą studenci przedostatniego roku; impreza odbywa się na placu przed nową Katedrą i pali się tu wstążki w różnych kolorach, które są przypisane do innego wydziału; np. czerwone wstążki palą studenci prawa, a fioletowe Ci z Farmacji, itd....
ale jest tu też znane inne studenckie święto: tzw festiwal Latada (Festa das Latas) ; to z kolei jest to impreza dla studentów rozpoczynających naukę, coś jak u nas Otrzęsiny dla nowicjuszy! ; taka Latada trwa najczęściej tydzień i odbywa się w październiku na początku roku akademickiego;
nazwa tego wydarzenia pochodzi od portugalskiego słowa latas, czyli puszek aluminiowych, bo owe puszki starsi studenci przypinają młodszym żakom do nóg, aby podczas najważniejszego wydarzenia festiwalu zrobiło się w mieście bardzo głośno
w ciągu tygodnia codziennie więc trwają tu różne wesołe imprezy uliczne jak w przypadku palenia wstążek; fajna atmosfera musi być w Coimbrze dzięki tej młodzieży i ich rytuałom
a tutaj tzw. republica – czyli coś co jest studencką stancją wymalowaną po brzegi graffiti co przywodzi na myśl bardziej jakiś squat, niż mieszkanie studenta ale oni tam w czymś takim właśnie mieszkają , ponoć jest to tanie i bardzo popularne!
takie "Republiki studenckie" to nieodłączny element akademickości Coimbry; są to pewnego rodzaju tradycyjne komuny studenckie, dofinansowywane częściowo przez Uniwersytet; a wśród studentów mawia się, że "rok spędzony w Republice jest jak 100 lat życia" bo z pewnością jest tam mocno wesoło ; ale są to też miejsca o wyjątkowej tradycji i historii Coimbry.
Niezmiennie zakochana w kolorowych mozaikach tez pewnie bym przystanęła przy takich pamiątkach i co nieco nabyła do mojej kolekcji talerzyków. Ale który wybrać, wszystkie piękne
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
no to kończymy tą Coimbrę...
ale trzeba jeszcze wspomnieć o największym "hicie" tego Uniwersytetu, którym bez watpienia jest tutejsza wspaniała Biblioteka!!! doprawdy niezwykłe dzieło, wpisujące się w status jednej z najpiękniejszych bibliotek świata!!! chodzi o Bibliotekę Joanina - to olśniewające barokowe dzieło w postaci przepięknych, przebogato dekorowanych sal , gdzie niezwykle zdobione i złocone regały wznoszą się wysoko po sam sufit , a wysokość ma tu co najmniej dwie albo i trzy = kondygnacje ( ale nie takie po 2,5 metra jak dziś, tylko takie znacznie wyższe!)
wkraczamy zatem do tego "świata jak z bajki"...
tuż za tym wejściem na górze mieszczą się sale, ale takie zwykłe biblioteczne, gdzie owszem są wyeksponowane staroksięgi , ale to jeszcze nie jest TA część o którą chodzi i tutaj można robić zdjęcia do woli
kolejne wejście jest już do TEJ biblioteki
ale wpuszczani jestesmy tu w określonej liczbie osób (nie ze względu na pandemię, tylko z powodu "oddechów" które mogłyby zaszkodzić tym starodrukom i wiekowym księgom) oraz na sprecyzowaną ilość czasu, bowiem nie mozna tu przebywać ani minuty dłużej niż pozwalają na to ścisłe muzealne przepisy!) , więc zwiedza się tu na zasadzie: wchodzić, oglądać szybko co mamy zobaczyć (w ramach biletu za który zapłacilismy wcale nie mało Euro) i wypad na zewnątrz! ;
panuje tu specyficzny mrok regulowany odpowiednią ilością światła, odpowiednia temperatua i oczywiście wilgotność; zdjęć nie wolno tu robić pod żadnym pozorem! (a raczej pod karą sporej grzywny!) co bacznie pilnuje kilku strażników biegających nieomalże pomiędzy zwiedzającymi i bacznie patrzącymi nam na ręce, więc nawet mowy nie ma o jakimś "niewinnym ukradkowcu"
zatem nie pozostaje mi nic ninnego, jak zapożyczyć 4 fotki z sieci , co by zobrazować to cudo
wkraczając w ten niezwykły świat można poczuć się jak w prawdziwej Świątyni Wiedzy.... panuje tu niezwykła cisza... i ten mrok.... co potęguje wrażenia naszego Oniemienia! ;
w całej Bibliotece jest ponad 250 tysięcy woluminów, a wśród nich manuskrypty, starodruki i najstarsze księgi drukowane
Bardzo ciekawa jest metoda (a raczej dwie metody) koniecznego czyszczenia tych wiekowych ksiąg (żeby nie rozpadły się w pył) ;
w dzisiejszym świecie współczesnych technologii wymyslono dość użyteczną i szybką metodę : zatem co jakiś czas wybrane przez ekspertów księgi lądują do specjalnych komór, które załatwiają większość całej tej roboty -to tzw. komory fumigacyjne, które wyczyszczą pod względem żywotności wszystko to, "co żyje", a więc bakterie, jakieś mikrogrzybki, pleśnie i wszelkie drobne robaczki lubujące się w starym papierze... ;
potem trzeba "to" co jest już martwe i nieaktywne usunąć mechanicznie w specjalnej pracowni konserwacji, do czego używa się specjalnych mieszanin gazów (jakieś tlenki wegla, bromki, itd... ale zostawmy to chemikom) ; a cały ten proces trwa kilka do nawet kilkunastu dni ...
ale najciekawszą metodą, jest wciąż ta, którą używało się tu od średniowiecza... , bowiem do tego celu od wieków używa się tu.... nietoperzy!
a chodzi dokładniej o nietoperze z rodziny karlików, które nocą polują na insekty a władze Joaniny wpuszczają je tu w celu "oczyszczenia" w określonych dniach cyklicznie
i mimo współczesnych systemów ochrony ksiąg, komór fumigacyjnych, wilgotnościomierzy cyfrowych, itd... obecnośc nietoperzy w TAKIEJ bibliotece to prawdziwy ewenement na skalę światową! ( a z "usług" tych latających ssaków, oprócz Joaniny, korzysta jeszcze tylko jedna instytucja i to również w Portugalii - a chodzi o XVIII-wieczną bibliotekę pałacu w Mafrze (tam nie dotarliśmy) ; a więc na portugalskich nietoperzach ciąży doprawdy ogromna odpowiedzialność !!!
( dla mnie podczas wizyty tutaj były to przeciekawe informacje, a to wszystko tutaj oglądałam oniemiała z podziwu i wysłuchałam tych nietoperzowych wiadomości z wielką ciekawością; byłam po prostu zachwycona!!!)
jeszcze tylko należy dodać, że fruwające nietoperze pozostawiają po sobie... hmm.... no "efekt uboczny swojego ucztowania" he he , ale bibliotekarze radzą sobie z tym od wieków, przykrywając zabytkowe stoły i posadzki specjalnymi skórzanymi pokrowcami, które "po upaskudzeniu" przez nietoperze sprząta się i oddaje do czyszczenia; i mimo całego tego "zachodu" z tym rolowaniem tych skórzanych płacht jakoś bibliotekarze nie narzekają na tych fruwających "lokatorów" zwłaszcza, że te są dodatkową atrakcją turystyczną
i to by było na tyle z wieści z Uniwersytetu w Coimbrze
Piea
Na mnie też zrobiła wrażenie ta biblioteka i opowieści o jej latających "mieszkańcach"
Szok z tymi nietoperzami - a już ..."wpuszczają je w odpowiednich dniach" ... to gdzieś je przetrzymują?? hodują?? przecie zwierzę musi jeść codziennie?? (poza u nas okresem hibernacji) Tyle zagadek mi namnożyłaś, że aż strach. Biblioteka zaiste wspaniała. My Coimbrę zwiedzaliśmy w sposób specyficzny - do dziś pamiętam, chociaż praktycznie nic nie zobaczyliśmy
papuas
Nam przewodniczka mówiła, że nietoperze mieszkają w bibliotece na stałe - w dzień chowają się za regałami a nocą żerują. Stoły nakrywane są na noc a w dzień odkrywane.
Biblioteka absolutne cudo
Na tych fotkach nie ma mroku, ale za to wszystko pięknie widać, dobrze że wrzuciłaś nam te zdjęcia.
O tej metodzie na nietoperze nie słyszałam , ciekawe że te stare naturalne metody przewyższaja rozwiazania obecne
No trip no life
już spieszę Papuasowi z tłumaczeniem tych "zagadek" , bo się strasznie zestresowałam... ,że mnie tak "podsumował"
oczywiście nieprecyzyjnie to opisałam, bo Mabro ma całkowitą rację , nam też pilotka mówiła, że te nietoperze tam "mieszkają" , ale nie tak w sensie, że w samej bibliotece i tak sobie wylatują zza regałów i latają nad głowami turystów kiedy chcą .... nie nie...; , tylko mają gdzieś tam na tyłach swój rewir (otwory wlotowe są gdzieś nad regałami) , gdzie nawet mają zamontowane budki lęgowe za zgodą władz Uczelni i to pracownicy biblioteki otwierają im te wloty (na noc) i decydują kiedy je wpuścić "na salony" i wtedy nietoperki mogą sobie tam buszować do woli i czyścić księgi z robactwa ; i to jest właśnie ta "cykliczność" o którą mi chodziło , ale powinnam napisać, że wpuszczają je w odpowiednich porach a nie dniach! sorrki Papuas, za to przejęzyczenie i mam nadzieję, że już wszystko jest dla Ciebie jasne ;
to jedna rzecz wyjaśniona, a jakie są kolejne ...? (bo napisałeś, że namonożyłam tyle tych zagadek...???, więc pytam o następną )
Nel, jak nas tam wpuszczono - to był mrok! no może nie ciemność, ale sporo światła te ciężkie zasłony wysoko na oknach zasłaniały... a zdjęcia z netu...? no cóż faktycznie, jasności! może tak podrasowane?
Papuas, a co to znaczy, że zwiedzałeś Coimbrę w sposób specyficzny? bo nie bardzo wiem na czym polega zwiedzanie , żeby praktycznie nic nie zobaczyć?
ciąg dalszy ze zwiedzania Coimbry (już końcóweczka) pokażę Wam wieczorem, bo teraz.... zarobiona jestem
Piea
no dzięki za wyjaśnienia teraz wszystko absolutnie jasne nietoperki gdzieś se tam mieszkają i żyją, a czasami pracownicy biblioteki wpuszczają je na wyżerkę do tej restauracji tfu biblioteki a co do zwiedzania to było tak; Wysiedliśmy z autokaru i ruszyliśmy w górę dochodząc do placyku z jakimś kościołem, kilka grubych kropel i pompa, wskoczyliśmy do kościoła. Po 10min OK idziemy dalej, za chwilę pompa- ulewa taka, że świata nie widać i znowu udało nam się gdzieś schronić. Po 10 czy 15min OK idziemy dalej. Następnym miejscem gdzie udało nam się schować przed ulewą była restauracja. No to koniec zabawy w kotka i myszkę z deszczem, koniec zwiedzania - smażona ryba, wino ... W kolejnej deszczowej przerwie zbiegamy na parking do autobusu i już w nadchodzącej kolejnej fali deszczu robimy foto klasztoru, w którym przebywała siostra Łucja - ta od objawień fatimskich. Zwiedzanie było? Było. Co widzieliśmy - deszcz i NIC, ale smakowało, a wspomnienia pozostały.
papuas
no to niewesoło mieliście...., ale skoro tak lało, to nie mogli Was zawieść na ten Uniwerek? i tam byście sobie spędzili miło czas wśród wspaniałości... mając deszcz w d.... ? czyli, że co? że w ogóle nie byliście na tym Uniwersytecie?
Piea
Coimbra miasto uniwersyteckie, a więc studentów wsżędzie tu full ; w czasie mojego pobytu (początek września) były jeszcze wprawdzie studenckie wakacje ale i tak dało się zauważyć wokół mnóstwo młodych ludzi....
Coimbra ma ciekawe zwyczaje związane z życiem studentów i przepełniona jest dziedzictwem przeszłości gdzie pieczołowicie pielęgnuje się akademickie zwyczaje; począwszy od noszonych przez żaków tradycyjnych uniformów( tzw. traje académico) , bo często można spotkać tu współczesnych żaków, którzy noszą tradycyjne studenckie togi ! a skończywszy na obrzędach uniwersyteckich i różnych, studenckich festiwalach - to wszystko właśnie kreuje to dziedzictwo ; ta niespotykana już w innych miejscach elitarność kultury studenckiej, która ma nieodłączny związek z przeszłością tego miasta; bardzo to ciekawe i miłe zarazem...
studentka w czarnej todze (traje académico) sprzedająca takie długopisiki studenckie- to dośc popularna forma dorobienia do skromnego budżetu żaka, a turyści chętnie ich wspomagają
każdego roku w maju, odbywa się tu wielka fiesta Queima das Fitas, co oznacza Palenie Wstążek - to tutejsze tradycyjne już juwenalia, do których miasto ze studentami na czele przygotowuje się już kilka miesięcy wcześniej; taka fiesta to oczywiście gwar, zabawa, muzyka, tańce, wielka parada i koncerty , a chodzi o dawny rytuał , w którym uczestniczą studenci przedostatniego roku; impreza odbywa się na placu przed nową Katedrą i pali się tu wstążki w różnych kolorach, które są przypisane do innego wydziału; np. czerwone wstążki palą studenci prawa, a fioletowe Ci z Farmacji, itd....
ale jest tu też znane inne studenckie święto: tzw festiwal Latada (Festa das Latas) ; to z kolei jest to impreza dla studentów rozpoczynających naukę, coś jak u nas Otrzęsiny dla nowicjuszy! ; taka Latada trwa najczęściej tydzień i odbywa się w październiku na początku roku akademickiego;
nazwa tego wydarzenia pochodzi od portugalskiego słowa latas, czyli puszek aluminiowych, bo owe puszki starsi studenci przypinają młodszym żakom do nóg, aby podczas najważniejszego wydarzenia festiwalu zrobiło się w mieście bardzo głośno
w ciągu tygodnia codziennie więc trwają tu różne wesołe imprezy uliczne jak w przypadku palenia wstążek; fajna atmosfera musi być w Coimbrze dzięki tej młodzieży i ich rytuałom
a tutaj tzw. republica – czyli coś co jest studencką stancją wymalowaną po brzegi graffiti co przywodzi na myśl bardziej jakiś squat, niż mieszkanie studenta ale oni tam w czymś takim właśnie mieszkają , ponoć jest to tanie i bardzo popularne!
takie "Republiki studenckie" to nieodłączny element akademickości Coimbry; są to pewnego rodzaju tradycyjne komuny studenckie, dofinansowywane częściowo przez Uniwersytet; a wśród studentów mawia się, że "rok spędzony w Republice jest jak 100 lat życia" bo z pewnością jest tam mocno wesoło ; ale są to też miejsca o wyjątkowej tradycji i historii Coimbry.
Piea