--------------------

____________________

 

 

 



Malezja - nasze "the best of" czyli Borneo, Redang i K.Lumpur

288 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Katarina
Obrazek użytkownika Katarina
Offline
Ostatnio: 7 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 17 gru 2013

Fajne te nosacze mimo ze paskudne Wink

Ale kociak słodko śpi oparty o Michała Biggrin

Lenuś
Obrazek użytkownika Lenuś
Offline
Ostatnio: 4 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Te "małe" mają zgrabne noski Crazy

karisss
Obrazek użytkownika karisss
Offline
Ostatnio: 4 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

nie no  Man in love coś niesamowitego te nosacze !! od kiedy zobaczyłam je 1. raz u Lordzia po powrocie z Borneo,to na prawdę marzenie wyjazdu na Borneo i ich oglądania poszło wysokoo wysokooo do góry Wink !! Mika cudowne fotki tych CUUUUUUdownych rudzielców Man in love

dzioby125
Obrazek użytkownika dzioby125
Offline
Ostatnio: 6 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Mika, świetne fotki nosaczy Yahoo basenowe sa dla mnie rewelacyjne Yahoo

i kotek jak cudniutki Man in love

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Genialne te domki w jungliDance 4

holidaymaniak
Obrazek użytkownika holidaymaniak
Offline
Ostatnio: 9 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Dotarlam w końcu.

Mika no brak słów....Cudowna wyprawa. I w komplecie. O nieprzyjemnych dolegliwosciach szybko zapomnicie a piekne wspomnienia pozostaną. 

Chwile z małpkami bezcenne. 

Czekam na ciąg dalszy 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Mika, z wielkim zainteresowaniem czytam twoją relację, szczególnie że miałam w planach Borneo w przyszłym roku. Ale na razie odpuszczam, bo zwyciężyły inne kierunki....

No i oczywiście czekam na ciąg dalszy...

Mariola

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Holi, Apisku witajcie na Borneo Preved

Apisku, to jakie masz najblizsze plany wyjazdowe?

Mara, to nawet planujesz tam powrót? Nam aż tak się na Kinabatangan nie podobało, żeby wracać, ale o tym zaraz...

... kontynuując...

Podczas ulewy ruszamy, w co nie do końca wierzyłam, ale widać deszcz tu to nic szczególnego, bo nikt się tym nie przejmuje.... Kupujemy jeszcze w recepcji ceratowe płaszczyki (po 5 rm), ubieramy je, potem kapoki, moi trzej panowie mają kąpielówki –świetny pomysł - i do łodzi!

Dostaję głupawki w tym deszczu. Tak bardzo mi się podoba ta sytuacja, że nie mogę przestać się cieszyć i śmiać! Niezła przygoda! Leje nam na głowy, my parujemy w tych ceratach, woda w łodzi się napełnia… aparat w worach foliowych mocno pozawijany…  trzymam w rękach bo nie wiem co mam z nim zrobić, czy ma leżeć w kałuży???...

ale czad! Całe szczęście że jest cieplutko i nie marzniemy i nikt tu nie ucierpi z powodu przemoczonej koszulki czy krótkich spodnek… może stąd mam ten niesamowity humor.  Myślę sobie, że chyba nie był pisany nam ten rejs, miałam przecież kiepskie przeczucia co do niego. Tak na siłę to organizowałam, przeczuwałam, że nam się tu nie spodoba… Domyslałam się planując trasę, że to trochę nie nasze klimaty, że bardziej tu jedziemy, bo wszyscy tak robią… trochę się obawiałam, że jak nie zorganizujemy tego rejsu, to potem będę żałować, bo ktoś powie, że ominęliśmy to co najlepsze, że magia miejsca, klimat..…

No i teraz jak tak pada i myslę, że nawet jednego zdjęcia nie zrobię, to przychodzi czas na refleksje… że po cholerę się tu na siłę pchaliśmy… kupa kasy zapłacona a tu nawet jednego zwierzaka nie zobaczymy…

Jednak już po chwili przestaje padać i wyraźnie rozjaśnia się, dosłownie widzimy niebieskie przebłyski nieba. Niesamowite, ten wiatr przegonił takie ciemne chmurzyska... Dance 4

My to jednak mamy szczęście z pogodą! I odtąd  zaczyna się już normalny, suchy rejs… Dance 4

Początkowo spotykamy bardzo wiele stad nosaczy, 3 orangutany, makaki, langury srebrzyste, dzioborożce (hornbile), kolorowe kingfishery. Przewodnik mówi nam że mamy wyjątkowe szczęście, bo rzadko kiedy spotyka się orangutany, a my od razu trafiliśmy na 3 szt. Nie wiem czy to prawda, czy chciał nas podkręcić, ale poczuliśmy się naprawdę szczęściarzami, że nam się udało.

 

 

langury

spotykamy na rzece patrol Policji. Podpływają, przyglądają się nam... kontrolują, ponieważ w ostatnich miesiącach były porwania w okolicach Semporny i teraz patrolują teren

zbliża się zachód słońca, więc wracamy prędko łodziami motorowymi do hotelu

Mimo, że nam się podoba, to i tak stwierdzamy z Pawłem, że to nie do końca nasza bajka, że brak nam tu ładnych krajobrazów w tle, bo dość smutno prezentuje się ta szaro-żółta rzeka z liściastymi krzakami i drzewami na brzegach. Fajnie, bo można spotkać dużo gatunków naczelnych, ale jak widzieliśmy już w ośrodkach orangutany i nosacze – na wyciągnięcie ręki, to te tutaj, widziane z daleka, wysoko na koronach drzew, pod światło, nie robią aż tak dużego wrażenia. Może nie ta kolejność zwiedzania?... Gdybyśmy pierwsze nosacze i orangutany zobaczyli tutaj, a potem trafili do Sepilok i Labuk Bay, to może odczucia byłyby inne…

Stwierdziłam wtedy, że gdybym miała jeszcze raz ułożyć nasz „plan idealny”, to pominęłabym jednak Kinabatangan… a  tyle biłam się z myślami i tyle zastanawiałam się czy jechać tu czy nie… Już organizowałam.. potem odwoływałam, znowu rezerwowałam, potem były wątpliwości… i znów decyzja, że jednak zobaczymy to na własne oczy, przecież wszyscy tak chwalą to miejsce… … Jednak dżungla, to nie jest nasze ulubione środowisko. Całe szczęście że Dzieciakom się bardzo podoba! Są naprawdę zachwyceni  ciszą, spokojem, napotkanymi zwierzakami i samą jazdą łodzią.

Dochodzimy do wniosku, że skoro naszym Chłopakom się tu podoba a nam mniej, to pewnie przyczyna tkwi w tym, że my przeżyliśmy już kilka fantastycznych rejsów w innych krajach, gdzie byliśmy sami, bez nich i mamy porównanie i jednak w tym kontekście Kinabatangan wypada słabo.

Rejsy o wiele lepiej wspominamy w Wietnamie w Ha Long – rewelacyjne krajobrazy wyłaniających się wzgórz krasowych porośniętych piękną roślinnością i szmaragdowa woda wokół… Choć tam tez mielismy małego pecha pogodowego i popadywało i było zimno…

 Magia Birmy i Inle Lake jest chyba nie do przebicia i choć tam też pierwszego dnia przeżyliśmy deszcz a drugiego mgłę nad jeziorem, to wspominamy niesamowicie.

Jeszcze wspominamy fantastycznie rejs po rzece Lobok na Filipinach, gdzie nie mogłam oderwać oczu przez cały czas od wybrzeża, które było całe obrośnięte palmami.

Tak więc ocena okolic Kinabatangan wypadła 2:2

Po powrocie z wodnej wycieczki kolacja. Fajna atmosfera panuje, bo wszystkie ekipy z łodzi od razu przyszły na jedzenie, stoły są b.duże i jest ogólna integracja. Ludzie podekscytowani, opowiadają sobie nawzajem co kto widział ze swojej łodzi. Jedzenie dobre.

Jeszcze tego wieczora mamy z Pawłem nocny spacer po dżungli. Chłopaki nie chcą iść, co mnie dziwi, myslałam że oni będą pierwsi na nocna eskapade, ale nie... więc idziemy sami. Wypożyczamy gumiaki i stawiamy się na zbiórkę. Idziemy w ciemność z przewodnikiem w 5 os. grupie. Odgłosy robią wrażenie. Mamy latarki w rękach i całe szczęście że wzięliśmy kalosze, bo błoto bywa do pół łydki. Te ogromne rośliny!, odgłosy lasu deszczowego!, tonięcie w błocie!... to wszystko przywołuje mi wspomnienia z jakichś horrorów… Idziemy z Pawłem na końcu, dokładnie, to on… Mówi, że w filmach, to pożerało zawsze ostatniego… No… zrobił nastrój grozy…

Mimo, że wysmarowani repelem, czuję że ciągle coś mnie kąsa, że komary krążą wokół. Coś mi wylądowało na uchu, jakaś wielka ćma. Narobiłam trochę krzyku, zanim się jej pozbyłam. Spotykamy kilka ptaszków kingfisherów, żabkę, jaszczurkę (sama ją odkryłam) i jakieś brzydkie robaki. Po 40 min. Koniec. Ufff… jak dobrze, bo już cała się drapię i mam dość… Zobaczone, zaliczone, nigdy więcej…

Domki mamy kapitalne! Przed przyjazdem ostrzegałam, uprzedzałam rodzineę że będzie kiepsko, bez wygód, bez szału, że bardzo podstawowe warunki na przetrwanie, żeby byli gotowi i nie marudzili. Jak zobaczyliśmy te przyzwoite domeczki, czyste, pachnące, tak pięknie położone wśród tej roślinności, to byliśmy bardzo mile zaskoczeni.

Nie mamy co prawda luksusu pt „klima” ale mamy wiatrak. Dodatkowo tworzy się spory przeciąg, bo powietrze hula nam przez pootwierane okna, mamy tylko zasłonięte moskitiery i zasłonki, klima nawet niepotrzebna, wiatrak daje radę. W dodatku słyszymy w naszych łóżkach dżunglę! Ale „muzyka”... Czujemy się jak w namiotach przez te odgłosy dookoła. Dźwięki lepsze niż na sawannie! Ale fajna noc się szykujeDance 4  

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Mara, chyba w jednym czasie pisałysmy i wnioski/wrażenia z rejsu, na które czekasz opisałam dość dokładnie powyżej, tak jak czulismy obydwoje.

Ale tak już jest że różne osoby "kręcą" różne klimaty i taki podmokły szary teren, sam krajobraz nas nie zachwycił. Reszta ok. No jesteśmy po prostu rozpaskudzeni widokami, wiem, wiem...  

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Dzień 6

Pobudka o 6.00. Dzień zaczynamy od rejsu. Jest jeszcze szaro, duża wilgotność, nad wodą unoszą się mgły. Jest bardzo klimatycznie. Cieplutko, ładna pogoda, oglądamy już z łodzi wschód słońca. Tym razem nie widzimy wielu zwierząt. Znów kilka stad nosaczy, orły, dzioborożce (white crown hornbil), makaki, langury, jaszczurkę (monitor lizard). Miło popływać o poranku po rzece. Dziś znów, tak jak wczoraj spotykamy patrol policyjny na rzece. Mają super motorówę, którą się nasi chłopcy zachwycają. Policjanci mają też niezłą broń.

Monitor Lizard

white Crown Hornbil

Naszym chłopakom rejs się bardzo podoba, tak jak wczorajszy, a dla nas znów bez szału, ale cieszymy się że Filip i Michał zadowoleni, bo naprawdę chwalą, że bardzo fajnie było. Sama jazda motorówką z dużą prędkością  jest dla nich atrakcją a dodatkowo fajny klimat rzeki, te mgły i zwierzaki…

My doceniamy, że możemy tu być i doświadczyć tego, ale nie jest to dla nas coś, co byśmy powtórzyli. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nasza ocena jest trochę zaburzona po innych rejsach w przepięknych miejscach a i chyba też safari w Afryce nas rozpasło, że tutaj te zwierzaki, widziane z daleka aż tak nie cieszą, jak te widziane w wielkich stadach, bliziutko na sawannie…

Wracamy z rejsu i od razu 0 7.15 śniadanie, a o 8.30 wymeldowanie i wiozą nas do skrzyżowania, na przystanek autobussowy, skąd pojedziemy do Semporny, porannym autobusem. Autobus już na nas czeka, więc idziemy szybko, pakujemy bagaże i jedziemy.

Cena biletu do Semporny 45 rm/os.

Wygodny autokar z klimą, łazienką, więc 3 godzinna podróż schodzi bezproblemowo. Jest 1 przystanek na trasie 10 min i mamy też krótki postój na kontrolę Policji. Wchodzą uzbrojeni panowie i sprawdzają dokumenty, ale tylko lokalnych, białym nie.

cdn

Strony

Wyszukaj w trip4cheap