no dobra lecimy dalej- jako ,że to była nasz ostatni dzień w Playa del Carmen, trzeba było sie pakować (brrr...nie lubimy)
Rano Łukasz poszedł wypozyczyć samochód z firmy "NATIONAL"- polecił nam Pan Marcin z MEXICO ENTERO- polska firma która znajduje sie w Playa del Carmen, organizują wycieczki (za niemałą zresztą kase) do tych miejsc i innych co zrobilismy na własną rekę, o połowe taniej- cos jak Pan Leszek Limeryk w TAJ,
Pan w Hotelu naszym pokazał nam na mapce miasta jak tam dojść, a że plan miasta skomplikowany nie jest to łatwo Łukasz trafił, ja w tym czasie dopijałam kawke i pakowałam walichy na dalsza podróż- jedziemy do CHITZEN ITZA
Troche długo go jednak nie było i ja juz rozwolnienie troche, bo co ja teraz zrobie, snuje w głowie plan ratunkowy- ale gdy juz czarny scenariusz został przeze mnie stworzony, pojawił sie mój bohater- moja świnka dała rade- jaki on hero
Cabany cudne w Tulum, jestem na etapie wertowania po kolei każdej bo muszę coś wyknuć sensownego chociaż na 3 romantico noce, bo na więcej mojego nie zaciągnę jak nie ma baru w all, klimy, lodówki i innych wygód i faktycznie drogo tam , standart marny a ceny jak za 5* w all albo i drożej ale kuszą mnie te plaże z piaskiem jak mąka i lazury i ten luz, czyli cały dzień na bosaka, hamaczki, romantico zachody nad brzegiem morza , piękny tam musi być poranek jak się człowiek budzi czy czeka na wchód słonka na tarasie w hamaczku a w tle słychać odgłosy dżungli, szum fal a do morza 5 kroków, ja to bym zamiast się kąpać pod prysznicem to rano bym prosto pobiegła do ciepłego morza
Samochodzik mały, zgrabny z klimą, 2 walizki sie zmiesciły, no to pozegnanie w hotelu z obsługą, cukierki na drogę dostalismy, kawke, wymeldowanie i spadamy!
Aha- dzień wczesniej bylismy jeszcze u naszej Pani w ADO BUS- a jakże mielibysmy o niej zapomniec- dalismy jej trochę peso za pomoc!!
Jeszcze istotna wskazówka- w PLAYA DEL CARMEN chodzilismy tez do WALL MARKET- duzy market w mieście, tanio mozna kupic na kanapki, piwko, zarełko, przełączniki do kontaktów, maski do snurków i wszystko czego dusza zapragnie-oaza miejscowych - własnie miejscowych! Pewnego dnia wracalismy dość juz po ciemku, a tam juz "biali turyści sie nie zapusczali za często" i pomieszały sie nam przecznice *shok*, ja juz mokre nogi, woda dosłownie!!, na bosaka poginałam, strach mnie obleciał bo zero "białych", meksykańce owszem mili byli, ale po ciemku to juz troche inny scenariusz sie w głowie pisał *shok*, kasa zacisnieta w kieszeni, upał jeszcze jak cholera, a my w czarnej dupie....
Jakas babcinka nas kieruje, tamci lukają, czy czasem MY jej cos nie robimy- potem pomyslałm, że koszylki moglismy sobie kupic z napisem POLAND to bezpieczniej bym sie czuła, bo oni to amerykańców nie bardzo trawia, gdyz tamci co zreszta widziałam na własne oczy traktuja ich z góry- amy jak tylko mówilismy, że z Polski, odrazu sie usmiechali i JAN PAWEŁ II-że kochają!!
Przygoda była niemała, jak sie pokazała głowna ulica, to juz serce mi przestało walić- i tylko nogi czarne po bosaku zostały
bepi - ty mic nie mów, ja w tych cabanach to bym mogła całe 2 tygodnie gnić- kapiel rancem tylko w morzu!!! tak jak slicznie zreszta opisałaś- tylko my i natura!! ciekawe jak tam daleko do jakiś sklepów- czytałam na forach, że ludki tam najpierw do WALL MARKETU podjężdali, robili sobie zakupy , a potem do caban, zawsze mozna rowerem tam podjechac do miasta TULUM -nie jest aż tak daleko, no juz ewentualnie taxi- a u nich w cabanie tylko sniadanie wykupić- taki niestety fakt, że płacisz jak za all, ale jaki masz kobito klimacik....
Jak coś wyczaisz dawaj odrazu znac- najładniejsze cabany są tam troche dalej niestety, ale po filmikach z you tube widać, że jakoś sobie ludki radzą
bepi ja musze się pochwalić - juz mnie jest 6 kilosów mniej *biggrin*, także focie troche nieaktualne- biegam regularnie (no teraz mama przerwę bo bym zgubiła płuca w tym upale), wiesz zdrowe żarełko, sportu troche, ale głownie bieganie i był juz pierwszy lans na plaży - katusze są, ale za to jaki efekt
no wiesz to grzech opuścic taka miejscówkę ja tylko na tulum czekałam cały pobyt i sie nie zawiodłam!!!!
życie to nieustająca podróż
życie to nieustająca podróż
ehhh ale cudownie !!!!!!! moje ulubione foto
no dobra lecimy dalej- jako ,że to była nasz ostatni dzień w Playa del Carmen, trzeba było sie pakować (brrr...nie lubimy)
Rano Łukasz poszedł wypozyczyć samochód z firmy "NATIONAL"- polecił nam Pan Marcin z MEXICO ENTERO- polska firma która znajduje sie w Playa del Carmen, organizują wycieczki (za niemałą zresztą kase) do tych miejsc i innych co zrobilismy na własną rekę, o połowe taniej- cos jak Pan Leszek Limeryk w TAJ,
Pan w Hotelu naszym pokazał nam na mapce miasta jak tam dojść, a że plan miasta skomplikowany nie jest to łatwo Łukasz trafił, ja w tym czasie dopijałam kawke i pakowałam walichy na dalsza podróż- jedziemy do CHITZEN ITZA
Troche długo go jednak nie było i ja juz rozwolnienie troche, bo co ja teraz zrobie, snuje w głowie plan ratunkowy- ale gdy juz czarny scenariusz został przeze mnie stworzony, pojawił sie mój bohater- moja świnka dała rade- jaki on hero
życie to nieustająca podróż
i nie wiem gdzie te oponki
cudne foty, droga do ruin Tulum jeszcze takich u nikogo nie widziałam
ja chcę do Mehico
Cabany cudne w Tulum, jestem na etapie wertowania po kolei każdej bo muszę coś wyknuć sensownego chociaż na 3 romantico noce, bo na więcej mojego nie zaciągnę jak nie ma baru w all, klimy, lodówki i innych wygód i faktycznie drogo tam , standart marny a ceny jak za 5* w all albo i drożej ale kuszą mnie te plaże z piaskiem jak mąka i lazury i ten luz, czyli cały dzień na bosaka, hamaczki, romantico zachody nad brzegiem morza , piękny tam musi być poranek jak się człowiek budzi czy czeka na wchód słonka na tarasie w hamaczku a w tle słychać odgłosy dżungli, szum fal a do morza 5 kroków, ja to bym zamiast się kąpać pod prysznicem to rano bym prosto pobiegła do ciepłego morza
Samochodzik mały, zgrabny z klimą, 2 walizki sie zmiesciły, no to pozegnanie w hotelu z obsługą, cukierki na drogę dostalismy, kawke, wymeldowanie i spadamy!
Aha- dzień wczesniej bylismy jeszcze u naszej Pani w ADO BUS- a jakże mielibysmy o niej zapomniec- dalismy jej trochę peso za pomoc!!
Jeszcze istotna wskazówka- w PLAYA DEL CARMEN chodzilismy tez do WALL MARKET- duzy market w mieście, tanio mozna kupic na kanapki, piwko, zarełko, przełączniki do kontaktów, maski do snurków i wszystko czego dusza zapragnie-oaza miejscowych - własnie miejscowych! Pewnego dnia wracalismy dość juz po ciemku, a tam juz "biali turyści sie nie zapusczali za często" i pomieszały sie nam przecznice *shok*, ja juz mokre nogi, woda dosłownie!!, na bosaka poginałam, strach mnie obleciał bo zero "białych", meksykańce owszem mili byli, ale po ciemku to juz troche inny scenariusz sie w głowie pisał *shok*, kasa zacisnieta w kieszeni, upał jeszcze jak cholera, a my w czarnej dupie....
Jakas babcinka nas kieruje, tamci lukają, czy czasem MY jej cos nie robimy- potem pomyslałm, że koszylki moglismy sobie kupic z napisem POLAND to bezpieczniej bym sie czuła, bo oni to amerykańców nie bardzo trawia, gdyz tamci co zreszta widziałam na własne oczy traktuja ich z góry- amy jak tylko mówilismy, że z Polski, odrazu sie usmiechali i JAN PAWEŁ II-że kochają!!
Przygoda była niemała, jak sie pokazała głowna ulica, to juz serce mi przestało walić- i tylko nogi czarne po bosaku zostały
życie to nieustająca podróż
eh chciałabym mieć takie oponki... moje po lecie i każdym żuberku z dnia na dzień będzie trzeba po lecie od września przejśc zaś na wode
bepi - ty mic nie mów, ja w tych cabanach to bym mogła całe 2 tygodnie gnić- kapiel rancem tylko w morzu!!! tak jak slicznie zreszta opisałaś- tylko my i natura!! ciekawe jak tam daleko do jakiś sklepów- czytałam na forach, że ludki tam najpierw do WALL MARKETU podjężdali, robili sobie zakupy , a potem do caban, zawsze mozna rowerem tam podjechac do miasta TULUM -nie jest aż tak daleko, no juz ewentualnie taxi- a u nich w cabanie tylko sniadanie wykupić- taki niestety fakt, że płacisz jak za all, ale jaki masz kobito klimacik....
Jak coś wyczaisz dawaj odrazu znac- najładniejsze cabany są tam troche dalej niestety, ale po filmikach z you tube widać, że jakoś sobie ludki radzą
życie to nieustająca podróż
bepi ja musze się pochwalić - juz mnie jest 6 kilosów mniej *biggrin*, także focie troche nieaktualne- biegam regularnie (no teraz mama przerwę bo bym zgubiła płuca w tym upale), wiesz zdrowe żarełko, sportu troche, ale głownie bieganie i był juz pierwszy lans na plaży - katusze są, ale za to jaki efekt
życie to nieustająca podróż