Knajpka bardzo ladna,ale 40 euro za wieczorek bez wyzerki to rzecyzwiscie mocne przegiecie.Wolalbym sam tam gdzies polazic i pewnie bym znalazl jakas,gdzie by tez muzyke grali na zywo,a jeszcze bym sie obzarl za taka kase.Ale fakt,ze czlwoiek na urlopie ma czesto inny przelicznik i latwiej sie wydaje kase.
Ta budowla pokazana niedawno temu na naszej odliczance nadal mnie fascynuje-bardzo ladna
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Achernar, Cienkibolku - no i fajnie, że wybraliście sobie atrakcję, taką którą lubicie i że Wam się podobało , ale tak jak pisałam wcześniej - moja decyzja-mój wybór! mnie tam rybki aż tak nie "kręcą" , zatem Oceanarium "puściłam" bez najmniejszego żalu (ale już rybki podczas snoorków- to jak najbardziej tak!!! )
Huraganie, no ja dokładnie też bym wolała tak jak Ty , ale.... facetowi znacznie łatwiej - nikogo nie zdziwi męski widok przy barze, jak gościu sobie siedzi i popija browarka czy inne % , no ale już samotnie siedząca kobitka w knajpie..... co cóż... szukająca wrażeń? ; jak tam sama po knajpach nie łażę
dzis jedziemy do cukiereczkowego wręcz , ślicznego Obidos, które, mimo, że jest takie malutkie, to robi ogromne wrażenie
OBIDOS (czyt: Obidusz) - zwane "Miastem Królowych" (o czym za chwilę napiszę) , zaliczane jest do siedmiu cudów Portugalii
sami popatrzcie dlaczego .....
Do miasteczka wkraczamy przez dość niepozorną bramę południową - to Porta da Vila z 1380 roku, która kryje niewielką kapliczkę ale ozdobioną za to ślicznymi płytkami azulejos
brama Porta da Vila – jest głównym wejście do miasta; w XVIII wieku przeznaczono ją na kaplicę patronki Óbidos - Matki Bożej Miłosierdzia; kafelki azulejos pokrywające jej wnętrza pochodzą z XVII i XVIII wieku i przedstawiają scenki biblijne; brama ta odgrywa duże znaczenie podczas widowiskowych procesji przy świecach podczas 2-tygodniowych obchodów Wielkanocnych
Obidos zostało założone jeszcze przez Celtów, którzy w III w. p.n.e. zbudowali tu niewielką osadę; następnie było centrum handlu Fenicjan; jeszcze później przebywali tutaj Rzymianie, Wizygoci aż w końcu Maurowie
kilka wieków temu Óbidos leżało nad... oceanem , ale nanoszone tu przez wodę piaski znacznie oddaliły brzeg i obecnie patrząc na miasteczko z góry - można popaść w zdumienie bo z żadnej strony nie widać oceanu... , ale tak właśnie było ....
ukazuje nam się piękny i rozległy widok - nieomalże jak warowny gród otoczony wysokim murem zwieńczony obronnym zamkiem....; co tu gadać - no jest bajkowo
Miasto otacza pierścień świetnie zachowanych średniowiecznych murów obronnych, które prowadzą do zamku górującego nad miastem
Wszystkie drogi w Obidos prowadzą do zamku, ale niestety, wejść możemy tylko na podzamcze, gdyż ta średniowieczna twierdza została zamieniona w luksusowy hotel jako taka pięciogwiazdkowa Pousada
i jestesmy przy tej średnioweicznej fortyfikacji wzniesionej tu w XII wieku na niewielkim wzgórzu, stąd roztaczają się piękne widoki....
można wejść schodkami na górę i pochodzić trochę po murach , ale uwaga! nie ma tu barierek , a bywa naprawdę wąsko , za to widoczki... fju, fju...
te mury miejskie (Muralhas) – wybudowane zostały między XII a XIV w., posiadają obwód 1565 m
widok na pobliskie winnice i rozległą okolicę
Patrząc w dal można dostrzec taka nieco przedziwną budowlę, która wznosi się samotnie w pośród pól i nowych domostw.... jest to niedokończone barokowe Sanktuarium Pana Jezusa z Kamienia (Santuário do Senhor Jesus da Pedra)
a dlaczego Obidos nazywa się Miastem Królowych?
otóż w roku pańskim ad 1210 niejaki król Afons II podarował w prezencie osadę Óbidos swojej narzeczonej, później królowej , która opiekowała się miastem nieomalże tak tkliwie jak własnym dzieckiem , bardzo o nie dbając, że z takiego bardziej garnizonowego stało się pięknym, królewskim grodem ; kolejny król Dionizy I ofiarował miasteczko swojej małżonce- królowej Izabeli w 1282r., równiez jako prezent ślubny;
i tak kolejno - to malutkie i coraz piękniejsze Obidos przechodziło z rąk do rąk, od jednej królowej - w ręce kolejnej władczyni i tak było aż do roku 1833, zatem stąd ten przydomek Obidos - jako Miasto Królowych
Trzęsienie ziemi z 1755 roku dotarło i tutaj... i nie oszczędziło również Obidos, choć zniszczenia nie były tu tak dotkliwe jak w oddalonej stąd o ok. 100 km Lizbonie; a wszystko co uległo zniszczeniu odbudowano tu z pieczołowitą starannością ; dziś miasteczko prezentuje się imponująco;
zabudowania wewnątrz tych XVI-wiecznych murów, którym otoczone jest Obidos - są w większości białe z żółtymi i niebieskimi wykończeniami, z dachami pokrytymi dachówkami w kolorach rudości.; pomiędzy domkami nimi prowadzi labirynt krętych brukowanych uliczek i nieomal wszędzie rosną rozłożyste bugenwille , miliny i inne kwiecie, które wyglądają prześlicznie ukwiecając to i tak bajkowe miejsce - a to wszystko razem do kupy robi naprawdę spore wrażenie zwłaszcza w połączeniu z promieniami słońca
tak Asiu, troszkę tam połaziłam ( te zdjęcia z góry- robione są właśnie z murów miejskich)
ale momentami bywa i groźnie ; wprawdzie można sobie spacerować murami bez większego lęku, bo miejsca jest całkiem sporo, ale dopóki nie musimy się minąć z kimś z plecakiem ; ja nie wiem dlaczego ci ludzie mają jakiś taki dziwny odruch, że jak mijamy się z kimś takim - to ten ktoś nagle właśnie w momencie mijanki robi dziwny ruch, że ten plecak ląduje na mijanym no i trza się niebezpiecznie odchylać i uważać żeby nie wylądowac na dole
O! ta Pani dokładnie tak zrobiła , jak ją mijałam - to "przylgnęła do muru" a jak byłam już tuż za nią- to nagle zrobiła zwrot plecakiem prosto na mnie!
to dalej zapraszam na wędrówkę po ślicznym Obidos....
główna uliczka Obidos - Rua Direta
Obidos doprawdy czaruje tymi wąskimi uliczkami, wybrukowanymi ścieżkami i urokliwymi kamieniczkami ozdobionymi biało-żółto-niebieskimi dekoracjami... , no pięknie jest..., ach! no i takie tutaj to wszystko bajkowo ukwiecone......
Zabytkowa część Obidos właściwie to nie zmieniła się wiele od wieków... nie powstają tu w obrębie części straromiejskiej żadne nowe budynki, choć oczywiście miasteczko rozwija sie i rozbudowuje, ale tylko poza zabytkowymi murami, ; wszystko co jest w bezpośrednim sąsiedztwie jest ograniczone odpowiednimi przepisami i to dość surowymi, np. nie można tknąć zabytkowego bruku, nawet jak wymaga naprawy! żadne tam asfaltowe wylewki czy współczesna betonowa kostka- nie wchodzą tu w grę ! w sumie , dla urody miasteczka to bardzo dobrze, choć jak to w Portugalii- stary bruk jest nierówny i wyślizgany, zatem musimy bacznie uważać, żeby się nie potknąc i nie stracić przy okazji zębów
na drugim planie - Igreja de São Tiago (Kościół św. Jakuba / albo Jana (Igreja de Santiago)) – wybudowany w 1186 r. z rozkazu króla Sancho I; w czasie trzęsienia ziemi został całkowicie zniszczony a potem odbudowany w nieco innej formie; świątynia ta służyła dworzanom i zamkowemu garnizonowi wojskowemu ; dziś pełni rolę Miejskiego Audytorium
tuż obok tej głównej uliczki Obidos - jest też druga równoległa nieco bardziej kameralna - uliczka Rua Padre António de Almeida
Papuas, a no to faktycznie żal.... , ale nie da się dotrzeć wszędzie.... i coś trzeba sobie zawsze zostawic "na następny raz"
************
W Obidos , jak wcześniej już zauważyła nasza spostrzegawcza Asia , kolejny raz mieliśmy tu pandemiczne pustki
wiadomym jest, że obecnie to miasteczko to taka perełeczka, w dodatku wpisana na listę UNESCO a więc i niestety to popularny cel turystyczny, co powoduje tu (przynajmniej tak było przed zarazą) , zwłaszcza w weekendy- taką kululację luda, że w tym tłumie w tych wąskich uliczkach ta urocza mieścinka traci z pewnością całą swoją magię , ale my mieliśmy to szczęście, że Pandemia-pandemią, to tylko jeden powód, ale przyjechaliśmy tu dość wczesnym rankiem i z pewnością też dlatego było tu tak pusto... czyli magicznie....
ale nie zawsze tak tu jest....
bywaja takie dni, że tłumy dosłownie tu miażdżą!
Co roku w połowie lipca organizowany jest tutaj wielki, średniowieczny festyn tzw. A Feira Medieval de Óbidos, podczas którego odbywają się średniowieczne jarmarki, walki, występy muzyczne - co przyciaga nieziemskie ilości ludzi; innym znanym (ponoć na całym świecie) świętem jest tu coroczny Festiwal Czekolady który ma miejsce zawsze na przełomie lutego i marca; również głośnym, barwnym i smacznym wydarzeniem jest tu czas w okolicach Bożego Narodzenia – wówczas Obidos zamienia się w świateczny jarmark, pięknie udekorowaną Świąteczną Wioskę – Vila Natal; dlatego jesli lubicie taki gwar- to odwiedźcie to miejsce w tym czasie, ale jednak dla niektórych (dla mnie również) taki czas jest bardziej odstraszaczem jak zachęcaczem
no to teraz czas na specjalność Obidos
Ginja- czyli słynna, portugalska wiśnióweczka , która jest tu produkowana od wielu pokoleń domowym sposobem - z małej odmiany lokalnej wiśni pochodzącej z okolicznych sadów
Istnieją tu dwa warianty serwowania likieru Ginja de Óbidos (pisanego również "Ginjinha "), a więc mamy go w wersji z wiśnią lub bez wiśni czyli serwują to tu po prostu jako sam płyn, lub dodają nam jeszcze pływającą wiśienkę w całości; a tutaj w Óbidos, pija sie ginję z malutkich czekoladowych naczynek: takich kieliszków bez nóżki typu maleńka czarka (chociaż wcale nie tylko w obidos, bo z takiego czekoladowego naczynka piłam ją juz kilka dni wcześniej w Sintrze )
oczywiście jak smakuje wiśnia z czekoladą wiemy wszyscy - to jedno z najlepszych połączeń smakowych na świecie!
a taki kieliszeczek po prostu jemy natychmiast po wypiciu gingji
a głoszą to tutaj wszem i wobec: "Beba a ginja, e coma o copo!" czyli po prostu "wypij wiśniówkę i zjedz filiżankę"
podobnie jak w Lizbonie zostaliśmy poczęstowani cisteczkami Pasteis de Belem - tak i tutaj czekały na nas na tacach gingje od naszego "Tęczowego" sponsora
a sklepów z gingją jest tu więcej niż z pamiatkami! , warto pochodzić, pobuszować, popatrzeć i zakupić
ja nie przepadam za słodkimi alkoholami w ogóle! (wolę wytrawne smaki), ale postanowiłam kupic w malutkich buteleczkach na tzw, spróbowanie i jako pamiątki
postawiłam na producenta Ginja Mariquinhas (firma założona w 1992 roku, ale dopiero w 2011 roku wprowadziła na rynek markę gingji Mariquinhas; Ta rodzinna firma postawiła na recepturę stworzoną około 70 lat temu przez prapradziadka rodu i nadal produkuje likier Ginja w sposób ręcznie robiony i w 100% naturalny; podobno Likier Ginja Mariquinhas chce być czymś więcej niż tylko Ginja de Óbidos, chce być Likierem Świata jako Ginja Reserva leżakowana w drewnie
nawet gingijowy, piękny azulejos - jako królewski sekret....
i w tym słodko-wiśniowo-czekoladowym nastroju czas na samodzielny spacerek w czasie wolnym po zakątkach Obidos, o czym napiszę Wam później....
I nowoczesna dzielnica w pobliżu hotelu:
Knajpka bardzo ladna,ale 40 euro za wieczorek bez wyzerki to rzecyzwiscie mocne przegiecie.Wolalbym sam tam gdzies polazic i pewnie bym znalazl jakas,gdzie by tez muzyke grali na zywo,a jeszcze bym sie obzarl za taka kase.Ale fakt,ze czlwoiek na urlopie ma czesto inny przelicznik i latwiej sie wydaje kase.
Ta budowla pokazana niedawno temu na naszej odliczance nadal mnie fascynuje-bardzo ladna
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Achernar, Cienkibolku - no i fajnie, że wybraliście sobie atrakcję, taką którą lubicie i że Wam się podobało , ale tak jak pisałam wcześniej - moja decyzja-mój wybór! mnie tam rybki aż tak nie "kręcą" , zatem Oceanarium "puściłam" bez najmniejszego żalu (ale już rybki podczas snoorków- to jak najbardziej tak!!! )
Huraganie, no ja dokładnie też bym wolała tak jak Ty , ale.... facetowi znacznie łatwiej - nikogo nie zdziwi męski widok przy barze, jak gościu sobie siedzi i popija browarka czy inne % , no ale już samotnie siedząca kobitka w knajpie..... co cóż... szukająca wrażeń? ; jak tam sama po knajpach nie łażę
Piea
no to kolejny poranek....
dzis jedziemy do cukiereczkowego wręcz , ślicznego Obidos, które, mimo, że jest takie malutkie, to robi ogromne wrażenie
OBIDOS (czyt: Obidusz) - zwane "Miastem Królowych" (o czym za chwilę napiszę) , zaliczane jest do siedmiu cudów Portugalii
sami popatrzcie dlaczego .....
Do miasteczka wkraczamy przez dość niepozorną bramę południową - to Porta da Vila z 1380 roku, która kryje niewielką kapliczkę ale ozdobioną za to ślicznymi płytkami azulejos
brama Porta da Vila – jest głównym wejście do miasta; w XVIII wieku przeznaczono ją na kaplicę patronki Óbidos - Matki Bożej Miłosierdzia; kafelki azulejos pokrywające jej wnętrza pochodzą z XVII i XVIII wieku i przedstawiają scenki biblijne; brama ta odgrywa duże znaczenie podczas widowiskowych procesji przy świecach podczas 2-tygodniowych obchodów Wielkanocnych
Obidos zostało założone jeszcze przez Celtów, którzy w III w. p.n.e. zbudowali tu niewielką osadę; następnie było centrum handlu Fenicjan; jeszcze później przebywali tutaj Rzymianie, Wizygoci aż w końcu Maurowie
kilka wieków temu Óbidos leżało nad... oceanem , ale nanoszone tu przez wodę piaski znacznie oddaliły brzeg i obecnie patrząc na miasteczko z góry - można popaść w zdumienie bo z żadnej strony nie widać oceanu... , ale tak właśnie było ....
ukazuje nam się piękny i rozległy widok - nieomalże jak warowny gród otoczony wysokim murem zwieńczony obronnym zamkiem....; co tu gadać - no jest bajkowo
Miasto otacza pierścień świetnie zachowanych średniowiecznych murów obronnych, które prowadzą do zamku górującego nad miastem
Wszystkie drogi w Obidos prowadzą do zamku, ale niestety, wejść możemy tylko na podzamcze, gdyż ta średniowieczna twierdza została zamieniona w luksusowy hotel jako taka pięciogwiazdkowa Pousada
i jestesmy przy tej średnioweicznej fortyfikacji wzniesionej tu w XII wieku na niewielkim wzgórzu, stąd roztaczają się piękne widoki....
można wejść schodkami na górę i pochodzić trochę po murach , ale uwaga! nie ma tu barierek , a bywa naprawdę wąsko , za to widoczki... fju, fju...
te mury miejskie (Muralhas) – wybudowane zostały między XII a XIV w., posiadają obwód 1565 m
widok na pobliskie winnice i rozległą okolicę
Patrząc w dal można dostrzec taka nieco przedziwną budowlę, która wznosi się samotnie w pośród pól i nowych domostw.... jest to niedokończone barokowe Sanktuarium Pana Jezusa z Kamienia (Santuário do Senhor Jesus da Pedra)
a dlaczego Obidos nazywa się Miastem Królowych?
otóż w roku pańskim ad 1210 niejaki król Afons II podarował w prezencie osadę Óbidos swojej narzeczonej, później królowej , która opiekowała się miastem nieomalże tak tkliwie jak własnym dzieckiem , bardzo o nie dbając, że z takiego bardziej garnizonowego stało się pięknym, królewskim grodem ; kolejny król Dionizy I ofiarował miasteczko swojej małżonce- królowej Izabeli w 1282r., równiez jako prezent ślubny;
i tak kolejno - to malutkie i coraz piękniejsze Obidos przechodziło z rąk do rąk, od jednej królowej - w ręce kolejnej władczyni i tak było aż do roku 1833, zatem stąd ten przydomek Obidos - jako Miasto Królowych
Trzęsienie ziemi z 1755 roku dotarło i tutaj... i nie oszczędziło również Obidos, choć zniszczenia nie były tu tak dotkliwe jak w oddalonej stąd o ok. 100 km Lizbonie; a wszystko co uległo zniszczeniu odbudowano tu z pieczołowitą starannością ; dziś miasteczko prezentuje się imponująco;
zabudowania wewnątrz tych XVI-wiecznych murów, którym otoczone jest Obidos - są w większości białe z żółtymi i niebieskimi wykończeniami, z dachami pokrytymi dachówkami w kolorach rudości.; pomiędzy domkami nimi prowadzi labirynt krętych brukowanych uliczek i nieomal wszędzie rosną rozłożyste bugenwille , miliny i inne kwiecie, które wyglądają prześlicznie ukwiecając to i tak bajkowe miejsce - a to wszystko razem do kupy robi naprawdę spore wrażenie zwłaszcza w połączeniu z promieniami słońca
cdn...
Piea
Piękne widoczki, bez ludzi, jak to Ci się udało? A spacerowalaś po tych murkach bez barierek?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
tak Asiu, troszkę tam połaziłam ( te zdjęcia z góry- robione są właśnie z murów miejskich)
ale momentami bywa i groźnie ; wprawdzie można sobie spacerować murami bez większego lęku, bo miejsca jest całkiem sporo, ale dopóki nie musimy się minąć z kimś z plecakiem ; ja nie wiem dlaczego ci ludzie mają jakiś taki dziwny odruch, że jak mijamy się z kimś takim - to ten ktoś nagle właśnie w momencie mijanki robi dziwny ruch, że ten plecak ląduje na mijanym no i trza się niebezpiecznie odchylać i uważać żeby nie wylądowac na dole
O! ta Pani dokładnie tak zrobiła , jak ją mijałam - to "przylgnęła do muru" a jak byłam już tuż za nią- to nagle zrobiła zwrot plecakiem prosto na mnie!
to dalej zapraszam na wędrówkę po ślicznym Obidos....
główna uliczka Obidos - Rua Direta
Obidos doprawdy czaruje tymi wąskimi uliczkami, wybrukowanymi ścieżkami i urokliwymi kamieniczkami ozdobionymi biało-żółto-niebieskimi dekoracjami... , no pięknie jest..., ach! no i takie tutaj to wszystko bajkowo ukwiecone......
Zabytkowa część Obidos właściwie to nie zmieniła się wiele od wieków... nie powstają tu w obrębie części straromiejskiej żadne nowe budynki, choć oczywiście miasteczko rozwija sie i rozbudowuje, ale tylko poza zabytkowymi murami, ; wszystko co jest w bezpośrednim sąsiedztwie jest ograniczone odpowiednimi przepisami i to dość surowymi, np. nie można tknąć zabytkowego bruku, nawet jak wymaga naprawy! żadne tam asfaltowe wylewki czy współczesna betonowa kostka- nie wchodzą tu w grę ! w sumie , dla urody miasteczka to bardzo dobrze, choć jak to w Portugalii- stary bruk jest nierówny i wyślizgany, zatem musimy bacznie uważać, żeby się nie potknąc i nie stracić przy okazji zębów
na drugim planie - Igreja de São Tiago (Kościół św. Jakuba / albo Jana (Igreja de Santiago)) – wybudowany w 1186 r. z rozkazu króla Sancho I; w czasie trzęsienia ziemi został całkowicie zniszczony a potem odbudowany w nieco innej formie; świątynia ta służyła dworzanom i zamkowemu garnizonowi wojskowemu ; dziś pełni rolę Miejskiego Audytorium
tuż obok tej głównej uliczki Obidos - jest też druga równoległa nieco bardziej kameralna - uliczka Rua Padre António de Almeida
Piea
no, w Obidos nie byliśmy, a żal ślicznie tam przynajmniej popatrzę na foto główna ulica wąskawa, ale za to w kwiatach, i te tkaninowe bramy super
papuas
Papuas, a no to faktycznie żal.... , ale nie da się dotrzeć wszędzie.... i coś trzeba sobie zawsze zostawic "na następny raz"
************
W Obidos , jak wcześniej już zauważyła nasza spostrzegawcza Asia , kolejny raz mieliśmy tu pandemiczne pustki
wiadomym jest, że obecnie to miasteczko to taka perełeczka, w dodatku wpisana na listę UNESCO a więc i niestety to popularny cel turystyczny, co powoduje tu (przynajmniej tak było przed zarazą) , zwłaszcza w weekendy- taką kululację luda, że w tym tłumie w tych wąskich uliczkach ta urocza mieścinka traci z pewnością całą swoją magię , ale my mieliśmy to szczęście, że Pandemia-pandemią, to tylko jeden powód, ale przyjechaliśmy tu dość wczesnym rankiem i z pewnością też dlatego było tu tak pusto... czyli magicznie....
ale nie zawsze tak tu jest....
bywaja takie dni, że tłumy dosłownie tu miażdżą!
Co roku w połowie lipca organizowany jest tutaj wielki, średniowieczny festyn tzw. A Feira Medieval de Óbidos, podczas którego odbywają się średniowieczne jarmarki, walki, występy muzyczne - co przyciaga nieziemskie ilości ludzi;
innym znanym (ponoć na całym świecie) świętem jest tu coroczny Festiwal Czekolady który ma miejsce zawsze na przełomie lutego i marca; również głośnym, barwnym i smacznym wydarzeniem jest tu czas w okolicach Bożego Narodzenia – wówczas Obidos zamienia się w świateczny jarmark, pięknie udekorowaną Świąteczną Wioskę – Vila Natal; dlatego jesli lubicie taki gwar- to odwiedźcie to miejsce w tym czasie, ale jednak dla niektórych (dla mnie również) taki czas jest bardziej odstraszaczem jak zachęcaczem
no to teraz czas na specjalność Obidos
Ginja- czyli słynna, portugalska wiśnióweczka , która jest tu produkowana od wielu pokoleń domowym sposobem - z małej odmiany lokalnej wiśni pochodzącej z okolicznych sadów
Istnieją tu dwa warianty serwowania likieru Ginja de Óbidos (pisanego również "Ginjinha "), a więc mamy go w wersji z wiśnią lub bez wiśni czyli serwują to tu po prostu jako sam płyn, lub dodają nam jeszcze pływającą wiśienkę w całości; a tutaj w Óbidos, pija sie ginję z malutkich czekoladowych naczynek: takich kieliszków bez nóżki typu maleńka czarka (chociaż wcale nie tylko w obidos, bo z takiego czekoladowego naczynka piłam ją juz kilka dni wcześniej w Sintrze )
oczywiście jak smakuje wiśnia z czekoladą wiemy wszyscy - to jedno z najlepszych połączeń smakowych na świecie!
a taki kieliszeczek po prostu jemy natychmiast po wypiciu gingji
a głoszą to tutaj wszem i wobec: "Beba a ginja, e coma o copo!" czyli po prostu "wypij wiśniówkę i zjedz filiżankę"
podobnie jak w Lizbonie zostaliśmy poczęstowani cisteczkami Pasteis de Belem - tak i tutaj czekały na nas na tacach gingje od naszego "Tęczowego" sponsora
a sklepów z gingją jest tu więcej niż z pamiatkami! , warto pochodzić, pobuszować, popatrzeć i zakupić
ja nie przepadam za słodkimi alkoholami w ogóle! (wolę wytrawne smaki), ale postanowiłam kupic w malutkich buteleczkach na tzw, spróbowanie i jako pamiątki
postawiłam na producenta Ginja Mariquinhas (firma założona w 1992 roku, ale dopiero w 2011 roku wprowadziła na rynek markę gingji Mariquinhas; Ta rodzinna firma postawiła na recepturę stworzoną około 70 lat temu przez prapradziadka rodu i nadal produkuje likier Ginja w sposób ręcznie robiony i w 100% naturalny; podobno Likier Ginja Mariquinhas chce być czymś więcej niż tylko Ginja de Óbidos, chce być Likierem Świata jako Ginja Reserva leżakowana w drewnie
nawet gingijowy, piękny azulejos - jako królewski sekret....
i w tym słodko-wiśniowo-czekoladowym nastroju czas na samodzielny spacerek w czasie wolnym po zakątkach Obidos, o czym napiszę Wam później....
Piea
Fajnie, że na uliczkach Obidos nie było tłumów...
Przepiekne, klimatyczne miasteczko
Oj ja bym bardzo chętnie spróbowała tej lokalnej wiśnióweczki, oczywiście razem z kieliszeczkiem
No trip no life