Nastał kolejny dzień...nie dali nam pospać, zakwasy po pływaniu potężne, wychodzimy do swoich samochodzików, każdy podchodzi do swojego...a naszego superowskiego Landka nie ma! Czekamy, czekamy...i w końcu podjeżdża taki wypierdek!
Małe toto, jakieś takie zużyte, oparcia do połowy pleców, ciasno...no...land rover to nie jest Nie ma wyjścia, przecież tam nie zostaniemy. Każdy spakował się w bagaż podręczny - główny pojedzie już osobno Dzisiaj śpimy w schronisku więc żegnamy się naszym hotelem. Przejeżdżaliśmy przez przepiękne miasteczko Sinaia. W tych wszystkich transylwańskich miasteczkach jest mnóstwo bardzo ładnych budynków z wieżyczkami Lubię takie cukierkowe budowle.
Pogoda jak widać tego dnia była przepiękna! Nie mogło być tak dzień wcześniej?!
Jedziemy i jedziemy...i nagle pojawił się dym w naszym samochodzie - pełno dymu wydobywającego się z deski rozdzielczej. Panika, wyskoczylismy z samochodu. Nasz kierowca oraz inny, a następnego samochodu zaczęli biegać... Wszystkie kable się spaliły
Reszta samochodów pojechała dalej, zostaliśmy na drodze tylko my i jeden samochód, który nas asekurował
Nie było innej rady - trzeba nas wziąć na hol. Wyobraźcie sobie jazdę po serpentynkach bez hamulców i na lince najwyżej 3 metrowej
Dojechaliśmy do wysoko już położonego hotelu na obiad. Kiedy my dojechaliśmy, a właściwie kiedy nas doholowali to wszyscy byli juz po obiedzie - my jedliśmy zimne mięso z kapustą, ziemniaków już zabrakło
Po obiedzie przejechaliśmy się kolejką linową na szczyt góry /nie wiem jak się nazywała/ Każdy ubrał się w najcieplejsze rzeczy jakie miał ze sobą - jak ja tam zmarzłam!
Dojechaliśmy na górę
wracamy - za zimno tam Ale coś Wam jeszcze muszę o tych górach napisać. Góry Bucegi uważa się za jeden ze światowych punktów mocy - czakramów. Podobno...kiedyś tam zdarzyło się tak, że w całej wsi przez dwa tygodnie nikt z mieszkańców nie zasnął. Ludzie po prostu nie mogli spać. Minęły dwa tygodnie i wszystko wróciło do normalnego stanu. Tam się zdarzają cuda!
Zjechaliśmy juz z tej góry i przeszliśmy się spacerkiem do Pustelni Pestera Jaskinia Ialomita jak i pustelnia oraz klasztor Pestera położone są w samym sercu Bucegów, w rozległej dolinie Ialomity. Można do niej dotrzeć na trzy sposoby, schodząc pieszo szlakami prowadzącymi tu z różnych punktów masywu Bucegów, dojechać koleją linową, lub przyjechać tu samochodem. Gdy już jesteśmy na miejscu, by dojść do jaskini, musimy obejść zabudowania Manastyru Pestera i po schodach wspiąć się do wkomponowanego w skałę budynku pustelni. Przez tę budowlę wchodzimy do otworu jaskini, gdzie tuż pod jej sklepieniem stoi mała, urokliwa cerkiewka. Całym kompleksem opiekują się mnisi z sąsiedniego klasztoru i to oni otwierają wejście do jaskini, jak i pobierają za zwiedzanie symboliczną opłatę. My idziemy sobie spacerkiem - już nie jest tak zimno
Przyznam się Wam do czegoś Zgubiłam się tam tzn. ja i dwie inne osoby Wrócilismy na drogę, a tu nikogo nie ma Gdzie się wszyscy podziali? Przecież droga byla prosta Staliśmy chwilę przy drodze i podziwialiśmy rozczochrańce
Zaglądamy w lewo...
W prawo...
Idziemy przed siebie - no przecież gdzieś dojdziemy
Po chwili przybiegł do nas nasz przewodnik - cwaniacy poszli sobie na skróty i dlatego nam zniknęli Zadzwonił po samochód, który zabrał nas do schroniska. Ze spaceru nic nie wyszło
Schronisko Padina - /tak się nazywało/ to dwa budynki. Podzielili nas...domek damski i domek męski Hehe - dostałam pokój dwuosobowy z łazienką, bardzo przyzwoity, natomiast panowie spali w pokojach? czy raczej to sale były 6 i 12 osobowe Mieli łóżka piętrowe i kto spał na górze, musiał uważać po przebudzeniu od sufitu dzieliło go ...chyba nawet nie było pół metra Zdjęć pokoju nie mam, zaćmiło mnie i nie robiłam Na powitanie poczęstowano nas Palinką własnego wyrobu /chyba z gruszek/ dla mnie to syf totalny, poprosiłam o coś bardziej ludzkiego i dostałam absoluta Kiedy poprosiłam o jeszcze...pan powiedział, ze już nie ma nie było rady - trzeba było się wspomagać palinką
Jedziemy więc teraz do zamku Pelesz, a właściwie to Peles w miejscowości Sinaia. Został on zbudowany dla Karola I Hohenzollerna jako letnia siedziba. Jest piękny, bogaty, dopieszczony - dla mnie CUDO! Tak naprawdę poza samym zamkiem znajduje się tam cały kompleks budynków: pałacyk Myśliwski, Willa Rycerska, Budynek Zarządu, Willa Sipot, stajnie, kwatery straży, elektrownia, domek ogrodnika i szklarnie. I w tej miejscowości żegnamy się z naszymi autkami, ściskamy z kierowcami, dziękujemy im za w miarę bezpieczną jazdę i za przygody. Idziemy do zamku.
Wchodzimy do środka
Zamku nie można zwiedzać samodzielnie - tylko i wyłącznie z przewodnikiem. Ludzie czekają na utworzenie grupy. W środku może być określona ilość osób. Czekaliśmy w takim jakby przedsionku na naszą kolej...weszliśmy do środka, wyjęłam aparat i nie można robić zdjęć! Ok - ale okazało się, że można wykupić zezwolenie na pstrykanie za ok. 30 zł, ale kasa jest na zewnątrz! Tylko dlaczego wcześniej o tym nie wiedziałam?! Przecież wykupiłabym...a tak to po ptakach - już nie mogłam stamtąd wyjść Chociaż z drugiej strony...gdybym miała możliwość robienia zdjęć - nie wiem co miałabym focić w pierwszej kolejności Pokażę Wam o czym mowa - kilka zdjęć z internetu
No to tak mniej więcej wyglądało... Na zewnątrz można robić zdjęcia bez ograniczeń
Nastał kolejny dzień...nie dali nam pospać, zakwasy po pływaniu potężne, wychodzimy do swoich samochodzików, każdy podchodzi do swojego...a naszego superowskiego Landka nie ma! Czekamy, czekamy...i w końcu podjeżdża taki wypierdek!
Małe toto, jakieś takie zużyte, oparcia do połowy pleców, ciasno...no...land rover to nie jest Nie ma wyjścia, przecież tam nie zostaniemy.
Każdy spakował się w bagaż podręczny - główny pojedzie już osobno
Dzisiaj śpimy w schronisku więc żegnamy się naszym hotelem.
Przejeżdżaliśmy przez przepiękne miasteczko Sinaia. W tych wszystkich transylwańskich miasteczkach jest mnóstwo bardzo ładnych budynków z wieżyczkami Lubię takie cukierkowe budowle.
Pogoda jak widać tego dnia była przepiękna! Nie mogło być tak dzień wcześniej?!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Jedziemy dalej, czasem normalnymi drogami, czasem przez las...czasem jest wygodnie, spokojnie, a czasem skaczemy i obijamy głowami o sufit
Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie, świeci piękne słońce, a za chwilę pojawiają się nie wiadomo skąd chmury i robi się zimno, i tak na zmianę...
niektóre samochody znowu się psują
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Jedziemy i jedziemy...i nagle pojawił się dym w naszym samochodzie - pełno dymu wydobywającego się z deski rozdzielczej. Panika, wyskoczylismy z samochodu. Nasz kierowca oraz inny, a następnego samochodu zaczęli biegać... Wszystkie kable się spaliły
Reszta samochodów pojechała dalej, zostaliśmy na drodze tylko my i jeden samochód, który nas asekurował
Nie było innej rady - trzeba nas wziąć na hol. Wyobraźcie sobie jazdę po serpentynkach bez hamulców i na lince najwyżej 3 metrowej
Dojechaliśmy do wysoko już położonego hotelu na obiad. Kiedy my dojechaliśmy, a właściwie kiedy nas doholowali to wszyscy byli juz po obiedzie - my jedliśmy zimne mięso z kapustą, ziemniaków już zabrakło
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Po obiedzie przejechaliśmy się kolejką linową na szczyt góry /nie wiem jak się nazywała/ Każdy ubrał się w najcieplejsze rzeczy jakie miał ze sobą - jak ja tam zmarzłam!
Dojechaliśmy na górę
wracamy - za zimno tam Ale coś Wam jeszcze muszę o tych górach napisać. Góry Bucegi uważa się za jeden ze światowych punktów mocy - czakramów. Podobno...kiedyś tam zdarzyło się tak, że w całej wsi przez dwa tygodnie nikt z mieszkańców nie zasnął. Ludzie po prostu nie mogli spać. Minęły dwa tygodnie i wszystko wróciło do normalnego stanu. Tam się zdarzają cuda!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Zjechaliśmy juz z tej góry i przeszliśmy się spacerkiem do Pustelni Pestera
Jaskinia Ialomita jak i pustelnia oraz klasztor Pestera położone są w samym sercu Bucegów, w rozległej dolinie Ialomity. Można do niej dotrzeć na trzy sposoby, schodząc pieszo szlakami prowadzącymi tu z różnych punktów masywu Bucegów, dojechać koleją linową, lub przyjechać tu samochodem. Gdy już jesteśmy na miejscu, by dojść do jaskini, musimy obejść zabudowania Manastyru Pestera i po schodach wspiąć się do wkomponowanego w skałę budynku pustelni. Przez tę budowlę wchodzimy do otworu jaskini, gdzie tuż pod jej sklepieniem stoi mała, urokliwa cerkiewka. Całym kompleksem opiekują się mnisi z sąsiedniego klasztoru i to oni otwierają wejście do jaskini, jak i pobierają za zwiedzanie symboliczną opłatę. My idziemy sobie spacerkiem - już nie jest tak zimno
Po drodze widzimy ostrzeżenia na drzewach
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Świetna wycieczka! A widoki chwilami wręcz obłędnie piękne!
Pewnie po obejrzeniu takich zdjęć niejednego skusi ta destynacja....
Dzięki Kolka, że nam tu pokazujesz Rumunię od tak uroczej strony
Przyznam się Wam do czegoś Zgubiłam się tam tzn. ja i dwie inne osoby Wrócilismy na drogę, a tu nikogo nie ma Gdzie się wszyscy podziali? Przecież droga byla prosta Staliśmy chwilę przy drodze i podziwialiśmy rozczochrańce
Zaglądamy w lewo...
W prawo...
Idziemy przed siebie - no przecież gdzieś dojdziemy
Po chwili przybiegł do nas nasz przewodnik - cwaniacy poszli sobie na skróty i dlatego nam zniknęli Zadzwonił po samochód, który zabrał nas do schroniska. Ze spaceru nic nie wyszło
Schronisko Padina - /tak się nazywało/ to dwa budynki. Podzielili nas...domek damski i domek męski
Hehe - dostałam pokój dwuosobowy z łazienką, bardzo przyzwoity, natomiast panowie spali w pokojach? czy raczej to sale były 6 i 12 osobowe Mieli łóżka piętrowe i kto spał na górze, musiał uważać po przebudzeniu od sufitu dzieliło go ...chyba nawet nie było pół metra
Zdjęć pokoju nie mam, zaćmiło mnie i nie robiłam
Na powitanie poczęstowano nas Palinką własnego wyrobu /chyba z gruszek/ dla mnie to syf totalny, poprosiłam o coś bardziej ludzkiego i dostałam absoluta Kiedy poprosiłam o jeszcze...pan powiedział, ze już nie ma nie było rady - trzeba było się wspomagać palinką
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Dzięki Indy
Wrzucę kilka widoków ze schroniska
Chętni mogli jeszcze skorzystać z samodzielnej jazdy na odcinku specjalnym
Niektórzy nieco się zagubili...
Wieczorem zrobili nam imprezę pożegnalną, było...weselnie aż palinki zabrakło Było ognisko, tańce i swawole...
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Rano...nie wiem jak się to udało, że wszyscy wstali ale zwarci i gotowi wyruszyliśmy w ostatni etap naszej podróży.
Dojechaliśmy do najpiękniejszego zamku, jaki kiedykolwiek widziałam - do cukierkowego zamku Pelesz
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Jedziemy więc teraz do zamku Pelesz, a właściwie to Peles w miejscowości Sinaia. Został on zbudowany dla Karola I Hohenzollerna jako letnia siedziba. Jest piękny, bogaty, dopieszczony - dla mnie CUDO! Tak naprawdę poza samym zamkiem znajduje się tam cały kompleks budynków: pałacyk Myśliwski, Willa Rycerska, Budynek Zarządu, Willa Sipot, stajnie, kwatery straży, elektrownia, domek ogrodnika i szklarnie.
I w tej miejscowości żegnamy się z naszymi autkami, ściskamy z kierowcami, dziękujemy im za w miarę bezpieczną jazdę i za przygody. Idziemy do zamku.
Wchodzimy do środka
Zamku nie można zwiedzać samodzielnie - tylko i wyłącznie z przewodnikiem. Ludzie czekają na utworzenie grupy. W środku może być określona ilość osób. Czekaliśmy w takim jakby przedsionku na naszą kolej...weszliśmy do środka, wyjęłam aparat i nie można robić zdjęć! Ok - ale okazało się, że można wykupić zezwolenie na pstrykanie za ok. 30 zł, ale kasa jest na zewnątrz! Tylko dlaczego wcześniej o tym nie wiedziałam?!
Przecież wykupiłabym...a tak to po ptakach - już nie mogłam stamtąd wyjść
Chociaż z drugiej strony...gdybym miała możliwość robienia zdjęć - nie wiem co miałabym focić w pierwszej kolejności
Pokażę Wam o czym mowa - kilka zdjęć z internetu
No to tak mniej więcej wyglądało... Na zewnątrz można robić zdjęcia bez ograniczeń
Tuż przy zamku stoi fajny hotel
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...