Jeszcze zapomniałam pokazać kolorową ziemię z góry
foto: Agnieszka I Damian Karbowiakowie
Objazd - dzień 4
Ganga Talau zwane również Grand Bassin jest najświętszym miejscem na Mauritiusie dla wyznawców hinduizmu. Jest to jezioro znajdujące sie w kraterze wulkanu. w którym według legendy znajduje sie woda ze świętej rzeki Ganges.
Kiedy tam dotarliśmy zrobiło się bardzo zimno i lunął ulewny deszcz.
Teraz, pisząc relację, wiem, że w Bois-Cheri można było zobaczyć fabrykę herbaty i muzeum. Nam było dane tylko uczestniczyć w degustacji,o fabryce i muzeum pilotka nawet nie wspomniała
Do herbaty podano kokosowo-waniliowe ciastka, podobno można je kupić tylko na Mauritiusie.
Nie mogę nic powiedzieć o herbacie, bo nie piję herbaty w ogóle, ale miejsce było badzo piękne.
Posiadłość Saint Aubin, która pochodzi z 1819, to kolejny dom kolonialny, który zwiedzamy. Zwraca uwagę zadbany ogód.
W budynku znajduje się restauracja, ale my tam nic nie jemy...
My tu przyjechaliśmy tylko się napić bo w St. Aubin znajduje się fabryka jednego z najlepszych na wyspie rumów.
Spośród koktajli najbardziej przypadł mi do gustu truskawkowy i brzoskwiniowy, a najbardziej rozczarowała pina colada, która zwykle jest moim ulubionym trunkiem.
St. Aubin, to również miejsce, gdzie znajduje się plantacja wanilii. Widziałam juz rosnącą wanilię na Bali, ale zupełnie nie przykula mojej uwagi, bo ani nie kwitła, ani nie owocowała. Zresztą tam najważniejsza była kawa luwak i proces jej produkcji.
Tutaj natomiast wanilia wydała mi się niezwykle interesująca.
Najpierw zwiedziliśmy niewielkie muzeum i poznaliśmy proces powstawania waniliowych lasek.
Następnie przeszliśmy do miejsca, gdzie wanilia rosła. Okazało się, że tam, gdzie rośnie wanilia, dobrze jest uprawiać również anturium. Obie rośliny "dobrze się czują" w swoim towarzystwie.
Wanilia to pnącze, które może osiągnąć nawet 20m długości. W naturze wspiera się na konarach drzew, tutaj potrzebowała specjalnie zainstalowanych wsporników.
Dowiedziałam się, że wanilia należy do rodziny storczyków. Kwitnie raz na 2-3 lata, wydając biało-zielone kwiaty, które żyją tylko od świtu do zmierzchu. Po tych kilku godzinach robią się czarne i opadają.
zdjęcie z internetu
Po około 9 miesiącach od kwitnienia, zbiera się owoce wanilii, które wyglądem przypominają fasolkę szparagową. Są bezwonne.
Proces powstawania aromatycznych lasek wanilii jest długotrwały. Po zerwaniu owoców zanurza się je na kilka minut w wodzie o temperaturze około 70 stopni Celsjusza, żeby przerwać proces wzrostu. Następnie laski wanilii otula się kocem, zeby strąki się "spociły" i zaczęły wydawać aromat. Kolejnym etapem jest suszenie na słońcu w dzień i zawijanie w koc na noc. I tak przez kilka tygodni. Podczas tych naturalnych procesów strąki tracą swoją masę, z 6kg zielonych strąków powstaje tylko około kilograma aromatycznych lasek. To dlatego wanilia jest bardzo droga, ceną ustępuje tylko szafranowi.
zdjęcie z internetu
Po suszeniu w słońcu nastaje czas suszenia w cieniu, tutaj duże znaczenie ma dostęp powietrza.
Po zakończeniu etapu suszenia następuje segregowanie wanilii "według wzrostu", długość laski (jakkolwiek to zabrzmiało ) ma kolosalne znaczenie. Na tym etapie układa się wanilię w wiązki, zeby była przygotowana do transportu i przechowuje się w drewnianych skrzyniach, żeby nabierała aromatu.
Miejscem, gdzie naturalnie wystepuje wanilia, jest Meksyk. To stamtąd konkwistadorzy przywieźli wanilię do Europy, to stamtąd również wanilia pojawiła sie na wyspach na Oceanie Indyjskim. Roślina przyjęła się łatwo...ale nie wydawała owoców. Okazało się, że zapylić waniliowe kwiaty mogą tylko dwa rodzaje bezżądłowych pszczół i niektóre odmiany kolibrów, wystepujące jedynie w Meksyku.
Kończył się rok 1829, właścicielem plantacji na Reunionie był Ferreol Bellier Beaumont, rodowity Paryżanin. Pasjonowały go orchidee, dlatego właśnie przypłynął na Reunion razem ze swoją siostrą. Kiedy jedna z czarnoskórych niewolnic zmarła przy porodzie, zdecydował, ze nowonarodzonym dzieckiem zajmie sie jego siostra.
Tak oto Edmond, bo tak nazwano dziecko, trafił do rodziny Beaumont. Lata mijały, chłopiec rósł, uczył się skomplikowanych nazw orchidei, przycinania pędów, rozsadzania bulw. Któregoś dnia Ferreol zauważył, że z pędu meksykańskiej orchidei zwiesza się wielki zielony strąk.
"- Zobacz Edmond, nasza wanilia w końcu owocuje! - To ja to zrobiłem, proszę pana. - Jak to ty? Chcesz powiedzieć, że mając dwanaście lat prześcignąłeś wszystkich paryskich botaników, którzy od lat zastanawiają się, jak zastąpić te malutkie meksykańskie pszczółki, które jako jedyne są w stanie wejść do środka kielicha i zapylić kwiat? - To naprawdę ja to zrobiłem, proszę pana. - Możesz mi wytłumaczyć jak? - Niech pan zobaczy: trzeba wziąć długi kolec z opuncji, otworzyć kielich, no i tu jest taka błonka, co oddziela słupek od pręcików, trzeba ją podważyć, przygiąć palcem pręcik do słupka, leciutko potrzeć i już."
Od tego momentu na dobre rozpoczęła się "kariera"" wanilii. Edmond przeszkolił wiele kobiet, nazwanych "swatkami", które od świtu do nocy ręcznie zapylały kwiaty. Reunion stał się waniliową potęgą. Dzisiaj, mimo, że mamy już XXI wiek, kwiaty wanilii dalej zapyla się ręcznie. Nikt nie znalazł dotąd lepszego sposobu.
A Edmond...? Po zniesieniu niewolnictwa przyjął nazwisko Albius ( Biały), opuścił plantację i pracował jako pomocnik w kuchni w St. Denis. Za kradzież biżuterii został skazany na 10 lat więzienia, zwolniono go po pięciu, gdy gubernator ułaskawił go za jego ogromny wkład w produkcję wanilii na Reunionie. Edmond zmarł w nędzy w 1880 roku.
ciekawa bardzo historia wanilii - przy plantacji to się panie nazapylały; i skojarzenie ... fraszka Sztaudyngera: "Rzekła róża do motyla, nikt nie patrzy niech pan zapyla."
Jeszcze zapomniałam pokazać kolorową ziemię z góry
foto: Agnieszka I Damian Karbowiakowie
Objazd - dzień 4
Ganga Talau zwane również Grand Bassin jest najświętszym miejscem na Mauritiusie dla wyznawców hinduizmu. Jest to jezioro znajdujące sie w kraterze wulkanu. w którym według legendy znajduje sie woda ze świętej rzeki Ganges.
Kiedy tam dotarliśmy zrobiło się bardzo zimno i lunął ulewny deszcz.
foto: Agnieszka I Damian Karbowiakowie
Jedziemy zobaczyć plantację herbaty.
Teraz, pisząc relację, wiem, że w Bois-Cheri można było zobaczyć fabrykę herbaty i muzeum. Nam było dane tylko uczestniczyć w degustacji,o fabryce i muzeum pilotka nawet nie wspomniała
Do herbaty podano kokosowo-waniliowe ciastka, podobno można je kupić tylko na Mauritiusie.
Nie mogę nic powiedzieć o herbacie, bo nie piję herbaty w ogóle, ale miejsce było badzo piękne.
foto: Agnieszka i Damian Karbowiakowie
foto: Agnieszka i Damian Karbowiakowie
Fajna fotka kolorowej ziemi z góry, pewnie z drona..
No trip no life
...nio,"kolorowa ziemia' z lotu ptaka COOL !!!
jest taka..."meduzopodobna" ; )))
...a figury "hinduistycznych bożków",choć odpustowe, mają swój urok ; )
lokację z plantacją herbaty,zapisałem w kajeciku, może bedzie okazja zobaczyć ; )))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
meduzopodobna ?? he he .To mi z góry bardziej żółwia przypomina , z foty oczywiście . Na żywo nie widziałam z góry
No trip no life
Z helikoptera.
...heee, nie chodziło mi "o kształt" (rzeczywiście żółwiopodobny) ale o "kolorystykę i fakture" ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Objazd - dzień 4
Posiadłość Saint Aubin, która pochodzi z 1819, to kolejny dom kolonialny, który zwiedzamy. Zwraca uwagę zadbany ogód.
W budynku znajduje się restauracja, ale my tam nic nie jemy...
My tu przyjechaliśmy tylko się napić bo w St. Aubin znajduje się fabryka jednego z najlepszych na wyspie rumów.
Spośród koktajli najbardziej przypadł mi do gustu truskawkowy i brzoskwiniowy, a najbardziej rozczarowała pina colada, która zwykle jest moim ulubionym trunkiem.
St. Aubin, to również miejsce, gdzie znajduje się plantacja wanilii. Widziałam juz rosnącą wanilię na Bali, ale zupełnie nie przykula mojej uwagi, bo ani nie kwitła, ani nie owocowała. Zresztą tam najważniejsza była kawa luwak i proces jej produkcji.
Tutaj natomiast wanilia wydała mi się niezwykle interesująca.
Najpierw zwiedziliśmy niewielkie muzeum i poznaliśmy proces powstawania waniliowych lasek.
Następnie przeszliśmy do miejsca, gdzie wanilia rosła. Okazało się, że tam, gdzie rośnie wanilia, dobrze jest uprawiać również anturium. Obie rośliny "dobrze się czują" w swoim towarzystwie.
Wanilia to pnącze, które może osiągnąć nawet 20m długości. W naturze wspiera się na konarach drzew, tutaj potrzebowała specjalnie zainstalowanych wsporników.
Dowiedziałam się, że wanilia należy do rodziny storczyków. Kwitnie raz na 2-3 lata, wydając biało-zielone kwiaty, które żyją tylko od świtu do zmierzchu. Po tych kilku godzinach robią się czarne i opadają.
zdjęcie z internetu
Po około 9 miesiącach od kwitnienia, zbiera się owoce wanilii, które wyglądem przypominają fasolkę szparagową. Są bezwonne.
Proces powstawania aromatycznych lasek wanilii jest długotrwały. Po zerwaniu owoców zanurza się je na kilka minut w wodzie o temperaturze około 70 stopni Celsjusza, żeby przerwać proces wzrostu. Następnie laski wanilii otula się kocem, zeby strąki się "spociły" i zaczęły wydawać aromat. Kolejnym etapem jest suszenie na słońcu w dzień i zawijanie w koc na noc. I tak przez kilka tygodni. Podczas tych naturalnych procesów strąki tracą swoją masę, z 6kg zielonych strąków powstaje tylko około kilograma aromatycznych lasek. To dlatego wanilia jest bardzo droga, ceną ustępuje tylko szafranowi.
zdjęcie z internetu
Po suszeniu w słońcu nastaje czas suszenia w cieniu, tutaj duże znaczenie ma dostęp powietrza.
Po zakończeniu etapu suszenia następuje segregowanie wanilii "według wzrostu", długość laski (jakkolwiek to zabrzmiało ) ma kolosalne znaczenie. Na tym etapie układa się wanilię w wiązki, zeby była przygotowana do transportu i przechowuje się w drewnianych skrzyniach, żeby nabierała aromatu.
Miejscem, gdzie naturalnie wystepuje wanilia, jest Meksyk. To stamtąd konkwistadorzy przywieźli wanilię do Europy, to stamtąd również wanilia pojawiła sie na wyspach na Oceanie Indyjskim. Roślina przyjęła się łatwo...ale nie wydawała owoców. Okazało się, że zapylić waniliowe kwiaty mogą tylko dwa rodzaje bezżądłowych pszczół i niektóre odmiany kolibrów, wystepujące jedynie w Meksyku.
Kończył się rok 1829, właścicielem plantacji na Reunionie był Ferreol Bellier Beaumont, rodowity Paryżanin. Pasjonowały go orchidee, dlatego właśnie przypłynął na Reunion razem ze swoją siostrą. Kiedy jedna z czarnoskórych niewolnic zmarła przy porodzie, zdecydował, ze nowonarodzonym dzieckiem zajmie sie jego siostra.
Tak oto Edmond, bo tak nazwano dziecko, trafił do rodziny Beaumont. Lata mijały, chłopiec rósł, uczył się skomplikowanych nazw orchidei, przycinania pędów, rozsadzania bulw. Któregoś dnia Ferreol zauważył, że z pędu meksykańskiej orchidei zwiesza się wielki zielony strąk.
"- Zobacz Edmond, nasza wanilia w końcu owocuje!
- To ja to zrobiłem, proszę pana.
- Jak to ty? Chcesz powiedzieć, że mając dwanaście lat prześcignąłeś wszystkich paryskich botaników, którzy od lat zastanawiają się, jak zastąpić te malutkie meksykańskie pszczółki, które jako jedyne są w stanie wejść do środka kielicha i zapylić kwiat?
- To naprawdę ja to zrobiłem, proszę pana.
- Możesz mi wytłumaczyć jak?
- Niech pan zobaczy: trzeba wziąć długi kolec z opuncji, otworzyć kielich, no i tu jest taka błonka, co oddziela słupek od pręcików, trzeba ją podważyć, przygiąć palcem pręcik do słupka, leciutko potrzeć i już."
Od tego momentu na dobre rozpoczęła się "kariera"" wanilii. Edmond przeszkolił wiele kobiet, nazwanych "swatkami", które od świtu do nocy ręcznie zapylały kwiaty. Reunion stał się waniliową potęgą. Dzisiaj, mimo, że mamy już XXI wiek, kwiaty wanilii dalej zapyla się ręcznie. Nikt nie znalazł dotąd lepszego sposobu.
A Edmond...? Po zniesieniu niewolnictwa przyjął nazwisko Albius ( Biały), opuścił plantację i pracował jako pomocnik w kuchni w St. Denis. Za kradzież biżuterii został skazany na 10 lat więzienia, zwolniono go po pięciu, gdy gubernator ułaskawił go za jego ogromny wkład w produkcję wanilii na Reunionie. Edmond zmarł w nędzy w 1880 roku.
ciekawa bardzo historia wanilii - przy plantacji to się panie nazapylały; i skojarzenie ... fraszka Sztaudyngera: "Rzekła róża do motyla, nikt nie patrzy niech pan zapyla."
papuas