Kiwi,to zdradzę hehehee cosik do przodu.....BYŁA w TYM najwiekszym "drzewku" w....środku
Aga,nam się super sprawdził,bo sam Singapur jak na metropolię azjatycką nie jest zatłoczony - koszt posiadania TAM samochodu jest ogromy,więc większość korzysta z komunikacji miejskiej
Mnie najbardziej "ciągneło" do ....ChinaTown,a jak ......ciągneło to i tam postanowiliśmy wysiąć,tym bardziej,że w brzuszkach zaczeło nam już burczeć.
Jedynie niebo coraz bardziej nam się pochmurzało i nastał kapuśniaczek ,który po 10 sek.przeradzał się w.....ulewy - noż nie podoba mi się ta pogoda,parno i duszno może sobie być,ale JA deszczu nie zamawiałam.
Przemykając wśród starganów,robiąc jakieś zakupy ,skryliśmy się pod na prędce zakupioną parasolką ale ulewa coraz bardziej dawa się we znaki.
wejście do dzielnicy chińskiej
obok którego stała sobie jak gdyby nigdy NIC,świątenia hiduska......
Ja ogladalam super tree od dolu czyli lezac na laweczce pod koroną he he widok obledny ale ten widoczek co pokazujesz czyli z góry na wszystkie drzewa tez rewelacja
Ciąg dalszy..........to opis,bo bateria w aparacie "odmówiła" współpracy-echhhhhh ten współczesny sprzęcior,pól dnia pstrykania i już "wystawia kopytka".
Pojedliśmy ( Prezes nawet bez gustownego śliniaczka "załatwił " tego kraba ),popiliśmy ( niezawodny Tiger ),krajobra "chiński" zlustrowaliśmy i udajac sie głowną ulicą Pagodastreet obraliśmy kierunek na kolejny przystanek BigBusa,który miała nas już odstawić bezpośrednio pod MbS.
Ja w duchu się modliłam o jako-taką pogodę ,bo przecież.....miałam iśc i wymoczyć cycki za CAŁE forum
PO dodatrciu do hotelu,speedem podmieniłam aparaty,wziełam nową zabaweczkę do zdjęć "podwodnych" ,wrzuciłam strój na grzbiet,okryłam się szlafroczkiem i biegusiem zasuwałam na 57 piętroooooooooooo,bo przecież .................SEN miał się SPEŁNIĆ
Pierwsze zanużenie było ................bryyyyyyyyyyyyyyyyyy o JEZUSIEŃKU ........jaka ta woda zimna................bryyyyyyyyyyyyy
spójrzcie na Prezesa,to szczery chłopak,jego mina mówi sama za siebie......
ja za to ......................frygałam jak fryga,nie zwarzając na NIC
Daga, super sposób na szybkie zwiedzanie i fotki superaśne
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi,to zdradzę hehehee cosik do przodu.....BYŁA w TYM najwiekszym "drzewku" w....środku
Aga,nam się super sprawdził,bo sam Singapur jak na metropolię azjatycką nie jest zatłoczony - koszt posiadania TAM samochodu jest ogromy,więc większość korzysta z komunikacji miejskiej
Mnie najbardziej "ciągneło" do ....ChinaTown,a jak ......ciągneło to i tam postanowiliśmy wysiąć,tym bardziej,że w brzuszkach zaczeło nam już burczeć.
Jedynie niebo coraz bardziej nam się pochmurzało i nastał kapuśniaczek ,który po 10 sek.przeradzał się w.....ulewy - noż nie podoba mi się ta pogoda,parno i duszno może sobie być,ale JA deszczu nie zamawiałam.
Przemykając wśród starganów,robiąc jakieś zakupy ,skryliśmy się pod na prędce zakupioną parasolką ale ulewa coraz bardziej dawa się we znaki.
wejście do dzielnicy chińskiej
obok którego stała sobie jak gdyby nigdy NIC,świątenia hiduska......
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Ja ogladalam super tree od dolu czyli lezac na laweczce pod koroną he he widok obledny ale ten widoczek co pokazujesz czyli z góry na wszystkie drzewa tez rewelacja
No trip no life
chińskie "badziewka" robiące "klimat"
i nasza knajpka w której postanowiliśmi przeczekać nawałnicę a przy okazji ......uzupełnić poziom kalorii
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Daguś o Jezusicku ....tłumacz co to za potrawa krabowa ....mniam ,krewety .Ale mi smaka natrzaskałaś
Rozumię,ż e fotki z drzewka avatarowego będą ?
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Ciąg dalszy..........to opis,bo bateria w aparacie "odmówiła" współpracy-echhhhhh ten współczesny sprzęcior,pól dnia pstrykania i już "wystawia kopytka".
Pojedliśmy ( Prezes nawet bez gustownego śliniaczka "załatwił " tego kraba ),popiliśmy ( niezawodny Tiger ),krajobra "chiński" zlustrowaliśmy i udajac sie głowną ulicą Pagodastreet obraliśmy kierunek na kolejny przystanek BigBusa,który miała nas już odstawić bezpośrednio pod MbS.
Ja w duchu się modliłam o jako-taką pogodę ,bo przecież.....miałam iśc i wymoczyć cycki za CAŁE forum
PO dodatrciu do hotelu,speedem podmieniłam aparaty,wziełam nową zabaweczkę do zdjęć "podwodnych" ,wrzuciłam strój na grzbiet,okryłam się szlafroczkiem i biegusiem zasuwałam na 57 piętroooooooooooo,bo przecież .................SEN miał się SPEŁNIĆ
Pierwsze zanużenie było ................bryyyyyyyyyyyyyyyyyy o JEZUSIEŃKU ........jaka ta woda zimna................bryyyyyyyyyyyyy
spójrzcie na Prezesa,to szczery chłopak,jego mina mówi sama za siebie......
ja za to ......................frygałam jak fryga,nie zwarzając na NIC
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
teraz panoramę Singapuru mogliśmy podziwiać w dzień,jedynie przy sporym zachmurzeniu,ale nic nie narzekałam.........NIE PADAŁO....
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
a ja się MOCZĘ i moczę i moczą......
Prezes zęby zaciska,ale TYŻ się moczy.....
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Daguś nie pal Franka i wrzuć tą sweet focię jak gździłaś się z Prezesem na krawędzi basenu z nogami ku przepaści
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...