Kambo chwyta za serce .Fajnie było posnuć się tam razem z Wami .Magiczne świątynie i klimat tych miejsc.
Nie mogę nie wspomnieć ,muszę namaślić....Puma - oblejesz się rumieńcem ale cóż należy Ci się za takie numery,przemilczeć tego faktu nie idzie ....uskrzydlona wyglądasz jak aniołek z wybiegów Victoria's Secret .
Pumcia, czy to juz koniec ? bo mi sie jakos wydaje ,ze to jeszcze nie zakonczylas ? A gdzie lot powrotny ? podsumowanie ? inne nieweklejone jeszcze zdjatka ? plany na kolejny wypadzik ? prosze tu wszystko nam uzupelnic
Ufff...też mam tak jak Mika......jakoś nie mogłam się zebrać żeby dokończyć.....bo i już za wiele nie ma
Kiwi....no ja raczej mało "aniołkowata" ale oczywiście dziękuje
Alex masz zupełną racje......na szczęście Kambo było po Chiang Mai...... chociaż spotkanie ze słoniami było cudne i już choćby dlatego warto było tam byc.....a świątynie ...ja poprostu lubię dziękuje za wszystkie miła słowa i juz szybciutko kończę
Z lotniska Don Mueang jedziemy do hotelu Eastin Grand..... taksówkarz dostał ode mnie mapkę z napisami w języku tajskim...i coooo...... gucio....zas nie może trafić, czasem to juz myślę że Oni robia to celowo , bo czemu nie , jada na licznik,więc jak trochę pobłądzą to rachunek bedzie wyższy.
W hotelu wita nas obsługa i przesympatyczna pani z recepcji szybko tłumaczy co i jak...... windą szybciutko wjerżdzamy na 26 pietro....basen jest na 14 (chyba)
Z hotelu bierzemy tuk-tuka i jedziemy w okolice hotelu Baiyoke, jedziemy tam do sklepu żeby kupić koszulki sygnowane przez Rock Changa.....koszulki specyficzne ale doskonałej jakości a to w celach poglądowych.....
Po szybkich zakupach tradycyjnie idziemy do ulubionej knajpki połozonej na tyłach hotelu Baiyoke.....czystko, smacznie , tanio, tylko Changa niestety nie mają
Ja zamawiam Pad Thai ...bo podczas tej wyprawy jak dotąd ani raz go nie jadłam
He he - 2 tygodnie mnie nie bylo i nadrabiam zaleglosci. Mika - marinik-nieWurst zaliczyl juz Kambodze (wlasciwie - Angkor wlasnie).
Puma - fajne swiatlo mia;las w swiatyniach - Piekne fotki.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Spoko, spoko, nie pogoni, bo marinik potrafi miec dystans do samego siebie i poczucie humoru. Poki co chlone Wasze relacje.
Moje Pstrykanie i nie tylko
A to Ci numer z tymi Apsarami - szkoda.
Co do Tonle Sap - ja zrezygnowalem - calkiem swiadomie zrezygnowalem.
Puma - dziekuje za relacje, za przywolanie wspomnien.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Kambo chwyta za serce .Fajnie było posnuć się tam razem z Wami .Magiczne świątynie i klimat tych miejsc.
Nie mogę nie wspomnieć ,muszę namaślić....Puma - oblejesz się rumieńcem ale cóż należy Ci się za takie numery,przemilczeć tego faktu nie idzie ....uskrzydlona wyglądasz jak aniołek z wybiegów Victoria's Secret .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
PIĘKNOŚCI!!!!!
Pumciu , oglądałem i czytałem z przyjemnoscią ... "kamulce" w Ankor superaśne
cała relacja super , szkoda że już koniec
Alex777 rób koniecznie zakładaną trasę , też tak chcę i chętnie skorzystam z doświadczenia
jak ktoś przejdzie ją pierwszy
.. pozdrawiam
Pumcia, czy to juz koniec ? bo mi sie jakos wydaje ,ze to jeszcze nie zakonczylas ? A gdzie lot powrotny ? podsumowanie ? inne nieweklejone jeszcze zdjatka ? plany na kolejny wypadzik ? prosze tu wszystko nam uzupelnic
No trip no life
Ufff...też mam tak jak Mika......jakoś nie mogłam się zebrać żeby dokończyć.....bo i już za wiele nie ma
Kiwi....no ja raczej mało "aniołkowata" ale oczywiście dziękuje
Alex masz zupełną racje......na szczęście Kambo było po Chiang Mai...... chociaż spotkanie ze słoniami było cudne i już choćby dlatego warto było tam byc.....a świątynie ...ja poprostu lubię dziękuje za wszystkie miła słowa i juz szybciutko kończę
Z lotniska Don Mueang jedziemy do hotelu Eastin Grand..... taksówkarz dostał ode mnie mapkę z napisami w języku tajskim...i coooo...... gucio....zas nie może trafić, czasem to juz myślę że Oni robia to celowo , bo czemu nie , jada na licznik,więc jak trochę pobłądzą to rachunek bedzie wyższy.
W hotelu wita nas obsługa i przesympatyczna pani z recepcji szybko tłumaczy co i jak...... windą szybciutko wjerżdzamy na 26 pietro....basen jest na 14 (chyba)
Pokój nowoczesny, bardzo czysty...widok super...
Z hotelu bierzemy tuk-tuka i jedziemy w okolice hotelu Baiyoke, jedziemy tam do sklepu żeby kupić koszulki sygnowane przez Rock Changa.....koszulki specyficzne ale doskonałej jakości a to w celach poglądowych.....
Po szybkich zakupach tradycyjnie idziemy do ulubionej knajpki połozonej na tyłach hotelu Baiyoke.....czystko, smacznie , tanio, tylko Changa niestety nie mają
Ja zamawiam Pad Thai ...bo podczas tej wyprawy jak dotąd ani raz go nie jadłam
oddałabym sie za padtaja teraz
śliczna ta koszulka Pumciu!!!