Daga ale odważna Twoja córcia z Prezesem, SZOK, SZOK, SZOK , za żadne skarby nie zasiadłabym na tym rowerku od samego patrzenie mi się kręci w głowie hehe nawet jakby mi ktoś za tą przejaźdzkę i odwagę , zafundował potem Bora Bora ... to bym się nie skusiła hehe..nawet chyba butelka rumu by nie przełamała strachu hehe..a z ciekawości ile taka przygoda..kosztuje ?
zgraja was była przednia:) jak turnus z Itaki:) uwielbiam te wasze rodzinno-kumpelskie-przyjacielskie sielskie wyprawy
a bo my Edi to za "przyjacielscy" jesteśmy heheheheeh
i jak KTOS pyta to odmówić nie potrafimy
ale na serio....to ekipa była MEGA,wesoła,kolorowa,kajtowo-luzacka ,kazdy ROBIŁ to na co miał ochotę
a wieczorem "był Luksemburk,chata,szkło...."heheheheheh i te SPRAWY
Krazyła u nas taka anegdotka,że skoro jestesmy w TROPIKACH to trza dbać o zdrowie i nasz Najwyższy kolega przypomniała sobie,że czytając "W pustyni i w puszczy" - gdy zachorował Nel,to Stać leczył ją....chininą - wiec UZNAŁ,że MY też POWINNISMY robic to profilaktycznie .A źe chinine zawiera tonik,to trza go było łaczyć z .....ginem ,a że gin to....."królewski napój" ( bo pija Go królowa Elka ) - to codziennie mielismy .....ODWIEDZINY KRÓLOWEJ w celach zdrowotnych - ja to nawet jak wstawałam to zamiast porannej kawki od razu...."szłam na audiencję " u królowej, i nigdy nie mogłam dojść,czy głowa to mnie boli od zmiany strefy czasowej czy od "efektu dnia wczorajszego"
Witaj Daguś i witaj w klubie powróconych i Filipinami zarażonych
No hotelik MEGA!!! Jak przeszłam najpierw po zdjęciach, to myslałam że to Bohol Beach Club, a potem zaczęłam czytać i zaskoczyło mnie, że jednak nie. Klimaty te same, jak już wiedziałam, że inny, to faktycznie "innym okiem" zaczęłam się plaży przyglądać i róznice dostrzegać Ale to po sąsiedzku, tak? Bliżej Alona? Tak mi z mapki wynika, bo luknęłam sobie.
A do Alona Beach mozna dojść pieszo??
Wnioskuję z Twoich opisów, że spokój Bohol i te rajskie widoczki dla Was cenniejsze niż przereklamowane Boracay Dla nas też!!!!! Gdybym miała teraz wybierać 3 dni tu lub tu, to wybrałbym Bohol
Do Manili mam dokładnie ten sam stosunek, co Ty. To miasto przyprawia mnie o dreszcze i na szczęście udało nam się go unknąć za każdym razem, nigdy tam nie musielismy nawet nocować.
O jedzonku piszesz, że gdyby było tajskie... My na Alona Beach znajdowalismy 2 tajskie super knajpki z mega żarełkiem. Z resztą na Boracay tez do Taja chadzaliśmy czasem na lunche. Tylko na Boracay trzeba się taja naszukać, nie jest łatwo, a na maleńkiej Alona nie sposób nie znależć.
Genialne te Wasze podniebne rowerki!!!! Pierwszy raz coś takiego widzę!!! To zdecydownaie coś dla nas, kochamy takie atrakcje i juz bym tam wracała, choćby z powodu, żeby przeżyć taką adrenalinkę!!!!!
Mika ,South Plams to sąsiad Bohol Beach Clubu ,sa przy jednej plaży - niestety nie ma przejścia plażą do Alona ,bo za South-em jest klif który uniemozliwia przejscie - akurat kolega który robił sobie przebieżki "zbadał" nam ten temat abysmy się nie "wpuścili w maliny" idąc plażą .Pierwszy jest Bohol Club a drugi South Palms a za nim właśńie droga na klif w kierunku Alona
Nam sanatoryjna atmosferka Panagelo STARSZNIE pasowała i była wręcz idyliczna - zresztą przy takiej ilości luda sami dla siebie tworzylismy atrakcje
i nie ukrywam że sam "dojazd" na Bohol jest zdecydowanie "przyjemniejszy" niż na Boracay
a nasze "podniebne" rowerkowanie było pokłosem Waszego "lotu nad Loboć ,który TEZ.....zarealizowalismy
Daga ale odważna Twoja córcia z Prezesem, SZOK, SZOK, SZOK , za żadne skarby nie zasiadłabym na tym rowerku od samego patrzenie mi się kręci w głowie hehe nawet jakby mi ktoś za tą przejaźdzkę i odwagę , zafundował potem Bora Bora ... to bym się nie skusiła hehe..nawet chyba butelka rumu by nie przełamała strachu hehe..a z ciekawości ile taka przygoda..kosztuje ?
Bepi koszt kombi biletu ,czyli rowerki na linie + park linowy w wresji light ( która to okazała sie nie lajtowa ) kosztowała cos ok 1000 php za 1 os
dzięki Daguś. Namiary zapisane Zapowiadałam co prawda, że trzeci raz na Filipiny raczej nie wrócimy... ale jak nas los tam rzuci, to tylko na tą "Waszą" plażę, któa tez czuję że troszkę jest i "nasza", choć tylko lekko odwiedzona, na fakulteciku popołudniowym... bo nie mieliśmy tyle szczęścia co Wy, żeby tam mieszkać... no i wtedy na rowerkach byśmy sobie polatali...
Ratunkuuuu... życia, urlopów i kasy nie starczy na te plano-marzenia
Chociaż oczęta nacieszę Pomyśleć, że w podobnym okresie miałyśmy z Kienią tam korzystać z uroków życia
Ba, ja nawet liczyłam, że uda mi się tak wszystko zorganizować, że spotkamy się gdzieś na szlaku ale nam niestety życie plany zweryfikowało, więc będę teraz podglądac tutaj waszą wesołą gromadkę
dzięki Daguś. Namiary zapisane Zapowiadałam co prawda, że trzeci raz na Filipiny raczej nie wrócimy... ale jak nas los tam rzuci, to tylko na tą "Waszą" plażę, któa tez czuję że troszkę jest i "nasza", choć tylko lekko odwiedzona, na fakulteciku popołudniowym... bo nie mieliśmy tyle szczęścia co Wy, żeby tam mieszkać... no i wtedy na rowerkach byśmy sobie polatali...
Ratunkuuuu... życia, urlopów i kasy nie starczy na te plano-marzenia
Mika,jak znajdziesz jakiś PATEN aby pogodzić "życie-urlopy - kasę" to skrobnij kochana heheheeh,chętnie skorzystam
Daga ale odważna Twoja córcia z Prezesem, SZOK, SZOK, SZOK , za żadne skarby nie zasiadłabym na tym rowerku od samego patrzenie mi się kręci w głowie hehe nawet jakby mi ktoś za tą przejaźdzkę i odwagę , zafundował potem Bora Bora ... to bym się nie skusiła hehe..nawet chyba butelka rumu by nie przełamała strachu hehe..a z ciekawości ile taka przygoda..kosztuje ?
a bo my Edi to za "przyjacielscy" jesteśmy heheheheeh
i jak KTOS pyta to odmówić nie potrafimy
ale na serio....to ekipa była MEGA,wesoła,kolorowa,kajtowo-luzacka ,kazdy ROBIŁ to na co miał ochotę
a wieczorem "był Luksemburk,chata,szkło...."heheheheheh i te SPRAWY
Krazyła u nas taka anegdotka,że skoro jestesmy w TROPIKACH to trza dbać o zdrowie i nasz Najwyższy kolega przypomniała sobie,że czytając "W pustyni i w puszczy" - gdy zachorował Nel,to Stać leczył ją....chininą - wiec UZNAŁ,że MY też POWINNISMY robic to profilaktycznie .A źe chinine zawiera tonik,to trza go było łaczyć z .....ginem ,a że gin to....."królewski napój" ( bo pija Go królowa Elka ) - to codziennie mielismy .....ODWIEDZINY KRÓLOWEJ w celach zdrowotnych - ja to nawet jak wstawałam to zamiast porannej kawki od razu...."szłam na audiencję " u królowej, i nigdy nie mogłam dojść,czy głowa to mnie boli od zmiany strefy czasowej czy od "efektu dnia wczorajszego"
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Mika ,South Plams to sąsiad Bohol Beach Clubu ,sa przy jednej plaży - niestety nie ma przejścia plażą do Alona ,bo za South-em jest klif który uniemozliwia przejscie - akurat kolega który robił sobie przebieżki "zbadał" nam ten temat abysmy się nie "wpuścili w maliny" idąc plażą .Pierwszy jest Bohol Club a drugi South Palms a za nim właśńie droga na klif w kierunku Alona
Nam sanatoryjna atmosferka Panagelo STARSZNIE pasowała i była wręcz idyliczna - zresztą przy takiej ilości luda sami dla siebie tworzylismy atrakcje
i nie ukrywam że sam "dojazd" na Bohol jest zdecydowanie "przyjemniejszy" niż na Boracay
a nasze "podniebne" rowerkowanie było pokłosem Waszego "lotu nad Loboć ,który TEZ.....zarealizowalismy
gdyby ktos był zainteresowany,podaje "namiary"
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Bepi koszt kombi biletu ,czyli rowerki na linie + park linowy w wresji light ( która to okazała sie nie lajtowa ) kosztowała cos ok 1000 php za 1 os
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
dzięki Daguś. Namiary zapisane Zapowiadałam co prawda, że trzeci raz na Filipiny raczej nie wrócimy... ale jak nas los tam rzuci, to tylko na tą "Waszą" plażę, któa tez czuję że troszkę jest i "nasza", choć tylko lekko odwiedzona, na fakulteciku popołudniowym... bo nie mieliśmy tyle szczęścia co Wy, żeby tam mieszkać... no i wtedy na rowerkach byśmy sobie polatali...
Ratunkuuuu... życia, urlopów i kasy nie starczy na te plano-marzenia
Na tym hamaczku to ja moglabym cale zycie spedzic
http://www.addicted-to-passion.com
Daga
Ale się cieszę, że piszesz
Chociaż oczęta nacieszę Pomyśleć, że w podobnym okresie miałyśmy z Kienią tam korzystać z uroków życia
Ba, ja nawet liczyłam, że uda mi się tak wszystko zorganizować, że spotkamy się gdzieś na szlaku ale nam niestety życie plany zweryfikowało, więc będę teraz podglądac tutaj waszą wesołą gromadkę
chodz Dzióbku,chodż ,znajdę Ci jakąs fajną miejscóweczkę
lub ta....
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
hehhehehee Marylko,to mamy PODOBNIE - ja akurata TE fotkę wybrałam jako "okładkę" albumu o Boholu na picassie
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Mika,jak znajdziesz jakiś PATEN aby pogodzić "życie-urlopy - kasę" to skrobnij kochana heheheeh,chętnie skorzystam
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...