Oj kochani dwa dni mnie nie było, a tu "kierownik" widzę sekrety współpracy wyjawia .
No cóż ja powiem tylko tyle, że już dobrych x lat temu Duży został kierownikiem wypraw ,ba to nie ja okrzyknęłam go kierownikiem . (Lecieliśmy do Chin z Itaką. Siedzimy sobie na lotnisku ze znajomymi, popijamy kawkę, aż tu podchodzi gościu. Mierzy wzrokiem DZ od góry do dołu i stwierdza "pan tu jest kierownikiem bo będą kłopoty" *dash1*). O reszcie nie będę pisała, bo już wszystko wiadomo
Bardzo się cieszę, że relacja się podoba i nie odstrasza
Pumciu, myślę, że spokojnie większość światyń możecie sobie podarować , ale na pałace to już szczerze namawiam. Za nic bym nie darowała sobie . Została mi jeszcze tylko 1 świątynia do pokazania i ją jako pierwszą bym ominęła szerokim łukiem
Nelcia Lenuś o zapachach trzeba pamiętać, ale myślę, że nie można z tego powodu odpuszczać kierunku. Wszędzie może się nam coś przytrafić. Ja wspomniałam o tym może faktycznie niepotrzebnie. Przepraszam nikogo nie chciałam straszyć.
Bereciku, lordziu zabawa w Kucie była przednia, fale super to i fotki musiały być smieszne
Bea ja Ci zdradzę tajemnicę z tymi fotkami papu i moim niejedzeniem Wiesz na wakacjach pofocę potrawy, potem w domu stawiam na stole kompa i wyświetlam sobie jakieś papu. Patrzę na nie patrzę i patrzę aż się oczami najjem. Kompa zamykam , do świnki wrzucam pieniądze, które bym musiała zapłacić za kupienie jedzenia i zbieram na wakacje . A, że codziennie w domu gotuję, to w mig na nowe wakacje kaskę mam .
bepi, bea, lenuś już Wy na swoich tak nie nadawajcie. Kierowniczki jesteście wszystko ustalacie i tak trzymać
apisku, sporo widzieliśmy to fakt, ale z kierowcami to nie tylko my mieliśmy przygody. Od dawna nie widziałam relacji na forum, w której z kierowcą by było wszystko ok.
Jedziemy zobaczyć "ziemię na środku morza" czyli hinduistyczną swiątynię Tanah Lot.
Pura Tanah Lot została zbudowana w XVI wieku na kawałku skały wystającym z morza kilka metrów od brzegu. Podczas przypływu skała staje się wyspą. Świątynię można podziwiać tylko z brzegu, turyści nie mają prawa wstępu na wyspę, mogą jedynie wejśc do dwóch jaskiń. W jednej znajduje się święte źródełko, w drugiej mieszka swięty wąż, strażnik świątyni. W obu jaskiniach za drobną opłatą udzielane jest błogosławieństwo. Tanah lot jest chyba najczęściej odwiedzaną świtynią na Bali, takiej ilości mrówek na metr kwadratowy nigdzie nie widzieliśmy .Czasami przebijając się przez tłum odwiedzających miałam wrażenie, że ludzików jest więcej niż na koncercie największych gwiazd rockowych. Wszyscy chcą ogladać świątynię o zachodzie słońca *dash1*, dojechanie tam to lekki koszmarek w tempie 30 km/h, zaparkowanie samochodu graniczy z cudem, a przebijanie się przez stragany, pikniki i tłumy gapiów to niezły hardcor *dash1*, ale jak się to wszystko pokona jest już pięknie
jedyna fotka niezatłoczonej drogi
wejście na teren świątyń
brama do Tanah Lot
Dojście do światyni jeszcze jest zalane
na terenie kompleksu na górze są restauracje, z ktorych można podziwiać zachód słońca. Na dole twardziele, którym niestraszne zalewanie wodą będą focili zachód
Mały Zajązyku zazdraszam Ci współtwórcy podróży, bo mój M nawet czasami to chyba nie wie gdzie leci pełna ignorancja ....
Bea
haha skąd ja to znam
Zajączki,
Ale faktycznie splądrowaliście to Bali na maxa!!!!
Bardzo fajna relacja - dzięki.
A z tymi wymianami pieniędzy, a przede wszystkim kierowcami, to chyba mieliście jednak pecha.
Mariola
Dziewczyny u mnie to samo,przynajmniej zawsze wraca zadowolony
Ja juz zacieram raczki na Wasz powrót z Goa-bo plan jakis swój mam ale plany przeciez mozna zmieniac
Poki co sledze relacje z zapartym tchem-chyba jeszcze nikt tu nie pokazał nam tak obszernie Bali
Oj kochani dwa dni mnie nie było, a tu "kierownik" widzę sekrety współpracy wyjawia .
No cóż ja powiem tylko tyle, że już dobrych x lat temu Duży został kierownikiem wypraw ,ba to nie ja okrzyknęłam go kierownikiem . (Lecieliśmy do Chin z Itaką. Siedzimy sobie na lotnisku ze znajomymi, popijamy kawkę, aż tu podchodzi gościu. Mierzy wzrokiem DZ od góry do dołu i stwierdza "pan tu jest kierownikiem bo będą kłopoty" *dash1*). O reszcie nie będę pisała, bo już wszystko wiadomo
Bardzo się cieszę, że relacja się podoba i nie odstrasza
Pumciu, myślę, że spokojnie większość światyń możecie sobie podarować , ale na pałace to już szczerze namawiam. Za nic bym nie darowała sobie . Została mi jeszcze tylko 1 świątynia do pokazania i ją jako pierwszą bym ominęła szerokim łukiem
Nelcia Lenuś o zapachach trzeba pamiętać, ale myślę, że nie można z tego powodu odpuszczać kierunku. Wszędzie może się nam coś przytrafić. Ja wspomniałam o tym może faktycznie niepotrzebnie. Przepraszam nikogo nie chciałam straszyć.
Bereciku, lordziu zabawa w Kucie była przednia, fale super to i fotki musiały być smieszne
Bea ja Ci zdradzę tajemnicę z tymi fotkami papu i moim niejedzeniem Wiesz na wakacjach pofocę potrawy, potem w domu stawiam na stole kompa i wyświetlam sobie jakieś papu. Patrzę na nie patrzę i patrzę aż się oczami najjem. Kompa zamykam , do świnki wrzucam pieniądze, które bym musiała zapłacić za kupienie jedzenia i zbieram na wakacje . A, że codziennie w domu gotuję, to w mig na nowe wakacje kaskę mam .
bepi, bea, lenuś już Wy na swoich tak nie nadawajcie. Kierowniczki jesteście wszystko ustalacie i tak trzymać
apisku, sporo widzieliśmy to fakt, ale z kierowcami to nie tylko my mieliśmy przygody. Od dawna nie widziałam relacji na forum, w której z kierowcą by było wszystko ok.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Jedziemy zobaczyć "ziemię na środku morza" czyli hinduistyczną swiątynię Tanah Lot.
Pura Tanah Lot została zbudowana w XVI wieku na kawałku skały wystającym z morza kilka metrów od brzegu. Podczas przypływu skała staje się wyspą. Świątynię można podziwiać tylko z brzegu, turyści nie mają prawa wstępu na wyspę, mogą jedynie wejśc do dwóch jaskiń. W jednej znajduje się święte źródełko, w drugiej mieszka swięty wąż, strażnik świątyni. W obu jaskiniach za drobną opłatą udzielane jest błogosławieństwo. Tanah lot jest chyba najczęściej odwiedzaną świtynią na Bali, takiej ilości mrówek na metr kwadratowy nigdzie nie widzieliśmy .Czasami przebijając się przez tłum odwiedzających miałam wrażenie, że ludzików jest więcej niż na koncercie największych gwiazd rockowych. Wszyscy chcą ogladać świątynię o zachodzie słońca *dash1*, dojechanie tam to lekki koszmarek w tempie 30 km/h, zaparkowanie samochodu graniczy z cudem, a przebijanie się przez stragany, pikniki i tłumy gapiów to niezły hardcor *dash1*, ale jak się to wszystko pokona jest już pięknie
jedyna fotka niezatłoczonej drogi
wejście na teren świątyń
brama do Tanah Lot
Dojście do światyni jeszcze jest zalane
na terenie kompleksu na górze są restauracje, z ktorych można podziwiać zachód słońca. Na dole twardziele, którym niestraszne zalewanie wodą będą focili zachód
obowiązkowe miejsce fotek
to tylko garstka zwiedzających
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Przed zachodem postanawiamy zwiedzić cały kompleks. Niestety do wielkiego nietopyrka nie docieramy.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Nie mamy ochoty czekać w tym tłumie na zachód, idziemy na górę, wybrać restaurację, z której porozkoszujemy się widokami.
niestety drinki były tylko tak serwowane
Fajnie było posiedzieć i porozkoszować się widokami. Wracamy w tłum, będziemy przebijali się do jaskiń
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
niesamowici jesteście Zające z ilością i tempem zwiedzania