Ze Starego Miasta Jedziemy obejrzeć Szanghaj z gÓry - z Pearl Tower
Mimo lekkiej mgiełki, widoki są wspaniałe...
Te dwa obiekty w tym czasie były najwyższymi budynkami na świecie
W tym miejscu Zając miał nieco niepewną minę... Szklana podłoga prawie 200 m nad ziemią to nie jest ulubiona zabawadla osoby z lękiem wysokości... Ale zniósł to dzielnie...
Na dole jednak lepiej...
Żegnamy Pudong i jedziemy na Nanjing Road... Po drodze przystanek pod Muzeum Szanghaju...
Pan policjant dość dokłądnie obejrzał sobie "białasów"...
No i jest Nanjing Road, największa ulica handlowa Szanghaju (tyle, że nie za bardzo na zakupy dla nas...)
Stajemy pod historycznym dzwonem by za chwilę udać się na spacer...
Zając zaanektował motocykl Pana Policjanta... Motocykl odetchnął z ulgą... W końcu to parę kilo mniej na zawieszeniu...
Chodzimy po okolicy i odnajdujemy różne widoki. Tak na przykład rozwiązuje się sprawę problemu z miejscami do parkowania...
Pranie do suszenia wywiesza się za okno...
Bambus rozwiązuje problemy z budową rusztowań...
Tym razem Zając zawładnął elektrycznym samochodzikiem szanghajskiej Policji...
No a wieczorem przedstawienie akrobatów... Czegoś takiego nigdy nie widziałem...
Ta ekipa jeździła na motorach we wnętrzu drucianej kuli... najpierw po jednemu, później po dwoje... a w końcu wszyscy jednocześnie. Coś niebywałego...
Otóż to coś to nic innego, jak kura pieczona w glinie... Odgrzewa się takie coś w piecu lub piekarniku, następnie rozbija glinę i wyciąga upieczonego pysznago kuraka... Smacznego
Bardzo dziękuję za okazane zainteresowanie... Mam nadzieję, że relację obejrzało więcej osób, niż tylko te, które wpisały swoje uwagi. Po zakończeniu relacji musiałem przemyśleć jej podsumowanie... I za moment je wpiszę...
Wycieczka Ecco, jak każdy wyjazd zbiorowy miała swoje plusy i minusy.
Niewątpliwym plusem był program zwiedzania, który obejmował bardzo dużą, choć nie zawsze optymalną ilość atrakcji.
Pobyt realizowany był przy wykorzystaniu przyzwoitych, czystych i dobrze zlokalizowanych hoteli o dobrym, a czasem bardzo dobrym standardzie.
Wykorzystane środki transportu były wygodne, czyste, odpowiednie do potrzeb
Minusem była organizacja posiłków. Na posiłki jeździliśmy często wręcz do innej części miasta, co zajmowało bardzo dużo czasu (w szczytowym momencie w Pekinie oraz przy ostatniej kolacji w Szanghaju dojazd do restauracji, która nie była niczym wyjątkowym zajął około 2 godzin!!!).
Pilot miał bardzo szeroką wiedzę, dość dobrze ją przekazywał i we wszystkich sprawach programu był bardzo sumienny i fachowy. Jeśli chodzi o inne aspekty, jak na przykład zakupy, to miał inne potrzeby niż uczestnicy i zbyt wielką pomocą w tym zakresie nie służył - ale w końcu to nie jego obowiązek. On ma dbać o pełną realizację programu, co też skutecznie czynił.
No i ostatnia ze spraw oceny wyjazdu - stosunek ceny do wartości... Uważam, że wyjazd był w pełni wart swojej ceny...
Teraz kilka słów o doświadczeniu Chin. Doświadczenie to okazało się bardzo pozytywne. Już w trakcie wyjazdu mieliśmy poczucie pewnego niedosytu. Zaowocowało to decyzją o powrocie do Chin, ale tym razem już samodzielnie, bez biura i tylko z własną organizacją... Bo kto poradzi sobie w Chinach, poradzi sobie wszędzie...
Ze Starego Miasta Jedziemy obejrzeć Szanghaj z gÓry - z Pearl Tower
Mimo lekkiej mgiełki, widoki są wspaniałe...
Te dwa obiekty w tym czasie były najwyższymi budynkami na świecie
W tym miejscu Zając miał nieco niepewną minę... Szklana podłoga prawie 200 m nad ziemią to nie jest ulubiona zabawadla osoby z lękiem wysokości... Ale zniósł to dzielnie...
Na dole jednak lepiej...
Żegnamy Pudong i jedziemy na Nanjing Road... Po drodze przystanek pod Muzeum Szanghaju...
Pan policjant dość dokłądnie obejrzał sobie "białasów"...
No i jest Nanjing Road, największa ulica handlowa Szanghaju (tyle, że nie za bardzo na zakupy dla nas...)
Stajemy pod historycznym dzwonem by za chwilę udać się na spacer...
Zając zaanektował motocykl Pana Policjanta... Motocykl odetchnął z ulgą... W końcu to parę kilo mniej na zawieszeniu...
Chodzimy po okolicy i odnajdujemy różne widoki. Tak na przykład rozwiązuje się sprawę problemu z miejscami do parkowania...
Pranie do suszenia wywiesza się za okno...
Bambus rozwiązuje problemy z budową rusztowań...
Tym razem Zając zawładnął elektrycznym samochodzikiem szanghajskiej Policji...
No a wieczorem przedstawienie akrobatów... Czegoś takiego nigdy nie widziałem...
Ta ekipa jeździła na motorach we wnętrzu drucianej kuli... najpierw po jednemu, później po dwoje... a w końcu wszyscy jednocześnie. Coś niebywałego...
Duży Zając
Ostatniego dnia już tylko dojazd na Maglevem na lotnisko z prędkością ponad 300 km/h (niestety o tej porze pociąg nie rozwija pełnej prędkości)...
Przed lotniskiem można było jeszcze wydać ostatnie pieniądze na Rolexy po 10 zł... A teraz już hala odlotowa, samolot i do domu.
Oczywiście z przesiadką w Paryżu...
I to by było na tyle... Zostało już tylko podsumowanie...
Duży Zając
Jeszcze rozwiązanie zagadki...
Otóż to coś to nic innego, jak kura pieczona w glinie... Odgrzewa się takie coś w piecu lub piekarniku, następnie rozbija glinę i wyciąga upieczonego pysznago kuraka... Smacznego
Duży Zając
Świetna wycieczka. Cóż mogę powiedzieć Chiny w Waszym wydaniu bardzo mi się podobały
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
A ja im więcej oglądam i czytam to tym bardziej utwierdzam się, że zaczynam tą Azję kochać coraz bardziej!
Chiny są super! I w Waszym wykonaniu i w Makono. I te i te są bardzo egzotyczne
Dzięki Zajączki
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Bardzo dziękuję za okazane zainteresowanie... Mam nadzieję, że relację obejrzało więcej osób, niż tylko te, które wpisały swoje uwagi. Po zakończeniu relacji musiałem przemyśleć jej podsumowanie... I za moment je wpiszę...
Duży Zając
Podsumowanie
Wycieczka Ecco, jak każdy wyjazd zbiorowy miała swoje plusy i minusy.
Niewątpliwym plusem był program zwiedzania, który obejmował bardzo dużą, choć nie zawsze optymalną ilość atrakcji.
Pobyt realizowany był przy wykorzystaniu przyzwoitych, czystych i dobrze zlokalizowanych hoteli o dobrym, a czasem bardzo dobrym standardzie.
Wykorzystane środki transportu były wygodne, czyste, odpowiednie do potrzeb
Minusem była organizacja posiłków. Na posiłki jeździliśmy często wręcz do innej części miasta, co zajmowało bardzo dużo czasu (w szczytowym momencie w Pekinie oraz przy ostatniej kolacji w Szanghaju dojazd do restauracji, która nie była niczym wyjątkowym zajął około 2 godzin!!!).
Pilot miał bardzo szeroką wiedzę, dość dobrze ją przekazywał i we wszystkich sprawach programu był bardzo sumienny i fachowy. Jeśli chodzi o inne aspekty, jak na przykład zakupy, to miał inne potrzeby niż uczestnicy i zbyt wielką pomocą w tym zakresie nie służył - ale w końcu to nie jego obowiązek. On ma dbać o pełną realizację programu, co też skutecznie czynił.
No i ostatnia ze spraw oceny wyjazdu - stosunek ceny do wartości... Uważam, że wyjazd był w pełni wart swojej ceny...
Teraz kilka słów o doświadczeniu Chin. Doświadczenie to okazało się bardzo pozytywne. Już w trakcie wyjazdu mieliśmy poczucie pewnego niedosytu. Zaowocowało to decyzją o powrocie do Chin, ale tym razem już samodzielnie, bez biura i tylko z własną organizacją... Bo kto poradzi sobie w Chinach, poradzi sobie wszędzie...
Tak więc zapraszam na kolejną relację z Chin...
Duży Zając
Witam .
Przeczytalam Twoją relację z zapartym tchem . REWELACJA
21 maja lecimy z Ecco na tą wycieczkę, mam nadzieję że też będziemy zadowoleni
Zając ,kupowaliscie sobie jedzenie na ulicy?był czas żeby coś po drodze kupić?