Jeśli chodzi o zwyczaje Himba, to warto tu wspomnieć o małżeństwach, które aranżowane są przez matki (wg niektórych przez wodza wioski albo ojca). Himba aranżują małżeństwa chyba najwcześniej ze wszystkich znanych kultur. Zdarza się, że matki wybierają kandydatów na mężów i żony jeszcze w czasie ciąży - dla nienarodzonych dzieci
Mężczyzna może mieć kilka żon. Zależy to od jego zasobności a dokładniej od liczby posiadanego bydła bowiem żonę... kupuje się za krowy, kozy czy owce Zazwyczaj Himba mają jedną lub dwie żony bo na więcej mało kogo stać.
Wyczytałam gdzieś, że podobno wśród małżeństw Himba nie istnieje pojęcie zdrady Kiedy mężowie wyruszają ze stadami bydła na odległe pastwiska ich żony mogą sypiać z innymi mężczyznami (krewnymi męża), podobnie mężowie mogą mieć kochanki i jest to akceptowane przez obie strony. Czy tak jest rzeczywiście nie wiem
mabro, niesamowite ciekawostki o Himba nam tu serwujesz.... w sumie to nie ma się co dziwić młodym, że porzucają swój tradycyjny świat i dążą do lepszego życia; w końcu nie tylko Himba tak robią - wszyscy tak robimy! to naturalny przejaw obecnych czasów.... ; pewnie, że tradycja to ważna rzecz, ale i u nas młodzi gdzieś z totalnych, zapadłych wiosek szukają edukacji w innych miastach a potem dalszego, lepszego życia już z dala od rodziców i dziadków....
Ups, trochę mnie tu nie było Nie pomógł nawet poczęstunek od Nel - nie mogłam zupełnie zabrać się za pisanie ale teraz postaram się nadrobić zaległości
Miło mi , że wzbudziłam zainteresowanie Namibią i jej oryginalnymi mieszkańcami Życie i zwyczaje plemienia Himba są niezwykle ciekawe chociaż czasami kontrowersyjne dla Europejczyków jak np. "mycie" bez użycia wody czy chodzenie z odkrytym biustem Moje opowieści na tripku tylko w niewielkim stopniu przybliżają te zagadnienia dlatego zachęcam do poczytania o nich znacznie więcej. Wspomniana już przeze mnie książka Martyny Wojciechowskiej, zatytułowana „Namibia” (wydana w 2012 roku), to m. in. fascynujący opis ceremonii zaślubin ok. 14 letniej dziewczynki z synem wodza wioski a przy okazji zbiór cennych informacji o tym afrykańskim państwie.
Szkoda, że nam nie udało się zobaczyć ślubu Himba... ale nie mogę narzekać bo być osobiście wśród egzotycznych, „ochrowych” piękności to także ogromne przeżycie... Korzystam więc z wolnego czasu, chodzę swobodnie po wiosce i robię kolejne pamiątkowe zdjęcia... Pewnie niektóre ujęcia powtarzają się ale wolę zrobić kilka podobnych fotek niż coś przegapić i później żałować. A to efekty mojego "biegania" z aparatem
Wreszcie nadchodzi moment (zapewne niecierpliwie wyczekiwany przez panie z wioski) sprzedaży rękodzieła a głównie lokalnej biżuterii. W cieniu rozłożystego drzewa swoje wyroby prezentują nie tylko kobiety Himba ale również Herero i Demba.
Chodzimy, oglądamy, przymierzamy i targujemy się. Ja decyduję się na bransoletkę z koralików, którą będę nosić już do końca wycieczki
Zakupy zrobione, fotki pamiątkowe też więc pora wracać do hotelu. Pakujemy się do naszej ciężarówki i ruszamy w drogę powrotną.
Jadąc, zastanawiam się czy Ci ludzie naprawdę tak żyją? A może to tylko „przedstawienie” dla naiwnych turystów? Nasza pilotka twierdzi, że wioska jest prawdziwa – ja jednak mam wątpliwości...
Już po powrocie do Polski zaczęłam szukać informacji (głównie w necie) na ten temat. Dowiedziałam się, że prawdziwe wioski Himba położone są bardziej na północy kraju i często bywają przenoszone w poszukiwaniu pastwisk dla bydła. Ich mieszkańcy żyją zgodnie z odwieczną tradycją i nie są zainteresowani kontaktami ze współczesną cywilizacją ani odwiedzinami turystów. Natomiast wioski w okolicach Opuwo (czyli takie jak „nasza”) to tak zwane wioski pokazowe (zwane też kulturowymi lub po prostu turystycznymi). Są one wspomagane przez państwo by podtrzymywać i propagować tradycję Himba. Ludzie żyją w nich faktycznie na stałe, w chatach lepionych z gliny, krowiego łajna i popiołu ale nie są odizolowani od cywilizacji (można np. zauważyć plastikowe reklamówki czy naczynia z super-marketu.... ). Poza tym życie w wioskach jest nieco dostosowane pod turystów – jest np. czyściej niż dawniej, nie ma śmieci ani zwierzęcych odchodów, jednak podstawowe zwyczaje są zachowane. Niestety, można też dostrzec, że tryb życia afrykańskich plemion się zmienia. Tutejsza ludność już zdaje sobie sprawę, że ich oryginalny wygląd gwarantuje zadowolenie turystów, a także spore korzyści. Do niedawna dobra cywilizacji w ogóle dla Himba nie istniały, jednak dzisiaj, w wiosce pokazowej ludność oczekuje, że pieniądze i różne korzyści (przywożone artykuły spożywcze) zapewnią im odwiedzający. Bardzo ciekawie opisane jest funkcjonowaniu takiej wioski, założoneej specjalnie przy lodge dla turystów, w artykule pod linkiem: https://www.styl.pl/magazyn/news-himba-wenus-z-afryki,nId,2182009?fbclid=IwAR1fw736eLg9sOn5Bm1KClG5rsgB3ElDXo82Im1zWw_1NOUkvg8e4NrD1tUWarto przeczytać
moją uwagę zwróciły jeszcze fryzurki dziewczyn, cos niesamowitego
Nawet jesli te wioski są pod turystów , to uważam że warto je zobaczyć, aby poznać bliżej choćby w taki sposób tą lokalną kulturę. Do tych "prawdziwych" wiosek przeciętnemu turyście jest przecież ciężko dotrzeć..
Jeśli chodzi o zwyczaje Himba, to warto tu wspomnieć o małżeństwach, które aranżowane są przez matki (wg niektórych przez wodza wioski albo ojca). Himba aranżują małżeństwa chyba najwcześniej ze wszystkich znanych kultur. Zdarza się, że matki wybierają kandydatów na mężów i żony jeszcze w czasie ciąży - dla nienarodzonych dzieci
Mężczyzna może mieć kilka żon. Zależy to od jego zasobności a dokładniej od liczby posiadanego bydła bowiem żonę... kupuje się za krowy, kozy czy owce Zazwyczaj Himba mają jedną lub dwie żony bo na więcej mało kogo stać.
Wyczytałam gdzieś, że podobno wśród małżeństw Himba nie istnieje pojęcie zdrady Kiedy mężowie wyruszają ze stadami bydła na odległe pastwiska ich żony mogą sypiać z innymi mężczyznami (krewnymi męża), podobnie mężowie mogą mieć kochanki i jest to akceptowane przez obie strony. Czy tak jest rzeczywiście nie wiem
O rany, 10-12 kg to niezły ciężar te kobitki dżwigają na sobie..Muszle pieknie sie prezentują nad piersiami, podobnie bransoleki na nogach .
Niesamowite ile można powiedziec o człowieku za pomocą fryzury
No i te dzieciaczki ! przesliczne są
No trip no life
O, to ciekawe. A gdzie sie panowie podziali?
...heee,"świat zaginiony" ; )
warto było czekać na relacji "ciąg dalszy"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
mabro, niesamowite ciekawostki o Himba nam tu serwujesz.... w sumie to nie ma się co dziwić młodym, że porzucają swój tradycyjny świat i dążą do lepszego życia; w końcu nie tylko Himba tak robią - wszyscy tak robimy! to naturalny przejaw obecnych czasów.... ; pewnie, że tradycja to ważna rzecz, ale i u nas młodzi gdzieś z totalnych, zapadłych wiosek szukają edukacji w innych miastach a potem dalszego, lepszego życia już z dala od rodziców i dziadków....
czekam na Twoje dalsze opowieści....
Piea
Mabro, czekamy grzecznie na dalszą część opowieści
Może ciasto o takim nietypowym kolorze i mrożona herbatka pomogą w pisaniu ?
No trip no life
Nel, Mabro co to za ciekawe ciasto?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Ups, trochę mnie tu nie było Nie pomógł nawet poczęstunek od Nel - nie mogłam zupełnie zabrać się za pisanie ale teraz postaram się nadrobić zaległości
Miło mi , że wzbudziłam zainteresowanie Namibią i jej oryginalnymi mieszkańcami Życie i zwyczaje plemienia Himba są niezwykle ciekawe chociaż czasami kontrowersyjne dla Europejczyków jak np. "mycie" bez użycia wody czy chodzenie z odkrytym biustem Moje opowieści na tripku tylko w niewielkim stopniu przybliżają te zagadnienia dlatego zachęcam do poczytania o nich znacznie więcej. Wspomniana już przeze mnie książka Martyny Wojciechowskiej, zatytułowana „Namibia” (wydana w 2012 roku), to m. in. fascynujący opis ceremonii zaślubin ok. 14 letniej dziewczynki z synem wodza wioski a przy okazji zbiór cennych informacji o tym afrykańskim państwie.
Szkoda, że nam nie udało się zobaczyć ślubu Himba... ale nie mogę narzekać bo być osobiście wśród egzotycznych, „ochrowych” piękności to także ogromne przeżycie... Korzystam więc z wolnego czasu, chodzę swobodnie po wiosce i robię kolejne pamiątkowe zdjęcia... Pewnie niektóre ujęcia powtarzają się ale wolę zrobić kilka podobnych fotek niż coś przegapić i później żałować. A to efekty mojego "biegania" z aparatem
Wreszcie nadchodzi moment (zapewne niecierpliwie wyczekiwany przez panie z wioski) sprzedaży rękodzieła a głównie lokalnej biżuterii. W cieniu rozłożystego drzewa swoje wyroby prezentują nie tylko kobiety Himba ale również Herero i Demba.
Chodzimy, oglądamy, przymierzamy i targujemy się. Ja decyduję się na bransoletkę z koralików, którą będę nosić już do końca wycieczki
Zakupy zrobione, fotki pamiątkowe też więc pora wracać do hotelu. Pakujemy się do naszej ciężarówki i ruszamy w drogę powrotną.
Jadąc, zastanawiam się czy Ci ludzie naprawdę tak żyją? A może to tylko „przedstawienie” dla naiwnych turystów? Nasza pilotka twierdzi, że wioska jest prawdziwa – ja jednak mam wątpliwości...
Już po powrocie do Polski zaczęłam szukać informacji (głównie w necie) na ten temat. Dowiedziałam się, że prawdziwe wioski Himba położone są bardziej na północy kraju i często bywają przenoszone w poszukiwaniu pastwisk dla bydła. Ich mieszkańcy żyją zgodnie z odwieczną tradycją i nie są zainteresowani kontaktami ze współczesną cywilizacją ani odwiedzinami turystów. Natomiast wioski w okolicach Opuwo (czyli takie jak „nasza”) to tak zwane wioski pokazowe (zwane też kulturowymi lub po prostu turystycznymi). Są one wspomagane przez państwo by podtrzymywać i propagować tradycję Himba. Ludzie żyją w nich faktycznie na stałe, w chatach lepionych z gliny, krowiego łajna i popiołu ale nie są odizolowani od cywilizacji (można np. zauważyć plastikowe reklamówki czy naczynia z super-marketu.... ). Poza tym życie w wioskach jest nieco dostosowane pod turystów – jest np. czyściej niż dawniej, nie ma śmieci ani zwierzęcych odchodów, jednak podstawowe zwyczaje są zachowane. Niestety, można też dostrzec, że tryb życia afrykańskich plemion się zmienia. Tutejsza ludność już zdaje sobie sprawę, że ich oryginalny wygląd gwarantuje zadowolenie turystów, a także spore korzyści. Do niedawna dobra cywilizacji w ogóle dla Himba nie istniały, jednak dzisiaj, w wiosce pokazowej ludność oczekuje, że pieniądze i różne korzyści (przywożone artykuły spożywcze) zapewnią im odwiedzający. Bardzo ciekawie opisane jest funkcjonowaniu takiej wioski, założoneej specjalnie przy lodge dla turystów, w artykule pod linkiem: https://www.styl.pl/magazyn/news-himba-wenus-z-afryki,nId,2182009?fbclid=IwAR1fw736eLg9sOn5Bm1KClG5rsgB3ElDXo82Im1zWw_1NOUkvg8e4NrD1tU Warto przeczytać
Mabro, bardzo się cieszę,że wróciłaś do pisania
Jakie masz piękne pamiątkowe zdjęcia
moją uwagę zwróciły jeszcze fryzurki dziewczyn, cos niesamowitego
Nawet jesli te wioski są pod turystów , to uważam że warto je zobaczyć, aby poznać bliżej choćby w taki sposób tą lokalną kulturę. Do tych "prawdziwych" wiosek przeciętnemu turyście jest przecież ciężko dotrzeć..
No trip no life