Zającu..... Pałac na wodzie i te kamienie na sadzawkach...przepiekne, coc innego i takie Bali mi się podoba..... CO do kierowców...to ....hehehe.... lepiej nie komentować.
Bardzo macie napięty plan i ty jeszcze w tych koturnach....przyznaj się , że cię Duzy na barana nosi, a tylko do zdjęcie stawia na ziemię
Kerta Gosa Klungkung znajduje się w samym centrum miasta Semarapura i znany jest również pod nazwąPuriAgungSemarapura. Komples pałacowy wybudowany został w XVII wieku, niestety do naszych czasów nie przetrwał w całości( tym razem zniszczony został i przez naturę, i przez człowieka. Podczas podboju prowincji żołnierze holenderscy spalili część budynków, a część rozpadła się po trzęsieniu ziemi w 1971 roku), nadal jednak podziwać możemy Bale Kerta Gosa (Pawilon Pokoju i Dbrobytu), Bale nKambang (Pływający Pawilon) oraz bramę główną.
Bale Kerta Gosa to miejsce narad króla i kapłanów i ich doradców. Król zasiadał na fotelu zdobionym lwami, kapłani- bykami, a doradcy wężami. Na suficie przedstawiono fistorię Bimy toczącego walkę z demonami i bogami.
Bale Kambang zbudowany jest na grzbiecie kamiennego żółwia pływającego w sadzawce i był miejscem wypoczynku rodziny krolewskiej. Na suficie przedstawine są sceny z życia balijskiej rodziny, balijskie znaki zodiaku i sceny walk z demonami. W kompleksie pałacowym znajduje się też muzeum, w ktory zgromadzono starożytneprzedmioty codziennego użytku, historycznądokumentację,fotografiepotomkówKlungkungkrólairzemiosłotypowe dla prowincjiKlungkung. Trochę zdziwiona byłam, że pałac zwiedzać trzeba w sarongach. Nie znalazlam bilecików, ale wstęp kosztował chyba 15.000 Rp
tu jeszcze nie wiedzialam, że jestem nieprzyzwoicie ubrana
Zającu..... Pałac na wodzie i te kamienie na sadzawkach...przepiekne, coc innego i takie Bali mi się podoba..... CO do kierowców...to ....hehehe.... lepiej nie komentować.
Bardzo macie napięty plan i ty jeszcze w tych koturnach....przyznaj się , że cię Duzy na barana nosi, a tylko do zdjęcie stawia na ziemię
hhehe rozważę zorganizowanie Dużemu plecaczka ala MZ, dobry pomysł
Kerta Gosa jest wspaniałym pałacem, ale po zobaczeniu Taman Ujung i Tirta Ganga nie robi na nas już tak niesamowitego wrażenia. Popełniliśmy błąd trzeba było zacząć od Kerta Gosy niemiej jednak byliśmy bardzo szczęśliwi, że tu przyjechaliśmy.
Podczas spaceru mieliśmy poszukać jakiegoś miejsca z dobrym kursem $ i wymienić kolejną 100 (jakoś dziwnie na Bali $ szły jak woda ). Kursy wymiany są bardzo różne, zazwyczaj wypisane na tablicach z informacją o podatku. Przed wyjazdem naczytałam się o przekrętach sporo, byliśmy więc czujni .
Podchodzimy do "kantoru" z rozsądną cenką i mówimy, że chcemy wymienić 100 dolków. Dwóch pracowników uśmiecha się, zaprasza do transakcji, po czym jeden znika . Duży wyciąga setkę, kolo patrzy i już chce ją zabrać . Przechwytuję banknot i kolo słyszy, że dostanie go jak odliczy na naszych oczach pieniądze . Przelicza na przedpotopowym kalkulatorku i widzi, że wyciągamy telefon , nagle kasuje to co wybił i liczy jeszcze raz *ROFL*, pokazuje nam ile powinniśmy do stać i zaczyna odliczać Rp. Kładzie je w oddzielnych kupkach już nie pamiętam po ile. . Odliczył wszystko i zaczyna dziwnie się kręcić, przekładać okulary Dużego coraz bliżej kupek, ja kladę zajęczą łapkę na kupkach co by nie mógł wyciągnąć szmalu, chcemy mu podać dolki, a ten dalej się kręci, coś pod ladą niby szuka, a łaskiem cały czas przy kupkach gmyra. Wyciąga jekieś kartki, coś chce pisać i odwrócić naszą uwagę *dash1*, o dolkach zapomniał czy co? Zniecierpliwieni pytamy czy już wszystko i czy możemy przeliczyć pieniądze jeszcze raz, on z uśmiechem ja wam przeliczę . Nie my sami przeliczymy. Liczymy jest ok, kolo chce zabrać kupkę, ale mówimy, że nie i dajemy mu 100 $, a on na to, że nie może nam wymienić pieniędzy bo jestem zbyt zdenerwowana i mamy mu oddać rupie . Jak tylko oddaliśmy wrócił drugi pracownik . No cóż tym razem im nie wyszło, nic nie udało się podmienić i skubnąć.
Poszliśmy kawałek dalej, gdzie kurs był niższy, ale za to nawet ochrona kantoru była. Wymiana bezproblemowa, na wszystko wypisane kwity, pieniądze przeliczone przez ochronę *biggrin*.
Zającu..... Pałac na wodzie i te kamienie na sadzawkach...przepiekne, coc innego i takie Bali mi się podoba..... CO do kierowców...to ....hehehe.... lepiej nie komentować.
Bardzo macie napięty plan i ty jeszcze w tych koturnach....przyznaj się , że cię Duzy na barana nosi, a tylko do zdjęcie stawia na ziemię
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Docieramy do Semarapura przed 17.00 udało się .
Kerta Gosa Klungkung znajduje się w samym centrum miasta Semarapura i znany jest również pod nazwą Puri Agung Semarapura. Komples pałacowy wybudowany został w XVII wieku, niestety do naszych czasów nie przetrwał w całości( tym razem zniszczony został i przez naturę, i przez człowieka. Podczas podboju prowincji żołnierze holenderscy spalili część budynków, a część rozpadła się po trzęsieniu ziemi w 1971 roku), nadal jednak podziwać możemy Bale Kerta Gosa (Pawilon Pokoju i Dbrobytu), Bale nKambang (Pływający Pawilon) oraz bramę główną.
Bale Kerta Gosa to miejsce narad króla i kapłanów i ich doradców. Król zasiadał na fotelu zdobionym lwami, kapłani- bykami, a doradcy wężami. Na suficie przedstawiono fistorię Bimy toczącego walkę z demonami i bogami.
Bale Kambang zbudowany jest na grzbiecie kamiennego żółwia pływającego w sadzawce i był miejscem wypoczynku rodziny krolewskiej. Na suficie przedstawine są sceny z życia balijskiej rodziny, balijskie znaki zodiaku i sceny walk z demonami. W kompleksie pałacowym znajduje się też muzeum, w ktory zgromadzono starożytne przedmioty codziennego użytku, historyczną dokumentację, fotografie potomków Klungkung króla i rzemiosło typowe dla prowincji Klungkung. Trochę zdziwiona byłam, że pałac zwiedzać trzeba w sarongach. Nie znalazlam bilecików, ale wstęp kosztował chyba 15.000 Rp
tu jeszcze nie wiedzialam, że jestem nieprzyzwoicie ubrana
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
hhehe rozważę zorganizowanie Dużemu plecaczka ala MZ, dobry pomysł
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku tempo mieliście ekspresowe jak lubie chyba nikt tyle nie zobaczył na Bali co Wy
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
wnętrza pawilonu rodziny królewskiej
i oczywiście światynia, ale to już nie oryginał
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
anusia i tak nie daliśmy rady zobaczyć jednej z zaplanowanych świątyń (zapomnieliśmy o niej )
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
co tam jedna przy tylu innych
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
widok na palac od strony muzeum
Kerta Gosa jest wspaniałym pałacem, ale po zobaczeniu Taman Ujung i Tirta Ganga nie robi na nas już tak niesamowitego wrażenia. Popełniliśmy błąd trzeba było zacząć od Kerta Gosy niemiej jednak byliśmy bardzo szczęśliwi, że tu przyjechaliśmy.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
anusia *biggrin*
to jeszcze parę fotek z miasta
koniec zwiedzania na dzisiaj wracamy do Kuty na kolacyjkę
Propozycje jedzonka strzelona podczas wieczornego spaceru
homar gigant
biedne krewetki, ale bylam zła jak to zobaczyłam
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Podczas spaceru mieliśmy poszukać jakiegoś miejsca z dobrym kursem $ i wymienić kolejną 100 (jakoś dziwnie na Bali $ szły jak woda ). Kursy wymiany są bardzo różne, zazwyczaj wypisane na tablicach z informacją o podatku. Przed wyjazdem naczytałam się o przekrętach sporo, byliśmy więc czujni .
Podchodzimy do "kantoru" z rozsądną cenką i mówimy, że chcemy wymienić 100 dolków. Dwóch pracowników uśmiecha się, zaprasza do transakcji, po czym jeden znika . Duży wyciąga setkę, kolo patrzy i już chce ją zabrać . Przechwytuję banknot i kolo słyszy, że dostanie go jak odliczy na naszych oczach pieniądze . Przelicza na przedpotopowym kalkulatorku i widzi, że wyciągamy telefon , nagle kasuje to co wybił i liczy jeszcze raz *ROFL*, pokazuje nam ile powinniśmy do stać i zaczyna odliczać Rp. Kładzie je w oddzielnych kupkach już nie pamiętam po ile. . Odliczył wszystko i zaczyna dziwnie się kręcić, przekładać okulary Dużego coraz bliżej kupek, ja kladę zajęczą łapkę na kupkach co by nie mógł wyciągnąć szmalu, chcemy mu podać dolki, a ten dalej się kręci, coś pod ladą niby szuka, a łaskiem cały czas przy kupkach gmyra. Wyciąga jekieś kartki, coś chce pisać i odwrócić naszą uwagę *dash1*, o dolkach zapomniał czy co? Zniecierpliwieni pytamy czy już wszystko i czy możemy przeliczyć pieniądze jeszcze raz, on z uśmiechem ja wam przeliczę . Nie my sami przeliczymy. Liczymy jest ok, kolo chce zabrać kupkę, ale mówimy, że nie i dajemy mu 100 $, a on na to, że nie może nam wymienić pieniędzy bo jestem zbyt zdenerwowana i mamy mu oddać rupie . Jak tylko oddaliśmy wrócił drugi pracownik . No cóż tym razem im nie wyszło, nic nie udało się podmienić i skubnąć.
Poszliśmy kawałek dalej, gdzie kurs był niższy, ale za to nawet ochrona kantoru była. Wymiana bezproblemowa, na wszystko wypisane kwity, pieniądze przeliczone przez ochronę *biggrin*.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/