--------------------

____________________

 

 

 



Cesarskie Chiny z Ecco Holidays - czerwiec 2009

43 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Opera chińska - właśnie ze względu na dzwięki nie zdecydowaliśmy się na nią. Bałam się, że moje uszy tego nie zniosą ...

Widzę na ostatnim zdjęciu smażone tofu jeśli się nie mylę. Ja nie byłam w stanie znieść jego zapachu - to była jedna z tych rzeczy, która była dla mnie nie do przejścia Sad  (mam chyba jakoś mega wyczulony nos )

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 8 godzin 45 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

ale fajne widoczki na mur mieliscie z samolotu..Smile takiego view juz na murze nie ma

No trip no life

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolejny dzień zaczynamy od Pałacu Letniego... Po drodze przejeżdżamy koło muzeum kosmonautyki z wystawioną przed frontem chińską rakietą kosmiczną...

I już brama Pałacu...

Są i dziwne stwory...

i pawilony z bogato wyposażonymi wnętrzami...

Są pięknie dekorowane galerie spacerowe

Można spojrzeć na zabudowę Wzgórza (tam niestety nie udało nam się wejść - za mało czasu)

Jest i jezioro z łódkami i rowerami wodnymi...

Starsi panowie specjalnymi pędzelkami moczonymi wodą ćwiczą na płytach chodników chińską kaligrafię...

Widać skarby a jednocześnie brak dbałości o ich utrzymanie - zacieki na ścianach, odpadającą miejscami farbę... pękające ściany...

Przechodzimy najdłuższą krytą galerią o bogato zdobionych ponad stuletnimi malowidłami belkach...

W tych obrazkach widać tradycyjną sztukę chińskiego malarstwa opartą na delikatnej kresce i bogatych kolorach w najlepszym wydaniu...

Chodzimy, oglądamy... i jednocześnie jesteśmy oglądani. Co chwilę widzę jak ktoś ukradkiem fotografuje Zająca... My tu też jesteśmy atrakcją...

Ta dziewczyna z chłopakiem chodziła wokół nas przed dobre kilka minut, aż w końcu zebrała się na odwagę i bardzo łamanym angielskim zapytała, czy może zrobić sobie zdjęcie z Zającem. Była bardzo nieśmiała, ale bardzo zadowolona ze zgody Zająca i jeszcze długo śmiała się do nas...

Po jeziorze można przepłynąć się stateczkiem-smokiem...

Cesarzowa kazała sobie wybudować statek z marmuru...

Na wyspę prowadzi marmurowy most o 17 przęsłach...

Pięknie tam i ... za mało czasu. Trzeba jechać do centrum zobaczyć stare dzielnice i hutongi...

To tak zwane Jeziora Wewnętrzne.. a obok nich stara dzielnica, obecnie bar street dla turystów...

Zając jak zwykle znalazł sobie pieska... Zresztą sprawa psów w Chinach to osobny temat, do którego jeszcze wrócę...

Nie wiem, czy chciałbym tak wystorić się na własny ślub...

Rowerowymi rikszami jedziemy zwiedzać hutong - tyle, że okazało się, że właściwie niewiele tam jest tegfo, co było oryginalnie, a to, co nam pokazano, to dom przerobiony na kwatery dla turystów... Nie ma po prostu czego pokazywać...

Później pojechaliśmy jeszcze popróbować chińskiej herbaty... To coś w kielichu, to produkt rozwinięcia się kulki wrzucanej do naczynia i zalewanej wodą pełniącej taką samą rolę, jak torebka herbaty u nas...

Na koniec dnia jedziemy na zakupy na Silk Market - 6 pięter bazaro-sklepu ze wszystkim, czego dusza zapragnie. Podróby (albo i nie podróby) w porażających cenach... 

A wokół nowoczesna dzielnica biznesowa...

W Pekinie została już tylko kolacja a później na dworzec i nocny pociąg do Xian

Tak, ten wielki budynek to jeden z pekińskich dworców kolejowych... Wejście na dworzec prawie jak do strefy na lotnisku - prześwietlenie bagażu, kontrola biletów, bramki...

Z tego rozkłądu jazdy Europejczyk wiele nie wyczyta...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Makono, nie wiem, czy było to tofu ponieważ jako palacz mam mocno osłabiony węch. Ale Zając o ile pamiętam nie protestował..

Faktem jest, że w Chinach można zjeść wspaniałe jedzenie za marne pieniądze, ale można też i trafić na coś, co ładnie wygląda na zdjęciu w menu, a na talerzu jest obrzydliwe. Przekonaliśmy się o tym podczas kolejnej wizyty, ale to już inna historia...

 Co do Opery Pekińskiej to faktycznie, jest to doświadczenie na dwa razy za jednym razem - pierwszy i ostatni. Ale warto zobaczyć, żeby wiedzieć, czego należy unikać kolejnym razem...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Po bardzo przyjemnej podróży bardzo czystym, szybkim i komfortowym wręcz pociągiem ruszamy na zwiedzanie Xian i oczywiście zaczynamy od Armii Terrakotowej

Niestety technika nie sprzyja wykopaliskom i odkopane figury w krótkim czasie tracą swe barwy...

Najpiękniejsze obiekty znajdują się niestety w gablotach za szybą a szyby - patrz jak w Zakazanym mieście... wypaprane łapskami, że ledwo przez nie widać...

Po Armii jedziemy do Pagody Dzikiej Gęsi...

Wieża Dzwonów, Wierza Bębnów... piękny kompleks

Bardzo bogate i misterne zdobienia wymagają dużej uwagi, żeby ich nie przeoczyć, bo wielkie to one nie są a często ukrywają się pod daszkami czy belkami...

Gotowe modlitwy na kartonikach wiszą na wielkiej tablicy. Wystarczy wybrać tą, która nam pasuje...

A to pomnik mnicha, który przywiózł Buddyzm do Chin.

A wieczorem Uczta pierożkowa połączona z pokazem tańców i muzyki z okresu dynastii Tang...

Najpierw coś dla ducha... Występ przepiękny a i muzyka miła dla naszego ucha... Znacznie lepiej niż Opera...

Dla ciała na talerzach pojawiło się 18 rodzajów pierogów: z wieprzowiną, rybą, kaczką, królikiem, i wieloma jeszcze innymi nadzieniami, jedne standardowe pierogi wegetariańskie no i rosołek na popitkę...

Miły, przyjemnie podsumowany dzień...

Duży Zając

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Ja do Pałacu Letniego zaraz na swojej relacji tez jadę :-). U mnie nie było takiej ładnej pogody jak u Was.

Armia Terakotowa wygląda niesamowicie.

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolejny dzień zaczyna się od problemów z autokarem. Bydle nawaliło i trzeba czekać, aż się naprawi... Dostajemy godzinkę na rozejrzenie się po okolicy. Na szczęście nieomal po przeciwnej stronie ulicy jest wielki targ...

Ale najpierw trzeba przez ulicę przejść... A po drodze można zobaczyć ile da się naładować na rower...

Można też zobaczyć jakimi czyściochami są Chińczycy... Małe dzieci nie noszą zazwyczaj pieluchy. Porcięta są rozcięte na siedzeniu i dzieciaka wysadza się gdzie popadnie, na przykład na ulicy, pod drzewkiem przed czterogwiazdkowym hotelem... Cudo...

Targ jest nakryty prowizorycznym zadaszeniem nad alejkami dla ochrony przed słońcem. A na straganach jedzenie, przyprawy, herbata i wszystki, co tylko przyjdzie nam do głowy...

Tylko zrozum tu głupi europejski ćwoku, co jest co...

Na tym stoisku produkowane było jajko sadzone na placku...

Kiedy wreszcie pojawił się nasz autokar pojechaliśmy zwiedzać miasto zaczynając od potężnych murów miejskich

Długość murów to kilka kilometrów, więc można sobie wynająć kulisa, który obwiezie nas po nich rikszą...

Następnie idziemy przez dzielnicę muzułmańską do najstarszego w Chinach meczetu...

Dzielnica muzułmańska to oczywiście wspaniałe jedzenie na setkach straganów...

I żadnej wieprzowiny...

Stary meczet jest bardzo zniszczony. Wspólnota jest zbyt biedna, żeby go remontować, a państwo ma ważniejsze wydatki. I tak wyjątkowy obiekt popada w ruinę. A szkoda...

I dalej znowu handlowy szał żywnościowy...

To nie MsDonalds'... Tu wszystko robią na miejscu, na oczach i nie mają się czego wstydzić... Obieramy czosneczek... a zaraz powędruje do garnka...

Przygotowane pasty do świeżutkiego naleśniczka...

A może szasłyczek na patyczku... 

Przez to gastronomiczne zagłębie dochodzimy do Wieży Bębnów

Kawałek dalej Wieża Dzwonów

A po drugiej stronie ulicy nowoczesne centrum handlowe...

Jest tu kilka pięter...

Żegnamy Xian i na nocleg jedziemy do Luayang

Hotelik miły, w samym centrum, Wieczorem można jeszcze wyjść na spacer do pobliskiego parku...

Wychodzimy na ulicę i trafiamy na uliczkę lokalnych żarciowni. Właśnie jest pora kolacji...

Zachodzimy do parku. Jedni ćwiczą gimnastykę, inni tańce ludowe, wykonują ćwiczenia z atrapami szabel, z wachlarzami, inni tańczą tańce salonowe na płycie z kostki.. A w osobnej części parku siedzą "psiarze". No i oczywiście tam nas zaniosło...

Dla Chińczyka posiadanie psa to coś specjalnego. Pies jest powodem do dumy. Psa się pokazuje, dopieszcza, doczyszcza, wyczesuje. Nigdzie nie widziałem tak zadbanych psów jak w Chinach. Psy jadą do parku na przykład dziecięcym wózkiem, są noszone na rękach... Pies to właściciel. Przez psa można się pokazać... Pies to powód do dumy. Spotkaliśmy młodziaków, którzy po angielsku ni w ząb, ale jakoś dogadaliśmy się na temat psów...

My też mieliśmy wtedy najwspanialszego psa... Kiedy pokazywaliśmy Chińczykom jego zdjęcia mówili, że takich już u nich nie ma .. I że to bardzo groźne psy...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolejny dzień to wizyta w Klasztorze Shaolin

Przy wejściu pomnik jego założyciela

Tutaj nawet budka telefoniczna ozdobiona jest postacią Buddy...

Najpierw idziemy na cmentarz, gdzie pochowano wielu mnichów z tego klasztoru

Przy cmentarzu stragan-apteka z ziołami medycyny chińskiej

Wchodzimy do klasztoru

Wejścia bronią tradycyjne postacie odpędzające złe duchy

Królowie stron świata bronią dostępu do wnętrza...

Przyjrzyjcie się dobrze temu wygrawerowanemu w kamieni rysunkowi... Znajdźcie na nim trzy twarze, a nie jedną...

Święte postacie... Nastrój... kadzidła... dym z trociniaków... Nastrój podniosły i spokojny... Złe zostało na zewnątrz...

Mnich sprzedaje koraliki i zbiera intencje...

Budda też musi czasem odpocząć...

Wychodzimy z klasztoru, pokręcimy się jeszcze po okolicy 

Zając znalazł zająca...

Idziemy do drugiej części klasztoru - bardzo odmiennej, nie tak turystycznej

Akuratnie mnisi błogosławili kilka osób i zapytali, czy my też chcielibyśmy otrzymać błogosławieństwo... Oczywiście...

A następnie idziemy na pokaz walk Shaolin... Możliwość robienia fotek ograniczona. Nagły błysk mógłby spowodować nawet śmiertelny wypadek...

Ale najpierw foto z uczestnikami pokazu

Ta włócznia naprawdę miała bambusowy kij i ostry jak nóż metalowy grot...

Te piki też miały bardzo ostre groty

W drodze do hotelu odwiedzamy jeszcze fabrykę wyrobów z jadeitu... Ten statek to największy z nich...

Chryzantemowe kamienie to cud natury... To nie jest malunek, wklejka czy wyrzeźbiony wzór. To naturalny wypolerowany kamień...

Wieczorem kolejna pyszna kolacyjka...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Tym razem mieliśmy szczęście do pogody... Przy następnej wizycie trafiliśmy na największą od 60 lat ulewę, ale o tym w innej relacji...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolejny dzień to groty Longmen... i przykra zmiana pogody - siąpi drobna mżaweczka i jest niestety mglisto...

Longmen to wykute w ścianie wzgórza tysiące postaci Buddy. Od malutkich jak 5 zł po całe groty z wielometrowymi posągami...

I tu kolejny kamień chryzantemowy...

To największa grupa wykutych w skale rzeźb w Longmen... 

Podobno ucho Buddy ma 7 m wysokości...

Dalej jedziemy do Świątyni Białego Konia...

To zupełnie inny styl. Tu rzeźby wykonane są w drewnie i złocone

Altana w ogrodzie umożliwia medytację...

Tu także strażnicy bronią Świątyni...

A na koniec dnia pociąg do Nanjing

Duży Zając

Strony

Wyszukaj w trip4cheap