Punktualnie wielki "stalowy ptak" posadził nas, swoje pisklaki w gnieżdzie,tzn.na lotnisku.OGROMNYM lotnisku,heheheeh do odprawy paszportowej jechaliśmy tymi wszystkimi chodnikami z 15 min. ( nie potrzebujemy wiz,wypełniamy tyko takie typowe deklaracje,które muszą zostać zdane przy wylocie z Sin ),póżniej kolejne kilka minut po bagaże - ooooo są i już......możemy kierować się ku MIASTU.My wybraliśmy opcję z przejazdem metrem,które jest bezpośrednio pod lotniskiem ( i tu podziekowania dla Lorda,dostałam "wykładnie co i jak" oraz dla Filos,który na swoim blogu opisał również fajne historię powstania tegoż lotniska ).
Jeszcze przed udaniem się na stację,zaraz po wyjściu z terminala wymieniliśmy troszkę kaski na "drobne wydatki" ( 1 dolar singapiurski to tak ok.2,3 zł ) oraz nabyliśmy bileciki na BIGbusa,którym zamierzaliśmy "podróżwać" ( czytaj:ZWIEDZAĆ ) dnia następnego.
Wyposażeni w kilogram różnych mapek i mapeczek ,dziarskim krokiem ruszyliśmy do metra.
Zakup bileciku w automacie banalnie prosty,podaje się z mapki interaktywnej stację końcową przy której się chce wysiąść i maszyna sama sobie wszytsko oblicza.
Mamy bileciki,pakujemy się do metra,dawa przystanki,siupppppp przesiadamy się na linie kolejną ,którą jedziemy kolejnych 5 przystanków i znowu szybka przesiadka na linie czeroną bezpośrednią zatrzymującą się pod.....Marina BY Sands.
Nooooooooooooooo,no bo to RACZEJ oczywista oczywistość,że stacja metra przy której mieści się ów hotel nazywa się tak samo ....jak ON - no ,ba jasne jak 4 x 4.
Heeee,a własnie,że nie ,heheheeheh,dowiadujemy się o tym od Pani ,której zadaniem jest KIEROWAC takie sieroty ( zazwyczaj z walizkami ) jak My na odpowiedni "tor".
Ale MY przecież WIEMY lepiej,Pani nam każe wysiąść na kolejnej stacj,a MY uparcie przemy na MbS - gdy sobie takie dwa niepotrzebne kursiki zrobiliśmy,Pani się na nas WKURZYŁA i oznajmiła ostrym TONEM,że po to ma WŁASNIE na SOBIE ten czerwony mundurek ,bo WIE lepiej gdzie KTO powininien wysiąść - heheheh,a TU "durne" turysty pchają się nie tam gdzie trzeba - MAMY wysiąść przy stacji metra.....BeachFront - PANIALI....?????
łokej,łokej......już wysiadamy,po co ta awantura...???
I tak dotarliśmy do podziemi całego kompleksu Mariny,który z Merta przeistacza się w OLBRZYMIE centrum handlowe z kasynem ,centrum konfernecyjnym i sam Bóg raczy wiedzieć z czym tam jeszcze ,gdzie ruchome schody wywożą nas na hol hotelowy...............wogóle go nie przypominjący - uffffffffffff,dobrze,że człek " oblatany" heheheh i wie,że RECEPCJA w MbS wygląda TAK.......
a całość holu to JEDEN wielki CUD architektoniczny......
Prezes od razu dostał instrukcje,że ma prosić o pokój z widokiem na miasto,ale.................NORKA Lorda jest już zarezerwowana i Pani daje nam pokoik na 45 piętrze z widokiem na port - hmmmmmmmmmm,trudno,jakoś to przezyję.
Mamy kierowąc się do Tower 2 ,odszukać windę która kursuje na nasze piętro i......może zacząc delektować się pobytem.
O ile odszukanie windy nie nastarczyło żadnego problemu,o tyle "odpalenie" jej ,aby wjechała na naszą kondygnacje JUZ nie było takie hop siup - niby proste wkładasz kartę-klucz do czytnika wduszasz nr pięterka i gotowe - ale nasza karta nie miała ochoty z nami "kompatybilować".
Ja po dwóch taki NIEZAMIERZONYCH kursach SZYBKOBIEŻNĄ strzałą wszystkie wnętrzności miałam na poziome nosa i już czułam,że ZARAZ eksploduję - zabrałam swoją torebunię,kazałam Prezesowi zwieżdz się na dól,STRZELIŁAM focha i dopóki nie rozpracuje tej maszyny,nawet niech się nie waży mnie do niej pakować - już mi wystarczy,że na twarzy miałam wszelkie oddcienie zieleni.
Prezes ,jak na prawdziwego MacGajwera przystało,wyczaił Boya hotelowego,wjechał z nim na nasze 45 p. zaktualizował kartę w.....drzwiach pokoju i spokojnie zjechał po mnie.
No TAK to ja rozumiem załatwienie sprawy,Milejdi pozwoli teraz na ......SALONY
weszłam i już od progu...............UMARŁAM w butach
JEZUSIUNIU nazareński CO ZA WIDOK,szklana cała ściana,do tego.....wyjście na balkon a z niego perspektywa..................bezkresu morskiego i WIDOK na FUTURYSTYCZNE OGRODY MbS - jestem OSIKANA,po samiuteńkie pachy
cały spektakl widokowy ,widziany z naszej "norki" faktycznie rozpoczynałą się o zmierzchu,a że to już za kilka chwil....więc nie omieszkałam całość "zarejstrować" ......aby dalej szczękę trzymać w ...ręku
Żelku za SIN
Kasia.....ledwo na lądowanie się załapałaś
Punktualnie wielki "stalowy ptak" posadził nas, swoje pisklaki w gnieżdzie,tzn.na lotnisku.OGROMNYM lotnisku,heheheeh do odprawy paszportowej jechaliśmy tymi wszystkimi chodnikami z 15 min. ( nie potrzebujemy wiz,wypełniamy tyko takie typowe deklaracje,które muszą zostać zdane przy wylocie z Sin ),póżniej kolejne kilka minut po bagaże - ooooo są i już......możemy kierować się ku MIASTU.My wybraliśmy opcję z przejazdem metrem,które jest bezpośrednio pod lotniskiem ( i tu podziekowania dla Lorda,dostałam "wykładnie co i jak" oraz dla Filos,który na swoim blogu opisał również fajne historię powstania tegoż lotniska ).
Jeszcze przed udaniem się na stację,zaraz po wyjściu z terminala wymieniliśmy troszkę kaski na "drobne wydatki" ( 1 dolar singapiurski to tak ok.2,3 zł ) oraz nabyliśmy bileciki na BIGbusa,którym zamierzaliśmy "podróżwać" ( czytaj:ZWIEDZAĆ ) dnia następnego.
Wyposażeni w kilogram różnych mapek i mapeczek ,dziarskim krokiem ruszyliśmy do metra.
Zakup bileciku w automacie banalnie prosty,podaje się z mapki interaktywnej stację końcową przy której się chce wysiąść i maszyna sama sobie wszytsko oblicza.
Mamy bileciki,pakujemy się do metra,dawa przystanki,siupppppp przesiadamy się na linie kolejną ,którą jedziemy kolejnych 5 przystanków i znowu szybka przesiadka na linie czeroną bezpośrednią zatrzymującą się pod.....Marina BY Sands.
Nooooooooooooooo,no bo to RACZEJ oczywista oczywistość,że stacja metra przy której mieści się ów hotel nazywa się tak samo ....jak ON - no ,ba jasne jak 4 x 4.
Heeee,a własnie,że nie ,heheheeheh,dowiadujemy się o tym od Pani ,której zadaniem jest KIEROWAC takie sieroty ( zazwyczaj z walizkami ) jak My na odpowiedni "tor".
Ale MY przecież WIEMY lepiej,Pani nam każe wysiąść na kolejnej stacj,a MY uparcie przemy na MbS - gdy sobie takie dwa niepotrzebne kursiki zrobiliśmy,Pani się na nas WKURZYŁA i oznajmiła ostrym TONEM,że po to ma WŁASNIE na SOBIE ten czerwony mundurek ,bo WIE lepiej gdzie KTO powininien wysiąść - heheheh,a TU "durne" turysty pchają się nie tam gdzie trzeba - MAMY wysiąść przy stacji metra.....BeachFront - PANIALI....?????
łokej,łokej......już wysiadamy,po co ta awantura...???
I tak dotarliśmy do podziemi całego kompleksu Mariny,który z Merta przeistacza się w OLBRZYMIE centrum handlowe z kasynem ,centrum konfernecyjnym i sam Bóg raczy wiedzieć z czym tam jeszcze ,gdzie ruchome schody wywożą nas na hol hotelowy...............wogóle go nie przypominjący - uffffffffffff,dobrze,że człek " oblatany" heheheh i wie,że RECEPCJA w MbS wygląda TAK.......
a całość holu to JEDEN wielki CUD architektoniczny......
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Daga, jeszcze prasówka "Twojego Stylu" i lampka szampona i ideał byłby
Mi taki duży samolot przypadł do gustu, prawie żadnych "bujań", choć po ostatnim locie Dreamlinerem już woda sodowa do głowy uderzyła
Pozdrawiam wakacyjnie,
Ewelina z EM
Już mi się robi gorąco,duszno,słabo i nie jest to jeszcze klimakterium .O fak *mosking*,ogarniam się i biorę w garść
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Prezes od razu dostał instrukcje,że ma prosić o pokój z widokiem na miasto,ale.................NORKA Lorda jest już zarezerwowana i Pani daje nam pokoik na 45 piętrze z widokiem na port - hmmmmmmmmmm,trudno,jakoś to przezyję.
Mamy kierowąc się do Tower 2 ,odszukać windę która kursuje na nasze piętro i......może zacząc delektować się pobytem.
O ile odszukanie windy nie nastarczyło żadnego problemu,o tyle "odpalenie" jej ,aby wjechała na naszą kondygnacje JUZ nie było takie hop siup - niby proste wkładasz kartę-klucz do czytnika wduszasz nr pięterka i gotowe - ale nasza karta nie miała ochoty z nami "kompatybilować".
Ja po dwóch taki NIEZAMIERZONYCH kursach SZYBKOBIEŻNĄ strzałą wszystkie wnętrzności miałam na poziome nosa i już czułam,że ZARAZ eksploduję - zabrałam swoją torebunię,kazałam Prezesowi zwieżdz się na dól,STRZELIŁAM focha i dopóki nie rozpracuje tej maszyny,nawet niech się nie waży mnie do niej pakować - już mi wystarczy,że na twarzy miałam wszelkie oddcienie zieleni.
Prezes ,jak na prawdziwego MacGajwera przystało,wyczaił Boya hotelowego,wjechał z nim na nasze 45 p. zaktualizował kartę w.....drzwiach pokoju i spokojnie zjechał po mnie.
No TAK to ja rozumiem załatwienie sprawy,Milejdi pozwoli teraz na ......SALONY
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
weszłam i już od progu...............UMARŁAM w butach
JEZUSIUNIU nazareński CO ZA WIDOK,szklana cała ściana,do tego.....wyjście na balkon a z niego perspektywa..................bezkresu morskiego i WIDOK na FUTURYSTYCZNE OGRODY MbS - jestem OSIKANA,po samiuteńkie pachy
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
cały spektakl widokowy ,widziany z naszej "norki" faktycznie rozpoczynałą się o zmierzchu,a że to już za kilka chwil....więc nie omieszkałam całość "zarejstrować" ......aby dalej szczękę trzymać w ...ręku
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
no to moja szczęka "pogubiona" superrr
Sama NORKA ,również mnie zachwyciła,precyzja wykonania detali,dłabość o estetykę,forma,kształt - tu nic nie było przypadkowe......
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Welcome by Singapor
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Ja pierdykam...ale widoki....posiedze tu chwile