zarówno Bolonia jak i Bari - cudowne... oba miasta urzekają choć są tak zupełnie odmienne;
mam bardzo podobne zdanie odnośnie Alberobello i Matery; w tym pierwszym to po prostu uroczy foto-plener (ale i starych, autentycznych miejsc też tam nie brakuje) ale pól dnia, no! nawet cały jeden- to świat i ludzie! natomiast Matera.... ach to juz zupełnie inna bajka; to coś wspaniałego i niewiarygodnego!!! bardzo bym tam chciała kiedys trafic ponownie na dłużej, tak jak piszesz - nawet na całe 2 dni!
(no te "farbowane" makarony wciąz mnie zadziwiają.... a jeszcze 5 lat temu były tylko żółciutkie-jajeczne:)) tych buraczano-szpinakowych nie uswiadczyłeś!
zacieram rączki na tą Apulię... bo wybieram się tam od lat jak sójka za morze, i dotrzeć tam nie może , nie wiem zatem czy i kiedy- ale popztrzec i porobic plany przeciez mogę już:)
No to wychodzimy na coś szerszego (pewnie Corso Vittorio Emanuele II) i przez place Mercantile i Ferrarese wracamy górą dawnych murów pod bazylikę Mikołaja; czas wolny. Na ulicy makaronowej odradziłem żonie kupowanie suchego i teraz idziemy degustować oryginalnie przyrządzony - z liśćmi rzepy, tak brokułowej. Ogólnie nie przepadam za makaronami, bo wolę zdecydowane, pikantne smaki więc zacytuję klasykę szwagra - "zjeść się da, d..y nie urywa". Ma taki rzepowy posmak - dania lokalne jednak trza próbować. Acha gdzieś na tych placach oglądamy resztki bruku starorzymskiej drogi i pręgierz z 1002r wraz z pokutnym lwem. Wg przewodniczki na tym lwie musiał siedzieć świecąc gołym tyłkiem niewypłacalny dłużnik ku uciesze i zabawom gawiedzi.
Boczny portal bazyliki św Mikołaja i zaraz jesteśmy na miejscu zbiórki z widokiem na port i jego fortyfikacje. I 2 foto już z okna autokaru - teatr na wodzie.
Spod murów Bari jedziemy dalej, ale tylko kawałeczek. Autokar staje na parkingu, a my spacerkiem po klifie oglądamy domki i balkoniki Polignano a Mare. Bardzo tu malowniczo, a są miejsca, że z balkoniku możesz se skoczyć wprost do Adriatyku. Wcześniej pilot sporo opowiadał o lazurach i szmaragdach spokojnego w Polignano Adriatyku; ale to nie dziś. Dziś trochę wieje, więc kilka osób zapoznało się z mokrą bryzą; są spore i też piękne, rozbijające się o klify fale. Latem odbywa się tu konkurs skoków z 27-metrowego klifu wprost do morza, spokojnego morza. Jest też coś dla koneserów drogich restauracji, ponoć najpiękniejsza restauracja Apuli i pięciogwiazdkowy hotel Grotta Palazese, gdzie stoliki są rozstawione w nadmorskiej grocie. Po spacerze powrót do autokaru i dojazd na kolację i nocleg. To sporo chlupiących foto ze spaceru po klifach miasteczka, a wybrzeże malownicze z wieloma jaskiniami dostępnymi jedynie od strony morza.
To samo, a cały czas jakby trochę inne. Przy takiej aurze można zrobić wiele foto w jednym miejscu.
Zaraz wchodzimy do miasteczka w którym sporo punktów widokowych - są widoki z niektórych balkoników, jest spektakularna plaża. Plaża, a właściwie plażyczka, w sezonie zawsze pełna, poza sezonem niezbyt zaludniona i może nie warto się na niej opalać, ale zobaczyć będąc w Apulii trzeba. Urok jej polega na tym, że wciśnięta między dwa klify - zobaczycie sami.
Wychodzimy przez miejską bramę i na punkcie widokowym wita nas pomnik urodzonego w miasteczku piosenkarza; to kilkukrotny laureat San Remo, któremu sławę przyniosła wykonana na Festiwalu Eurowizji piosenka "Volare". Starzy pamiętają. Też mam foto, chociaż na piosenkarza nie pozuję.
I wracamy na parking to teraz zabytki wspomniana brama Arco Marchesale Palazzo dellO'rologio dawna katedra i obok innego kościoła opuszczamy miasteczko.
zarówno Bolonia jak i Bari - cudowne... oba miasta urzekają choć są tak zupełnie odmienne;
mam bardzo podobne zdanie odnośnie Alberobello i Matery; w tym pierwszym to po prostu uroczy foto-plener (ale i starych, autentycznych miejsc też tam nie brakuje) ale pól dnia, no! nawet cały jeden- to świat i ludzie! natomiast Matera.... ach to juz zupełnie inna bajka; to coś wspaniałego i niewiarygodnego!!! bardzo bym tam chciała kiedys trafic ponownie na dłużej, tak jak piszesz - nawet na całe 2 dni!
(no te "farbowane" makarony wciąz mnie zadziwiają.... a jeszcze 5 lat temu były tylko żółciutkie-jajeczne:)) tych buraczano-szpinakowych nie uswiadczyłeś!
zacieram rączki na tą Apulię... bo wybieram się tam od lat jak sójka za morze, i dotrzeć tam nie może , nie wiem zatem czy i kiedy- ale popztrzec i porobic plany przeciez mogę już:)
Piea
No to wychodzimy na coś szerszego (pewnie Corso Vittorio Emanuele II) i przez place Mercantile i Ferrarese wracamy górą dawnych murów pod bazylikę Mikołaja; czas wolny. Na ulicy makaronowej odradziłem żonie kupowanie suchego i teraz idziemy degustować oryginalnie przyrządzony - z liśćmi rzepy, tak brokułowej. Ogólnie nie przepadam za makaronami, bo wolę zdecydowane, pikantne smaki więc zacytuję klasykę szwagra - "zjeść się da, d..y nie urywa". Ma taki rzepowy posmak - dania lokalne jednak trza próbować. Acha gdzieś na tych placach oglądamy resztki bruku starorzymskiej drogi i pręgierz z 1002r wraz z pokutnym lwem. Wg przewodniczki na tym lwie musiał siedzieć świecąc gołym tyłkiem niewypłacalny dłużnik ku uciesze i zabawom gawiedzi.
Boczny portal bazyliki św Mikołaja i zaraz jesteśmy na miejscu zbiórki z widokiem na port i jego fortyfikacje. I 2 foto już z okna autokaru - teatr na wodzie.
papuas
Zadziwiające ...organy z XV wieku i wciąż grają . A w naszych czasach coraz krótszy żywot sprzętów pralek, telefonów etc
Makarony fanstastyczne .. ile barw i kształtów
No trip no life
Spod murów Bari jedziemy dalej, ale tylko kawałeczek. Autokar staje na parkingu, a my spacerkiem po klifie oglądamy domki i balkoniki Polignano a Mare. Bardzo tu malowniczo, a są miejsca, że z balkoniku możesz se skoczyć wprost do Adriatyku. Wcześniej pilot sporo opowiadał o lazurach i szmaragdach spokojnego w Polignano Adriatyku; ale to nie dziś. Dziś trochę wieje, więc kilka osób zapoznało się z mokrą bryzą; są spore i też piękne, rozbijające się o klify fale. Latem odbywa się tu konkurs skoków z 27-metrowego klifu wprost do morza, spokojnego morza. Jest też coś dla koneserów drogich restauracji, ponoć najpiękniejsza restauracja Apuli i pięciogwiazdkowy hotel Grotta Palazese, gdzie stoliki są rozstawione w nadmorskiej grocie. Po spacerze powrót do autokaru i dojazd na kolację i nocleg. To sporo chlupiących foto ze spaceru po klifach miasteczka, a wybrzeże malownicze z wieloma jaskiniami dostępnymi jedynie od strony morza.
To samo, a cały czas jakby trochę inne. Przy takiej aurze można zrobić wiele foto w jednym miejscu.
papuas
Zaraz wchodzimy do miasteczka w którym sporo punktów widokowych - są widoki z niektórych balkoników, jest spektakularna plaża. Plaża, a właściwie plażyczka, w sezonie zawsze pełna, poza sezonem niezbyt zaludniona i może nie warto się na niej opalać, ale zobaczyć będąc w Apulii trzeba. Urok jej polega na tym, że wciśnięta między dwa klify - zobaczycie sami.
I jesteśmy na jednym z balkoników.
papuas
Widok rzeczonej plaży od strony morza, dzisiaj bardzo wzburzonego; a będzie i od lądu.
Właśnie zejście na plażę i starorzymska droga Trajana. I sama plaża. Jesteśmy tu późnym popołudniem, więc słońce już na nią nie dociera.
To jeszcze jeden punkt widokowy.
papuas
Wychodzimy przez miejską bramę i na punkcie widokowym wita nas pomnik urodzonego w miasteczku piosenkarza; to kilkukrotny laureat San Remo, któremu sławę przyniosła wykonana na Festiwalu Eurowizji piosenka "Volare". Starzy pamiętają. Też mam foto, chociaż na piosenkarza nie pozuję.
papuas
I wracamy na parking to teraz zabytki wspomniana brama Arco Marchesale Palazzo dellO'rologio dawna katedra i obok innego kościoła opuszczamy miasteczko.
papuas
Pewnie ,że pamiętamy ... volare oo , cantare oooo
A skad jego pomnik akurat tam ?
No trip no life
Domenico Modugno, bo o niego chodzi, a nie napisałem urodził się w 1928r właśnie w Polignano a Mare.
papuas