U mnie lało całą noc i teraz stuka dalej, masakrycznie ciemno i ponuro. Wstawać się nie chce, więc wietrzę ekspres i zapraszam na kawkę, trzeba się obudzić.
Liczę,że Magdunia nas tu pobudzi jakimś lanzarotańskim widoczkiem i rozjaśni ten szary dzień.
Nie ma wymówek, pracować trzeba. Miłego dzionka Kochani!!! Tylko Moja Młoda ma jeszcze wolne i spi sobie piękne przytulona do kotów
Świerszczyku- kibelek oddzielnie. Tak jak po prawej prysznic, tak z lewej przy ścianie sedes. No ale wygłuszony to on nie był . SZyba do wysokości takiej jak prysznic. O ile się orientuję, to wszystkie pokoje są jednakowe pod tym względem.
U mnie dziś prawdziwa wiosna. Po nocnym przymrozku nie ma śladu i teraz pięknie świaci słońce.
No własnie o tym "wygłuszeniu" głównie myslałam, dla mnie korzystanie ze wspólnej toalety to katorga. raz nocowałam u koleżanki, która miała w łazience zamiast drzwi zasłonkę *girl_devil* Nie powiem jak ja sie TAM meczyłam ale nawet na siusiu właczałam prysznic i czyniłam inne hałasy w łazience. Bu....
To skreslam ten hotel z listy marzeń niestety choc taki piekny...
Czekam na dalsze foteczki ale nie zabraniam tez żebyś Cioci isi wysłała co nieco na @.
Lanzarote jest małą wyspą i właściwie możną ją objechać w jeden dzień. Na spokojne zwiedzanie najlepiej 2-3 dni. My tym razem pojechaliśmy w miejsca , gdzie już byliśmy, a gdzie nam się podobało. Odwiedziliśmy Playa Blanca, jedną z trzech największych miejscowości turystycznych na Lanzarote, później zajechaliśmy do El Golfo. Mam nadzieję, że uda się jakoś uratować ten cud natury, bo rzeczywiście jeziorko niknie w oczach. Później przez bardzo ładną miejscowość Yaiza przejechaliśmy przez środek wyspy mijając niesamowite winnice w dolinie Geria. W pierwszej stolicy wyspy Tequise spacer, zakupy, bo tam można kupić najtaniej biżuterię z Olivinami. Z Tequise przez Harię do punktu widokowego Mirador del Rio, gdzie pięknie widać małą wysepkę La Grasiosę, a w dole moja magiczna plaża Playa del Risco.
A później już droga powrotna. Trasa inna, przy oceanie. Po drodze zajechaliśmy do Jameos del Aqua, gdzie można zobaczyć maleńkie kraby albinosy i piękną jaskinię zaprojektowaną przez ''dobrego ducha'' wyspy Cesara Manrique.
Wracając do hotelu odwiedziliśmy Costa Tequise, gdzie mieszkaliśmy dwa razy. Miejscowość spora, ale tak jak poprzednio na ulicach pustawo i sennie.
Następnego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę w miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy. Wypatrzyłam na mapie taki malutki cypelek , prawie jak wysepka i pojechaliśmy go zobaczyć. Okolica okazała się bardzo ładna, w pobliżu dwa fajne miastaczka Famara i La Santa i spore centrum sportowe, gdzie przyjeżdżają różni sportowcy na zgrupowania.
u mnie dalej pochmurno i siąpi deszcz. Paskudna pogoda.
Świerszczyku- w Tachiche byliśmy poprzednim razem. Teraz już czasu zabrakło, bo jeszcze odpadł nam jeden dzień, który sędziliśmy na Fuercie. Ale to też jest takie magiczne miejsce, do którego jeszcze wrócę. Z żarciowymi foteczkami będzie problem, bo przy opcji all niec nie robiłam. Pyszny obiad zjedliśmy na Fuercie, ale nie pstryknęłam. Mam tylko barraquito w kilku wydaniach, ale muszę zrzucić z komórki. A następnym razem jak tylko czasowo będzie się nam zgrywało to nie ma żadnego problemu, żebyśmy polecieli razem .
Ja dziś już pakuję walizeczki i uciekamy na weekend. Jedna nocka w Ol., a później Trójmiasto.
To jeszcze coś dla oka. Późny wieczór w Puerto del Carmen.
Nasza ostatnia przed wyjazdem kawa i drinki w cudownej restauracji nad oceanem.
Dzień dobry we wtorek
U mnie lało całą noc i teraz stuka dalej, masakrycznie ciemno i ponuro. Wstawać się nie chce, więc wietrzę ekspres i zapraszam na kawkę, trzeba się obudzić.
Liczę,że Magdunia nas tu pobudzi jakimś lanzarotańskim widoczkiem i rozjaśni ten szary dzień.
Nie ma wymówek, pracować trzeba. Miłego dzionka Kochani!!! Tylko Moja Młoda ma jeszcze wolne i spi sobie piękne przytulona do kotów
Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."
Hej,
Wczoraj widoczku nie było , ale będzie dzisiaj.
Świerszczyku- kibelek oddzielnie. Tak jak po prawej prysznic, tak z lewej przy ścianie sedes. No ale wygłuszony to on nie był . SZyba do wysokości takiej jak prysznic. O ile się orientuję, to wszystkie pokoje są jednakowe pod tym względem.
U mnie dziś prawdziwa wiosna. Po nocnym przymrozku nie ma śladu i teraz pięknie świaci słońce.
Miłego....
Coś na obiad?
Kościółek w Femes.
W dole Playa Blanca.
No Magduniu, nareszczie foteczki
No własnie o tym "wygłuszeniu" głównie myslałam, dla mnie korzystanie ze wspólnej toalety to katorga. raz nocowałam u koleżanki, która miała w łazience zamiast drzwi zasłonkę *girl_devil* Nie powiem jak ja sie TAM meczyłam ale nawet na siusiu właczałam prysznic i czyniłam inne hałasy w łazience. Bu....
To skreslam ten hotel z listy marzeń niestety choc taki piekny...
Czekam na dalsze foteczki ale nie zabraniam tez żebyś Cioci isi wysłała co nieco na @.Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."
Oj paskudnie dziś u mnie. No to na poprawę humoru.
EL Golfo. Szmaragdowe jeziorko coraz mniejsze. Obecnie nie można do niego zejść, ponieważ trawją prace ''ratunkowe''.
Winnice w Geria
Okolice Haria
No to jeszcze kilka widoczków.
Lanzarote jest małą wyspą i właściwie możną ją objechać w jeden dzień. Na spokojne zwiedzanie najlepiej 2-3 dni. My tym razem pojechaliśmy w miejsca , gdzie już byliśmy, a gdzie nam się podobało. Odwiedziliśmy Playa Blanca, jedną z trzech największych miejscowości turystycznych na Lanzarote, później zajechaliśmy do El Golfo. Mam nadzieję, że uda się jakoś uratować ten cud natury, bo rzeczywiście jeziorko niknie w oczach. Później przez bardzo ładną miejscowość Yaiza przejechaliśmy przez środek wyspy mijając niesamowite winnice w dolinie Geria. W pierwszej stolicy wyspy Tequise spacer, zakupy, bo tam można kupić najtaniej biżuterię z Olivinami. Z Tequise przez Harię do punktu widokowego Mirador del Rio, gdzie pięknie widać małą wysepkę La Grasiosę, a w dole moja magiczna plaża Playa del Risco.
A później już droga powrotna. Trasa inna, przy oceanie. Po drodze zajechaliśmy do Jameos del Aqua, gdzie można zobaczyć maleńkie kraby albinosy i piękną jaskinię zaprojektowaną przez ''dobrego ducha'' wyspy Cesara Manrique.
Wracając do hotelu odwiedziliśmy Costa Tequise, gdzie mieszkaliśmy dwa razy. Miejscowość spora, ale tak jak poprzednio na ulicach pustawo i sennie.
Następnego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę w miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy. Wypatrzyłam na mapie taki malutki cypelek , prawie jak wysepka i pojechaliśmy go zobaczyć. Okolica okazała się bardzo ładna, w pobliżu dwa fajne miastaczka Famara i La Santa i spore centrum sportowe, gdzie przyjeżdżają różni sportowcy na zgrupowania.
A po powrocie do hotelu czekał na nas taki widok.
WOW. Magduniu, no ależ się rozmarzyłam
Chcę tam jechać natychmiast!!!! jestem zachwycoana. A jak widze Jameos del Agua i La Geria to mam wibrację w jajnikach
Zachód słońca niesamowity!! A byliście w Tachiche w domu Cezarego???
Świerszczyk czeka na żarciowe foteczki of course
Nie ma wyjścia, nastepnym razel jadę z wami
Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."
Hej,
u mnie dalej pochmurno i siąpi deszcz. Paskudna pogoda.
Świerszczyku- w Tachiche byliśmy poprzednim razem. Teraz już czasu zabrakło, bo jeszcze odpadł nam jeden dzień, który sędziliśmy na Fuercie. Ale to też jest takie magiczne miejsce, do którego jeszcze wrócę. Z żarciowymi foteczkami będzie problem, bo przy opcji all niec nie robiłam. Pyszny obiad zjedliśmy na Fuercie, ale nie pstryknęłam. Mam tylko barraquito w kilku wydaniach, ale muszę zrzucić z komórki. A następnym razem jak tylko czasowo będzie się nam zgrywało to nie ma żadnego problemu, żebyśmy polecieli razem .
Ja dziś już pakuję walizeczki i uciekamy na weekend. Jedna nocka w Ol., a później Trójmiasto.
To jeszcze coś dla oka. Późny wieczór w Puerto del Carmen.
Nasza ostatnia przed wyjazdem kawa i drinki w cudownej restauracji nad oceanem.