--------------------

____________________

 

 

 



Samodzielna tułaczka Zajęcy po Chinach 2012

65 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Następnego ranka nadał czujemy się podle i po wyjściu z hotelu decydujemy, że szukamy apteki... Ale najpierw nasz hotel (300 m od najbliższej stacji metra, 10 minut spaceru do Bundu)

Tu zresztą też okazało się, że hotel inaczej nazywał się w papierach, a inaczej "na szyldzie"...

Udajemy się w stronę Starego Miasta licząc, że gdzieś po drodze trafi się apteka...

 

Wśród znaczków na jednym z budynków zauważamy ZIELONY KRZYŻYK podkreślam to, bo my jesteśmy przyzwyczajeni do czerwonego. W Chinach apteki to krzeż zielony. Wchodzimy. Apteka wygląda prawie jak supermarket z lekami. Ma trzy piętra. Na parterze i na pierwszym piętrze leki medycyny chińskiej. Panie od razu kierują nas na drugie piętro. Tutaj przemiła "Pani Piguła" bez problemu rozumie o co nam chodzi: Kaszel, słabo - To może syropek... Nie chcecie syropku... Boli głowa, gorączka... Nie ma problemu... Tu jest lek dla was...(dostajemy TYLENOL - w Polsce niedostępny). Najpierw po dwie tabletki i będzie lepiej... Później jeszcze przez trzy dni po jednej... Płacimy, bierzemy tabletki, zażywamy, popijamy i idziemy zwiedzać... Wyprzedzając nieco rozwój zdarzeń napiszę, że już po kilku godzinach było lepiej a następnego dnia już całkiem dobrze...

LEKCJA DZIEWIĄTA; W PRZYPADKU DOLEGLIWOŚCI NALEŻY IŚĆ DO LOKALNEJ APTEKI, DOŚWIADCZENIE POKAZUJE (NIE TYLKO Z CHIN), ŻE LOKALNE LEKI SĄ NAJLEPSZE NA LOKALNE DOLEGLIWOŚCI (SZCZEGÓLNIE ŻOŁĄDKOWE)  

Teraz możemy zwiedzać Stare Miasto, a właściwie uzupełnić to, czego nie widzieliśmy podczas poprzedniej wizyty...

Zaczynamy od ogrodów

Płacimy po 30 RHB, dostajemy piękne bileciki i idziemy zwiedzać...

Niektóre detale, zakryte szybą niestety nie wychodzą zbyt ostro... ale cóż... życie... Mimo wszystko warto je pokazać ze względu na ich wyjątkowość...

A tu żółw z kamyków w posadzce - przesłąnie "Nie śpiesz się..."

Zając podziwia bramki - drzwi o przedziwnych kształtach...

W ogrodzie także mostki idą zakosami w obronie przed duchami... Ogólnie jest pięknie...

Dochodzimy do końca Ogrodu, do Dawnej Sceny

Przed sceną ciekawy obiekt - Cegła Jing - to z takich cegieł wznoszono dawne konstrukcje...

Precyzja wykonania takich detali zachwyca...

Jesteśmy usatysfakcjonowani ogrodami i wracamy na Stare Miasto

Nie mogłoby obyć się bez naszego czajniczka (żeby się do niego dostać trzeba czasem postać w kolejce... taki ci on popularny...)

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Przy Starym mieście znajduje się Świątynia Miejska. Z powodu remontu wejście do niej prowadziło od tyłu, zakamarkami starego miasta, które udało nam się pokonać dzięki pomocy starszego pana... Wstęp 20 RHB

Jak to w miejskiej świątyni pełno tu posągów zasłużonych i wybitnych obywateli z przeszłości Szanghaju...

 

Co ciekawe, znajdują się wśród nich także kobiety...

Dachy świątyni ozdobione są bardzo ciekawymi grupami figuralnymi

Warto zwrócić uwagę na wspaniałą porcelanę...

Na dziedzińcu typowe modły z dymiącymi trociniakami (nie są to pałeczki zapachowe...)

Naszą uwagę zwróciły też ciekawie zdobione drzwi...

W takich strojach występowali kiedyś znamienici mieszkańcy Szanghaju

Z dziedzińca wracamy na stare miasto...

Zwiedziliśmy już wszystko, co chcieliśmy zobaczyć, więc udajemy się w stronę stacji metra...

Duży Zając

harvi
Obrazek użytkownika harvi
Offline
Ostatnio: 8 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 16 gru 2013

Duży Zając :

Wśród znaczków na jednym z budynków zauważamy ZIELONY KRZYŻYK podkreślam to, bo my jesteśmy przyzwyczajeni do czerwonego. W Chinach apteki to krzeż zielony. Wchodzimy. Apteka wygląda prawie jak supermarket z lekami. Ma trzy piętra. Na parterze i na pierwszym piętrze leki medycyny chińskiej. Panie od razu kierują nas na drugie piętro. Tutaj przemiła "Pani Piguła" bez problemu rozumie o co nam chodzi: Kaszel, słabo - To może syropek... Nie chcecie syropku... Boli głowa, gorączka... Nie ma problemu... Tu jest lek dla was...(dostajemy TYLENOL - w Polsce niedostępny). Najpierw po dwie tabletki i będzie lepiej... Później jeszcze przez trzy dni po jednej... Płacimy, bierzemy tabletki, zażywamy, popijamy i idziemy zwiedzać... Wyprzedzając nieco rozwój zdarzeń napiszę, że już po kilku godzinach było lepiej a następnego dnia już całkiem dobrze...

LEKCJA DZIEWIĄTA; W PRZYPADKU DOLEGLIWOŚCI NALEŻY IŚĆ DO LOKALNEJ APTEKI, DOŚWIADCZENIE POKAZUJE (NIE TYLKO Z CHIN), ŻE LOKALNE LEKI SĄ NAJLEPSZE NA LOKALNE DOLEGLIWOŚCI (SZCZEGÓLNIE ŻOŁĄDKOWE)  

Tylenol to jedna z Amerykańskich marek naszego APAPu czy innych leków opartych na paracetamolu Wink

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Nie do końca. Różnica polega na jednym ze składników, który u nas nie jest dopuszczony do obrotu... i ten jeden składnik powoduje ogromną różnicę w działaniu... Nie wiem, który to składnik, ale tylenol składa się z substancji aktywnych: Acetaminophen, Pseudoephedrine, Dextromethorphan oraz Chlorphenamine Maleate (cokolwiek to jest - i nie dostrzegam tu paracetamolu...)... ale ja nie piguła...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Jedziemy zobaczyć wodne miasto w Szanghaju, czyli dzielnicę Qibao...

Zaczyna się dobrze... Dalej jest tylko lepiej...

Gdyby tak jeszcze człowiek był głodny, żeby popróbować wszystkich dostępnych tu przysmaków...

Pierwsze zdziwko, to kopce solne wypełnione jajami przepiórek...

Dalej pomniczek lokalnego bohatera...

Widoki z mostu na rozłożone w budynkach nad wodą knajpki...

I jedzenie, jedzenie, jedzenie...

I kto to powiedział, że goloneczka z chrzanem jest typowo polską specjalnością.... Można wybierać, pieczona, duszona, gotowana...

Obok goloneczek mamy też świńskie raciczki...

Jak kto woli, są i raki...

Pierożków też mamy do wyboru, do koloru - gotowane, przypiekane, na głębokim oleju, z przeróżnymi nadzieniami...

Jak kto woli, jest i kurczak w glinianej skorupie...

W przerwie między jednym daniem a drugim można popływać łódką po kanałach...

Albo poprzyglądać się ludziom z mostu...

Zając znalazł kolejnego przyjaciela i próbuje dowiedzieć się, kto go tak obstrzygł...

A tak Qibao wyglądało kiedyś według historycznego sztychu...

Nic to. Wracamy do naszego hotelu. Na rogu zauważyliśmy knajpkę, gdzie cały czas jest bardzo duży przemiał... Musi co jest tu dobre jedzenie...

Wynika z tego

LEKCJA DZIESIĄTA: ZAWSZE JEDZ TAM GDZIE JEDZĄ MIEJSCOWI I GDZIE WIDAĆ DUŻY OBRÓT KLIENTÓW. WEDŁUG WSZELKICH DANYCH MIEJSCEM DECYDUJĄCYM O NASZYM BEZPIECZEŃSTWIE ŻYWIENIOWYM JEST PATELNIA, WOK, GARNEK CZY PAROWNIK. PODDANE ODPOWIEDNIEJ OBRÓBCE TERMICZNEJ JEDZENIE BĘDZIE DLA NAS BEZPIECZNE, JEDZMY WIĘC TAM, GDZIE CZEKAMY NA JEDZENIE A NIE GDZIE JEDZENIE CZEKA NA NAS {NIE WIADOMO JAK DŁUGO I W JAKICH WARUNKACH}.

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolacja zjedzona, ale za wcześnie jeszcze iść spać... Jedziemy na Nanjing Road, do handlowego centrum Szanghaju...

Zakupy tutaj raczej nie wchodzą w grę... Same markowe produkty po odpowiednio wysokich cenach. Chińczycy mają jobla na punkcie rzeczy markowych. Mając tyle podrób sami starają się kupować rzeczy markowe z najwyższej półki...

Nanjing Road nocą wygląda bajkowo...

Na środku ulicy ludzie urządzają sobie taneczny parkiet, ćwiczą, bawią się i nikomu to nie przeszkadza... dołączyć może każdy...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Kolejny dzień w Szanghaju rozpoczynamy od przejażdżki na Pudong... Witają nas kwiatowe smoki...

Rzut oka na najwyższe budynki miasta, Pagodę (to ten z przodu) i Centrum Handlu Światowego (ten jak otwieracz do piwa)

Tutaj taras nad rondem z odpowiednimi zejściami nikogo nie dziwi...

Dookoła banki, międzynarodowe firmy i centra handlowe z najdroższymi markami... Luksus...

Wieża telewizyjna stoi, jak dwa lata temu...

Idziemy na nabrzeże... ale w dzień Bund nie wygląda tak malowniczo, jak w nocy...

Za to centrum kongresowe lśni...

Ostatni rzut oka na niegdyś najwyższe budynki świata...

I jedziemy szukać Świątyni Jadeitowego Buddy... Poradzili nam dobrzy ludzie, do której stacji metra dojechać, wysiadamy i Zając natychmiast znalazł grubasów jeszcze większych niż jego Duży Zając...

Chodzimy, szukamy świątyni - jest tylko coś, co z boków wygląda jak wielki dom towarowy...

Znajdujemy kolejnego lokalsa...

No i jest coś, co wygląda, jak świątynia...

Wchodzimy i okazuje się, że to nie to... Tutaj mamy całkiem nową świątynię, jeszcze w budowie...

No ale jak już tu jesteśmy, to należy to zobaczyć...

Jest Budda... jest z jadeitu - ale to nie Ten, którego szukamy...

Budowla jest imponująca, i wszystko zgodnie z historycznymi zasadami budowy świątyń

Okazuje się, że współcześni artyści też wiele potrafią...

Wychodzimy przed świątynię, oglądamy mapę i pytamy innych turystów. Pewna pani z Australii mówi, że świątynia, której szukamy to tylko kilka przecznic dalej... No to idziemy...

Po pół godzinie spaceru mamy dość, każdy mówi, że to już tylko o krok dalej... Wreszcie po około godzinie docieramy na miejsce...

Płacimy za bileciki po 10 RHB i zwiedzamy...

No dobrze, wszystko jest, jak trzeba, ale gdzie ten Jadeitowy Budda?

Wychodzimy na taras...

Zwiedzamy muzeum...

I wreszcie jest ... na drugim piętrze Świątyni... Oczywiście nie wolno fotografować... ale dopóki nie krzyczą...

Jest naprawdę piękny i niespotykany...

Zającowi bardzo podobają się wotywne świeczki w kształcie kwiatków lotosu...

Moją uwagę przykuwają śmieszne rzeźby na daszkach...

oraz smoki

Ale na nas już czas... Nadchodzi pora odjazdu naszego nocnego pociągu do Pekinu.

Oczywiście można byłoby jechać szybkim pociągiem dziennym ale - atrakcja ta kosztuje cały dzień... Nocny sypialny daje dzień w Pekinie lub Szanghaju i oszczędność na hotelu...

Jedziemy więc nocą wygodnym sypialnym... z dworca w Szanghaju...

Znalezienie z którego peronu odjeżdża pociąg nie jest trudne - wystarczy sprawdzić na bilecie numer i odnaleźć taki sam na powyższej tablicy...

A jak się już jest w wagonie, to wypasik...

Duży Zając

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Ja zaraz oczopląsu dostanę Cray 2

Skaczę z jednej relacji na drugą, tu lazurki, tu kolory, tu koronkowe budowle. Wszędzie jest CUDOWNIE!!! i wszędzie się chce być!/a się nie zanosi.../ 

Dash 1 Dash 1 Dash 1 

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Wczesnym rankiem lądujemy na dworcu w Pekinie po spokojnie przespanej w pociągu nocce...

Metrem jedziemy do hotelu. Wiemy gdzie wysiąść i którym wyjściem wyjść na ulicę, tyle, że nasze wyjście "D" jest zamknięte z powodu remontu... Wtopa...

Wychodzimy i idziemy w dokładnie odwrotnym niż potrzeba kierunku... Zaczynamy pytać o hotel - mamy przecież w papierach jego nazwę i adres po Chińsku...

W końcu pan ochroniarz pyta o hotel dwie babcie w "piżamkach"... Babcie myślą, dyskutują i... pokazują prawidłowy kierunek...

Jeszcze tylko około 800 m spaceru i jest nasz hotel. Pokój czeka... Szybkie mycie i w miasto. Chcemy jechać do parku Beihai... A jesteśmy przy Świątyni Nieba...

Państwo w recepcji informują nas, że kilka metrów od hotelu jest przystanek autobusu, który zawiezie nas wprost pod bramę parku...

Bez problemu znajdujemy przystanek i jedziemy... za całego 1 RHB (czyli 50 groszy - tyle kosztuje bilet autobusowy w Pekinie...)

Wysiadamy przed samą bramą parku Beihai. Bilety wstępu to 20 RHB... Miodzio...

Najpierw idziemy zwiedzić wyspę z Białą Dagobą...

Jest i świątynia, więc są i Królowie Czterech Stron Świata...

Do Dagoby trzeba wspiąć się po schodkach...

Po drodze mijamy słodkie chińskie altanki...

Kolejny świątynny pawilon...

Na szczycie, pod Dagobą niewielki budyneczek o ścianach dekorowanych kaflami z podobizną Buddy...

A w środku... taki Bóg, że aż strach się go bać...

Oj Pan Budda miał chyba kiepską wizażystkę, która malowała mu usta...

Wracamy do wejścia i za 10 RHB od osoby jedziemy meleksem na drugą stronę jeziora do naszego głównego obiektu zainteresowania w tym parku...

Zatrzymujemy się przed bogato zdobioną cewramiką bramą... To tutaj...

Znowu Królowie...

drewniane pawilony...

Czarny Budda...

I wreszcie jest... jedna z trzech w Chinach a dwóch w Pekinie ścian Dziewięciu Smoków...

My zachwycamy się 9 smokami z jednej i 9 z drugiej strony ...

Zwiedzanie parku zajęło nam nieco więcej czasu niż zakładaliśmy, więz za kolejne 1 RHB od osoby wracamy autobusem do hotelu...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Nasz hotel mieści się tuż obok jednego z dwóch najbardziej znanych wśród cudzoziemców centrów handlowych Pekinu - Pearl Market, gdzie zakupić można wszelkiego rodzaju chińskie artykuły techniczne... I przystanek naszego autobusu jest dokładnie przed Pearl Market.

No, jeżeli ten Targ jest Perłowy, to muszą tu być i perełki...

Przyszła pora kolacji. Wybieramy jedną z restauracji po przeciwnej stronie ulicy od naszego hotelu (zapachy z restauracji hotelowej nie były zbyt zachęcające do odwiedzin...)

A tutaj nastrojowa sala i świetne menu...

Zaczynamy od pierożków... Pierwsza klasa...

 

Gdy zniknęły pierożki, pojawiła się nasza ryba-marzenie...

Pośpiechu nie było i ryba również znikła w całości (oczywiście bez łba i ości)...

Można iść spać, jutro czeka nas kolejny dzień zwiedzania...

Duży Zając

Strony

Wyszukaj w trip4cheap