Kolka, a robale próbowaliście?? Bo ja bym tego nie tknęła! Ale green curry - mniammm uwielbiam!
Ten pies jakie ma zęby - jak z reklamy Pedigre
rabaka świadomie przenigdy do ust nie wezmę! ile ich zjadłam nieświadomie to nie wiem a u tego pieska tak mi się te ząbki spodobały, że mu zdjęcie cyknęłam
Odnośnie rafy - na pewno rafy na Similanach są tylko w innych regionach, może nurkowie z butlami oglądają takie cuda jak manty czy rekiny wielorybie bo ponoć tam są.
Znajomi byli też na wyspie czy wyspach Surin i mówili, ze baaardzo warto! Lenuś- pomyśl o tym bo z Twojego miejsca to blisko
Troszkę pochodziliśmy na razie po plaży, na której nas wysadzili
na razie na tej głównej plaży było tyle ludzi
ale jak się fajnie wieczorem zmieniło ale do wieczora dojdziemy
Potem poszliśmy na obiad, a tam doslownie walka o jedzeni! Jejku, odechciało mi się wtedy jeść. Kolejki,szukanie miejsca...niefajnie
Więcej zdjęć tam nie robiłam. Po obiedzie pontonami przewieźli nas na statek /nasza łódź odpłynęła/ i popłynęliśmy na kolejne snurki. To był statek, na którym część osób spała i tam jedliśmy kolację, a drugiego dnia śniadanie i obiad. Tam już pojawili się inni biali
i po drodze...
te kamole były niesamowite!
może powtarzam się z tymi kamieniami, ale wybaczcie...bardzo mi się podobały
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
W moim przypadku ta teoria legła w gruzach .... A plaża ,kamole ,kolor wody niebiańsko - sechelski
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
W moim przypadku ta teoria legła w gruzach .... A plaża ,kamole ,kolor wody niebiańsko - sechelski
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
Bea - jak płynęliśmy szybką łodzią to nie było kołysania tylko podskakiwanie, jak na jeep safari;) natomiast jak byliśmy na statku to morze było idealnie gładkie.
Bardzo się cieszę, ze nie nie dopadło mnie nic na wycieczkach.
A z tym horyzontem to wiem - wyznaczyłam sobie punkt w oddali /inny statek/ i wpatrywałam się w niego
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
W moim przypadku ta teoria legła w gruzach .... A plaża ,kamole ,kolor wody niebiańsko - sechelski
w moim przypadku też ta teoria się nie sprawdza
Julka ,to jednoczę się w bólu .Dla mnie sprawa z namiotami jak strzał w dziesiąteczkę a poszukiwawcza wyprawa z latarami Krabik miodzio....znaleźliście kogoś jeszcze ??????
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Odnośnie rafy - na pewno rafy na Similanach są tylko w innych regionach, może nurkowie z butlami oglądają takie cuda jak manty czy rekiny wielorybie bo ponoć tam są.
Znajomi byli też na wyspie czy wyspach Surin i mówili, ze baaardzo warto! Lenuś- pomyśl o tym bo z Twojego miejsca to blisko
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Troszkę pochodziliśmy na razie po plaży, na której nas wysadzili
na razie na tej głównej plaży było tyle ludzi
ale jak się fajnie wieczorem zmieniło ale do wieczora dojdziemy
Potem poszliśmy na obiad, a tam doslownie walka o jedzeni! Jejku, odechciało mi się wtedy jeść. Kolejki,szukanie miejsca...niefajnie
Więcej zdjęć tam nie robiłam. Po obiedzie pontonami przewieźli nas na statek /nasza łódź odpłynęła/ i popłynęliśmy na kolejne snurki. To był statek, na którym część osób spała i tam jedliśmy kolację, a drugiego dnia śniadanie i obiad. Tam już pojawili się inni biali
i po drodze...
te kamole były niesamowite!
może powtarzam się z tymi kamieniami, ale wybaczcie...bardzo mi się podobały
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Te kamienie są CUDOWNE W sumie to dla nich popłynełam na Similany
Kolka nastepną porcję pieknych kamoli poproszę
Kolka, podobno z chorobą morską jest tak, że dopóki łódź, katamaran, jacht płynie na silniku, jej nie ma i dopóki widzisz ląd, chodzi o horyzont, jeżeli na pełnym morzu nie widzisz lądu tylko po horyzont woda i do tego wyłączony silnik np. żagle lub po prosu kołysanie (bujanie) natychmiast włącza nam się choroba morska.
Bea
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Po snurkowaniu, na statku zjedliśmy kolację, stateczek bardzo powolutku płynął żeby zahaczyć o zachód słońca
i wracamy na naszą wyspę na nocleg
i ukazuje się taki widoczek...pustawo
dobrze, że zabraliśmy ze sobą latarki - poszliśmy na plażę szukać żyjątek
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
w moim przypadku też ta teoria się nie sprawdza
Bardzo się cieszę, ze nie nie dopadło mnie nic na wycieczkach.
A z tym horyzontem to wiem - wyznaczyłam sobie punkt w oddali /inny statek/ i wpatrywałam się w niego
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...