Ta ostatnia miejscowość faktycznie ma wyjątkowo ciekawą i różnorodną architekturę . Dla mnie to ciekawsze niż ruinki, choć te będąc w Meksyku też trzeba zaliczyć
jestem poważnie zboczony Asia, i u mnie co starsze to ciekawsze Następnego dnia Cholula i kśc zbudowany na szczycie zasypanej przez Hiszpanów, a największej w Meksyku piramidy. Spod kśc widok na 3 wulkany; dwa sąsiednie wiąże ze sobą romantyczna legenda. Oczywiście wulkany są w znacznym oddaleniu od miasta, lecz ze względu na wysokość przekraczającą 5000m majaczą na horyzoncie. W Meksyku często nazwy miast mają jakieś święte dodatki i Cholula nie jest wyjątkiem. Tutaj też podobnie jak w kilku miejscach wcześniej widzimy wydzieloną ścieżkę do biegania i mieszkańcy korzystają. Wulkany połączone legendą to męski o pojedyczym wypiętrzeniu Popocatepetl i bardziej rozłożysty żeński Iztaccihuatl; nazwy trzeciego z pewnością sobie nie przypomnę. To kilka foto.
I powyżej trzeci z wulkanów. A teraz kościół, jego wnętrze i spojrzenie na miasto oraz smętne resztki indiańskiego miasta.
witam, dzięki achernar .... chociaż to jeszcze nie koniec bo "Wielka Konkwista" zaczynała się i kończyła w Cancun więc jeszcze trochę to potrwa Z Choluli ruszamy do Acapulco, gdzie dwa noclegi. W przejeździe przerywnik - spacer po mieście Cuernavaca, a wieczorem jesteśmy w strefie hotelowej nad Pacyfikiem. Cuernavaca to całkiem ciekawe miasto - jest stolicą i największym miastem stanu Morelos. Nazwane przez niemieckiego przyrodnika Humboldta "miastem wiecznej wiosny" było w przeszłości miejscem pomieszkiwania wielu znanych ludzi; że wspomnę tylko szacha Iranu, który tu po przewrocie przebywał na wygnaniu. Znajduje się tutaj najstarszy świecki zabytek konkwistadorów w Ameryce czyli pałac Cortesa - dziś muzeum. Spacer zaczynamy od katedry i niestety zamknięta ze względu na bezpieczeństwo. We wrześniu 2017r nawiedziło Meksyk silne trzęsienie ziemi, a my jesteśmy tu w lutym 2018 i nie ze wszystkim zdołali się przez te kilka miesięcy uporać. Zaglądamy jedynie do dwóch stojących wolno obok katedry kaplic MB z góry Karmel i Trzeciego Zakonu św Franciszka; w tej franciszkańskiej zabytkowy ołtarz. To foto z drogi a potem katedra i kaplice.
Spod katedry urokliwymi uliczkami udajemy się pod pałac Cortesa i dalej przez zocalo pod pałac rządowy stanu Morelos - Palacio de Gobierno. Tutejsze zocalo to właściwie dwa skwery obsadzone bujną i kwitnącą roślinnością; spod rządowego gmachu wracamy w okolice katedry do naszego autokaru i szosą przez góry jedziemy do Acapulco.
Jesteśmy w hotelu w Acapulco. Dziś już tylko kolacja i odpoczynek, a jutro kąpiele, plaża i dodatkowo płatne fakultety.
Po śniadaniu czas wolny na spacery i plażę, a potem fakultety. Posiłkując się internetowymi opiniami wybieramy fakultet rejsu katamaranem po zatoce, a z pokazu skoków ze skały rezygnujemy. Oglądacze skoków po powrocie raczej se chwalili; no trudno. Na foto nasz hotel, jego basenowa infrastruktura o poranku zupełnie pusta, a i później na plaży niewielu chętnych i spragnionych leżakowania. Plaża jest dla mnie ciekawa z perspektywy hotelowego balkonu. Szwagier, który trochę w tym Pacyfiku pływał, oczywiście w ograniczonej bojami strefie, opowiadał potem, że bardzo ciężko, bo silne prądy trza pokonać.
Hotelik fajnie położony, Chętnie bym popływala w basenie, ale też bym skorzystala z morskiej kompieli. Lubię zwiedzać ale odpoczynek i relaks też się należy.
Rejs po zatoce - oglądamy z wody strefę hotelową - same wysokościowce, strefę rezydencji prywatnych, skałę skoków, zachód słońca i pełnię księżyca. Do tego cały czas trwa zabawa - gra kapela, tańce, a bufet serwuje darmowe drinki. Oj działo się, działo - nawet na rurze tańczyłem, co niestety nie zostało udokumentowane; od foto, wiadomo jestem ja. Dzisiaj już nie potrafię powiedzieć ile trwał rejs, ale z pewnością sporo, bo pierwsze foty jeszcze przy pełnym słońcu, a oatatnie przy pełnym księżycu. Ale zanim wejdziemy na pokład 3 foty z ulicy - popularne tutaj taksówki czyli garbusy, turystyczne atokary jak rybki Nemo (nasz też taki był) oraz policyjny dozór z wysokości. Ten ciekawy znak zakazu - przekreślone E widziałem w Meksyku wiele razy, ale co oznacza?? może ktoś podpowie.
I już odpływamy.
No i zaczęło się; a powyżej wyjście z zatoki na Pacyfik.
Ta ostatnia miejscowość faktycznie ma wyjątkowo ciekawą i różnorodną architekturę . Dla mnie to ciekawsze niż ruinki, choć te będąc w Meksyku też trzeba zaliczyć
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
jestem poważnie zboczony Asia, i u mnie co starsze to ciekawsze Następnego dnia Cholula i kśc zbudowany na szczycie zasypanej przez Hiszpanów, a największej w Meksyku piramidy. Spod kśc widok na 3 wulkany; dwa sąsiednie wiąże ze sobą romantyczna legenda. Oczywiście wulkany są w znacznym oddaleniu od miasta, lecz ze względu na wysokość przekraczającą 5000m majaczą na horyzoncie. W Meksyku często nazwy miast mają jakieś święte dodatki i Cholula nie jest wyjątkiem. Tutaj też podobnie jak w kilku miejscach wcześniej widzimy wydzieloną ścieżkę do biegania i mieszkańcy korzystają. Wulkany połączone legendą to męski o pojedyczym wypiętrzeniu Popocatepetl i bardziej rozłożysty żeński Iztaccihuatl; nazwy trzeciego z pewnością sobie nie przypomnę. To kilka foto.
I powyżej trzeci z wulkanów. A teraz kościół, jego wnętrze i spojrzenie na miasto oraz smętne resztki indiańskiego miasta.
papuas
Doczytałem i obejrzałem do końca Twoją ciekawą relację i szczerze zazdroszczę tej podróży. Pozdrawiam.
witam, dzięki achernar .... chociaż to jeszcze nie koniec bo "Wielka Konkwista" zaczynała się i kończyła w Cancun więc jeszcze trochę to potrwa Z Choluli ruszamy do Acapulco, gdzie dwa noclegi. W przejeździe przerywnik - spacer po mieście Cuernavaca, a wieczorem jesteśmy w strefie hotelowej nad Pacyfikiem. Cuernavaca to całkiem ciekawe miasto - jest stolicą i największym miastem stanu Morelos. Nazwane przez niemieckiego przyrodnika Humboldta "miastem wiecznej wiosny" było w przeszłości miejscem pomieszkiwania wielu znanych ludzi; że wspomnę tylko szacha Iranu, który tu po przewrocie przebywał na wygnaniu. Znajduje się tutaj najstarszy świecki zabytek konkwistadorów w Ameryce czyli pałac Cortesa - dziś muzeum. Spacer zaczynamy od katedry i niestety zamknięta ze względu na bezpieczeństwo. We wrześniu 2017r nawiedziło Meksyk silne trzęsienie ziemi, a my jesteśmy tu w lutym 2018 i nie ze wszystkim zdołali się przez te kilka miesięcy uporać. Zaglądamy jedynie do dwóch stojących wolno obok katedry kaplic MB z góry Karmel i Trzeciego Zakonu św Franciszka; w tej franciszkańskiej zabytkowy ołtarz. To foto z drogi a potem katedra i kaplice.
papuas
Spod katedry urokliwymi uliczkami udajemy się pod pałac Cortesa i dalej przez zocalo pod pałac rządowy stanu Morelos - Palacio de Gobierno. Tutejsze zocalo to właściwie dwa skwery obsadzone bujną i kwitnącą roślinnością; spod rządowego gmachu wracamy w okolice katedry do naszego autokaru i szosą przez góry jedziemy do Acapulco.
Jesteśmy w hotelu w Acapulco. Dziś już tylko kolacja i odpoczynek, a jutro kąpiele, plaża i dodatkowo płatne fakultety.
papuas
Po śniadaniu czas wolny na spacery i plażę, a potem fakultety. Posiłkując się internetowymi opiniami wybieramy fakultet rejsu katamaranem po zatoce, a z pokazu skoków ze skały rezygnujemy. Oglądacze skoków po powrocie raczej se chwalili; no trudno. Na foto nasz hotel, jego basenowa infrastruktura o poranku zupełnie pusta, a i później na plaży niewielu chętnych i spragnionych leżakowania. Plaża jest dla mnie ciekawa z perspektywy hotelowego balkonu. Szwagier, który trochę w tym Pacyfiku pływał, oczywiście w ograniczonej bojami strefie, opowiadał potem, że bardzo ciężko, bo silne prądy trza pokonać.
I nasz rejsowy katamaran - będzie się działo.
papuas
To fajnie, że jeszcze nie koniec. Śledzę więc dalej Twoją podróż ...
Hotelik fajnie położony, Chętnie bym popływala w basenie, ale też bym skorzystala z morskiej kompieli. Lubię zwiedzać ale odpoczynek i relaks też się należy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Rejs po zatoce - oglądamy z wody strefę hotelową - same wysokościowce, strefę rezydencji prywatnych, skałę skoków, zachód słońca i pełnię księżyca. Do tego cały czas trwa zabawa - gra kapela, tańce, a bufet serwuje darmowe drinki. Oj działo się, działo - nawet na rurze tańczyłem, co niestety nie zostało udokumentowane; od foto, wiadomo jestem ja. Dzisiaj już nie potrafię powiedzieć ile trwał rejs, ale z pewnością sporo, bo pierwsze foty jeszcze przy pełnym słońcu, a oatatnie przy pełnym księżycu. Ale zanim wejdziemy na pokład 3 foty z ulicy - popularne tutaj taksówki czyli garbusy, turystyczne atokary jak rybki Nemo (nasz też taki był) oraz policyjny dozór z wysokości. Ten ciekawy znak zakazu - przekreślone E widziałem w Meksyku wiele razy, ale co oznacza?? może ktoś podpowie.
I już odpływamy.
No i zaczęło się; a powyżej wyjście z zatoki na Pacyfik.
papuas
Kupka kamieni we wodzie i oczywiście musi być kapliczka, a za chwilę rezydencje prywatne i klify.
A na dwóch ostatnich zdjęciach skała z której wykonywane są słynne skoki do morza.
papuas