No dobra focia z autka -troche kipska bo z komórki robiona na szybcika
mycie szyb obowiązkowe przy tankowaniu-nawet nie pytają czy czemy- ale napiwek trzeba dać (10 peso) *nea*, bo koledzy stoja z boku i patrzą
za litr paliwa 10, 3 peso, jakies paluszki, chipsy, woda obowiazkowo i zeszło na stacji prawie 100 peso, ale to i tak taniej niz za zorganizowany fakultet- a jaka przygoda!
Jedziemy do Chitzen, drogi bardzo fajne, świetnie oznakowane, nawet ktos kto nie ma prawka by sie nie pogubił, jedne z lepszych oznakowań jakie widziałam:), macha nam policja, usmiechnięci opuszczamy Playa, trasa piekna, zielono, słoneczko świeci, muza w radio daje meksykańskie dźwieki- zyc nie umierać, ale fajosko- sami śmigamy mijając po drodze prawdziwy obraz meksykańskich domków ze strzechy, bida az piszczy, co kawałek jakieś wystawne figurki , machaja żeby sie zatrymac i kupić, ale my się nie zatrzymujemy-pewno wydamy kase w chitzen!
Pierwszy po drodze postój w EKBALAM- oczywiście żle zjechalismy, zamist do RUIN to do PUEBLO(czyli na wieś), a tam społeczność juz prawdziwa- biegały nagie dzieciaki, matki rozwieszające pranie, stare babcinki na ganeczkach, chłopy na ogniu kręcili jakieś świnie, a ja blond księżniczka sobie prze otwarte okno kamerką kręcę- co za blond matołek ze mnie- dosłownie, bo przeciez wcale im sie to nie podobało, więć natknąwszy sie na wzrok chłopów odrazu kamerke schowała i mówie, a gdzie my wogóle jestesmy???? ruiny w druga stronę, to żeby ich bardziej juz nie draznić zawijamy wrotki w ektra tempie i zawracamy, żeby nas przypadkiem na ten rożen nie nabili
blond matołek.. hahah zaraz padnę ze śmiechu ...ale jakże śliczny i urokliwy ten matołek .. -))))) Aguś można na Ciebie i Twój śliczniutki uśmiech godzinami patrzeć , już się nie mogę doczekać Tajlandi w Waszym wydaniu
Po obejżeniu ruin zwijamy sie w stronę VALLADOID, po drodze przystanek na obiad , zjechalismy do przydrożnej knajpki, która ładnie wyglądała, a i ceny były całkiem przystepne, w porównaniu do Playa to wręcz tanio- jednak co poza miastem to odrazu widać. Zamówilismy sobie wołwine z fasola i czyms tam
, moze nie wygląda za dobrze ale smakowało wybornie
Dojechalismy na miejsce ok. 12: 40 ,Kapliczka w VALLADOID
Akurat trafilismy na jakąś procesje- ci ludzie amok dosłownie jakiś, w tym kościele jak spiewali, klaskali, było ich tam tylu,że jeden na drugim stali, wyglądało to bardzo interesująco- u nas takich mszy nie ma, gdzie tam jakieś żałobne psalmy- wszystko na wesoło jak w tych filmach co amerykańskie chórki spiewaja- ogladalismy z boku, nagrałam sobie filmik na kamerkę
chyba bolało ja oko
moja opinia o Valladoid- nie zrobiło na mnie wrażenia, ot takie spokojne miasteczko żyjące własnym rytmem, na przejazd wystarczy
blond matołek.. hahah zaraz padnę ze śmiechu ...ale jakże śliczny i urokliwy ten matołek .. -))))) Aguś można na Ciebie i Twój śliczniutki uśmiech godzinami patrzeć , już się nie mogę doczekać Tajlandi w Waszym wydaniu
no ja nie wiem bepi jak to bedzie w TAJ z tymi moimi mokrymi nogami- a tam na bosaka to raczej sie nie da....
wieczorkiem dotarlismy do chitzen, spalismy w hotelu BEST WESTERN odrazu przy wjeździe, rezerwowane prze booking, hotelik bardzo przyjemny, na jedna nocke idealny, obok odrazu sklep OXO, cos jak 7/11, tam zrobilismy małe zakupi na kolacje, zabukowalismy sie i kapiel w basenie, rano wycieczka na ruiny
rano poszlismy po świeże rogaliki i kawke, wymeldowalismy sie z hotelu i pojechalismy na ruiny
było jeszcze pusto iw miare przyjemnie, słonce dopiero zaczynało prażyć, więc szybko oblecielismy wszystkie ruinki i dalismy sie wciągnąć w zakupowe szaleństwo- kto był ten wie, że te wielkie targowicho które jest tam rozłozone robi wieksza furorę niz główna piramida
Pierwis handlarze rozkładali swoje klejnoty
Oczywiście "mariola" pilnowała swojej posesji
Kupilismy sobie piekną drewnianą wielką maskę z kalendarzem majów, pare figurek- żeby na parapecie w domu luki wypełnić *lol*, sie wkręcilismy w targowanie, że szok, inaczej sie nie da, jak tylko widzieli, że juz odchodziliśmy do innego stoiska odrazu cena leciała łeb na szyję, hahaha, kazdy chce z czegos wyżyć
tak sie na tym targowichu długo szedalismy, że nawet wszystkich ruin nie zobaczylismy
Po wyjsciu z Chitzen, podjechalismy do CENOTY IKKILL- marzenie, parking duży, bezpłatny, restauracja jakby ktos zgłodzniał, ale my juz nie jedlismy tam, bo czekała na nas GRAND BAHIA wieczorem więc sliny nam ciekły na sma mysl co tam zastaniemy
No dobra focia z autka -troche kipska bo z komórki robiona na szybcika
mycie szyb obowiązkowe przy tankowaniu-nawet nie pytają czy czemy- ale napiwek trzeba dać (10 peso) *nea*, bo koledzy stoja z boku i patrzą
za litr paliwa 10, 3 peso, jakies paluszki, chipsy, woda obowiazkowo i zeszło na stacji prawie 100 peso, ale to i tak taniej niz za zorganizowany fakultet- a jaka przygoda!
Jedziemy do Chitzen, drogi bardzo fajne, świetnie oznakowane, nawet ktos kto nie ma prawka by sie nie pogubił, jedne z lepszych oznakowań jakie widziałam:), macha nam policja, usmiechnięci opuszczamy Playa, trasa piekna, zielono, słoneczko świeci, muza w radio daje meksykańskie dźwieki- zyc nie umierać, ale fajosko- sami śmigamy mijając po drodze prawdziwy obraz meksykańskich domków ze strzechy, bida az piszczy, co kawałek jakieś wystawne figurki , machaja żeby sie zatrymac i kupić, ale my się nie zatrzymujemy-pewno wydamy kase w chitzen!
Pierwszy po drodze postój w EKBALAM- oczywiście żle zjechalismy, zamist do RUIN to do PUEBLO(czyli na wieś), a tam społeczność juz prawdziwa- biegały nagie dzieciaki, matki rozwieszające pranie, stare babcinki na ganeczkach, chłopy na ogniu kręcili jakieś świnie, a ja blond księżniczka sobie prze otwarte okno kamerką kręcę- co za blond matołek ze mnie- dosłownie, bo przeciez wcale im sie to nie podobało, więć natknąwszy sie na wzrok chłopów odrazu kamerke schowała i mówie, a gdzie my wogóle jestesmy???? ruiny w druga stronę, to żeby ich bardziej juz nie draznić zawijamy wrotki w ektra tempie i zawracamy, żeby nas przypadkiem na ten rożen nie nabili
życie to nieustająca podróż
Ek BALAM - o 12. 10 na miejscu (wyjechalismy z Playa o 10.45)
CHŁOPIEC mówi, że popilnuje nam samochodu bo on tu rządzi, czy cos w tym stylu-oczywiście chodziło o peso:)
Zakup biletów
wejśćiówka do ruin 190 peso za 2 osoby
Ten oczywiście miał ruinowe ADHD- po Cobie mu zostało
chyba poczuł sie jak majański wódż, czy jak
oczywiście jedna jak zawsze centralna ruina- gdzie mieszkali wodzowie wioski
w środku zachowały sie bardzo ładne ołtarze, warto wejść zobaczyć
życie to nieustająca podróż
blond matołek.. hahah zaraz padnę ze śmiechu ...ale jakże śliczny i urokliwy ten matołek .. -))))) Aguś można na Ciebie i Twój śliczniutki uśmiech godzinami patrzeć , już się nie mogę doczekać Tajlandi w Waszym wydaniu
Po obejżeniu ruin zwijamy sie w stronę VALLADOID, po drodze przystanek na obiad , zjechalismy do przydrożnej knajpki, która ładnie wyglądała, a i ceny były całkiem przystepne, w porównaniu do Playa to wręcz tanio- jednak co poza miastem to odrazu widać. Zamówilismy sobie wołwine z fasola i czyms tam
, moze nie wygląda za dobrze ale smakowało wybornie
Dojechalismy na miejsce ok. 12: 40 ,Kapliczka w VALLADOID
Akurat trafilismy na jakąś procesje- ci ludzie amok dosłownie jakiś, w tym kościele jak spiewali, klaskali, było ich tam tylu,że jeden na drugim stali, wyglądało to bardzo interesująco- u nas takich mszy nie ma, gdzie tam jakieś żałobne psalmy- wszystko na wesoło jak w tych filmach co amerykańskie chórki spiewaja- ogladalismy z boku, nagrałam sobie filmik na kamerkę
chyba bolało ja oko
moja opinia o Valladoid- nie zrobiło na mnie wrażenia, ot takie spokojne miasteczko żyjące własnym rytmem, na przejazd wystarczy
życie to nieustająca podróż
no ja nie wiem bepi jak to bedzie w TAJ z tymi moimi mokrymi nogami- a tam na bosaka to raczej sie nie da....
życie to nieustająca podróż
Podoba mi się to Łukaszowe ADHD a tego matołka to chyba pominęłam
Explore. Dream. Discover.
Cudne widoki
Do ruin w Tulum tez szlismy spacerkiem
A pod ta skalka to chyba kazdy robi focie
I cudowne tulum - the best of w Meksyku
Aga, rozumiem ze wy od ruin do plazy doszliscie przez te cabanias? Bo my jednak inna droga.
O widzisz ile osób tyle opini - bo mnie valladolid urzeklo.
wieczorkiem dotarlismy do chitzen, spalismy w hotelu BEST WESTERN odrazu przy wjeździe, rezerwowane prze booking, hotelik bardzo przyjemny, na jedna nocke idealny, obok odrazu sklep OXO, cos jak 7/11, tam zrobilismy małe zakupi na kolacje, zabukowalismy sie i kapiel w basenie, rano wycieczka na ruiny
rano poszlismy po świeże rogaliki i kawke, wymeldowalismy sie z hotelu i pojechalismy na ruiny
było jeszcze pusto iw miare przyjemnie, słonce dopiero zaczynało prażyć, więc szybko oblecielismy wszystkie ruinki i dalismy sie wciągnąć w zakupowe szaleństwo- kto był ten wie, że te wielkie targowicho które jest tam rozłozone robi wieksza furorę niz główna piramida
Pierwis handlarze rozkładali swoje klejnoty
Oczywiście "mariola" pilnowała swojej posesji
Kupilismy sobie piekną drewnianą wielką maskę z kalendarzem majów, pare figurek- żeby na parapecie w domu luki wypełnić *lol*, sie wkręcilismy w targowanie, że szok, inaczej sie nie da, jak tylko widzieli, że juz odchodziliśmy do innego stoiska odrazu cena leciała łeb na szyję, hahaha, kazdy chce z czegos wyżyć
tak sie na tym targowichu długo szedalismy, że nawet wszystkich ruin nie zobaczylismy
Po wyjsciu z Chitzen, podjechalismy do CENOTY IKKILL- marzenie, parking duży, bezpłatny, restauracja jakby ktos zgłodzniał, ale my juz nie jedlismy tam, bo czekała na nas GRAND BAHIA wieczorem więc sliny nam ciekły na sma mysl co tam zastaniemy
życie to nieustająca podróż
Mi tez juz slina leci. Chyba pozycze od Mijki sliniak