A ja nie będę udawac i powiem, że Piramida Słońca i Piramida Księżyca bardzo ładnie wyglądaja z dołu. W prawie 40 stopniach nawet przez sekundę nie pomyślałam, ze chciałabym pokonac choćby 5 schodków.
To po kolei Asia - w tego typu ruinach, gdzie jest możliwość wejścia na wiele obiektów nawet trudno by było zwiedzać grupowo. Przed P.Księżyca pilot (moim zdaniem bardzo dobry) krótko omówił, wskazał ciekawostki typu - po lewej stronie Alei pod palmowym daszkiem jest malunek jaguara ... , przy wejściu na P.Słońca zwykle jest kolejka ... i wyznaczył czas spotkana na końcu Alei Zmarłych. Dana, no nie wiem jak przy 40, u nas chyba tyle nie było - może o 10 mniej??, ale nawet w pełnym słońcu warto czasem spojrzeć z góry na okolicę. Byliśmy jak pisałem w lutym, a Teotihuacan to jednak wysokość ponad 2200m npm więc chłodniej. I gdybyśmy tyle czasu nie zmitrężyli przy Księżycu to i na Piramidę Pierzastego Węża byśmy weszli. No przy 40 pewnie nie, ale przy 27 czemu nie?
To jeszcze wizyta w najważniejszym sanktuarium MB w Meksyku i wieczorem lecimy do Cancun. Piei nie podobała się bryła tej największej, nowoczesnej bazyliki, a i ja muszę przyznać, że pomysł ukrycia bazyliki pod trawą rodem z Lourdes jest lepszy, ale ... jej wnętrze (tej meksykańskiej) zdecydowanie przypadło mi do gustu. Natomiast inny meksykański pomysł uważam za rewelację. Obraz, a właściwie poncho Indianina wisi dość nisko w ołtarzu największej bazyliki - więc jak to obejrzeć podczas nabożeństwa?? I tu pomysł - pod posadzką, niejako w podziemiach, podłoga przed samym obrazem to przesuwające się taśmy, bodaj trzy i nie ma blokowania, przepychania - każdy jedzie i robi foto, a jak mu mało może zrobić jeszcze jedną rundkę. I w żaden sposób nie zakłóca to ewentualnych ceremonii w bazylice - jedynie duchowny musi uważać, żeby nie wpadł do otworu wprost na przesuwajace się taśmy. W czasie dojazdu do Guadelupe trochę korków i po zobaczeniu słynnego wizerunku na tkaninie zostaje coś ponad godzina wolnego czasu, to niektórzy protestują, że zbyt mało; jak dla mnie wystarczająco. Oczywiście jest tu gdzie chodzić, bo teren ogromny i kościołów dostatek. Sama nowa bazylika, jak to w miejscach kultu, pojemna (coś na 20tys), a są i wcześniejsze kościoły. Tak, fasada barokowej obok której pomnik naszego papieża, bardzo piękna, a i wnętrze strojne .... Ale właśnie w niej stojący zaraz po wejściu ponad dwumetrowy posąg indiańskiego Diego w rzymskiej todze bardzo mi się nie spodobał.
Do hotelu przyjeżdżamy po zamknięciu restauracji więc czekają paczki żywnościowe. W zamian jako rekompensatę otrzymujemy nie przysługujący w dniu wylotu (bo już po wykwaterowaniu) obiad. Moim zdaniem niezłe rozwiązanie - hotel zaszalał. Cóż biały drobniutki piasek, spokojne morze, palmy i spacery. Dzień wypoczynku, bo fakultet do Tulum odwołany, a z pływania po rafie rezygnujemy sami - trza umieć pływać. Z naszej czwórki pływa praktycznie tylko szwagier, bo ja tylko na plecach. A jak tu rafę oglądać płynąc do góry brzuchem?? Nie da się. Hotel z najszerszą w okolicy plażą, dobrze położony, bo morze jak lustro - spokojne, daleko można w nie iść, bo płytko. Jednym słowem żyć nie umierać, a tylko drinkować. Po raz pierwszy chyba będzie mnóstwo hotelowych foto - otrzymujemy apartamenty w takiej niewysokiej dwupiętrowej części - jest zieleń, basen, bary i fantastyczne kolory morskiej wody ... popatrzcie sami.
Papuas, nie wiem jakie w tym morzu jest zasolenie (jeszcze w tej części świata nie byłam) ale tam gdzie pływałam (Egipt, Tajlandia) aby oglądać rafę nie trzeba umieć pływać, wystarczy nie bać się. Woda sama unosi – a to co pod wodą : rafy i rybki – bajka. Jeśli umiesz pływać na plecach to spokojnie dal byś radę. Co za różnica ile do dna. A tym co słabo pływają zwykle dają kamizelki.
Hotel wygląda na wyśmienity do relaksu. Przepiękna plaża i widoczki. Fajnie byłoby tam dłużej pozostać. Dopłacaliście do lepszego czy ten był w pakiecie?
no rybek pływając "do góry brzuchem" to za wiele nie uświadczysz:)) ; ja z pływaniem to mam prawie tak jak z jazdą samochodem , he he:) jadę najlepiej w nocy, jak prawie nie ma ruchu i tylko w mojej okolicy, gdzie wszystko znam na pamięć ; a z pływaniem, to jak wiem, że jest płytko , a najlepiej jak czuje grunt pod nogami hi hi ja nie wiem jak to jest, że jak mi powiedzą, że gdzieś jest 1,5 - do 2 metrów- to pływam z przyjemnością, ale jak tylko usłyszę że jest jednak 10 i więcej- to od razu "się topię" taki ze mnie pływak (W Egipcie snoorkowałam kiedyś święcie przekonana, że pode mną jest jakieś 2 metry (tak mi powiedziano), a potem dopiero okazało się, że było ze 30! :); ale tak mnie te ryby i kolory tam zachwyciły, że zapomniałam o głebi, ale gdybym o tym wiedziała wcześniej , to w zyciu bym nie podjęła nawet próby:)
Wasz hotel w Cancun wygląda bardzo przyzwoicie; no w takie lazury to nie dziwię się że NAWET i Ty tam wlazłeś , ja też się przemogłam i kąpałam całkiem sporo (nie w Mex, tylko na Cayo Santa Maria na Kubie) ale to blisko, więc kolor wody taki sam był cudowny, jakby ktoś wlał specjalnej farbki:))
A ja nie będę udawac i powiem, że Piramida Słońca i Piramida Księżyca bardzo ładnie wyglądaja z dołu. W prawie 40 stopniach nawet przez sekundę nie pomyślałam, ze chciałabym pokonac choćby 5 schodków.
To po kolei Asia - w tego typu ruinach, gdzie jest możliwość wejścia na wiele obiektów nawet trudno by było zwiedzać grupowo. Przed P.Księżyca pilot (moim zdaniem bardzo dobry) krótko omówił, wskazał ciekawostki typu - po lewej stronie Alei pod palmowym daszkiem jest malunek jaguara ... , przy wejściu na P.Słońca zwykle jest kolejka ... i wyznaczył czas spotkana na końcu Alei Zmarłych. Dana, no nie wiem jak przy 40, u nas chyba tyle nie było - może o 10 mniej??, ale nawet w pełnym słońcu warto czasem spojrzeć z góry na okolicę. Byliśmy jak pisałem w lutym, a Teotihuacan to jednak wysokość ponad 2200m npm więc chłodniej. I gdybyśmy tyle czasu nie zmitrężyli przy Księżycu to i na Piramidę Pierzastego Węża byśmy weszli. No przy 40 pewnie nie, ale przy 27 czemu nie?
papuas
To jeszcze wizyta w najważniejszym sanktuarium MB w Meksyku i wieczorem lecimy do Cancun. Piei nie podobała się bryła tej największej, nowoczesnej bazyliki, a i ja muszę przyznać, że pomysł ukrycia bazyliki pod trawą rodem z Lourdes jest lepszy, ale ... jej wnętrze (tej meksykańskiej) zdecydowanie przypadło mi do gustu. Natomiast inny meksykański pomysł uważam za rewelację. Obraz, a właściwie poncho Indianina wisi dość nisko w ołtarzu największej bazyliki - więc jak to obejrzeć podczas nabożeństwa?? I tu pomysł - pod posadzką, niejako w podziemiach, podłoga przed samym obrazem to przesuwające się taśmy, bodaj trzy i nie ma blokowania, przepychania - każdy jedzie i robi foto, a jak mu mało może zrobić jeszcze jedną rundkę. I w żaden sposób nie zakłóca to ewentualnych ceremonii w bazylice - jedynie duchowny musi uważać, żeby nie wpadł do otworu wprost na przesuwajace się taśmy. W czasie dojazdu do Guadelupe trochę korków i po zobaczeniu słynnego wizerunku na tkaninie zostaje coś ponad godzina wolnego czasu, to niektórzy protestują, że zbyt mało; jak dla mnie wystarczająco. Oczywiście jest tu gdzie chodzić, bo teren ogromny i kościołów dostatek. Sama nowa bazylika, jak to w miejscach kultu, pojemna (coś na 20tys), a są i wcześniejsze kościoły. Tak, fasada barokowej obok której pomnik naszego papieża, bardzo piękna, a i wnętrze strojne .... Ale właśnie w niej stojący zaraz po wejściu ponad dwumetrowy posąg indiańskiego Diego w rzymskiej todze bardzo mi się nie spodobał.
papuas
Dalsza część sanktuarium, a potem lecimy.
Przy starcie majaczą pokryte śniegiem szczyty wulkanów.
papuas
Do hotelu przyjeżdżamy po zamknięciu restauracji więc czekają paczki żywnościowe. W zamian jako rekompensatę otrzymujemy nie przysługujący w dniu wylotu (bo już po wykwaterowaniu) obiad. Moim zdaniem niezłe rozwiązanie - hotel zaszalał. Cóż biały drobniutki piasek, spokojne morze, palmy i spacery. Dzień wypoczynku, bo fakultet do Tulum odwołany, a z pływania po rafie rezygnujemy sami - trza umieć pływać. Z naszej czwórki pływa praktycznie tylko szwagier, bo ja tylko na plecach. A jak tu rafę oglądać płynąc do góry brzuchem?? Nie da się. Hotel z najszerszą w okolicy plażą, dobrze położony, bo morze jak lustro - spokojne, daleko można w nie iść, bo płytko. Jednym słowem żyć nie umierać, a tylko drinkować. Po raz pierwszy chyba będzie mnóstwo hotelowych foto - otrzymujemy apartamenty w takiej niewysokiej dwupiętrowej części - jest zieleń, basen, bary i fantastyczne kolory morskiej wody ... popatrzcie sami.
papuas
no to dalej plaża i spacery, gdzie nawet ja wszedłem do morza
no dość tych kąpieli, czas zajrzeć do hotelowego baru przy plaży, który powyżej widać
papuas
podczas plażowania towarzyszą nam ciekawskie wilgowrony, a na koniec dnia oczywiście zachód słońca i wieczorny spacer
papuas
A jak tu rafę oglądać płynąc do góry brzuchem?? ... oj uśmiałam się
A faktycznie piękny kolor wody bardzo zachęca do kąpieli
No trip no life
Papuas, nie wiem jakie w tym morzu jest zasolenie (jeszcze w tej części świata nie byłam) ale tam gdzie pływałam (Egipt, Tajlandia) aby oglądać rafę nie trzeba umieć pływać, wystarczy nie bać się. Woda sama unosi – a to co pod wodą : rafy i rybki – bajka. Jeśli umiesz pływać na plecach to spokojnie dal byś radę. Co za różnica ile do dna. A tym co słabo pływają zwykle dają kamizelki.
Hotel wygląda na wyśmienity do relaksu. Przepiękna plaża i widoczki. Fajnie byłoby tam dłużej pozostać. Dopłacaliście do lepszego czy ten był w pakiecie?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
no rybek pływając "do góry brzuchem" to za wiele nie uświadczysz:)) ; ja z pływaniem to mam prawie tak jak z jazdą samochodem , he he:) jadę najlepiej w nocy, jak prawie nie ma ruchu i tylko w mojej okolicy, gdzie wszystko znam na pamięć ; a z pływaniem, to jak wiem, że jest płytko , a najlepiej jak czuje grunt pod nogami hi hi ja nie wiem jak to jest, że jak mi powiedzą, że gdzieś jest 1,5 - do 2 metrów- to pływam z przyjemnością, ale jak tylko usłyszę że jest jednak 10 i więcej- to od razu "się topię" taki ze mnie pływak (W Egipcie snoorkowałam kiedyś święcie przekonana, że pode mną jest jakieś 2 metry (tak mi powiedziano), a potem dopiero okazało się, że było ze 30! :); ale tak mnie te ryby i kolory tam zachwyciły, że zapomniałam o głebi, ale gdybym o tym wiedziała wcześniej , to w zyciu bym nie podjęła nawet próby:)
Wasz hotel w Cancun wygląda bardzo przyzwoicie; no w takie lazury to nie dziwię się że NAWET i Ty tam wlazłeś , ja też się przemogłam i kąpałam całkiem sporo (nie w Mex, tylko na Cayo Santa Maria na Kubie) ale to blisko, więc kolor wody taki sam był cudowny, jakby ktoś wlał specjalnej farbki:))
Piea