Kolejnego dnia mieliśmy zaplanowane kajaki. Po śniadaniu udajemy się więc na plażę. Tu chyba będzie najłatwiej jakiś znaleźć
Poprzedniego dnia wieczorem, w czasie jak żona była na masażu, szwędaliśmy się z synem po plaży i trafiliśmy na reklamę wypożyczalni kajaków. Trochę zdziwiła nas cena (200 THB za kajak za dzień), ponieważ w zatoce Tanote koszt był 4 razy wyższy. No ale czemu nie? Nie mamy nic przeciw Tak więc udajemy się na prawy skraj plaży w Chalok Baan Kao i w pobliżu banera reklamowego dopytujemy o kajaki. Okazuje się, że wynajmem zajmuje się pani z pobliskiego baru. Cena potwierdza się Mamy tylko dylemat czy wziąć jedną trójkę czy może dwójkę i jedynkę. Ze względu na niską cenę i możliwości załadunku (mamy plecaki i trzy pary płatw) decydujemy się na dwa kajaki.
Po uiszczeniu opłaty pakujemy się na nasze łajby i ruszamy. Na pierwszy ogień planujemy zaliczyć Junn Juea Beach, na której byliśmy dwa dni temu quadem. Kierujemy się więc prawą stroną zatoki w stronę otwartego morza. Jednak czym bliżej byliśmy krańca zatoki tym większe były fale. A że kajak jest dość wywrotny to postanowiliśmy odpuścić. Przynajmniej na razie. Skierowaliśmy się więc w pzreciwnym kierunku, na Freedom Beach.
Tym razem nie udało się nam spotkać rekonów Po wyjściu z wody falowanie jakby było mniejsze więc postanawiamy ponownie spróbować dostać się na Junn Juea Beach. Bliżej otwartego morza okazało się, że fale jednak są ale próbujemy się przedostać. Skoro czytacie tę relację to oznacza, że się nam udało
Wojtek czekam na ciąg dalszy!!!!!!!
życie to nieustająca podróż
Co za życie! Człowiek nie ma chwili wytchnienia
Kolejnego dnia mieliśmy zaplanowane kajaki. Po śniadaniu udajemy się więc na plażę. Tu chyba będzie najłatwiej jakiś znaleźć
Poprzedniego dnia wieczorem, w czasie jak żona była na masażu, szwędaliśmy się z synem po plaży i trafiliśmy na reklamę wypożyczalni kajaków. Trochę zdziwiła nas cena (200 THB za kajak za dzień), ponieważ w zatoce Tanote koszt był 4 razy wyższy. No ale czemu nie? Nie mamy nic przeciw Tak więc udajemy się na prawy skraj plaży w Chalok Baan Kao i w pobliżu banera reklamowego dopytujemy o kajaki. Okazuje się, że wynajmem zajmuje się pani z pobliskiego baru. Cena potwierdza się Mamy tylko dylemat czy wziąć jedną trójkę czy może dwójkę i jedynkę. Ze względu na niską cenę i możliwości załadunku (mamy plecaki i trzy pary płatw) decydujemy się na dwa kajaki.
Po uiszczeniu opłaty pakujemy się na nasze łajby i ruszamy. Na pierwszy ogień planujemy zaliczyć Junn Juea Beach, na której byliśmy dwa dni temu quadem. Kierujemy się więc prawą stroną zatoki w stronę otwartego morza. Jednak czym bliżej byliśmy krańca zatoki tym większe były fale. A że kajak jest dość wywrotny to postanowiliśmy odpuścić. Przynajmniej na razie. Skierowaliśmy się więc w pzreciwnym kierunku, na Freedom Beach.
Skoro już tu jesteśmy to warto zobaczyć co się dzieje pod wodą.
Tym razem nie udało się nam spotkać rekonów Po wyjściu z wody falowanie jakby było mniejsze więc postanawiamy ponownie spróbować dostać się na Junn Juea Beach. Bliżej otwartego morza okazało się, że fale jednak są ale próbujemy się przedostać. Skoro czytacie tę relację to oznacza, że się nam udało
No to do wody
Okazało się, że wcześniejsze przypuszczenia dotyczące plaż południowych potwierdziły się i pod pod wodą jest tylko pustynia
Ale nad wodą na kamulcach coś jednak żyje.
Po osuszeniu się idziemy na obiadek do restauracyjki tuż przy plaży.
Po obiedzie ruszamy w drogę powrotną. Oddajemy kajaki i dostalemy od pani z baru siatkę tajemniczych owoców
Wyglądają przedziwnie ale smakują wspaniale
Wojtku super świat podwodny To mi się szczególnie podoba
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Asiu właśnie chciałam też tą fotke wkleić i napisać że to jest poprostu niesamowite..